Polska za sprawą prezydenta Karola Nawrockiego wchodzi na salony międzynarodowe [Marcin PRZYDACZ]

Polska za sprawą aktywności prezydenta Karola Nawrockiego wchodzi na salony międzynarodowe w postaci zaproszenia do grupy 20 największych, najbardziej rozwiniętych gospodarek świata – mówił 25 października w trakcie drugiego dnia konwencji programowej PiS w Katowicach sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Marcin Przydacz.
Wybory 2025 uratowały polską demokrację – Bronisław Wildstein
.Jedna z ostatnich debat jaka wieńczyła katowicki kongres Prawa i Sprawiedliwości, który odbywał się w dniach 24 i 25 października 2025 r., była dyskusja zatytułowana: „Wyzwania prezydentury Karola Nawrockiego”. W rozmowie podsumowującej kampanię prezydencką 2025 oraz pierwsze 80 dni prezydentury Karola Nawrockiego wzięli udział następujący prelegenci: Zbigniew Bogucki, Marcin Przydacz. Bronisław Wildstein, Adam Andruszkiewicz. Moderatorem dyskusji był Paweł Szefernaker.
Jako pierwszy o zabranie głosu w sprawie nakreślenia tego jak przebiegła kampania prezydencka 2025, a także jakie było ich znaczenie i waga tych wyborów, został poproszony red. Bronisław Wildstein. „Zacząłbym od tego, że to były wybory niezwykłe. Dlaczego niezwykłe? Wydawałoby się, że były to kolejne wybory prezydenckie w demokratycznym państwie, ale otóż nie. Były to wybory w momencie, kiedy demokracja została zakwestionowana i trzeba o tym pamiętać. Wybory 2025 uratowały demokrację” – powiedział Bronisław Wildstein.
Następnie redaktor Bronisław Wildstein wyjaśnił co przez to rozumie: „Dlaczego? Zastanówmy się, co jest zasadą demokracji. Jest wiele elementów, ale jedną absolutnie podstawową jest szacunek. Chodzi tu o polityczny szacunek dla opozycji, bo w końcu demokracja to prawo obywateli do wybierania sobie władzy. Obywatele wybierają jednych, dochodzą do wniosku, że chcą zmienić ich na innych, i wtedy ci, którzy przegrywają wybory, schodzą do opozycji, walczą znowu o odzyskanie zaufania i przejęcie władzy. Ta przemienność jest zasadą i osią demokracji”.
Wybory w Polsce w 2023
„Otóż co się stało po wyborach w 2023 roku? Zakwestionowano poprzednią władzę i usiłowano ją nie tylko zdelegitymizować, ale w ogóle zdelegalizować. Zasadą demokracji jest to, że decyzje polityczne nie są penalizowane. różne konkurencyjne propozycje rozwiązywania problemów politycznych. Pewna ekipa dochodzi do władzy, podejmuje określone rozwiązania polityczne, które można krytykować i opozycja je krytykuje, wygrywa wybory, oni odchodzą, ale za decyzje polityczne i sposób prowadzenia władzy nie odpowiada się sądownie. Gdyby tak było, skończyłaby się demokracja. Oczywiście nie mówię o zupełnie wyjątkowych wypadkach, w przypadku jaskrawego łamania prawa, czy jaskrawej korupcji etc.” – powiedział Bronisław Wildstein.
„Musimy zdać sobie sprawę, że Polska została potraktowana jak laboratorium przez europejski establishment. W całej Europie, a szczególnie na Zachodzie, dominuje establishment odwołujący się do ustroju nazwanego „demokracją liberalną”. Starszym z państwa powinny zapalić się lampki ostrzegawcze – pamiętamy przecież demokrację ludową. Teraz demokracja ludowa zmieniła się w demokrację liberalną. Pozwolę sobie na dowcip, choć sprawa nie jest śmieszna: kiedyś pytano w czasach komunizmu, czym się różni demokracja od demokracji ludowej? Tym, czym krzesło od krzesła elektrycznego. Gdy słyszę o demokracji liberalnej, to pytanie i ten żart wraca do mnie coraz częściej” – oznajmił Bronisław Wildstein.
„Otóż demokracja liberalna de facto domaga się, żeby nie mieć opozycji. Każdą opozycję określa jako „populistów” – a w podtekście są to już „faszyści”, blisko do totalitaryzmu – i należy ich wyeliminować z życia publicznego, odebrać im możliwość uczestnictwa w procesie demokratycznym. Co to znaczy? To znaczy, że obywatele nie będą mieli żadnej opozycji wobec tej władzy – tej „demokracji liberalnej”, czyli określonej ideologii. Nie zdajemy sobie sprawy, że odwołuje się ona do konkretnej ideologii, która uprawomocnia ich władzę, i Polska została poddana ogromnemu naciskowi” – powiedział Bronisław Wildstein.
