Regiojet z falstartem w Polsce

Czeski RegioJet od 14 grudnia realizuje regularne kursy między Krakowem, Warszawą i Gdynią. Jednak zamiast deklarowanych sześciu par pociągów między Krakowem i Warszawa są trzy połączenia dziennie, a tylko jedno z nich przedłużono do Gdyni. Pociągi pojadą też na trasie Warszawa–Ostrawa–Praga.
To nie pierwsze opóźnienie z wprowadzaniem czeskich pociągów w Polsce
.Rozpoczęcie regularnych kursów po polskich torach przez czeskiego przewoźnika kolejowego jest związane z wejściem w życie od niedzieli nowego rozkładu jazdy na kolei na sezon 2025/26. Debiutowi RegioJet towarzyszy konflikt z Urzędem Transportu Kolejowego (UTK), który wezwał przewoźnika do wyjaśnień dotyczących ograniczenia oferty przewozowej oraz spółkami kolejowymi PKP Intercity i PKP Polskie Linie Kolejowe, związany z dostępem do torów i działaniami konkurencyjnymi.
Czeski przewoźnik poinformował w komunikacie, że w niedzielę – wraz z wejściem w życie nowego rozkładu jazdy – rozpoczną się jego nowe połączenia na trasach: Kraków–Warszawa–Gdynia oraz Warszawa–Ostrawa–Praga.
Na trasie Kraków–Warszawa od niedzieli kursować będą trzy pary pociągów dziennie, przy czym jeden z nich będzie przedłużony do Gdyni. Pierwszy pociąg z Krakowa odjedzie o 5.17, a do Warszawy dotrze przed 8. Połączenie z Gdyni wyruszy o 6.10, przez Warszawę przejedzie około 9.30 i do Krakowa przyjedzie o 12.21.
Oprócz połączenia Krakowa, Warszawy i Trójmiasta, pojawi się również nowa międzynarodowa linia Warszawa–Praga. Pociąg ze stacji Warszawa Wschodnia odjedzie codziennie o 9.05 i przejedzie przez Zawiercie, lotnisko Pyrzowice, Tarnowskie Góry, Gliwice i Racibórz. W Czechach zatrzyma się m.in. w Ostrawie, Ołomuńcu i Pardubicach.
Przewoźnik zaznaczył, że według pierwotnego planu, od 14 grudnia miało ruszyć więcej połączeń na trasach Kraków–Warszawa i Warszawa–Gdynia. Zgodnie z jego zapowiedziami, te połączenia będą ostatecznie uruchamiane „stopniowo w ciągu najbliższych tygodni”, od połowy stycznia.
„RegioJet jest w Polsce nadal w fazie próbnej i nie wszystko udaje nam się realizować zgodnie z planem i tak szybko, jak byśmy chcieli. Postanowiliśmy nie ryzykować i zapobiec ewentualnym problemom w ruchu. Start żółtych pociągów rozłożyliśmy zatem na dłuższy okres” – wyjaśnił w komunikacie właściciel RegioJet Radim Jančura.
RegioJet przeprosił pasażerów, którzy zdążyli już kupić bilety na kursy, które nie ruszą zgodnie z pierwotnym planem. Pieniądze za bilety zostaną zwrócone, a dodatkowo pasażerom automatycznie przyznany zostanie bon w wysokości 100 zł.
To nie pierwsze opóźnienie z wprowadzaniem pociągów w Polsce przez RegioJet. Pod koniec listopada przewoźnik poza zapowiedziami nowych połączeń poinformował, że debiut relacji Warszawa–Poznań przesunięty został na 1 lutego 2026 r. We wrześniu spółka zapowiadała sześć par połączeń na tej trasie w nowym rocznym rozkładzie jazdy.
Rozwój działalności RegioJet w Polsce odbywa się w atmosferze sporu z Urzędem Transportu Kolejowego (UTK) oraz spółkami z grupy PKP: PKP Intercity i PKP Polskie Linie Kolejowe.
W ostatnich dniach prezes Urzędu Transportu Kolejowego Ignacy Góra wezwał w oficjalnym piśmie RegioJet do pilnych wyjaśnień, po niewystartowaniu połączeń Warszawa–Poznań i przypomniał, że w przypadku rażącego naruszenia warunków może uchylić decyzję o otwartym dostępie. Chodzi o złożenie wyjaśnień w sprawie połączeń, które miały ruszyć w niedzielę 14 grudnia w ramach rocznego rozkładu jazdy 2025/2026.
