Rosja grozi USA próbnymi testami nuklearnymi

Rosja grozi USA

Ewentualne wznowienie przez Rosję próbnych eksplozji nuklearnych jest „wobec wrogiej polityki USA kwestią otwartą” – oświadczył w, cytowanym przez Reutera 30 listopada, wywiadzie dla agencji TASS rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow.

Rosja grozi USA próbnymi eksplozjami nuklearnymi

.Siergiej Riabkow miał oświadczyć, że „ta sprawa jest w zasięgu ręki”. „Bez uprzedzania czegokolwiek, mogę po prostu powiedzieć, że sytuacja jest całkiem trudna. Jest stale rozważana we wszystkich jej elementach i aspektach” – miał powiedzieć Riabkow we wspomnianym wywiadzie.

Reuter przypomina, że we wrześniu 2024 r. Riabkow powoływał się na Władimira Putina, który miał powiedzieć, że Rosja nie dokona testu nuklearnego tak długo jak nie uczynią tego Stany Zjednoczone. Moskwa nie dokonała takiego testu od roku 1990, na krótko przed rozpadem ZSRS. Jednak ostatnio Putin zmienił rosyjską doktrynę nuklearną w odpowiedzi na to co – w ocenie Moskwy – było „eskalacją Zachodu” w poparciu dla Ukrainy zezwalając jej na uderzenia zachodnimi pociskami dalekiego zasięgu na cele w Rosji.

Według zmienionej doktryny Moskwa mogłaby rozważyć użycie broni jądrowej w odpowiedzi na atak bronią konwencjonalną na Rosję lub Białoruś, który „stworzyłby krytyczne zagrożenie dla ich suwerenności lub integralności terytorialnej”. Rosyjski poligon nuklearny znajduje się na Nowej Ziemi, na Oceanie Arktycznym, gdzie w czasach ZSRS dokonano – jak się ocenia – ponad 200 eksplozji nuklearnych. Reuter przypomina, że Putin podpisał w ub. roku wycofanie Rosji z ratyfikowanego przez nią układu o zakazie testów nuklearnych. Argumentował wówczas, że Rosja chce zachować parytet z USA, które podpisały, ale nigdy nie ratyfikowały tego układu.

Nuklearne niebezpieczeństwo

.Na temat tego jak prawdopodobne jest użycie broni nuklearnej przez Rosję w wojnie na Ukrainę, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Michał KLEIBER w tekście „Ostatni argument Rosji„.

„Z uwagi na słabość rosyjskich wojsk i fakt, że w przypadku użycia przez Rosję strategicznej broni atomowej straciłaby ona z pewnością poparcie wszystkich swych potencjalnych sojuszników, w tym Chin i Indii, jest oczywiste, że każda, nawet tylko konwencjonalna odpowiedź NATO na taki atak doprowadziłaby w krótkim czasie do ostatecznej klęski agresora i zakończenia ukraińskiego dramatu. Żadnych wątpliwości w sprawie obrony państw członkowskich NATO nie pozostawiają niedawne wypowiedzi zarówno dowódców amerykańskich, jak i sekretarza generalnego NATO, Jensa Stoltenberga, którzy podkreślają pełną gotowość do zapobieżenia rozszerzaniu się rosyjskiej agresji. Odstraszające, a w najgorszym przypadku także militarne znaczenie dla bezpieczeństwa Zachodu miałoby zapowiadane poszerzanie programu Nuclear Sharing, tj. koncepcji politycznej Sojuszu Północnoatlantyckiego zakładającej udostępnianie głowic jądrowych państwom zrzeszonym w NATO. Program ten budzi niestety zastrzeżenia dotyczące jego zgodności z zasadami traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, według którego realizacja współdzielenia broni jądrowej mogłaby mieć miejsce wyłącznie w momencie wybuchu wojny obejmującej państwa członkowskie NATO. Nawet bez uruchomienia tego programu militarna siła Sojuszu wydaje się jednak w pełni wystarczająca, aby zapobiec wszelkim możliwym zagrożeniom”.

„Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o dramatycznych, globalnych konsekwencjach ewentualnego użycia przez Rosję głowic nuklearnych. Złamane zostałoby w takim przypadku tabu obowiązujące od 1945 roku, co otworzyłoby drogę do sytuacji określanej przez niektórych ekspertów terminem nuklearna normalizacja, czyli sytuacji, w której wiele krajów, na przykład Korea Północna czy Chiny, mogłoby także uznać się za upoważnione do użycia takiej broni. Inne państwa zaczęłyby zaś szybko starać się o pozyskanie własnego arsenału nuklearnego, by móc się bronić. Świat mógłby zostać wtedy ogarnięty niepokojem czy wręcz paniką, skłaniającą ludzi do przeprowadzania się poza duże miasta, narażone na atak w pierwszej kolejności. Ale właśnie te tak dramatyczne potencjalne konsekwencje powinny nas jednak uspokajać – wbrew często powtarzanej opinii o szaleństwie Putina można powiedzieć, że nawet tak skompromitowany człowiek jak on dochodzi jednak do pewnej granicy, która jest wyznaczana jeśli nie resztkami rozsądku, to po prostu strachem o własne życie”.

.”Chociaż prawdopodobieństwo użycia broni jądrowej przez Rosję jest bardzo niskie, to jednak jest ono największe od 60 lat. Mimo wzmożonej retoryki rosyjskiej propagandy i zapowiedzi przeprowadzenia testów z taktycznymi pociskami jądrowymi powinniśmy zachować spokój i wiarę w doprowadzenie do końca wojny na Ukrainie bez sięgnięcia przez Rosję po broń jądrową. Agresor będzie zapewne kontynuować w nadchodzących miesiącach wojnę konwencjonalną, licząc na powodzenie swego energetycznego szantażu i ostrą zimę w Europie. W najgorszym wypadku, by ukryć pogarszanie się swojego potencjału militarnego, wykorzysta taktyczną broń jądrową w lokalnym ataku na obiekty ukraińskie. Obecnie nic nie wskazuje na realne zagrożenie dla świata, które mogłoby być spowodowane użyciem przez Rosję strategicznej broni jądrowej, a wykorzystanie taktycznej broni jądrowej tylko przyspieszyłoby klęskę agresora. Miejmy nadzieję, że Putin, mimo iż podjął już wiele nieracjonalnych decyzji, staje się tego coraz bardziej świadomy” – pisze prof. Michał KLEIBER.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 listopada 2024