Stany Zjednoczone są wiarygodnym przyjacielem Polski - Władysław Kosiniak-Kamysz

Polska jest dobrym i wiarygodnym partnerem dla USA, a Stany Zjednoczone są wiarygodnym przyjacielem Polski; w obszarze współdziałania na rzecz bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO jesteśmy autentycznie zjednoczeni – podkreślił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
„W obszarze współdziałania na rzecz bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO jesteśmy autentycznie zjednoczeni, współpracujemy”
.Szef MON wziął udział w prezentacji pozyskiwanego przez Siły Zbrojne RP systemu do szybkiej budowy obiektów infrastrukturalnych Ultimate Building Machine (UBM). W połowie stycznia 2025 r. 2. Regionalna Baza Logistyczna podpisała porozumienie z amerykańskim przedsiębiorstwem M.I.C. Industries w sprawie zakupu maszyn UBM, które mają być elementem Narodowego Programu Odstraszania i Obrony – Tarcza Wschód.
Władysław Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że UBM produkuje w bardzo krótkim czasie miejsca schronienia, magazyny, hangary. „To jest taka duża drukarka – powiem najbardziej obrazowo – która jest w stanie w bardzo krótkim czasie wybudować coś, co dla Tarczy Wschód, a tak naprawdę dla wielu miejsc w Polsce, dla naszego bezpieczeństwa, jest absolutnie konieczne” – ocenił.
„W obszarze współdziałania na rzecz bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO jesteśmy autentycznie zjednoczeni, współpracujemy” – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Szef MON ocenił też, że „sojusz polsko amerykański jest naprawdę silny, a ta umowa jest tego najlepszym dowodem”. Podkreślał również, że „Polska jest wiarygodnym i dobrym partnerem, a Stany Zjednoczone są wiarygodnym i dobrym przyjacielem dla Polski”.
Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że w tym tygodniu Komitet Wojskowy UE ma zapoznać się z tym, co się dzieje w ramach programu Tarcza Wschód.
Daniel Lawton potwierdził, że Stany Zjednoczone są wiarygodnym przyjacielem Polski
.USA i Polska podzielają niezachwiane zobowiązanie na rzecz silnych granic – podkreślił charge d’affaires ambasady Stanów Zjednoczonych w Polsce Daniel Lawton. Zaznaczył, że Polska wyznacza standardy poprzez znaczące inwestycje w bezpieczeństwo.
Daniel Lawton – razem z wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i wiceszefem MON Cezarym Tomczykiem – uczestniczył w prezentacji pozyskiwanego przez Siły Zbrojne RP systemu do szybkiej budowy obiektów infrastrukturalnych UBM (Ultimate Building Machine).
„Stany Zjednoczone i Polska podzielają niezachwiane zobowiązanie na rzecz silnych granic” – podkreślił. Wskazywał, że Polska podejmuje zdecydowane kroki zmierzające do wzmocnienia granicy z Rosją i Białorusią, wzmacniając tym samym swoją rolę jako frontowy obrońca NATO i bezpieczeństwa europejskiego. „Polska wyznacza standardy poprzez znaczące inwestycje w bezpieczeństwo graniczne, gotowość wojskową, jak również zdolności do odstraszania” – zaznaczył.
Daniel Lawton przypomniał również, że kilka tygodni temu – podczas wizyty w Polsce – amerykański sekretarz obrony USA Pete Hegseth „potwierdził głębię i trwałość polsko-amerykańskich relacji obronnych”. Dodał, że nieprzypadkowo Hegseth wybrał Polskę jako pierwszy kraj, który odwiedził po objęciu stanowiska. „To był jasny dowód doskonałych relacji, które mamy pomiędzy naszymi krajami i naszego zaangażowania na rzecz wzmacniania wschodniej flanki NATO” – zaznaczył.
Stosunki polsko-amerykańskie są najważniejszą relacją w Europie
.Stanom Zjednoczonym dziś zależy przede wszystkim na zabezpieczeniu wschodniej flanki NATO – mówi James CARAFANO w rozmowie z Agatonem KOZIŃSKIM.
Agaton KOZIŃSKI: W jaki sposób wybory prezydenckie w USA wpłyną na Europę Środkową?
