W Polsce jest coraz trudniej o nową pracę

Rynek pracy wszedł w drugim kwartale 2025 r. w fazę spowolnienia. Tempo wzrostu wynagrodzeń spadło, a podwyżki trafiły do mniejszej grupy pracowników niż w poprzednich dwóch latach – wynika z badania Randstad. Rekordowo wydłużył się czas poszukiwania pracy. Obecnie to średnio prawie 4,5 miesiąca.

Prawie 10 proc. poszukiwało pracy od 7 do 12 miesięcy

.Z badania Randstad Monitor Rynku Pracy wynika, że w 2025 r. ponad połowa Polaków otrzymała podwyżki (54 proc.), jednak ich skala była mniejsza niż we wcześniejszych latach.

Największa grupa pracowników (45 proc.) zanotowała wzrost wynagrodzenia w przedziale 5-10 proc., a 29 proc. zatrudnionych otrzymało podwyżkę do 5 proc. To spadek odpowiednio o 3 i 6 p. proc. względem 2024 r. Podwyżki w przedziale 10-20 proc. otrzymało 15 proc. pracowników, co oznacza spadek o 6 p. proc. w ciągu roku.

Podwyżki częściej trafiały do mężczyzn (54 proc.) niż do kobiet (50 proc.) i dotyczyły głównie osób zatrudnionych na umowach na czas nieokreślony (65 proc.).

W perspektywie 12 miesięcy 54 proc. badanych ma nadzieję na podwyżki. Największy optymizm wykazują kierownicy średniego szczebla (69 proc.) i kadra zarządzająca (68 proc.), a także niewykwalifikowani pracownicy fizyczni (59 proc.). Pod względem branż największe oczekiwania wzrostu wynagrodzeń mają zatrudnieni w sektorze finansów i ubezpieczeń (61 proc.), handlu (60 proc.), transportu i logistyki (59 proc.).

Kobiety rzadziej niż mężczyźni spodziewają się podwyżki (50 proc. vs. 56 proc.), a różnice w oczekiwaniach widać także między pokoleniami. Największy optymizm wykazują milenialsi i pokolenie Z (po 55 proc.) przy najmniejszych oczekiwaniach wśród baby boomers (52 proc.).

Z raportu Randstad wynika, że spowolnienie rynku pracy w Polsce od 2023 r. utrzymuje rotację na stabilnym poziomie. W efekcie w ostatnim półroczu pracodawcę zmieniło 19 proc. zatrudnionych, a stanowisko w obrębie firmy – 16 proc.

Średni czas poszukiwania nowej pracy w Polsce wyniósł w 2025 r. prawie 4,5 miesiąca, co stanowi rekord w historii badania od 2017 r. i oznacza wzrost o 1,5 miesiąca w stosunku do tego samego okresu ubiegłego roku.

Najwięcej osób znalazło pracę w czasie 2-3 miesięcy (37 proc.), ale prawie 10 proc. poszukiwało jej od 7 do 12 miesięcy. Kobiety szukają pracy średnio blisko 5 miesięcy, a mężczyźni ponad 4 miesiące. Pokolenie baby boomers szuka pracy najdłużej – ponad 7 miesięcy, a zetki, milenialsi i pokolenie Y – około 4 miesiące.

Czas poszukiwania nowej pracy jest coraz dłuższy

.Najczęściej wskazywane powody zmiany pracy pozostają niezmienne od kilku kwartałów: wyższe wynagrodzenie u nowego pracodawcy (45 proc.), chęć rozwoju zawodowego (43 proc.) i korzystniejsza forma zatrudnienia (38 proc.). Najrzadziej pracownicy zmieniają pracę ze względu na lepsze benefity (10 proc.) lub zasiedzenie w dotychczasowej firmie (13 proc.).

Autorzy badania zwrócili uwagę, że mimo mniejszej dostępności ofert pracy Polki i Polacy nadal intensywnie monitorują ogłoszenia. 45 proc. zatrudnionych regularnie przegląda oferty pracy, a 10 proc. deklaruje jej aktywne poszukiwanie. Pół roku temu udziały tych grup były wyższe o 2 p. proc. Kobiety i mężczyźni angażują się w te działania w podobnym stopniu. 45 proc. Polek i Polaków nie szuka nowej pracy aktywnie, ale rozgląda się za ofertami, a odpowiednio 10 proc. kobiet i 11 proc. mężczyzn szuka pracy aktywnie.

