Małgorzata LIŚKIEWICZ
Puste miejsca przy stole
Kiedy byłam nastolatką, denerwował mnie orawski zwyczaj, że każdego człowieka, którego się spotkało, należało zapytać: „ka idziecie?” (to znaczy „gdzie idziecie?”), „pomodlone?” (kiedy widzieliśmy, że idzie z kościoła), „do Krakowa?” – kiedy ktoś czekał na przystanku, skąd miał go zabrać z rzadka kursujący z pogranicza rozklekotany Autosan.
Małgorzata LIŚKIEWICZ
Małgorzata LIŚKIEWICZ
Tylko chrześcijanin, który nie zarazi się neurotycznym lękiem świata może mieć nadzieję, że będzie oddziaływał na świat po chrześcijańsku.