Szczególna ochrona wizerunku dziecka w sieci

Choć przepisy oferują solidne podstawy prawne do ochrony wizerunku dzieci przed działaniami osób trzecich, problem pojawia się, gdy za publikacją stoi rodzic. – Jest to konflikt pomiędzy prawami dziecka a rodzica – powiedziała Anna Majer z UWM. Wskazała jednak wyroki pokazujące, że ochrona wizerunku dziecka nie jest pojęciem iluzorycznym.
Ochrona wizerunku dziecka w internecie a podejście rodziców
.Po rozpoczęciu roku szkolnego w sieci zaroiło się od zdjęć przedstawiających dzieci w szkole, przedszkolu, na placach zabaw, podczas oficjalnych uroczystości i domowych celebracji. Według raportu NASK Nastolatki 3.0 z 2023 r. aż 45 proc. rodziców publikuje w mediach społecznościowych zdjęcia z wizerunkiem dzieci. Ponad 67 proc. rodziców udostępniło co najmniej jedno zdjęcie uznane przez badaczy za nieodpowiednie – najczęściej prezentujące nagość lub jej elementy (chodziło głównie o zdjęcia z kąpieli lub plaży dzieci poniżej 3. r.ż.). Zdjęcia dzieci publikowane są jednak także przez innych członków rodziny, m.in. wujków, ciocie, dziadków czy przez innych rodziców, którzy zrobili dzieciom krótką sesję np. na szkolnym korytarzu.
W Polsce i Unii Europejskiej, obowiązują przepisy, które mają chronić dzieci zarówno przed publikacją zdjęć nieodpowiednich przez rodziców, jak i przez inne osoby – centralną normą prawną, która reguluje zasady rozpowszechniania wizerunku jest art. 81 ust.1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Jak wskazuje mgr Anna Majer, asystent w Katedrze Prawa Cywilnego i Prawa Prywatnego Międzynarodowego na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, zgodnie z tym przepisem rozpowszechnianie wizerunku wymaga zgody osoby na nim przedstawionej, a w przypadku małoletnich – zgody ich przedstawicieli ustawowych, czyli rodziców lub opiekunów.
Zgoda nie jest jednak potrzebna, gdy dziecko stanowi szczegół większej całości, np. tłumu na szkolnym festynie, ponieważ w takim przypadku nie jest ono głównym bohaterem zdjęcia, a jedynie elementem szerszej sceny. Natomiast jeśli na fotografii widać wyraźnie jedno dziecko – przykładowo ucznia odbierającego nagrodę na szkolnej akademii – taka publikacja obligatoryjnie wymaga zgody rodziców.
Rodzic po drugiej stronie obiektywu
.Pytana, na ile obecne prawo faktycznie chroni dzieci przed publikacją zdjęć w sieci, Majer oceniła, że przepisy zawarte w Kodeksie cywilnym oraz w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych oferują solidne podstawy prawne do ochrony wizerunku dzieci przed działaniami osób trzecich. Natomiast problem pojawia się, gdy za publikacją zdjęcia stoi sam rodzic. – Normy prawne nie regulują wprost, co w sytuacji, gdy to rodzic narusza dobra osobiste dzieci. Jest to konflikt pomiędzy prawami dziecka – które reprezentują rodzice – a rodzica – wyjaśniła Majer.
Jak dodała, odpowiedzialność za publikację zdjęć dziecka bez zgody przynajmniej jednego z rodziców może mieć dwa wymiary – cywilny i karny.
– Jeśli chodzi o odpowiedzialność karną można wskazać np. wyrok SO Warszawa-Praga z 25 stycznia 2017 r., w sprawie o sygn. akt VI Ka 1206/16, w którym ojciec dziecka został skazany za publikację w mediach społecznościowych zdjęć swojego dwuletniego syna, który na tych fotografiach był nagi. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła matka. Skazanie w tym przypadku nastąpiło na podstawie art. 191a k.k., który dotyczy m.in. odpowiedzialności za rozpowszechnianie wizerunku nagiej osoby bez jej zgody – wyjaśniła.
Jak dodała Majer, ochrona cywilnoprawna wizerunku dziecka opiera się przede wszystkim na przepisach art. 23 i 24 Kodeksu cywilnego oraz art. 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zgodnie z tymi normami prawnymi, rozpowszechnianie wizerunku dziecka wymaga zgody przedstawicieli ustawowych, czyli rodziców lub opiekunów prawnych, a w razie publikacji bez wymaganej zgody, rodzice dziecka mogą żądać zaprzestania publikacji lub usunięcia zdjęcia z internetu, domagać się przeprosin małoletniego, czy nawet zapłaty zadośćuczynienia za doznane krzywdy albo zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny.
