Sonda DART uderzyła w Dimorphosa

Sonda DART uderzyła w Dimorphosa – księżyc planetoidy Didymos, uwalniając w przestrzeń ok. tysiąc ton pyłu i skalnych fragmentów. Badania tego materiału pomogą w pracach nad metodami obrony Ziemi przed asteroidami.

.Pod koniec września br. próbnik wystrzelony przez amerykańską agencję kosmiczną NASA w ramach misji Double Asteroid Redirection Test – sonda DART – uderzył w moonletkę (księżyc planetoidy) Dimoprhos, okrążającą planetoidę Didymos.

Celem misji było zebranie informacji potrzebnych do prac nad metodami ochrony planety przed groźnymi kosmicznymi skałami.

Uderzenie, po pierwsze, zmieniło czas drogi po orbicie obiektu o 33 minuty.

Po drugie, jak poinformowali właśnie naukowcy NASA, spowodowało wyrzucenie w przestrzeń 2 tys. ton odłamków i pyłu.

Obserwacje tego materiału mogą przynieść dane m.in. na temat tego, jak można bronić Ziemię przed asteroidami.

Nowy materiał badawczy

.Tom Statler, jeden z naukowców NASA, twierdzi, że „to, czego możemy się dowiedzieć dzięki misji DART stanowi część wysiłków NASA nad zrozumieniem asteroid i innych małych ciał Układu Słonecznego. Uderzenie w asteroidę to dopiero początek. Teraz będziemy badać, z czego ciała te się składają i jak się formowały. Chcemy się także dowiedzieć, jak w razie zagrożenia kolizją z Ziemią, można bronić naszej planety”.

Wyrzucony materiał jest obserwowany z pomocą teleskopów oraz towarzyszącego sondzie, niewielkiego satelity LICIACube.

Do tej pory wyemitowany materiał pod wpływem ciśnienia słonecznego promieniowania rozciągnął się w mierzący tysiące kilometrów warkocz podobny to tego, jaki towarzyszy kometom.

„Wiemy, że pierwotny eksperyment się powiódł. Teraz możemy zacząć stosować zdobytą wiedzę. Badania materiału wyrzuconego w trakcie uderzenia z Dimorphosa to klucz do zdobycia głębszej wiedzy o naturze jego powierzchni” – podkreśla jeden z badaczy, Andy Rivkin.

Aktualne ustalenia

.Jak dotąd obserwacje ujawniły, że Dimorphos oraz okrążana przez niego planetoida Didymos są zbudowane z takiego samego materiału. Prawdopodobnie kompozycją przypominają najczęstsze meteoryty, które uderzały w Ziemię.

Łącząc razem wszystkie zdobyte dotąd dane, eksperci obliczyli np., że pęd przekazany do Dimorphosa był ponad 3,5 raza większy, niż gdyby nie doszło do wyrzucenia z moonletki skalnego materiału.

Dokładne szacunki przekazanej energii to podstawa dla planowania ewentualnych misji ratujących planetę. Są m.in. niezbędne do dokładnego określenia wielkości uderzającego w ciało „pocisku” i optymalnego czasu uderzenia.

Podróże w kosmos a rozwój wiedzy

.Misje kosmiczne dostarczają naukowcom szeregu informacji na temat struktury wszechświata. Zdobyta dzięki nim wiedza, jest pomocna również m.in. w medycynie. „W historii załogowych lotów kosmicznych na około 560 osób, które odbyły lot w kosmos, 18 osób zginęło z przyczyn technicznych. W tym samym czasie odnotowano kilka przypadków poważniejszych infekcji, jednak żadnej z osób nie trzeba było reanimować; nie trzeba też było przerywać misji w celu ratowania życia. Tak mały procent osób chorujących w kosmosie zawdzięczamy medycynie kosmicznej, która obecnie nabiera szczególnego znaczenia” – pisze na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” Agata KOŁODZIEJCZYK, Dyrektor Projektów Naukowych Centrum Szkolenia Analogowych Astronautów.

Astrobiolożka podkreśla, że „kluczowym zadaniem medycyny kosmicznej, korzystnym również dla ludzi na Ziemi, jest rozwój metod, procedur i urządzeń umożliwiających ochronę zdrowia w trybie zdalnym”.

„Pacjenci jeszcze nieufnie decydują się na zakup urządzeń i testów biomedycznych, które do tanich nie należą (…). Jednak z czasem każdy dom będzie wyposażony w sprzęt diagnostyki telemedycznej, a ludzie będą bardziej świadomi funkcjonowania własnego organizmu. To wszystko przed nami w rodzącej się epoce podbojów nowych światów” – twierdzi Agata KOŁODZIEJCZYK. [LINK]

PAP/WszystkoCoNajważniejsze/PP

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 grudnia 2022