Polska za sprawą prezydenta Karola Nawrockiego wchodzi na salony międzynarodowe
.Jako kolejny z tej debacie zabrał głos sekretarz stanu – szefa Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP Marcin Przydacz. Podsumował on pierwsze 80 dni prezydentury Karola Nawrockiego, jeżeli chodzi o politykę zagraniczną.
„Tym co jest najważniejsze dla prezydenta Karola Nawrockiego, to oczywiście jest bezpieczeństwo Rzeczypospolitej. Od tego też jest prezydent, aby starać się, jako zwierzchnik sił zbrojnych, jako głowa państwa, jako najwyższy reprezentant państwa polskiego, zabiegać o bezpieczeństwo. Bo przecież nasza demokracja nie mogłaby się realizować, gdybyśmy nie mieli swojego państwa, gdybyśmy nie byli w nim bezpieczni. Nie mogłaby się realizować sfera gospodarcza, rozwój społeczny, kulturalny, gdybyśmy nie mieli swojego własnego państwa. Więc to jest absolutnym kluczem i absolutnym priorytetem prezydenta. A żyjemy w czasach przecież bardzo, bardzo niestabilnych” – powiedział Marcin Przydacz.
„Stąd też te pierwsze decyzje prezydenta, aby umacniać sojusze, aby umacniać kluczowy sojusz, którym jest sojusz polsko-amerykański w ramach NATO. Relacja z Amerykanami, zwłaszcza patrząc na to, że liberalno-lewicowa koalicja rządząca dzisiaj Polską ma bardzo złe relacje z Amerykanami. A to wszystko może się przełożyć i przekłada się na ewentualny spadek poziomu bezpieczeństwa. I cóż pan prezydent robi w pierwszych tygodniach? Oczywiście udaje się do Waszyngtonu” – stwierdził sekretarz stanu w KPRP.
Relacje Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem
Minister odpowiadający w Kancelarii Prezydenta Karola Nawrockiego za politykę zagraniczną następnie stwierdził, iż organizacja spotkania prezydenta Karola Nawrockiego z prezydentem USA Donaldem Trumpem była trudnym wyzwaniem. „To było trudne zadanie, bo nigdy nie jest tak, że dzwoni się do Białego Domu i samemu wyznacza datę wizyty. Wymagało to różnego rodzaju działań dyplomatycznych, ale wymagało też elastyczności i otwartości po stronie amerykańskiej, która była widoczna. Była widoczna za sprawą samej postaci Karola Nawrockiego, którego ewidentnie prezydent Donald Trump musiał polubić podczas pierwszych kontaktów. Ta chemia, jak się mówi, pozytywna relacja osobista pomiędzy prezydentami przekłada się dzisiaj dobrze na nasze relacje. Jestem przekonany, że będzie przekładała się także i w przyszłości” – oznajmił Marcin Przydacz.
„Prezydent Karol Nawrocki w pierwszej swojej wizycie osiągnął, w moim przekonaniu, bardzo dużo – mam tu na myśli deklarację publiczną ze strony prezydenta Stanów Zjednoczonych, że wojska amerykańskie zostają w Polsce. Ta deklaracja pojawiła się pomimo różnego rodzaju analiz i potencjalnych decyzji o ich przetransportowaniu na inny kierunek. Prezydent Trump mówi wprost, w obecności Karola Nawrockiego: „Moje wojsko zostaje, bo Polska jest modelowym sojusznikiem” – podkreślił Marcin Przydacz. Minister następnie wymienił inne sukcesy jakie były związane z tą wizytą w postaci deklaracji potencjalnego zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce, obietnicy zwiększenia współpracy w zakresie przemysłów zbrojeniowych, a także zaproszenie Polski do G20.
„Polska za sprawą aktywności prezydenta Karola Nawrockiego wchodzi na salony międzynarodowe w postaci zaproszenia do grupy 20 największych, najbardziej rozwiniętych gospodarek świata. To drugi bardzo istotny sukces już w pierwszych dniach czy tygodniach pana prezydenta” – zaznaczył Marcin Przydacz. „Trzeci element to odnowienie zainteresowania amerykańskiego inicjatywą Trójmorza, czyli regionem Europy Środkowej, bo Polska silna jest siłą także swojego regionu. Jesteśmy dużym, ambitnym, istotnym państwem, ale bez państw regionu bylibyśmy słabsi” – dodał.