W piśmie zwrócono uwagę, że przewoźnik publicznie zapowiadał rozpoczęcie połączeń Warszawa–Poznań od grudnia 2025 r. Według UTK, przekazanie przez RegioJet informacji o rezygnacji z kursów „prowadzi do rażącego naruszenia stabilności rozkładu jazdy” i komplikuje planowanie oferty innym przewoźnikom.
RegioJet został wezwany do przedstawienia pięciu informacji: daty podjęcia decyzji o niewystartowaniu przewozów, daty poinformowania PKP PLK, szczegółowej przyczyny rezygnacji wraz z oceną, czy stanowi ona przypadek siły wyższej, wyjaśnienia braku zawiadomienia UTK oraz aktualnych planów dotyczących terminu rozpoczęcia kursowania na trasie Warszawa–Poznań.
RegioJet wszedł w spór z PKP Intercity
.Z kolei PKP Polskie Linie Kolejowe poinformowały, że analizują możliwość podjęcia kroków prawnych w związku z rezygnacją RegioJet z części wcześniej zamówionych tras. Według biura prasowego PLK, zarządca infrastruktury kolejowej dowiedział się o ograniczeniu kursowania pociągów RegioJet 11 grudnia po południu.
„Informacja wpłynęła do nas zaledwie trzy dni przed wdrożeniem rozkładu. Tak nagłe i masowe wycofanie się przewoźnika z uzgodnionych kursów powoduje poważne zakłócenia w przygotowanym rozkładzie jazdy i generuje istotne utrudnienia dla pasażerów. Wymusza również na nas pilne, dodatkowe zaangażowanie zespołów w przebudowę rozkładu jazdy, tak aby umożliwić innym przewoźnikom wprowadzenie kursów w miejscach niewykorzystanych przez RegioJet” – podały PKP PLK.
Spółka dodała, że o sprawie został poinformowany Urząd Transportu Kolejowego. „Analizujemy także możliwość podjęcia kroków prawnych w związku z nieodpowiedzialnym postępowaniem przewoźnika” – przekazały PKP PLK.
Na początku listopada br. RegioJet wszedł w spór z PKP Intercity. Czeski portal branżowy Z dopravy opublikował wtedy oświadczenie spółki zapowiadające skargę do Komisji Europejskiej.
RegioJet zarzucił polskim spółkom kolejowym powiązanym z Grupą PKP m.in. utrudnianie finalizacji zakupu obiektu za ponad 55 mln zł, odmowę udostępnienia powierzchni reklamowych na dworcach oraz spowalnianie tras w rozkładach jazdy względem połączeń PKP Intercity. Spółka twierdzi także, że pracownikom PKP Intercity zabrania się podejmowania pracy dla konkurencyjnego przewoźnika. PKP Intercity w odpowiedzi podkreśliło, że działa w sposób transparentny, zgodny z przepisami oraz standardami etycznymi.
RegioJet jest kolejnym czeskim przewoźnikiem wzmacniającym swoją obecność na polskim rynku. Leo Express, który od 2018 roku wykonuje kursy na trasie Praga–Kraków zapowiedział w sierpniu, że od 1 marca przyszłego roku przedłuży ją do Warszawy. Pociągi pomiędzy stolicami Czech i Polski będą jeździć dwa razy dziennie.
Transport zbiorowy to jedna z najbardziej potrzebnych usług publicznych
.Miażdżąca większość Polaków korzysta z transportu zbiorowego każdego dnia, zwykle kilka razy dziennie. Jego jakość to nasz czas, nasze pieniądze, nasze możliwości rozwoju. Nawet jeśli ktoś uważa, że samochód jest królem dróg, jak lew jest królem dżungli, to dzięki transportowi zbiorowemu do pracy dociera jego pracownik, do gabinetu jego lekarz, do sklepu jego klient – pisze Paulina MATYSIAK
Jak doprowadzić do kompletnego chaosu w obszarze, w którym nie ma żadnego powodu, żeby ten chaos powstał? Rządzący pokazują to na przykładzie Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Właśnie trwa nabór wniosków o dopłatę ze środków FRPA. A kto widział, jak on wygląda, ten w cyrku się nie śmieje.