James CARAFANO: Na świecie często przecenia się wpływ amerykańskich wyborów na politykę zagraniczną USA. Proszę zobaczyć, jak w stosunkach międzynarodowych zachowywało się czterech ostatnich prezydentów. Byli z różnych partii, mieli różne osobowości, temperamenty, a mimo to w polityce zagranicznej nie dało się zauważyć radykalnych zwrotów.
Ale zmienia się sytuacja geopolityczna – a te zmiany uniemożliwiają utrzymywanie status quo.
Jeśli mówimy o Europie Środkowej i Południowej, to należy podkreślić dwie kwestie. Po pierwsze, USA nie opuszczą NATO. Bez względu na wszystko. Po drugie, Ameryka nie pozostawi samej sobie Ukrainy. Podkreślam to, bo w czasie kampanii wyborczej słychać było mnóstwo histerycznych opinii o tym, że dojdzie do radykalnego zwrotu politycznego po wyborach, zwłaszcza w relacjach z Europą. Tyle że to po prostu nieprawda.
Donald Trump w kampanii wyraźnie mówił, że Putin powinien zaatakować kraje w Europie niewydające przynajmniej 2 proc. PKB na obronność. Jasna sugestia, że jego stosunek do NATO ulegnie zmianie.
Tylko co to znaczy w rzeczywistości? Kanada nie wydaje 2 proc. PKB na obronność. Czy gdyby Rosja ją zaatakowała, to USA nie pomogłyby swojemu sąsiadowi? Oczywiście, że Amerykanie broniliby Kanady. Reakcje na tamte słowa Trumpa pokazują, jak banalna jest większość analiz polityki międzynarodowej. Przede wszystkim abstrahują one od jednej zasadniczej zmiennej: że Trump już był prezydentem i dobrze wiemy, co zrobił przez cztery lata. W tym czasie nigdy nie zostawił Europy, nie wycofał się z NATO. Takie są fakty. A jednocześnie jego krytyka wobec innych członków Sojuszu jest jak najbardziej uzasadniona, bo przecież wielu z nich cały czas nie wydaje odpowiednio dużo na obronność. W tej kwestii Trump miał absolutną rację. Zresztą potwierdziło to życie – przecież po jego słowach większość państw europejskich zwiększyła swoje budżety wojskowe. Trump powtarzał też, że budowę Nord Stream 2 należy wstrzymać, i w tej kwestii miał rację, bo dziś głównym problemem wielu krajów europejskich jest znalezienie sposobu na zagwarantowanie sobie bezpieczeństwa energetycznego. On wreszcie był pierwszym prezydentem USA, który pomógł uzbroić Ukrainę.
W 2018 r. podjął decyzję o sprzedaży Kijowowi systemów przeciwpancernych Javelin.
Bez tej decyzji Ukraina nie byłaby w stanie odeprzeć rosyjskiego ataku w lutym 2022 r. Poza tym Trump był jednym z pierwszych światowych liderów, którzy zaczęli pracować nad Finlandią i Szwecją, by te dołączyły do NATO.
Jednak mnożą się wątpliwości dotyczące tego, czy Trump będzie skłonny dalej wspierać Ukrainę.
Gdyby nie chciał jej pomagać, toby powiedział republikańskim kongresmenom, by po prostu głosowali przeciw pakietowi pomocy dla Kijowa. Naprawdę nie ma żadnego dowodu na to, że Trump jako prezydent będzie chciał pozostawić Ukrainę samej sobie czy wycofać się z NATO. Proszę zwrócić uwagę, że każdy kraj tworzący zewnętrzną granicę Sojuszu wydaje na obronność co najmniej 2 proc. PKB. To jak Rosjanie mieliby zaatakować państwa leżące dalej? Przelecą nad Polską, by uderzyć w Niemcy? Przecież to bez sensu. Rozumiem tamtą wypowiedź Trumpa inaczej – jako wezwanie, by kraje należące do NATO zaczęły rzeczywiście traktować je poważnie. Każdy powinien wydawać tyle, ile się zobowiązał, ale też każdy powinien wzmacniać te obszary, które wzmacniają cały Sojusz. Problem w tym, że zwraca się uwagę na wypowiedzi prezydenta dopiero wtedy, gdy powie coś ostro, dosadnie.
W lipcu Robert O’Brien, specjalista ds. bezpieczeństwa w otoczeniu Trumpa, napisał artykuł w „Foreign Affairs”, w którym przedstawił koncepcję polityki zagranicznej nazwanej „pokój poprzez siłę”. Donald Trump będzie działał zgodnie z tą doktryną?