„Mogę państwu naprawdę zdradzić, jako obserwator różnych rozmów dyplomatycznych przez wiele lat, że sposób, w jaki prezydent Nawrocki aktywnie i bardzo profesjonalnie wszedł w pierwsze tygodnie swojej prezydentury jako pierwszy dyplomata Rzeczypospolitej, robi gigantyczne wrażenie. Ta charyzma, którą się dzieli ze swoimi partnerami, bardzo mocno przekłada się na zdolności negocjacyjne i skuteczność osiąganych celów. Bo na koniec dnia liderzy innych państw, aby móc się na coś zgodzić, muszą lubić i szanować drugą stronę. I myślę, że prezydent Karol Nawrocki właśnie te dwa uczucia – sympatię i szacunek – potrafi wzbudzić. Wynika to z jego determinacji i siły, które znacząco przekładają się na realizację naszego interesu narodowego” – zaznaczył sekretarz stanu w KRPR.
Konstytucja z 1997 r. została napisana na „dwie nóżki”
.Minister Paweł Szfernaker, moderator dyskusji, następnie oddał głos szefowi Kancelarii Prezydenta RP Zbigniewowi Boguckiemu „W trakcie kampanii prezydenckiej przed nami była betonowa ściana Z taką betonową ścianą zderzyliśmy się w czasie kampanii, bo faktycznie mieli wszystkie instrumenty i posłużyli się wszystkimi możliwymi środkami. Nam wspólnie, ale przede wszystkim kandydatowi Karolowi Nawrockiemu udało się tę ścianę przebić. To wielkie zwycięstwo. To coś, co otworzyło nam możliwości i zablokowało domknięcie układu” – powiedział Zbigniew Bogucki.
„Dziś musimy odnosić kolejne zwycięstwa. To dopiero etap, ale czujemy i czuje to pan prezydent Nawrocki jak wielkie nadzieje związane są z tą prezydenturą. Jesteśmy, można powiedzieć, w czasie, jeszcze nie karnawału, ale efektu nowości. Chcemy utrzymać te dobre emocje i wielkie wsparcie dla prezydenta, by zanieść je w przyszłość – w kolejne miesiące, aż do wyborów, bez względu na to, czy będą za dwa lata, czy wcześniej” – podkreślił szef KPRP.
„Wracając zaś do spraw legislacyjnych i stwierdzenia, że można rządzić bez prezydenta. Oczywiście w Polsce prezydent nie ma takich prerogatyw jak w Stanach Zjednoczonych, nie ma też takich uprawnień jak we Francji, bo polski system został zbudowany w inny sposób. Konstytucja z 1997 roku jest, jak ja to mówię, „na dwie nóżki”, żeby nikomu nie dać za dużo władzy. Oczywiście więcej tej władzy jest w rękach premiera i Rady Ministrów, zdecydowanie mniej w rękach prezydenta. Wynika to z tego, że twórcy konstytucji najpierw myśleli, że prezydentem będzie Wałęsa, więc odbierali mu kompetencje i prerogatywy. Jak później się okazało, że jednak w kolejnej kadencji będzie to Kwaśniewski, to zaczęli dosypywać” – stwierdził Zbigniew Bogucki.
„Na to nałożyło się jeszcze takie przeświadczenie, przynajmniej elit polskich, że nie można nikomu dać za dużo władzy, bo jak ktoś będzie miał za dużo władzy, to zaraz będzie tyrania i tak dalej. O ile te rozwiązania mogły funkcjonować w czasie w miarę spokojnym – chociaż tę transformację trudno nazwać spokojną, to jednak bezpośredniego zagrożenia zewnętrznego wówczas nie było – to w czasach przełomu w jakich żyjemy, względem czego nie mam żadnych wątpliwości, tego rodzaju rozwiązania, które generują konflikt, które powodują blokadę decyzyjną, stają się poważnym problemem” – powiedział Zbigniew Bogucki.
„Co również niezwykle ważne, zauważcie państwo, że dzisiaj trudno Polakom, trudno narodowi, rozliczyć władzę wykonawczą. Jest ona nierozliczana z tego, czy dotrzymuje obietnic, czy nie, czy faktycznie rządzi, czy nie” – zauważył szef Kancelarii Prezydenta Karola Nawrockiego.
„Wracając do kwestii weta, czyli tej twardej prerogatywy prezydenckiej, której na szczęście nie udało się rządzącym „ograć” w taki sposób jak ograli inne instytucje czy instrumenty konstytucyjne. Trybunał Konstytucyjny praktycznie nie istnieje, Sąd Najwyższy także został osłabiony, domniemania konstytucyjności nie ma, nieusuwalność sędziów stała się fikcją – bo to rządzący decydują, kto może być sędzią, a kto nie. To wszystko rozmyli. Ale nie rozmyli weta prezydenckiego. Zauważcie państwo, że to jest instrument, który w świadomości polskiego społeczeństwa jest bardzo mocno zakorzeniony jako kończący sprawę. Ale przez długi czas trwała praca nad tym, by osłabić jego znaczenie. Przekonywano, że owszem, prezydent może użyć weta, ale nie powinien tego robić – albo tylko w wyjątkowych przypadkach” – powiedział Zbigniew Bogucki.