– Na szczególną uwagę w tym kontekście zasługuje wyrok SA w Warszawie z dnia 18 listopada 2021 r. wydany w sprawie I ACa 591/21, w którym sąd wskazał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych małoletnich poprzez publikację fotografii na portalu Facebook, bez zgody drugiego z rodziców – opisała Majer.
– W tej konkretnej sprawie zgoda została udzielona jedynie przez ojca małoletnich – fotografie publikowała jego konkubina – a powinna zostać udzielona przez oboje rodziców, jeśli przysługuje im władza rodzicielska. Orzeczenie to stanowi doskonały przykład, że ochrona prawa dziecka do wizerunku nie jest jedynie pojęciem iluzorycznym i faktycznie znajduje zastosowanie – dodała ekspertka.
Zdarzają się jednak sytuacje, w których oboje rodziców, korzystając z przysługującej im władzy rodzicielskiej, udzielą zgody na publikację zdjęcia dziecka w internecie, mimo że jest niestosowne. W takiej sytuacji z jednej strony są przepisy gwarantujące wolność wypowiedzi – jak art. 11 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej czy art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – i prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, ujęte w art. 48 Konstytucji RP. Z drugiej, dziecko ma m.in. prawo do prywatności i ochrony wizerunku. – Ustawodawca, chcąc uregulować te kwestie, powinien być niezwykle ostrożny – dążyć do ochrony obu wartość, dając jednocześnie prymat dobru dziecka. Wzorem w tym zakresie mogą być obce porządki prawne – np. francuski – oceniła Majer.
Dodała, że szczególnym zagrożeniem w kontekście zdjęć dzieci są tzw. deepfake’i – czyli obrazy lub filmy generowane przez sztuczną inteligencję, które mogą realistycznie przedstawiać dziecko w sytuacjach szkodliwych lub seksualizujących. Polskie przepisy bezpośrednio nie regulują wszystkich zagrożeń związanych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, w tym programów, które mogą generować tego typu obrazy. Obecnie główne mechanizmy ochrony wynikają z już istniejących przepisów karnych i cywilnych, np. art. 191a kk, ale także art. 202a kk, dot. produkcji, posiadania i rozpowszechniania treści pornograficznych z udziałem dzieci oraz nieuprawnionego wykorzystania wizerunku.
Przepisy prawne i ich zawiłości
.Biegła z zakresu antropologii sądowej, Amanda Krać-Batyra, wskazała w rozmowie w sierpniu br., że posiadanie i rozpowszechnianie materiałów wytworzonych czy przetworzonych przez sztuczną inteligencję, na których widoczne jest realistycznie rozebrane dziecko, czy też ukazane w stylu bajkowym, ale bez czynności seksualnej, nie jest w Polsce karane. Według ekspertów problemem jest definicja zawarta w artykule 202 kk, który penalizuje produkcję, posiadanie i rozpowszechnianie materiałów „przedstawiających wytworzony albo przetworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej”. Prace nad nową treścią artykułu 202 Kk już trwają, postulują je głównie środowiska pozarządowe oraz część instytucji publicznych, związanych z ochroną dzieci.
Majer z kolei zwróciła uwagę na trwające prace nad zharmonizowanymi przepisami dot. AI na poziomie Unii Europejskiej, w szczególności rozporządzeniem UE 2024/1689 w sprawie ustanowienia zharmonizowanych przepisów dotyczących sztucznej inteligencji oraz zmiany rozporządzeń (WE) nr 300/2008, (UE) nr 167/2013, (UE) nr 168/2013, (UE) 2018/858, (UE) 2018/1139 i (UE) 2019/2144 oraz dyrektyw 2014/90/UE, (UE) 2016/797 i (UE) 2020/1828 (akt w sprawie sztucznej inteligencji).
Rozporządzenie nakłada obowiązki na twórców i użytkowników systemów wysokiego ryzyka, w tym takich, które mogą wykorzystywać wizerunek dzieci, w zakresie bezpieczeństwa, przejrzystości i nadzoru. Przewiduje także odpowiedzialność prawną za nieprzestrzeganie tych zasad, co w praktyce oznacza dodatkową ochronę dzieci przed szkodliwym lub nieuprawnionym wykorzystaniem ich wizerunku w sieci.
Na pytanie, co może zrobić rodzic, który odkryje w internecie zdjęcie swojego dziecka, na które nie wyraził zgody, Majer odpowiedziała, że przede wszystkim może żądać natychmiastowego usunięcia zdjęcia od osoby, która je opublikowała.
– W razie odmowy usunięcia zdjęcia, może podjąć dalsze kroki prawne poprzez wytoczenie powództwa o ochronę dóbr osobistych małoletniego. Obok tych działań, przedstawiciele małoletniego mogą zwrócić się bezpośrednio do administratora portalu lub serwisu internetowego. Zgodnie z art. 17 RODO, osoby, których dane osobowe – w tym wizerunek – są przetwarzane, mają prawo żądać od administratora ich usunięcia. Jest to tzw. prawo do bycia zapomnianym (right to be forgotten). Na skutek takiego żądania administrator danych jest zobowiązany niezwłocznie usunąć dane, o ile nie istnieją prawnie uzasadnione powody do ich dalszego przetwarzania – opisała.
