Wielka Brytania nałożyła sankcje na dwie największe rosyjskie firmy naftowe

Brytyjska kanclerz skarbu Rachel Reeves ogłosiła w dniu 15 października, że rząd wprowadza sankcje na dwie największe rosyjskie firmy naftowe Łukoil i Rosnieft oraz na 51 tankowców floty cieni. Polityk stwierdziła, że jest to kolejna próba zaostrzenia sankcji energetycznych i ograniczenia dochodów Kremla.
Brytyjskie sankcje na dwie największe rosyjskie firmy naftowe
.Rząd poinformował, że Łukoil i Rosnieft są uważane za strategicznie ważne dla Kremla, a ich działalność ma znaczenie gospodarcze dla Rosji, przyczyniając się do dochodów państwa, które pomagają prowadzić wojnę z Ukrainą. Sankcje obejmują zamrożenie aktywów, restrykcje wobec dyrektorów, ograniczenie transportu oraz zakaz świadczenia brytyjskich usług powierniczych.
Rachel Reeves, przebywająca obecnie z wizytą w Waszyngtonie, powiedziała, że brytyjski rząd „znacznie zwiększa presję na Rosję i przywódcę Władimira Putina”.- Jednocześnie zwiększamy presję na firmy w krajach trzecich, w tym w Indiach i Chinach, które nadal ułatwiają wprowadzanie rosyjskiej ropy na rynki światowe – poinformowała.
Zapytana przez dziennikarzy czy wprowadzenie sankcji wpłynie na stosunki Londynu z Delhi, odpowiedziała, że sankcje nie są skierowane przeciwko Indiom, ale przeciwko firmom działającym w tym kraju. W jej opinii, jest to „właściwe podejście, które pozwoli zagwarantować, że rosyjska ropa naftowa nie trafi na rynki światowe, ani tym bardziej na rynki brytyjskie”. Rachel Reeves podkreślił również, że rząd „pełni swoją rolę współpracując z (państwami z grupy) G7 i społecznością międzynarodową, wywierając dalszą presję na Rosję”.
USA są gotowe zaostrzyć sankcje na Rosję
.Kanclerz zapowiedziała, że strona brytyjska będzie podejmować „wszelkie niezbędne działania, aby uniemożliwić rosyjskiemu rządowi kontynuowanie prowadzenia nielegalnej wojny w Ukrainie”. Nowe sankcje wprowadzone przez Wielką Brytanię dotyczą też 51 statków, w tym 44 wchodzących w skład floty cieni, a także osób fizycznych i podmiotów z różnych sektorów, w tym energetyki i obronności. Flota cieni składa się z sieci tankowców, które mają służyć do unikania sankcji nałożonych na rosyjską ropę.
Sekretarz skarbu USA Scott Bessent powiedział we wrześniu, że Stany Zjednoczone będą skłonne współpracować z krajami europejskimi w celu rozważenia zaostrzenia sankcji wobec rosyjskich podmiotów, w tym Rosnieftu i Łukoilu. Koncern petrochemiczny Rosnieft jest wiodącym producentem ropy naftowej, odpowiadającym za ok. 40 proc. całkowitej produkcji w Rosji, a korporacja Łukoil jest drugim co do wielkości przedsiębiorstwem w tym sektorze w kraju. Ambasada Rosji w Londynie nie udzieliła komentarza w tej sprawie.
Bardziej niebezpiecznie
.Z perspektywy słów Zełenskiego wygląda to trochę tak, jak gdyby powróciła teraz sytuacja mniej więcej sprzed dwóch lat, gdy Ameryka i cały Zachód znów stawiały na wojenne zwycięstwo Ukrainy nad Moskwą i gotowe były wspierać Kijów (wedle sławetnego sloganu, którego – przyznam – szczerze zawsze nienawidziłem) „tak długo, jak będzie potrzeba”. Więc wszystko znów jest w największym porządku – pisze Jan ROKITA w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Bardziej niebezpiecznie„.
Mamy dwa, nawzajem sprzeczne poglądy na temat nowej strategii USA wobec wojny na wschodzie. Strategii, którą Donald Trump pokrótce zaprezentował w swej mowie na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, rozwijając ją jeszcze tego samego dnia przy okazji nowojorskiego spotkania z Wołodymyrem Zełenskim.
Symbolicznie można by uznać, że gdy idzie o „nasz” (czyli ten stojący po stronie Ukrainy) świat polityczny – to owe dwa odmienne punkty widzenia dość wyraziście sprecyzowali, z jednej strony – właśnie sam Zełenski, z drugiej zaś – polski premier Donald Tusk. Przywódca Ukrainy mówi, iż metamorfoza języka i prognoz Trumpa stanowiła dlań niespodziankę, która go ucieszyła, gdyż doszedł do wniosku, że Ameryka jest w końcu „dobrze poinformowana” i zamierza „być z Ukrainą aż do końca wojny”. Z perspektywy słów Zełenskiego wygląda to trochę tak, jak gdyby powróciła teraz sytuacja mniej więcej sprzed dwóch lat, gdy Ameryka i cały Zachód znów stawiały na wojenne zwycięstwo Ukrainy nad Moskwą i gotowe były wspierać Kijów (wedle sławetnego sloganu, którego – przyznam – szczerze zawsze nienawidziłem) „tak długo, jak będzie potrzeba”. Więc wszystko znów jest w największym porządku.
Premier Tusk zakwestionował taki punkt widzenia, co odbiło się sporym echem w europejskich mediach. Tusk przypuszcza bowiem, iż Ameryka, życząc teraz zwycięstwa Ukrainie, a nawet przekonując, iż jest ono najzupełniej realne, w istocie posługuje się wybiegiem, aby umyć ręce od dalszych losów wojny i zrzucić z siebie odpowiedzialność za wszystko, co dalej się stanie na wschodzie Europy. Tusk oczywiście nie ufa skrajnie Trumpowi (co nie jest niespodzianką), więc zwłaszcza zapowiedź prezydenta USA, iż odtąd Ameryka będzie dawać broń NATO, a sojusz będzie robić z nią „co zechce”, zapowiada dlań plan politycznego wyłgania się z wszelkiej odpowiedzialności – jedynie za cenę gotowości sprzedawania, na komercyjnych warunkach, broni potrzebnej Ukrainie państwom europejskim.
Takich obaw jak te wyrażone przez polskiego premiera pojawiło się znacznie więcej, zwłaszcza w opiniach analityków i komentatorów, ale także – co ciekawe – wśród ukraińskich polityków. Może najlepiej wyraził to Ołeksij Honczarenko, odeski poseł opozycyjnego Bloku Poroszenki, który napisał na Telegramie: „Oświadczenie Trumpa nie dotyczy zwycięstwa Ukrainy, lecz umycia rąk od wojny. Mówi wprost: zajmij się tym, Unio Europejska. Mam nadzieję, że ci się uda. Powodzenia wszystkim!”.
.W moim przekonaniu oba te sprzeczne poglądy nie chwytają istoty rzeczy, co nie bierze się – rzecz jasna – z analitycznej słabości samych przywódców, ale raczej z kontekstu, w którym muszą formułować oni swoje oceny.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-rokita-bardziej-niebezpiecznie/
PAP/Marta Zabłocka/MJ