Rzeczywiście, ten artykuł był dość precyzyjną wizją tego, czego należy się spodziewać po administracji Trumpa w zakresie polityki zagranicznej. Warto pamiętać, że Trump polityczną pełnoletność osiągnął w latach 80. Pod wieloma względami jego wzorem stał się Ronald Reagan. To właśnie wtedy dostrzegł on ideę pokoju poprzez siłę – rozumianą jako koncepcja, która dopuszcza użycie siły w obronie własnych interesów. Pod tym względem to tradycyjna polityka polegająca na demonstrowaniu chęci ochrony własnych interesów, ale także obrony własnych sojuszników.
Stany Zjednoczone mają obecnie trzy krytyczne teatry działań: Europę Zachodnią, Bliski Wschód i obszar Indo-Pacyfiku. USA zależy na utrzymaniu pokoju we wszystkich tych trzech obszarach, ale nie mamy potencjału militarnego, by być silnym we wszystkich trzech częściach świata jednocześnie. Jak więc osiągnąć ten główny cel? Trzeba ustalić priorytety. W przypadku Europy granica NATO na wschodniej flance jest dziś w lepszym stanie niż w czasach zimnej wojny. Ma większą głębię strategiczną. Do tego dochodzi Ukraina ze swoją silną armią. Rosja nie mogłaby zaatakować kraju należącego do NATO i po prostu przejechać obok, ignorując ukraińskie wojsko. To poważna przeszkoda. Dziś korelacja sił jest korzystniejsza dla Zachodu, niż była w czasie zimnej wojny. Ameryka nie zamierza porzucić żadnego teatru działań. Odwrotnie, musi zapewnić stabilność w Europie i na Bliskim Wschodzie, ponieważ jest to naprawdę jedyna rzecz, która pozwoli im zbudować więcej dodatkowych zdolności w regionie Indo-Pacyfiku. Myślę więc, że taki będzie cel prezydenta.
Elbridge Colby, specjalista ds. bezpieczeństwa w otoczeniu Trumpa, jasno podkreśla, że USA muszą skoncentrować się na regionie Indii i Pacyfiku, zwłaszcza na Chinach. Nawet porzucając inne teatry, przenosząc się z Europy do Chin. To możliwy scenariusz?
Jedyną naprawdę wpływową osobą w polityce zagranicznej jest dziś sam Donald Trump. Ma dwóch ulubionych senatorów, z którymi najczęściej rozmawia: Randa Paula i Lindseya Grahama. Każdy, kto zna amerykańską politykę, wie, że obaj mają dokładnie przeciwne poglądy na politykę zagraniczną – a jednak prezydent naprawdę lubi rozmawiać z nimi dwoma. A potem samodzielnie podejmuje decyzję, kierując się w tym interesem USA. Jestem pewien, że wokół prezydenta jest wiele osób oferujących wiele rad. Ale nie ma jednej osoby, o której można by powiedzieć, że ma na niego przemożny wpływ.
Największą różnicą w polityce zagranicznej między Bidenem i Trumpem okaże się pewnie stosunek do Niemiec. Demokraci tradycyjnie mają dobre relacje z Berlinem. Jak wobec niego będzie się zachowywał Trump?
Nie zgadzam się z opinią o tym, że Biden był dobrym prezydentem dla Niemiec, w rzeczywistości był dla nich złym partnerem. Jego administracja nigdy nie wymagała od Niemiec podejmowania trudnych decyzji. Tymczasem sytuacja, w której amerykański prezydent tylko powtarza Niemcom, że są wspaniali, nie jest pomocna dla Niemiec. Dziś Berlin ma przed sobą kilka bardzo trudnych decyzji dotyczących gospodarki, polityki zagranicznej, imigracji i wielu innych kwestii.
Będzie musiał je podjąć po wyborach nowy rząd – pewnie z kanclerzem Friedrichem Merzem, liderem CDU.
To może być nowy początek dla stosunków amerykańsko-niemieckich. Wygląda na to, że CDU planuje skręcić w kierunku polityki zagranicznej, która jest bliższa poglądom Trumpa. Jest szansa na naprawdę pozytywne partnerstwo między USA i Niemcami pod jego rządami.
Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/james-carafano-polska-jest-dzis-dla-usa-najwazniejszym-partnerem-w-europie/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB