Niedziela Świętej Rodziny - siła małżeństwa

Największym wyzwaniem w małżeństwie jest życie razem, a nie obok siebie – podkreśla Irena Grzybowska oraz jej mąż, Jerzy Grzybowski, założyciele Spotkań Małżeńskich (Encounters of Married Couples). Podkreślili, że w związku najważniejsze jest wzajemne wsparcie.

W pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu w Kościele katolickim obchodzona jest Niedziela Świętej Rodziny. Czym jest małżeństwo i jak tworzyć trwały związek powiedzieli PAP Jerzy i Irena Grzybowscy – rodzice dwóch dorosłych córek, założyciele Spotkań Małżeńskich (Encounters of Married Couples). Irena Grzybowska przez wiele lat pracowała w Instytucie Geografii Uniwersytetu Warszawskiego, a dr Jerzy Grzybowski w Instytucie Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN.

Magdalena Gronek: Na czym w rozumieniu chrześcijańskim polega istota sakramentu małżeństwa i rodziny?

Jerzy Grzybowski: Sakrament jest definiowany w teologii jako widzialny znak łaski Bożej i jako sposób przekazywania tej łaski. Otwarcie się na tę łaskę umacnia miłość małżonków. Wartość tak pojmowanego sakramentu polega z jednej strony na tym, że małżonkowie żyją miłością wspieraną mocą Bożą, z drugiej zaś są świadkami dla innych, że miłość wierna, uczciwa i trwała do końca życia małżonków jest możliwa. W sakramencie małżeństwa widzialnym znakiem łaski Bożej są więc sami małżonkowie.

Jak małżeństwo zmienia się wraz z wiekiem małżonków?

Irena Grzybowska: Każde małżeństwo przeżywa swego rodzaju fazy rozwoju. Najpierw jest faza zakochania, fascynacji i zauroczenia sobą. Po niej przychodzi nieuchronnie faza rozczarowania. Bywa ona szczególnie wyrazista po urodzeniu pierwszego dziecka, kiedy trudno zmienić tryb życia, do którego było się dotąd przyzwyczajonym.

Kolejna faza obejmuje dojrzałą miłość, która nie opiera się tylko na uczuciach, ale jest świadomą decyzją na miłość jako postawę. Kiedy zaś dzieci odejdą z domu i małżonkowie pozostają sami, przeżywają często tzw. syndrom opuszczonego gniazda. Jest to czas zaangażowania się w sfery działalności dla innych, na co nie było do tej pory czasu z powodu zajmowania się dziećmi. Potem przychodzi faza starości, w której ważne jest wzajemne wspieranie się.

Irena Grzybowska: Największym wyzwaniem w związku małżeńskim w każdej z tych faz jest budowanie relacji w miłości. Polega ono na budowaniu życia razem, a nie obok siebie, na jedności nie tylko fizycznej, ale też psychicznej, na akceptacji siebie nawzajem jako osób. Pomocne jest w tym rozpoznanie swoich cech osobowości – sposobu przeżywania uczuć, świadomość swoich cech temperamentu, a w ślad za tym odmienności reagowania w różnych sytuacjach.

Ważne jest wtedy rozpoznawanie, że druga osoba – mąż lub żona – nie jest winny, ale jest inny. Warto odkryć, rozpoznać wartość tej inności.

Co znaczy, że małżonkowie powinni być otwarci na dar życia? W czym wyraża się odpowiedzialność za liczbę potomstwa, biorąc np. pod uwagę sytuację materialną konkretnej rodziny?

Irena Grzybowska: Otwartość na dar życia oznacza przyjęcie naturalnego powołania związku mężczyzny i kobiety jako owocu ich miłości.

W czym wyraża się odpowiedzialność za liczbę potomstwa, biorąc np. pod uwagę sytuację materialną konkretnej rodziny?

Irena Grzybowska: Odpowiedzialność za liczbę potomstwa powinna być rozumna. Na różnych etapach życia każde małżeństwo powinno rozeznać możliwość zaplanowania kolejnego dziecka zależnie od swoich możliwości psychicznych, fizycznych i materialnych. Na przykład młodzi małżonkowie, niemający jeszcze własnego mieszkania lub pracy mogą rozumnie odłożyć decyzję na poczęcie dziecka. Jednakże otwartość na dar życia oznacza bezwarunkowe przyjęcie dziecka niezaplanowanego.

Znamy małżeństwa wielodzietne, które borykają się z problemami finansowymi, jednakże wszystkie z miłością odnoszą się do tych dzieci, które były niezaplanowane. Najważniejsze to nie dać się sparaliżować przez uczucia lęku w sytuacji niezaplanowanego poczęcia, lęku, który może doprowadzić do aborcji.

Jak budować małżeństwo, kiedy doświadcza się braku potomstwa?

Jacek Grzybowski: Potrzebne jest wtedy rozeznanie przez małżonków, czego oczekuje do nich Pan Bóg. W sytuacji biologicznej niepłodności najbardziej naturalną formą budowania małżeństwa, a w ślad za tym rodzicielstwa, jest adopcja. Nie musi to jednak być jedyna droga tworzenia związku.

Małżeństwo jest zawsze płodne, gdy daje coś z siebie innym. Znam na przykład małżeństwo lekarzy, którzy nie mogą mieć swoich dzieci i oboje całkowicie poświęcili swoje życie na pracę w szpitalach w jednym z najuboższych krajów świata. Może jednak być taka sytuacja, że stan zdrowia obojga nie pozwala na decyzję o poczęciu dziecka ani na adopcję. Dobrą drogą budowania małżeństwa jest w takiej sytuacji pełne miłości wspieranie się.

Irena Grzybowska: Bardzo częstą przyczyną braku potomstwa jest stres związany z napięciami między małżonkami oraz ogólnym trybem życia.

Wśród uczestników warsztatów Spotkań Małżeńskich było wiele małżeństw, które przez wiele lat bezskutecznie starało się o potomstwo. Uczestnictwo w warsztatach zmniejszyło napięcie między nimi, wpłynęło na spokojniejszy tryb życia i spowodowało, że stali się rodzicami nawet kilkorga dzieci.

Co jest główną przeszkodą według nauczania Kościoła katolickiego w stosowaniu metody in vitro?

Jacek Grzybowski: Kościół katolicki stwierdza, że dziecko powinno być poczęte w wyniku naturalnego stosunku seksualnego męża i żony. Metoda in vitro odbiera tę naturalność, wprowadza swego rodzaju produkcję. Narusza tym samym piąte przykazanie – nie zabijaj, gdyż w trakcie jej stosowania giną poczęte embriony ludzkie.

Tymczasem naturalne metody wspomagania poczęcia dziecka, szczególnie tzw. naprotechnologia, w większości przypadków prowadzą do zapłodnienia. Umacnia to godność osoby ludzkiej, przede wszystkim godność samych małżonków. Nie zmienia to jednak prawdy, że także „dzieci z in vitro” Pan Bóg obdarza duszą nieśmiertelną i zadaniem rodziców jest kochanie ich.

Jaki sens ma uroczyste odnawianie przysięgi małżeńskiej?

Irena Grzybowska: Zdarza się, że odnowienie przysięgi małżeńskiej staje się pierwszym świadomym ślubowaniem miłości, wierności i uczciwości. Świadomym, bo potwierdzonym kilku czy kilkunastoletnim doświadczeniem wspólnego życia i świadomą decyzją, że naprawdę „nie opuszczę cię aż do śmierci”. Zdarza się bowiem, że słowa przysięgi w czasie zawierania sakramentu małżeństwa wypowiada się pod wpływem emocji, nie bardzo wiedząc, co one naprawdę oznaczają mimo ich tłumaczenia podczas kursu przedmałżeńskiego.

Odnowienie ślubowania jest też szczególnie ważne dla małżeństw, które przeżyły kryzys, przezwyciężyły go i rozpoczynają nowy, dojrzalszy etap swojego małżeństwa.

Na czym polega dialog w małżeństwie?

Jacek Grzybowski: Dialog jest rozmową, która prowadzi do prawdziwego spotkania w miłości. Aby do tego doszło, trzeba bardziej słuchać niż mówić, bardziej rozumieć siebie niż oceniać, bardziej dzielić się sobą niż dyskutować, a nade wszystko przebaczać.

To są tzw. zasady dialogu, które wprowadziliśmy jako słowa kluczowe prowadzonych przez nas warsztatów dla małżeństw i par przygotowujących się do małżeństwa. W tak rozumianym dialogu potrzebna jest znajomość cech osobowości – swoich i współmałżonka. Taki dialog jest potrzebny zarówno w sytuacji konfliktu, jak i w celu coraz pełniejszego poznawania siebie nawzajem. Pozwala on uniknąć konfliktu, a w sytuacji jego zaistnienia – przezwyciężyć go.

Dialog jest także swego rodzaju stylem codziennego życia. Po ludzku jest to wszystko bardzo trudne, ale staje się możliwe dzięki przyjęciu łaski sakramentu małżeństwa.

Czy osoby żyjące w powtórnym związku mogą korzystać z sakramentu pokuty i pojednania oraz z eucharystii?

Irena Grzybowska: Osoby żyjące w powtórnym związku mogą korzystać z sakramentu pokuty i pojednania pod warunkiem powstrzymania się od współżycia seksualnego. Musi to jednak być ich wspólna decyzja, gdyż zdarza się, że jedno z małżonków, najczęściej kobieta, tak bardzo chce przystępować do komunii św., że wymusza na mężu zaprzestanie współżycia seksualnego.