Czas na składanie wniosków o dofinansowanie z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych o charakterze użyteczności publicznej jest rekordowo krótki: od 3 do 9 grudnia. Czas na rozpatrzenie tych wniosków to zresztą kolejne zaledwie dwa tygodnie.
Ale to tylko początek chaosu. Przedsiębiorstwa transportowe składają te wnioski w swoich województwach. W połowie województw można składać wnioski o wsparcie do 2033, a w drugiej połowie do 2034 roku. W niektórych województwach jest problem z pobraniem formularza wniosku o dopłatę. A formularze te różnią się w zależności od województwa, co jeszcze komplikuje cały proces tym firmom, które działają na większą skalę.
Panuje chaos, którego można było uniknąć, gdyby ktokolwiek z polskich władz był tym zainteresowany. Rząd PiS-u nie chciał wprowadzić w zeszłym roku rozwiązań, które ucywilizowałyby składanie wniosków do FRPA, a rząd obecny przez cały rok też nic w tej sprawie nie zrobił.
To pokazuje, że nie wszystkie problemy polskiego państwa wynikają z braku pieniędzy lub innych zasobów. Często zawodzi zwykłe zarządzanie, umiejętność planowania i przewidywania konsekwencji wprowadzanych rozwiązań.
Problem nie ogranicza się tylko do zafundowania przedsiębiorstwom zajmującym się transportem zbiorowym szalonego tygodnia walki z biurokratycznymi absurdami. Jeśli z powodu tak chaotycznie zarządzanego procesu część wniosków zostanie niezłożona lub wnioski będą odrzucane, od stycznia miliony Polaków mogą zostać dotknięte ograniczeniem dostępu do zbiorkomu. Będzie się trudniej dostać do pracy, do szpitala, do szkoły, po zakupy. I jak zwykle w takich przypadkach, najmocniej ucierpią na tym mieszkańcy wsi i mniejszych miast, którym grozi wykluczenie transportowe i w jego konsekwencji dotkliwy spadek komfortu życia.
To wszystko w czasie, gdy większość polityków zajmuje się sama sobą. Donald Tusk, ciesząc się z przyjęcia budżetu i jedności koalicji, napisał w swoim tweecie: „walec jedzie dalej”. W sprawie transportu zbiorowego ten walec jedzie wolno i rozjeżdża wszystko na swojej drodze.
A przecież transport zbiorowy to jedna z najbardziej potrzebnych usług publicznych. Miażdżąca większość korzysta z niego każdego dnia, zwykle kilka razy dziennie. Jego jakość to nasz czas, nasze pieniądze, nasze możliwości rozwoju. Nawet jeśli ktoś uważa, że samochód jest królem dróg, jak lew jest królem dżungli, to dzięki transportowi zbiorowemu do pracy dociera jego pracownik, do gabinetu jego lekarz, do sklepu jego klient.
Chaos w zarządzaniu dopłatami do przewozów autobusowych, piętrzące się problemy w PKP, rząd wykręcający się, jak może, żeby nie zbudować CPK w sensownym kształcie. To wszystko procesy, które zatrzymują Polskę w rozwoju. Grożą tym, że za chwilę możemy być pozbawieni usługi publicznej, która jest podstawowa w każdym nowoczesnym państwie. Staniemy się Dzikim Zachodem z kilkoma miastami połączonymi liniami kolejowymi, a między aglomeracjami będziemy jak kowboje dosiadać swoich koni, nawet jeśli dzisiaj mechanicznych.
Zwrócenie uwagi na problem z opisywanym funduszem spotyka się z wielką ciszą ze strony odpowiedzialnego za ten obszar. Minister infrastruktury Dariusz Klimczak chyba nawet nie podniósł głowy, kiedy na sali plenarnej opisywałam tę drogę przez mękę, z jaką mierzą się organizatorzy publicznego transportu zbiorowego w Polsce.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/paulina-matysiak-transport-zbiorowy-to-jedna-z-najbardziej-potrzebnych-uslug-publicznych/
PAP/MB



