Premier Lecornu i Partia Socjalistyczna. Kto ograł kogo?

Uratowany, ale na ile czasu? Premier Sébastien Lecornu tym razem skorzystał z chaosu, aby rozegrać opozycję i przejść zwycięsko przez wotum nieufności, aczkolwiek to dla niego dopiero początek zmartwień: prace budżetowe zapowiadają się jako niezwykle trudne.
Wotum nieufności przeciwko drugiemu rządowi Lecornu przepadło
Po układzie zawartym z Partią Socjalistyczną premier Sébastien Lecornu mógł odetchnąć z ulgą. W trakcie swojego pierwszego przemówienia w Zgromadzeniu Narodowym (tzw. „exposé”) ogłosił, że wstrzyma kontrowersyjną reformę emerytalną prezydenta Emmanuela Macrona z 2023 roku. Reforma polegała między innymi na stopniowym zwiększaniu wieku emerytalnego, co stanowiło newralgiczny punkt dla wszystkich sił lewicy i nawet części prawicy. Zgodził się także na rezygnację z korzystania z artykułu 49.3 francuskiej konstytucji, który umożliwiał rządowi forsowanie przyjęcia ustaw bez głosowania parlamentu, oraz na zwiększenie podatków dla „najzamożniejszych”, mówiąc o „sprawiedliwości fiskalnej”.
Media jednak szybko podały, że zawieszenie reformy emerytalnej wymaga wielu prac parlamentarnych. Premier Lecornu chce wprowadzić to zawieszenie do budżetu funduszy społecznych na 2026 rok, co dla Socjalistów wiązałoby się z koniecznością zagłosowania za budżetem, mimo że we Francji ugrupowania opozycyjne tradycyjnie głosują przeciwko budżetowi, stąd konieczność stosowania artykułu 49.3 konstytucji, gdy rząd jest mniejszościowy.
Polemika, która pojawiła się po przemówieniu premiera, we wtorek 14 października 2025 roku, spowodowała wzrost napięć na lewicy. Wówczas grupa parlamentarna Socjalistów ogłosiła, że nie zagłosuje za wotum nieufności przeciwko premierowi. Wyciekły także informacje o tajnym układzie między Olivierem Faure’em, przewodniczącym Partii Socjalistycznej, i Sébastienem Lecornu. Presja na socjalistycznych posłów osiągnęła bardzo wysoki poziom na kilka godzin przed głosowaniem. Mimo tego i mimo sondaży wskazujących na to, że Francuzi chcą przyspieszonych wyborów, większość Socjalistów nie zagłosowała za wotum nieufności.
Chaos na centroprawicy
Kryzys pojawił się także na centroprawicy. Republikanie, których przewodniczący Bruno Retailleau spowodował upadek pierwszego rządu Sébastiena Lecornu, wpadli w dwugłos w sprawie poparcia dla nowego gabinetu. Bruno Retailleau ostro skrytykował wzrost wpływu Socjalistów na Sébastiena Lecornu, ale Laurent Wauquiez, przewodniczący klubu poselskiego partii, odmówił zagłosowania za wotum nieufności, mimo apeli kierownictwa Republikanów (w tym europosła François-Xaviera Bellamy’ego) i mimo dość przychylnych sondaży dotyczących ewentualnego rozwiązania Zgromadzenia Narodowego i przyspieszonych wyborów.
„Porażką prawicy (tzn. Republikanów – przyp. red.) jest to, że nie osiągnęła ona nic w ciągu roku rządów trzech gabinetów Macrona, podczas gdy Socjalistom wystarczyło zagrozić cenzurą, aby w ciągu tygodnia doprowadzić ich do wyrzeczenia się macronizmu”, napisał dziennikarz Guillaume Tabard na łamach „Le Figaro”.
Zarówno Olivier Faure, jak i Laurent Wauquiez wyjaśnili, że nie należy wprowadzać Francji w kolejny kryzys polityczny w okresie prac budżetowych. Koszt dla kraju mógłby być niebagatelny, a prezydent Macron ogłosił, że zagłosowanie za wotum nieufności równałoby się z rozwiązaniem izby niższej. Z drugiej strony argumentowano, że to obecny układ powoduje niestabilność polityczną i że potrzeba pilnej „klaryfikacji” wyborczej, aby odbudować życie polityczne na lepszych fundamentach.
Premier Lecornu trwa. Tym razem wotum nieufności przepadło
Ostatecznie przewyższyła pierwsza wersja. W czwartek 16 października 2025 roku doszło do rozpatrzenia dwóch wniosków o wotum nieufności. Jeden złożony przez radykalnie lewicowe La France Insoumise Jeana-Luca Mélenchona, drugi przez prawicowy Rassemblement National Marine Le Pen. Najwięcej szans na wygraną miał wniosek lewicowy, więc cała uwaga skupiła się na nim. Zdobył 271 głosów, czyli poniżej wymaganych 289 do bezwzględnej większości. Premier Lecornu przetrwał tym sposobem pierwszy poważny chrzest bojowy. „To oczywiście moment prawdy. Czy chcemy porządku republikańskiego z debatami odbywającymi się w Zgromadzeniu Narodowym, czy też chcemy chaosu?”, pytał w trakcie debaty przed głosowaniem.
Ale nie oznacza to, że Sébastien Lecornu będzie w stanie utrzymać się długo na stanowisku. Budżet przedstawiony przez premiera wywołał już wiele kontrowersji, zwłaszcza jeżeli chodzi o podwyżki podatków. „Ten budżet jest prawdziwym muzeum wszystkich okropności, które od lat tkwią w szufladach Ministerstwa Finansów. To jest czarny rok dla Francuzów, a zwłaszcza dla tych, którzy pracują”, oceniła Marine Le Pen na mównicy Zgromadzenia Narodowego.
Socjaliści, którzy nie poparli wotum nieufności, myśląc, że osiągnęli sukces w postaci obietnicy zawieszenia reformy emerytalnej, mogą szybko poczuć się oszukani, ulec presji środowisk lewicowych i „ukarać” rząd przy kolejnym wotum nieufności. Podobna sytuacja może mieć miejsce na centroprawicy, a Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen podjęło już decyzję o zagłosowaniu za każdym wotum nieufności „aż do rozwiązania Zgromadzenia”.
Wybory prezydenckie na celowniku
Tych kilka bardzo intensywnych dni pokazało smutny obraz francuskiej polityki. W kontekście rosnącego niezadowolenia społecznego (już 70 proc. Francuzów oczekuje dymisji prezydenta Macrona, większość chce rozwiązania Zgromadzenia Narodowego) partie polityczne wolały jednak postawić na „odpowiedzialność” i „stabilność”. Ta sama odpowiedzialność i ta sama stabilność doprowadziły do 3500 miliardów euro zadłużenia publicznego i dramatycznego spadku zaufania społeczeństwa wobec polityków. Z drugiej strony wcale nie jest zagwarantowane, że przyspieszone wybory parlamentarne wyłoniłby jakąkolwiek większość i zażegnałyby kryzys. Zatem odliczanie do upadku Sébastiena Lecornu trwa i de facto może nastąpić w każdej chwili.
Jedyne, co może wyklarować sytuację, to wybory prezydenckie, wstępnie zaplanowane na wiosnę 2027 roku. Działania każdej partii muszą od dzisiaj być obserwowane także pod tym kątem.
Nathaniel Garstecka