Największą gotowość do zmiany pracy deklarują milenialsi – łącznie 64 proc. z nich aktywnie szuka pracy lub rozgląda się za ofertami – oraz zetki (62 proc.). Dla pokolenia Y i baby boomers to łącznie 52 proc. i 42 proc. W przypadku zajmowanych stanowisk aktywne poszukiwanie pracy i przeglądanie ofert łącznie deklarują najczęściej inżynierowie (79 proc.), sprzedawcy i kasjerzy (64 proc.) oraz pracownicy biurowi i administracyjni (55 proc.), a w ujęciu sektorowym pracownicy z branży finansów i ubezpieczeń 65 proc.), telekomunikacji i IT (62 proc.) oraz budownictwa (61 proc.).

Badanie Monitor Rynku Pracy realizowane jest od 2010 r. wśród osób pracujących minimum 24 godziny w tygodniu, zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, umów cywilnoprawnych, samozatrudnionych (o ile mają stałą umowę o świadczenie usług jednej firmie) w wieku 18-64 lata. W badaniu przeprowadzonym od 12 sierpnia do 2 września 2025 r. wzięła udział grupa 1000 respondentów, reprezentatywna ze względu na wiek, płeć i region zamieszkania.

Jak pracują młodzi?

.Młodzi ludzie, dopiero wchodzący na rynek pracy albo znajdujący się na nim od zaledwie paru lat, poruszają się w nim zupełnie inaczej niż ich rodzice czy dziadkowie. Na czym zyskują? Na czym tracą? Co im zagraża w stale zmieniającej się rzeczywistości globalnego kapitalizmu?

Adrian zmienia pracę jak rękawiczki, w żadnej nie zagrzewając miejsca na więcej niż parę miesięcy. „I tak z nikim tam nie gadam” – tłumaczy swoją karierę, podczas której zdążył być już kelnerem, barmanem, pracownikiem w muzeum, sezonowym zbieraczem winogron… Lista jego doświadczeń jest długa.

Wiktorowi zdarza się przed zmianą wymiotować z nerwów. Pracuje w popularnej sieci kawiarni, w której atmosfera przypomina raczej korporację z lat 80. Krzyki, nerwy, stałe parcie na coraz lepsze wyniki sprzedaży sprawiają, że chłopak odlicza tylko godziny do końca zmiany. Zapytany, czemu dalej tam pracuje, odpowiada, że od pół roku szuka pracy w wymarzonym zawodzie. Bez skutków. „Teraz są sami humaniści” – mówił, i ma rację. Takich jak on jest wielu.

Justyna jest jego przeciwieństwem. Jest baristką w małej niesieciowej kawiarni, a jej współpracownicy to równocześnie grono bliskich znajomych. „Tu się każdy zna. Po zmianie co chwila jakieś wyjście, imprezy” – opowiada, a reszta osób za kawiarnianą ladą śmieje się i potwierdza. Właściciel pojawia się tu w zasadzie od święta, więc lokalem rządzi młodzież. Klientów nie brakuje.

Igor dostarcza jedzenie na rowerze. W upale, deszczu i śniegu. Nieraz był o krok od wypadku. Raz nawet otarł się o śmierć, gdy upadł praktycznie pod koła jadącej śmieciarki. Nawet w tej sytuacji nie narzekał, tylko poprawiał kask, wsiadał na rower i dalej dostarczał zamówienia mieszkańcom stolicy. Ale gdy dyspozytorzy zajmujący się układaniem grafików pracy nie pozwolili mu na dzień wolnego, by chłopak mógł wrócić na Ukrainę i uczestniczyć w pogrzebie przyjaciela, wstąpił do związku zawodowego. Wziął udział w pierwszym w Polsce strajku kurierów. „W sumie to mogłem sobie pójść i tyle. Ale zostałem. Działamy dalej” – mówi.

Z czego mogą wynikać tak różne doświadczenia? Czy młodzi Polacy pracują w lepszych warunkach niż pokolenia przed nimi? W jakich miejscach najczęściej znajdują zatrudnienie? Dane odpowiadają na wiele z tych pytań. Ale czy na wszystkie?

Najwięcej młodych pracowników w wieku 18–24 lat zatrudnia się gastronomii (16 proc.), usługach (11 proc.) oraz handlu (9 proc.). Nawet te ogólne liczby mówią wiele o tym, jak zarabiają na życie najmłodsi z pełnoletnich Polaków.

