Wejście do Wenecji. Zasady rejestracji

Tłumy turystów z Włoch i z wielu krajów świata przybyły do Wenecji w ostatni weekend przed wejściem w życie, drugi rok z rzędu, wymogu rejestracji przyjazdu i wniesienia opłaty za wejście do Wenecji w dniach Świąt i weekendów. Będzie on obowiązywał do końca lipca. Opłatę muszą wtedy wnieść turyści, którzy nie nocują w mieście.
Nowy system dla turystów w Wenecji
.Tłok panował w sobotę i niedzielę w rejonie dworca kolejowego Santa Lucia nad Canal Grande, na placu świętego Marka, przy moście Rialto, w wąskich uliczkach i na głównych weneckich trasach spacerowych. Do restauracji, barów i zabytków ustawiały się długie kolejki.
Lokalne media informują, że tłumy były większe niż w inny świąteczny dzień.
Masowemu napływowi turystów towarzyszyły przygotowania do wejścia w życie eksperymentalnego, jedynego takiego na świecie, systemu rejestracji wizyt w mieście i pobierania opłat.
Przed stacją kolejową zainstalowane zostały już punkty pobierania opłat oraz kontroli kodu QR, potwierdzającego rejestrację przyjazdu przez osoby, które będą z nich zwolnione, ponieważ mają zarezerwowany nocleg. Goście hoteli i innych struktur noclegowych płacą tam podatek turystyczny.
System będzie obowiązywać codziennie od Wielkiego Piątku 18 kwietnia do 4 maja, a następnie w każdy piątek, sobotę i niedzielę do 27 lipca; łącznie przez 54 dni. W zeszłym roku było ich 29.
Ile będzie kosztowało wejście do Wenecji?
.Kontrole rejestracji i pobierania opłat będą dotyczyć osób przyjeżdżających do historycznego centrum Wenecji od godz. 8.30 do godz. 16.
Władze miejskie uruchomiły stronę internetową cda.ve.it, na której można dokonać rezerwacji przyjazdu bądź wnieść opłatę za wejście do Wenecji. Wynosi ona 5 euro, jeśli rezerwacja zostanie dokonana co najmniej cztery dni przed przyjazdem. W przypadku późniejszej rejestracji, wejście do Wenecji będzie kosztowało do 10 euro.
System ten ma na celu regulację napływu turystów i zarządzanie ich przyjazdem, co ma pomóc w pogodzeniu potrzeb zwiedzających i mieszkańców miasta.
Dlaczego turyści płacą więcej.I dlaczego bywa to moralnie uzasadnione
.Najświeższe badania pokazują, że kawiarnie w Belgii wystawiają rachunki średnio o 10% wyższe turystom niż lokalnym mieszkańcom. Z racji „zniżki za lojalność” dla klientów, którzy pochodzą z danego miejsca, przybywający turyści na starcie, jakby z zasady płacą wyższą cenę. Sytuacja odzwierciedla odczucia dwóch turystów z Sycylii, którzy podczas spacerów uliczkami odwiedzanego miasta czuli się jak chodzące portfele, na które na każdym rogu czyhają lokalni sklepikarze. Warto przyjrzeć się motywacjom za podwyższaniem cen dla turystów.
Turystyka jako dziedzina ekonomii od zawsze była postrzegana jako koło napędowe gospodarki miejscowości turystycznych oraz źródło zarobków wielu mniejszych i większych biznesów. Okazuje się, że jest to jedna z największych na świecie gospodarek, osiągających około 7 trylionów dolarów obrotów rocznie. Międzynarodowa Organizacja Turystyczna przewiduje, że do 2030 r. wartość międzynarodowej turystyki osiągnie aż 1,8 biliona dolarów, a jeden na dziesięć zawodów na świecie będzie w jakimś sensie zależny od turystyki. Nic dziwnego więc, że lokalni gospodarze chcą jak najlepiej wykorzystać obecność przyjezdnych, próbując wyciągnąć z nich każdy grosz. Podwyższone ceny nie dotyczą tylko lokali gastronomicznych; kiedy w Tajlandii chciano wprowadzić opłaty w parkach narodowych, oczywiste było, że nie dotknie to lokalnych mieszkańców, lecz przybywających turystów, co stało się faktem już w lutym 2015 r.
Jednym z najdroższych miejsc na świecie jest Wenecja. W 2015 roku do Komisji Europejskiej wpłynęła skarga, w której stwierdzono, że tak wysokie stawki dla odwiedzających Wenecję są dowodem jawnej dyskryminacji społecznej. Zażalenie zostało odrzucone.
Różne progi cenowe dla mieszkańców i turystów na pierwszy rzut oka mogą wydawać się nie fair. Jednakże faktem jest, że gdyby lokalni mieszkańcy byli zmuszeni płacić tyle samo co osoby zwiedzające, mogłoby to skutecznie uniemożliwić im korzystanie z dóbr lokalnych. Co więcej, wielu z nich nie byłoby w stanie ponosić opłat za swoje mieszkania. Rzadko kiedy lokalni mieszkańcy zarabiają tyle co przybywający na odpoczynek turyści.
Z pomocą przychodzą przewodniki, które ostrzegają, gdzie nie warto płacić więcej, oraz zachęcają, by nie godzić się na pierwszą podaną przez przeciętnego sklepikarza cenę. Można też próbować wtopić się w tłum i z większym lub mniejszym sukcesem udawać lokalnego mieszkańca. Może pozwoliłoby nam to zaoszczędzić parę groszy, ale pojawia się tu kwestia moralna — chęć i zgoda na wyższe opłaty może być dowodem na odpowiedzialne podejście do podróżowania, które zawsze oznacza wydanie sporej ilości pieniędzy.
Dwuprogowy system płac, w którym lokalni płacą mniej za te same produkty, może być sposobem na wprowadzenie praktyki zrównoważonego wsparcia turystyki oraz ochronę cennych miejsc turystycznych.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/sally-everett-dlaczego-turysci-placa-wiecej-niz-miejscowi/
PAP/MB