Jednak, jak dodała, w praktyce „skuteczne” usunięcie wizerunku z internetu bywa trudne – zdjęcia mogą być szybko kopiowane (zapisywane lub utrwalane w postaci tzw. screen shotów), udostępniane i przechowywane w różnych miejscach. Dlatego najlepiej łączyć próbę usunięcia ze zgłoszeniem naruszenia administratorom serwisów.
– Sytuacja nieco się komplikuje, gdy zdjęcia publikują inne osoby z rodziny, np. dziadkowie czy wujkowie, nie zdając sobie sprawy z ryzyka. Trzeba jednak podkreślić, że niezależnie od więzi rodzinnych, także i te osoby nie mają prawa do publikowania zdjęć małoletniego bez zgody jego rodziców – zaznaczyła Majer. – W takich sytuacjach warto przede wszystkim rozmawiać i wyjaśniać konieczność ochrony wizerunku dziecka, a jeśli to nie przynosi skutku – przypomnieć o prawnych konsekwencjach naruszenia dóbr osobistych dziecka – dodała.
Majer podkreśliła, że nawet pozornie niewinne udostępnienie zdjęcia wnuka lub bratanka na Facebooku czy w relacjach online może prowadzić do poważnych zagrożeń dla prywatności i bezpieczeństwa dziecka.
Najwyższy czas na cyfrowy detoks
.Profesor zwyczajny w Polskiej Akademii Nauk, Michał KLEIBER, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „W kontekście problemu nadmiernego korzystania z internetu za zmianę prawdziwie rewolucyjną uznać należy pojawienie się smartfonów, powodujących, że internet zaczął towarzyszyć wszystkim naszym czynnościom. Okazało się to przełomem nie tylko technologicznym, ale i kulturowym. Do popularności smartfonów przyczyniły się aplikacje: programy, które w łatwy i atrakcyjny sposób umożliwiają zaspokajanie różnych potrzeb w dowolnym momencie i sprowadzają na drugi plan telefoniczną funkcję urządzenia. Niełatwo w to uwierzyć, ale na rynku jest dzisiaj dostępnych ok. 9 mln różnych aplikacji mobilnych. Jak pokazują sondaże, statystyczny użytkownik smartfona ma w swym urządzeniu kilkadziesiąt aplikacji, a ich przeglądanie zajmuje mu ok. 90 proc. czasu obecności w sieci”.
„Dla wielu ludzi wręcz trudne stało się dzisiaj odróżnianie rzeczywistości cyfrowej od realnej. Uczniowie i studenci, mając ze sobą na lekcjach bądź wykładach smartfony lub laptopy, mają na przykład dużą trudność z odpowiedzią na pytanie, ile czasu spędzili na uważnym słuchaniu wykładowców, a ile na równoczesnym przeglądaniu mediów społecznościowych lub na oglądaniu memów. Na szczególne ryzyko wystawieni są ludzie młodzi, a liczne badania jednoznacznie wskazują na przykład, że uzależnieni od sieci studenci osiągają znacząco gorsze wyniki w nauce. Nie inaczej jest jednak także z osobami dorosłymi, zwłaszcza pracującymi w trybie zdalnym”.
„Powiedzmy więc dobitnie, że kłopoty związane z patologicznym uzależnieniem od internetu (ang. internet addiction disorder), polegające na nałogowym wykorzystywaniu internetu, a mediów społecznościowych w szczególności, w istotny sposób zmieniają zasady normalnego życia. Powszechny dostęp do internetu sprawił bowiem, że do świata wirtualnego możemy przenieść się w dowolnym miejscu i czasie”.
„Jesteśmy świadomi, że przez całą dobę docierają do nas powiadomienia z portali społecznościowych, nowe wiadomości z komunikatorów oraz cała masa informacji w formie artykułów, podcastów i filmów. Pojawia się zatem strach, że coś może nas ominąć, gdy nie będziemy online. Takie uzależnienie od internetu określane jest jako syndrom FOMO (ang. fear of missing out), który może powodować pogłębienie psychicznej zależności od korzystania z sieci. Uzależnienie od internetu definiowane jest często jako dysfunkcjonalny system zachowań związanych z korzystaniem z internetu, czego rezultatem jest utrata kontroli nad czasem i sposobem korzystania z internetu oraz znaczące pogorszenie funkcjonowania w środowisku społecznym, zawodowym i innych istotnych obszarach życia”.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-michal-kleiber-najwyzszy-czas-na-cyfrowy-detoks/
PAP/ Agata Gutowska/ LW