Ukryte głosy konklawe — Michał KŁOSOWSKI

Gdy kardynałowie z całego świata przybywają w tych dniach do Rzymu na konklawe, aby wybrać nowego następcę św. Piotra, nie tylko oni będą przyciągać uwagę świata katolickiego. Wśród licznych postaci obecnych w Wiecznym Mieście znajdą się także „prorocy” — duchowni, którzy może nie oddadzą głosu, lecz będą świadkami. Ich obecność przypomina o innej, głębszej rzeczywistości Kościoła: o cierpieniu, wierności i potrzebie odważnego głosu sumienia.
Konklawe. Kardynałowie i duchowni ze świata, który cierpi
.Kościół jest najbardziej globalną instytucją na świecie. W związku z tym duszpasterze, którzy w różnych miejscach świata stoją na jego czele, przynoszą na konklawe różne doświadczenia. Także te dramatyczne. Jednym z nich jest 93-letni kardynał Joseph Zen z Hongkongu. Jego przybycie do Rzymu, choć symboliczne, niesie ciężar proroczego świadectwa. Przez lata był jednym z najbardziej nieustępliwych obrońców Kościoła w Chinach, szczególnie tzw. Kościoła podziemnego, który pomimo prześladowań pozostał wierny papieżowi. Gdy w 2018 roku Watykan podpisał prowizoryczne porozumienie z rządem chińskim w sprawie mianowania biskupów, wielu dostrzegało w tym krok ku pojednaniu. Kard. Zen widział w tym zdradę. Jego obecność na ulicach Rzymu w czasie konklawe to przypomnienie, że Kościół nie wszędzie żyje w wolności, a prawda często kosztuje samotność i cierpienie. Gdy z drugiej strony uświadomimy sobie brak chińskiej delegacji na pogrzebie papieża, jego obecność niesie jeszcze większy ładunek.
Ale nie tylko on w tych dniach okazać się może znakiem.
Nie tylko Afryka. Europa to także ziemia misyjna
.Kardynał Robert Sarah, emerytowany prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, również będzie obecny w tych dniach w Rzymie. Choć wiek wciąż pozwala mu uczestniczyć w głosowaniu, jego głos od dawna ma wymiar proroczy. Kard. Sarah, pochodzący z Gwinei, wielokrotnie ostrzegał przed duchową pustką Zachodu, laicyzacją, relatywizmem moralnym i próbami „przystosowania” Ewangelii do współczesnych mód. W swoich książkach i publicznych wystąpieniach nawołuje do odnowy przez milczenie, modlitwę i adorację. Dla wielu, zwłaszcza poza Europą, jest symbolem Kościoła, który nie boi się głosić trudnych prawd, nawet jeśli oznacza to płynięcie pod prąd.
Kolejną taką postacią jest arcybiskup Georg Gänswein, długoletni osobisty sekretarz Benedykta XVI, który będzie z kolei przypominał o innym rodzaju świadectwa: o wierze przeżywanej w cieniu pokory i lojalności. Po śmierci Benedykta XVI, abp Gänswein opublikował wspomnienia, które rzuciły światło na napięcia w Watykanie w ostatnich latach. Choć sam nie pełni żadnego oficjalnego urzędu, jego obecność w Rzymie w czasie konklawe będzie na swój sposób wymowna. Jako świadectwo o Kościele, który żyje nie tylko polityką, lecz także pamięcią i wiernością duchowemu dziedzictwu.
Wielcy krytycy Franciszka
.Kardynał Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, to kolejny z proroczych głosów, który, choć nierzadko marginalizowany, nie przestaje przypominać o niezmienności doktryny Kościoła. Kard. Müller krytykował wszelkie próby „rozmywania” nauczania katolickiego, szczególnie w kontekście debaty wokół rodziny, małżeństwa i moralności seksualnej. Jego książki i publiczne wypowiedzi, często ignorowane przez główny nurt watykański, są echem dawnej funkcji Kościoła jako nauczyciela prawdy, nie negocjatora norm kulturowych, które zwłaszcza w co bardziej radykalnych uszach na politycznej prawicy uznawane są za prorocze.
Podobnie jak to, co robi Kardynał Raymond Leo Burke, amerykański duchowny, znany z ostrej krytyki niektórych aspektów pontyfikatu Franciszka, a który również będzie obecny na konklawe. Burke nie tylko przypomina o konieczności klarowności doktrynalnej, ale także — poprzez swoje osobiste cierpienie (w tym poważną chorobę) — stał się symbolem kapłana wiernego do końca, gotowego na cierpienie za prawdę.
W kontekście proroczych aspektów zbliżającego się konklawe, kardynałowie zjeżdżający do Rzymu reprezentują różne światy. Nie sposób nie wspomnieć również o kardynale Christophie Schönbornie z Wiednia, teologu i redaktorze Katechizmu Kościoła Katolickiego. Choć jego stanowiska bywały bardziej umiarkowane, jest postacią, której głos, zwłaszcza w kwestiach tożsamości Kościoła w Europie, będzie miał ogromne znaczenie. Kard. Schönborn reprezentuje tych, którzy próbują budować mosty często balansując na cienkiej linie między wiernością a dialogiem.
Konklawe, kardynałowie i współcześni prorocy
.W cieniu konklawe znajdzie się też wielu mniej znanych, ale nie mniej ważnych „proroków”. Biskupów, zakonników, teologów i świeckich, którzy, choć nie zasiądą w Kaplicy Sykstyńskiej, będą modlić się, czuwać i przypominać, że przyszłość Kościoła nie zależy jedynie od kalkulacji, ale od odwagi głoszenia Ewangelii i prawdy. Bo konklawe to nie tylko wybór nowego papieża. To także moment rachunku sumienia dla całego Kościoła. I właśnie dlatego w tych dniach prorocy są tak potrzebni. Nawet jeśli ich głosy brzmią niewygodnie, nawet jeśli przypominają o sprawach, które wielu wolałoby przemilczeć.
W najbliższych tygodniach Rzym stanie się na kilka dni miejscem, gdzie spotkają się polityka i proroctwo, kalkulacja i modlitwa, dyplomacja i świadectwo. A pośród tłumów, kamer i analiz warto będzie dostrzec tych, którzy, choć nie zasiadają wśród elektorów, w ciszy przypominają światu, czym naprawdę jest Kościół. I że bycie prorokiem to nie tylko obecność w światłach kamer ale może przede wszystkim cisza, która często mówi więcej, niż może się wydawać na pierwszy rzut ucha.
Michał Kłosowski
Rzym