Przede wszystkim pokazuje to, że forsowane nieraz przez media wizje, że przeciętny młody Polak jest roszczeniowym pracownikiem branży IT czy dużej korporacji, oczekującym od szefa zdalnej pracy, podwyżek i urlopu, by móc zwiedzać w spokoju Włochy, Hiszpanię czy Grecję. Dane wskazują, że zamiast tego skądinąd optymistycznego stereotypu co czwarty młody człowiek jest zwyczajnym pracownikiem obsługującym innych czy to w restauracji, czy w sklepie spożywczym. Pracują długie godziny, często niezauważalni.

„Przestałem już mówić dzień dobry ludziom. Połowa i tak jakby mnie nie widziała. Bo na kasie stoję, wiesz. Jakbym był jakiś inny” – wspominał jeden z moich rozmówców, paląc papierosa. Jak sam tłumaczył, wcześniej nie palił i bynajmniej nie planował zacząć. Praca w popularnej sieci sprzedającej książki sprawiła jednak, że zaczął. Tylko w ten sposób mógł otrzymać pozwolenie na drugą przerwę podczas długiego, 11-godzinnego dnia pracy. Regulamin zakładał bowiem tylko 15 minut na jedzenie, a szefowa zmiany regulamin traktowała jak 10 przykazań. Tymczasem on miał problemy z plecami, a długie stanie za kasą męczyło jak niejeden trening. Na początku swojej pracy próbował w chwilach małego ruchu siadać na małym stołku. Jego przełożona szybko wybiła mu ten pomysł z głowy. „Mówiła, że w ten sposób pokazuję klientom, że mi się nie chce. A ja nie rozumiem, czemu kogoś miałoby to obchodzić, że kasjer sobie siedzi” – dodaje były już sprzedawca. Od paru miesięcy szuka nowego zajęcia. Sieć sprzedająca książki zwolniła go po tym, jak w miesiącu sesji akademickiej przepracował mniejszą liczbę dni. Co prawda o tym, że jest studentem i że w czerwcu będzie potrzebował więcej wolnego, informował już prawie rok wcześniej, ale to nie wpłynęło na decyzję osób nad nim.

Badania, przeprowadzane zarówno przez społeczność akademicką, jak i analityków rynku pracy, wskazują, że ponad 40 proc. wszystkich studentów pracuje. To duża liczba przy uwzględnieniu, że prawie połowa wszystkich młodych ludzi decyduje się na uniwersytet. Pracownik student jest więc powszechnością. Jak młodzi ludzie radzą sobie z łączeniem tych dwóch światów?

Przede wszystkim wybierając dorywcze, łatwe do uzyskania, nisko płatne prace – w gastronomii, usługach i handlu. Zwykle nie jest to też praca dla idei i zdobywania bezcennych doświadczeń. Co trzeci student jest zatrudniony na umowę-zlecenie, zarabiając przy tym najniższą krajową albo niewiele powyżej jej. Według niektórych danych 50 proc. z tych młodych ludzi deklaruje, że praca jest dla nich tylko źródłem zarobku. Większość marzy o pracy gdzie indziej, gdzie ich zainteresowania (i wybrany kierunek studiów) mogłyby grać jakąkolwiek rolę. Co więcej, ponad połowa studentów zdecydowałaby się na mniej płatną, ale zgodną ze swoimi zainteresowaniami pracę. Czemu więc tego nie robią?

„Za dużo humanistów” – śmiała się kolejna z moich rozmówczyń, z zawodu (na razie) barmanka. Ukończyła z wyróżnieniem psychologię, ale to nie sprawiło, że znalazła wymarzoną pracę łatwiej niż jej rówieśnicy. Wręcz przeciwnie. Tłumaczyła, że w niektórych kręgach znalezienie pracy bez jakichkolwiek znajomości graniczy z cudem. „Każdy ma studia, nikomu nie imponujesz. Jak jesteś z polecenia, to masz szanse. Ale jak nie, to takich jak ty studentów jest mega dużo”.

Wydaje się, że badania potwierdzają te słowa. Według niektórych danych 42 proc. studentów decyduje się na pracę dorywczą z powodu małej szansy na otrzymanie pracy w wymarzonej branży. Dla wielu gwoździem do trumny okazały się także niskie zarobki w danej dziedzinie.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/maciej-bzura-jak-pracuja-mlodzi

MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 października 2025