Polska nie powinna wydawać Wołodymyra Ż. Niemcom [Sławomir CENCKIEWICZ]

Polska nie powinna wydawać Wołodymyra Ż.

Polska nie powinna wydawać Wołodymyra Ż. Niemcom, musi zrobić wszystko, żeby nie został wydany – ocenił w wywiadzie z 12 października szef BBN Sławomir Cenckiewicz. Dodał, że nie wie, kto dokonał ataku na Nord Stream 2, ale tego typu operacje wykonuje się w porozumieniu z tajnymi służbami.

Polska nie powinna wydawać Wołodymyra Ż.

.Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz zapytany w opublikowanym w dniu 12 października na kanale Otwarta Konserwa na platformie YouTube wywiadzie, czy polski sąd powinien oddać Wołodymyra Ż. Niemcom odpowiedział krótko: „oczywiście nie”. – Dlatego, że w interesie Polski było uszkodzenie czy zniszczenie elementu machiny wojennej Federacji Rosyjskiej i to się stało. (…) Chyba nie spotkałem w Polsce osoby, która by się nie cieszyła z tego, że Nord Stream 2 został uszkodzony czy wysadzony w powietrze – dodał Sławomir Cenckiewicz.

Szef BBN wyjaśnił, że Niemcy ścigają „niejako w imieniu nie tylko własnym, ale też Federacji Rosyjskiej człowieka, który zniszczył dobrze prosperujący interes niemiecko-rosyjski”, dlatego Polska nie powinna do tego przykładać ręki. Dodał, że Polska musi zrobić wszystko, żeby Ż. nie został wydany Niemcom. Jego zdaniem, nawet jeśli zostałby on wydany, skazany w procesie i osadzony w więzieniu niemieckim, może przyjść moment, w którym „Rosjanie się o tego człowieka po prostu będą upominać”.

Sławomir Cenckiewicz pytany, które służby stoją za wysadzeniem Nord Stream 2, odparł, że nie wie, „kto, czy jaka służba albo jakie służby w wyniku porozumienia dokonały tego aktu”. – Natomiast musiałbym być totalnym naiwniakiem, (…) żebym powiedział (…), że Wołodymyr Ż., gdyby nawet przyjąć, że on rzeczywiście brał w tym udział jako płetwonurek, i jego dwóch kompanów, których oskarżają Niemcy, że to byli jedyni ludzie zaangażowani (…) w tę operację. (…) Ale tego typu operacje niewątpliwie, w sensie takim modelowym, muszą być realizowane w porozumieniu z tajnymi służbami. Obawiam się, że nie jednego państwa – dodał.

Zarzuty w polskim śledztwie ocalą Wołodymyra Ż. przed ekstradycją?

.Wołodymyr Ż. jest poszukiwany europejskim nakazem aresztowania wydanym przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczeniem mienia oraz zniszczeniem rurociągu Nord Stream 2. Zatrzymano go na podstawie ENA 30 września w podwarszawskim Pruszkowie, gdzie mieszka.

Decyzją warszawskiego sądu został aresztowany na czterdzieści dni do 9 listopada. O ewentualnym wydaniu Ż. Niemcom będzie również decydował sąd. Na zapoznanie się z dokumentacją ma 100 dni. Materiały dotyczące ściganego ENA mężczyzny zostały już przesłane mailem przez stronę niemiecką, a sędzia referent niebawem ma wyznaczyć termin rozprawy. Gdyby Ż. usłyszał zarzuty w polskim śledztwie, byłaby to przesłanka do niewydawania go w ramach ENA.

Wołodymyr Ż. zrobił to, co było najlepsze dla Ukrainy i Europy

.W Polsce został ujęty Wołodymyr Ż., który – jak twierdzą Niemcy – wysadził 3 z 4 nitek gazociągu Nord Stream. Niemcy żądają więc jego przekazania, żeby sądzić go za terroryzm. Co powinna zrobić z tym Polska? Ekstradycja? Obywatelstwo polskie? Pozwolić mu uciec? Żadna z propozycji nie wydaje się jednoznacznie dobra – pisze Paulina MATYSIAK w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Wołodymyr Ż. zrobił to, co było najlepsze dla Ukrainy i Europy„.