Karol Nawrocki jest naturalnym liderem
.Następne pytanie prowadzący debatę minister Paweł Szefernaker zadał Adamowi Andruszkiewiczowi dotyczące tego jak wyglądała kampania prezydencka 2025 z perspektywy obecnego wiceszefa KPRP. „Na sztabie, jako nasz lider, powiedział, że trzeba zbudować obecność naszego kandydata w social mediach i wygrać wybory w internecie. Pamiętajmy, że wtedy mieliśmy za przeciwników osoby, które od wielu lat były obecne w sieci. Miały zbudowane bardzo mocne kanały komunikacji za potężne pieniądze. Rafał Trzaskowski miał za sobą poprzednie kampanie prezydenckie, w które władowano miliony złotych w obecność w internecie. Tymczasem prezydent Karol Nawrocki, wówczas kandydat, był nową osobą w polityce” – stwierdził Adam Andruszkiewicz.
„Za tym to było przed nami i to wyzwanie podjęliśmy. I to była praca tysięcy, setek osób w Polsce. Za to naprawdę, także korzystając z mediów społecznościowych, w których także jesteśmy obecni teraz, bardzo dziękuję wszystkim wolontariuszom zaangażowanym. Ale przede wszystkim mierzyliśmy się w tej kampanii w internecie z wieloma bardzo dużymi przeciwnościami – nie tylko w całej kampanii, a także w internecie. Pamiętajmy o tym, że nasi przeciwnicy chociażby nielegalnie finansowali działania w internecie przeciwko nam. Wszyscy pamiętamy aferę NASK-u, wydawane naprawdę potężne pieniądze” – powiedział sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
„Mieliśmy także dużo mniejszy budżet na internet z uwagi na fakt, że jako Prawo i Sprawiedliwość zostaliśmy de facto okradzeni w wyniku decyzji politycznej w przededniu rozpoczęcia kampanii wyborczej. Zatem także tutaj mieliśmy te problemy, ale wygraliśmy kilkoma czynnikami. Wygraliśmy naturalnością kandydata, ponieważ to było niezwykle istotne. Zaraz jeszcze powiem o kolejnych czynnikach, ale internet nie lubi sztuczności, internet nie lubi produktów PR-owych. Ludzie widzieli, że Trzaskowski jest takim produktem PR-owym, a Karol Nawrocki jest naturalnym liderem i że wierzy w to, co mówi. I to było kluczowe w tej kampanii, jeśli chodziło o nasz przekaz” – oznajmił Adam Andruszkiewicz.
„Ale również chociażby takie kwestie, jak fakt, że my codziennie pracowaliśmy. Tutaj minister Szefernaker wielokrotnie to podkreślał – to była praca także po nocach. Pamiętam, jak do mnie dzwonił jako szef sztabu i zlecał nam różne zadania. Myślę, że dawaliśmy radę, ale to był naprawdę dobry punkt wyjścia do tego, żeby te wybory wygrać. Po zwycięskich wyborach postawiliśmy sobie jeden cel, jeśli chodzi o komunikację społecznościową, żeby Kancelaria Prezydenta była najlepiej skomunikowanym w Polsce urzędem na linii obywatele–urząd w mediach społecznościowych” – powiedział zastępca szefa Kancelarii Prezydenta RP.
„I ostatnio właśnie, całkiem przypadkiem, jeden z takich obserwatorów na „X-ie” życia politycznego zamieścił takie porównanie, które pokazywało poziom aktywność KPRP i KPRM w mediach społecznościowych i pokazał, że tak naprawdę na naszych kilkanaście, chyba ponad 20 wrzutek aktualności, była jedna czy dwie aktualności ze strony obecnego rządu. Czyli wydaje mi się, że na ten moment – oczywiście z pełną pokorą to mówię – udaje się nam ten cel realizować”.
.„I tutaj także jesteśmy dzisiaj w takim miejscu, że prezydent Karol Nawrocki jest liderem, jeśli chodzi o dotarcie wśród wszystkich polityków w Polsce w zakresie mediów społecznościowych. Osiąga najlepsze wyniki zarówno w produkcjach takich bardzo poważnych, co jest ewenementem, jeśli chodzi o politykę – ponieważ czytanie na przykład Kochanowskiego lub występ na koncercie szopenowskim raczej to nie są na pierwszy rzut oka takie treści, które powinny podbijać internet, a w przypadku prezydenta Nawrockiego nam się to udaje” – stwierdził wiceszef Kancelarii Prezydenta RP.
Marcin Jarzębski