Jeżeli mąż nie jest do tego psychicznie przygotowany, to może dochodzić do napięć w relacjach między obojgiem, a nawet prowadzić do zdrady.

Rozmawiała Magdalena Gronek/PAP

Demografia to przyszłość

.Dziś najważniejsze wydaje się odniesienie demografii do bezpieczeństwa kraju czy nawet bezpieczeństwa całej wspólnoty. Ktoś pewnie chciałby nazwać takie ujęcie tematu „geodemografią”, przypominającą modną „geopolitykę”. Zwłaszcza że jak twierdzą eksperci, bezpieczeństwo i obronność, podmiotowość i suwerenność, ale i multilateralizm będą tym, co zdominuje najbliższą – ledwie przecież rozpoczętą – dekadę. Każdy więc, komu zależy na tym, aby Polska miała w przyszłości odpowiednie, własne miejsce na mapie świata, powinien zadbać, by następstwo pokoleń stało się faktem.

Kluczem do bezpieczeństwa są bowiem ludzie. Muammar Kaddafi, postać co prawda owiana złą legendą, powiedział kiedyś, że islam w Europie zwycięży nie dzięki jakiejś niezwykłej ekonomicznej czy kulturowej sile, ale dzięki temu, że arabskie kobiety będą rodzić na Starym Kontynencie więcej dzieci niż mieszkanki Francji, Hiszpanii czy Niemiec. I wcale nie chodziło o wizję przyszłości wyciągniętą wprost z powieści Michela Houellebecqa, ale o prostą konstatację, że walka o przyszłość Europy to nie tylko batalie o zarządzanie zasobami, kształt europejskiej kultury czy spokój na granicach, ale także – a może przede wszystkim – walka o to, kogo będzie więcej. Fizycznie: czy większa będzie jedna populacja, czy inna, czy zwycięży ten, czy inny model kulturowy. Bo w końcu kultura, jak pokazują, na szczęście nieudane, próby wykorzenienia narodowych wartości w polskim społeczeństwie okresu zaborów, w wielu przypadkach niesiona jest poprzez kolejne generacje w rodzinie. Tradycja, wzorce zachowań, etyka i wiara to elementy, których można nauczać w szkołach. W Polsce wiemy jednak, że jak pokazuje historia, najskuteczniejszym sposobem, aby zadbać o przekaz między pokoleniami, jest to, by nauka następowała w domach, w rodzinach i dopiero później dopełniana była w szkołach.

Widać to zwłaszcza dziś, kiedy mowa o migracji. Zjawisko to przyjmuje w naszych czasach skalę, której nie obserwowano od czasów upadku Cesarstwa Rzymskiego i wielkiej wędrówki ludów. Wówczas to jedne populacje zastępowały inne, a starzejące się Cesarstwo nie było w stanie przeciwstawić się napierającym na jego granice ludom. Ówczesny Rzym był bogaty i przekonany o swojej wielkości, wchłaniał kolejne obszary i ludy. Ale właśnie dlatego, że napływających na terytorium Cesarstwa było coraz więcej i byli oni zwyczajnie młodsi, mieszkańcy starego imperium musieli powoli ulec. Niezależnie od swoich wspaniałych wartości, spoglądając na marmurowe budowle, pomni minionej potęgi. Ten proces trwał przez wieki.

Starzenie się społeczeństw jest faktem, choć procesy z tym związane w krajach rozwiniętych i w krajach rozwijających się mają odrębną specyfikę. W tych pierwszych największe konsekwencje wywołuje odsetek osób starszych w stosunku do populacji całego kraju. W tych drugich najistotniejsze kwestie to absolutny wzrost populacji osób starszych oraz tempo tego wzrostu. Wydłużony okres trwania życia, który obok spadku płodności stanowi powszechną przyczynę̨ starzenia się̨ ludności, ma wpływ na życie zarówno całych społeczeństw, jak i jednostek. Dla społeczeństw liczne implikacje tego procesu dotyczą̨ zmian w modelu produkcji, konsumpcji, oszczędzania i inwestycji, jak również kondycji rynku pracy oraz wydajności, poszukiwanych rodzajów usług oraz modelu wydatków budżetowych. Dzisiaj podkreśla się̨ przede wszystkim negatywne skutki procesu starzenia się̨ ludności, a więc wzrost kosztów ubezpieczeń i świadczeń socjalnych, pomijając przecież oczywisty wkład osób starszych w życie społeczeństw, także w ich gospodarczy rozwój. W dzisiejszym świecie wiedza jest w końcu wartością nadrzędną.

Artykuł Michała KŁOSOWSKIEGO dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/michal-klosowski-demografia/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 grudnia 2024