Jeśli chodzi o ekstradycję, to Wołodymyr Ż. nie zasługuje, żeby być sądzony. Jeśli zrobił to, o co Niemcy go oskarżają, to było to najlepsze dla jego kraju i dla Europy: odciął Rosję od pieniędzy z taniego gazu płynącego do Niemiec. Poza tym, należy założyć, działał na podstawie rozkazów swojej służby i zaatakował infrastrukturę państwa, z którym Ukraina prowadzi wojnę.

Jeśli chodzi o obywatelstwo, ukraiński oficer nie ma związków z Polską, a obywatelstwo nie powinno być nagrodą za pełnienie służby dla innego państwa, nawet jeśli w ramach tej służby zadziałał ewidentnie na korzyść naszego interesu.

A jeśli chodzi o opcję ucieczki, to jeśli mamy być poważnym państwem, wypuszczenie go bez decyzji politycznej lub pozwolenie mu na ucieczkę nie będzie raczej budować zaufania do Polski.

Nasze władze muszą podjąć decyzję, i to taką z gatunku rządzenia, a nie zarządzania, władzy, nie administracji, polityki, nie merytoryki. Decyzję dotyczącą twardych interesów z pogranicza służb specjalnych, polityki, obronności i dyplomacji.

Pamiętajmy, że mówimy tu o czynie bez ofiar, a szkoda dotyczy interesów wojskowych, gospodarczych i infrastrukturalnych.

Nie musimy odkrywać koła na nowo, bo przed nami w zbliżonej sytuacji byli inni. Konkretnie – Francja za czasów prezydenta Mitterranda, który – w skrócie – ogłosił, że Francja nie będzie dokonywać ekstradycji uchodźców politycznych z Włoch, oskarżonych o lewicowy terroryzm w „latach ołowiu”, okresie, gdy dochodziło do wielu krwawych zamachów. Oczywiście pod pewnymi warunkami. Tacy uchodźcy mieli nie mieć krwi na rękach i wyzbyć się dalszego stosowania przemocy. Była to doktryna Mitterranda, która utrzymała się ponad 20 lat. Dopiero za czasów prezydentury Chiraca nastąpiło jej faktyczne luzowanie, jednak wciąż doktryna ta cieszyła się poparciem społeczeństwa i sądów.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/paulina-matysiak-wolodymyr-z-zrobil-to-co-bylo-najlepsze-dla-ukrainy-i-europy/

Dyshonor i upokorzenie

.Jeśliby Polska w jakikolwiek sposób pomogła Niemcom w dopadnięciu i ukaraniu Ukraińców, którzy podjęli się wykonania chlubnej i ryzykownej misji likwidacji rur bałtyckich – byłby to dyshonor i upokorzenie naszego kraju. Tylko mali i zawistni ludzie zwykli traktować bohaterów jako bandytów – pisze Jan ROKITA

Kiedy mniej więcej rok temu w Niemczech zaczęły się mnożyć spekulacje o tzw. „polskim tropie” wysadzenia w 2022 roku rosyjsko-niemieckiego gazociągu na Bałtyku, pisałem wówczas, iż teraz należy się spodziewać fali nacisków na Donalda Tuska, aby pomógł Niemcom wyłapać i skazać sprawców tamtej eksplozji. Tym bardziej że wedle wieści, jakie uzyskał wtedy swoimi kontaktami amerykański dziennik „Wall Street Journal”, ponoć było tak, że o powstałym w Kijowie planie wysadzenia złowrogich rur gazowych na Bałtyku wiedziała CIA, zakazując tajnym służbom ukraińskim przeprowadzenia tego rodzaju operacji.

.W Białym Domu siedział jeszcze wtedy Joe Biden, a w berlińskim Kanzleramcie – Olaf Scholz. Nie byłoby więc nic dziwnego, gdyby wspólny front niemieckich socjalistów, którzy swego czasu wymyślili ideę rur bałtyckich, oraz lewicowego rządu USA, rozeźlonego, że w Kijowie nie posłuchano jego rozkazów, naparł na Tuska, iżby ten „współpracował z sojusznikami”. Wtedy złowieszczym sygnałem był komentarz opublikowany na łamach „Rzeczpospolitej”, którego autor pisał, że utrudnianie niemieckiego śledztwa przez polskie służby jest równoznaczne z „ukrywaniem informacji o ataku na sojusznika i może podważyć zaufanie do NATO”. Tekst, który przeszedł do dziejów publicystycznej głupoty i nikczemności.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-rokita-dyshonor-i-upokorzenie/

PAP/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 października 2025