Potężny tropikalny huragan Melissa

Przechodzący przez Morze Karaibskie huragan Melissa, który ma najwyższą, piątą kategorię, już jest najpotężniejszym na świecie cyklonem tropikalnym w tym roku i ósmym najbardziej intensywnym huraganem na Atlantyku w historii pomiarów.
Intensywność huraganów mierzy się w skali Saffira-Simpsona
.Zagrażająca szczególnie Jamajce, Haiti i południowo-wschodniej Kubie Melissa jest 13. w tym roku cyklonem tropikalnym na Atlantyku, któremu nadano imię, piątym o statusie huraganu i trzecim będącym huraganem piątej kategorii. Huraganami określa się tylko zjawiska występujące nad wodami Atlantyku oraz na Pacyfiku na wschód od międzynarodowej linii zmiany daty – na zachodnim Pacyfiku są to tajfuny, a analogiczne zjawiska na Oceanie Indyjskim nazywane są po prostu cyklonami tropikalnymi.
Intensywność huraganów mierzy się w skali Saffira-Simpsona (SSHWS), która, zgodnie z powyższym podziałem, stosowana jest oficjalnie tylko wobec zjawisk na Atlantyku i wschodnim Pacyfiku.
Najważniejszym kryterium w skali Saffira-Simpsona jest średnia prędkość wiatrów. Aby cyklon tropikalny został uznany za huragan, tworzące go wiatry muszą osiągać w ciągu jednominutowego interwału średnią prędkość co najmniej 119 km/godz. Aby huragan zyskał kategorię piątą, musi to być co najmniej 252 km/godz. (chodzi o prędkość wiatrów tworzących huragan, a nie o prędkość, z jaką on się przesuwa, bo ta jest znacznie niższa – zwykle jest to 15-25 km/godz.). Pozostałe kryteria dla huraganów kategorii 5 to wysokość fali powodziowej, która musi przekraczać 5,5 metra oraz ciśnienie wewnątrz huraganu – poniżej 920 hektopaskali.
Potencjalne zniszczenia, którymi charakteryzowany jest huragan kategorii piątej, to: całkowite zerwanie dachów domów, budynków użytkowych i przemysłowych; całkowite zniszczenie niektórych budynków z możliwością całkowitego rozwiania mniejszych konstrukcji; powodzie na dużym terenie; czasami konieczność całkowitej ewakuacji ludności.
W przypadku Melissy najwyższa zarejestrowana do tej pory średnia prędkość wiatrów to 280 km/godz., a najniższe ciśnienie – 901 hektopaskali. Dla porównania – w dwóch kolejnych najpotężniejszych cyklonach tropikalnych w tym roku prędkości wiatrów osiągnęły 260 km/godz. Były to Erin, którego szlak w sierpniu wiódł od Republiki Zielonego Przylądka przez wschodnią część Morza Karaibskiego i wschodnie wybrzeże USA (żywioł spowodował 12 ofiar śmiertelnych) oraz Humberto we wrześniu, który przeszedł przez Ocean Atlantycki, nie zahaczając o zamieszkałe obszary.
Te liczby już teraz plasują Melissę w ścisłej czołówce najpotężniejszych huraganów na Atlantyku w historii. Jeśli chodzi o prędkość wiatrów, to znajduje się ona obecnie, wraz z kilkoma innymi huraganami, na miejscach 10-16. Największą prędkość zmierzono w trakcie huraganu Allen w 1980 r. – 305 km/godz. – to jedyny przypadek na Atlantyku, gdy przekroczone zostało 300 km/godz. Allen spowodował 281 ofiar śmiertelnych, z czego 220 na Haiti. Cztery razy wiatry osiągnęły 295 km/godz. – było to w czasie huraganów Labor Day (1935), Gilbert (1988), Wilma (2005) i Dorian (2019).
Melissa jest w rankingu najpotężniejszych huraganów na Atlantyku
.Huragan Melissa jest na ósmym miejscu w historii pod względem najniższego ciśnienia. Na czele jest Wilma – 882 hektopaskale – która spowodowała 52 ofiary śmiertelne, z czego 30 w USA. Poza nią było jeszcze tylko pięć takich, gdzie ciśnienie spadło poniżej 900 hektopaskali – Gilbert (1988), Labor Day (1935), Rita (2005), Milton (2024) i Allen (1980).
Już teraz Melissa jest w rankingu najpotężniejszych huraganów na Atlantyku – tuż przed Katriną, która w sierpniu 2005 r. dokonała potężnych spustoszeń na południowym wybrzeżu USA, zwłaszcza w Nowym Orleanie i okolicach. Pozostaje ona najkosztowniejszym huraganem na Atlantyku w historii – straty materialne oszacowano wówczas na 125 mld dolarów. Tyle samo wynosiły straty po przejściu huraganu Harvey w 2017 r., ale skorygowana o inflację wartość strat z 2005 r. jest zauważalnie wyższa niż tych z 2017 r.
Z kolei jeśli chodzi o ofiary śmiertelne, to za najtragiczniejszy huragan na Atlantyku uważa się wielki huragan z 1780 r., który – jak się szacuje – spowodował śmierć co najmniej 22 tys. osób. Spośród tych, w przypadku których istnieją dokładne, wiarygodne statystyki, na pierwszym miejscu jest Mitch z 1998 r. – w jego wyniku zginęło 11 374 osoby, z czego około 7 tys. w Hondurasie, a 3,8 tys. w Nikaragui.
W jaki sposób historia może pomóc nam uniknąć katastrofy klimatycznej
.Niektóre cywilizacje przetrwały, inne upadły. Jednak żadna z nich nie rozwiązała swoich problemów mrzonkami o postępie moralnym, dobrowolnym niedostatku i wzniesieniu się ponad materializm ekonomiczny. Nie widzę powodu, dla którego tym razem miałoby być inaczej – pisze Alessio TERZI.
Kiedy byłem dzieckiem, jednym z moich ulubionych filmów był Wehikuł czasu, hollywoodzki przebój kinowy, luźno oparty na książce pod tym samym tytułem, wydanej w 1895 r. przez angielskiego pisarza H.G. Wellsa. Główny bohater, wynalazca żyjący pod koniec XIX wieku, opracowuje urządzenie do podróżowania w czasie, a następnie przemierza stulecia, by znaleźć odpowiedzi na ważkie pytania dotyczące życia i śmierci. Aby odpowiedzieć sobie na równie zasadnicze pytanie, a mianowicie, jak nasza cywilizacja może uniknąć katastrofalnego upadku z powodu zmian klimatycznych, my również powinniśmy odbyć podobną podróż w ramach eksperymentu myślowego.
Wyobraźmy sobie, że cofamy się do osiemnastowiecznej Anglii. Szybko odkrywamy, że trwa debata na temat bieżącego problemu: po dziesięcioleciach agresywnego wylesiania w kraju brakuje drzew. Niektórzy twierdzą, że zapowiada to upadek narodu, ponieważ bez dębu nie można budować statków i wyspa wkrótce nie będzie mogła bronić się przed morskimi napaściami. Ponadto węgiel drzewny, produkt uboczny obróbki drewna, jest szeroko stosowany jako materiał grzewczy oraz źródło energii.
Cofnijmy się jeszcze dalej i ustawmy zegar maszyny na wiek XVII, kierując się na Wyspę Wielkanocną. Po dekadach eksploatacji środowiska ludność tubylcza Rapa-Nui doświadcza szeregu klęsk. Z powodu prawie całkowitego wylesienia załamują się ekosystemy, ubywa żywności i wody, a drewno, jeden z podstawowych surowców tej cywilizacji, jest na wyczerpaniu.
Wracamy do XXI wieku i natychmiast widać wyraźne analogie. Tym razem na wyczerpaniu jest nie drewno, ale tzw. budżet węglowy, czyli maksymalna ilość gazów cieplarnianych, które możemy jeszcze wprowadzić do atmosfery bez powodowania wzrostu średniej temperatury na Ziemi o ponad 2 stopnie Celsjusza. W tym momencie istnieje duże prawdopodobieństwo przekroczenia kluczowych punktów krytycznych, jak np. zapadnięcie się pokrywy lodowej Grenlandii, które spowodowałoby ogromny wzrost poziomu morza i klęski o katastrofalnych rozmiarach.
Zajrzyjmy więc do książek historycznych, aby sprawdzić, jak rozwiązano kryzysy w Anglii i na Wyspie Wielkanocnej. W pierwszym przypadku problem zniknął dzięki innowacji. Przejście z węgla drzewnego na węgle kopalne było podstawowym czynnikiem redukującym zapotrzebowanie na drewno w energetyce. Ostatecznie rewolucja przemysłowa i wynalezienie (taniej) stali sprawiły, że zaprzestano stosowania drewna do produkcji statków. Udało się uniknąć cywilizacyjnego upadku, a wkrótce potem brytyjskie lasy zaczęły rosnąć na nowo. Wyspa Wielkanocna nie miała tyle szczęścia, o czym czytamy w książce o znamiennym tytule: Collapse (Upadek) autorstwa Jareda Diamonda. Ponieważ nie opracowano tam alternatywnych technologii, różne grupy Rapa-Nui zaczęły walczyć między sobą o niewielkie ilości pozostałych surowców, co doprowadziło do wojen i drastycznego zmniejszenia populacji.
Uzbrojeni w tę wiedzę przejdźmy do analizy współczesnej debaty na temat różnych podejść do powstrzymania katastrofy klimatycznej. Dla zwolenników tak zwanego zielonego wzrostu, do których należę, rozwiązaniem jest przede wszystkim rozwój nowych technologii, neutralnych pod względem emisji dwutlenku węgla. Może to oznaczać zastąpienie źródeł paliw kopalnych przez źródła odnawialne, takie jak wiatr i słońce, co otwiera nowe możliwości. Z kolei według głosicieli idei „postwzrostu” (ang. degrowth) powinniśmy dobrowolnie i na stałe zaakceptować niedobór, uznając, że szczęścia nie należy szukać w dobrach materialnych. Koncepcja ta uwzględnia lepszy podział istniejących zasobów, zarówno wewnątrz państw, jak i pomiędzy nimi.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/alessio-terzi-w-jaki-sposob-historia-moze-pomoc-nam-uniknac-katastrofy-klimatycznej
PAP/MB


