Beata KOMARNICKA-NOWAK: Reparacje wojenne. Czy można jeszcze przezwyciężyć stan kompletnej bezsilności?

Reparacje wojenne. Czy można jeszcze przezwyciężyć stan kompletnej bezsilności?

Photo of Beata KOMARNICKA-NOWAK

Beata KOMARNICKA-NOWAK

Radca prawny. Specjalizuje się w kwestii nieważności umów. Autorka książki „Reparacje wojenne – nie dziś, nie wczoraj i nie jutro?”. Współautorka wraz z dr. M. Korpalskim książki „Opcje, franki i banki. Spotkamy się w sądzie”.

Jeśli prawo pisane nie odpowiada rzeczywistości, należy odwołać się do prawa powszechnego i do poczucia prawości jako rzeczy bardziej sprawiedliwej. Ta myśl Arystotelesa wydaje się w tej sytuacji pasować idealnie – pisze Beata KOMARNICKA-NOWAK

.Ostatnio kardynał Gerhard Ludwig Müller, emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary, powiedział, że jest przeciwny reparacjom dla Polski. „Moim zdaniem tych szkód już nie da się wyrównać. W Europie działy się rzeczy straszne w związku z rządami Stalina i Hitlera. Tego po prostu już nie da się odwrócić. Nie powinno też wyglądać to tak, że dzisiejsze narody byłyby zobowiązane do ponoszenia odpowiedzialności za to, co robiono trzy czy cztery pokolenia wstecz. Bo to po prostu nie są już ci sami ludzie. Pełna sprawiedliwość jest tylko u Boga” – stwierdził niemiecki duchowny w wywiadzie dla portalu fronda.pl.

Słowa wieloletniego biskupa diecezjalnego Ratyzbony zbiegły się z informacją, że Niemcy rozpoczynają rozmowy w sprawie reparacji z Tanzanią, która była kolonią Niemiec w latach 1880–1918. Zginęły tam z głodu dziesiątki tysięcy ludzi. Z kolei w 2021 r. Niemcy przeprosiły za śmierć 75 tysięcy osób w południowoafrykańskiej Namibii, przyznając się do ludobójstwa, i przekazały miliard euro na sfinansowanie różnych przedsięwzięć. W obliczu tych informacji narzuca się pytanie, dlaczego Niemcy nie chcą wziąć historycznej i materialnej odpowiedzialności za krzywdy wyrządzone Polakom w czasie II wojny światowej. Nie zdołali nawet, prawie 80 lat po wojnie, potomkowie tamtych Niemców wybudować w Berlinie pomnika ofiar okupacji w Polsce.

Odpowiedź jest złożona i wielowątkowa. Można zacząć od diagnozy ogólnej, stanu całego świata zachodniego, przedstawionej przez profesor Chantal Delsol, która wskazuje na erozję kultury zachodniej. Według niej kryzys ducha zachodniego ma głębokie i mocno osadzone w historii przyczyny. Jest to wypadkowa straszliwej depresji, jaką wywołały zdarzenia XX wieku i zapaść chrześcijaństwa.

Łatwiej więc pokajać się za odległe czasy kolonialne, tym bardziej że obecnie świat zachodni jest przesiąknięty poczuciem winy i wstydzi się samego siebie. Jednak tylko wobec niektórych.

W polskiej doktrynie prawa wojny pogląd prawniczy dotyczący zagadnienia odszkodowania jako jednej z konsekwencji wojny znajdujemy już w XV wieku u Stanisława ze Skarbimierza. Według niego wszczynający wojnę niesprawiedliwą odpowiada przede wszystkim za wszystkie szkody (tenetur de omnibus damnis) wyrządzone przeciwnikowi i przez przeciwnika własnym ludziom. Kto niesprawiedliwie spowodował szkodę, „w żaden sposób nie będzie zbawiony, jeżeli nie da zadośćuczynienia” (nam cum talis iniuste dampnificavit nullatenus nisi satisfaciat salvatur). Uważa również, że „każdą szkodę niesprawiedliwie wyrządzoną należy naprawić” (oportet… omne damnum iniuste illatum resarciri). Stanisław ze Skarbimierza wywodzi to z zasady św. Tomasza – każdą krzywdę (wytrącenie z równowagi) należy sprowadzić do równości (wyrównać).

W prawie międzynarodowym zagadnienia odpowiedzialności majątkowej za wojnę i jej skutki przynosi dopiero wiek XX. Traktat wersalski zaś rozpoczyna dyskusję nad pojęciami dotyczącymi roszczeń związanych z zakończeniem działań wojennych. Wszystkie traktaty pokojowe po II wojnie światowej oparto na zasadzie odpowiedzialności za wojnę. Najwcześniejsza jest umowa jałtańska z 11.02.1945 r., która w rozdziale III, pt. „Odszkodowania niemieckie (Reparation by Germany)”, zawiera zapis o „sprawie szkód wyrządzonych przez Niemcy Narodom Zjednoczonym w tej wojnie”, o „uznaniu za słuszne”, żeby na „Niemcy nałożono (…) obowiązek (…) naprawienia tych szkód w naturze w jak największych rozmiarach”. Umowa jałtańska stanowiła podstawę i cel porozumienia w Poczdamie. W rozdziale „Niemcy” zawarto dla odszkodowań zasadę najbardziej ogólną. Zawiera ona określenie sytuacji narodu niemieckiego, który „rozpoczął okres pokuty za straszliwe zbrodnie popełnione pod przewodnictwem tych, których w chwilach ich powodzenia jawnie popierał i którym był ślepo posłuszny”. Chodziło między innymi o to, by „przekonać naród niemiecki, że poniósł zupełną klęskę i nie może uchylić się od odpowiedzialności (responsibility) za to, co sam na siebie ściągnął”. Celem było wypełnienie porozumienia z Jałty, aby „Niemcy już nigdy więcej nie stały się groźbą dla swych sąsiadów albo dla pokoju świata”.

Zakres maksymalnego nadzoru nad gospodarką niemiecką miał być określony potrzebami realizacji programu odszkodowań. Dalszym kryterium miało być utrzymywanie przeciętnej stopy życiowej na poziomie nieprzewyższającym poziomu przeciętnej stopy życiowej w krajach europejskich. Był to najistotniejszy przepis w kwestii wysokości odszkodowań wojennych. Odszkodowania miały stanowić zapewnienie, aby poziom życia w Niemczech nie przewyższał poziomu życia w krajach okupowanych.

Regulacja poczdamska podzieliła majątek niemiecki na strefy reparacyjne wschodnią i zachodnią. 16 sierpnia 1945 r. została zawarta umowa między Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej RP a władzami ZSRR o wynagrodzeniu szkód finansowych wyrządzonych przez okupację niemiecką. W umowie tej określono tryb zaspokajania roszczeń Polski z reparacji z radzieckiej strefy okupacyjnej Niemiec oraz z udziału radzieckiego w reparacjach z zachodnich stref okupacyjnych w wysokości 15 proc. wszystkich dostaw.

Doktryna prawa międzynarodowego wskazuje, że reparacje stanowią odpowiedź na bezprawie międzynarodowe, jakim jest wojna, i są uznaną zasadą prawa międzynarodowego. W związku z tym, jak pisze prof. Mariusz Muszyński w tekście Prawnomiędzynarodowe podstawy niemieckich zobowiązań reparacyjnych na rzecz zwycięskiej koalicji ze szczególnym uwzględnieniem Polski, prawo Polski do reparacji od Niemiec po zakończeniu wojny było i wciąż jest niepodważalne. Dyskusję w Polsce i Niemczech wywołuje kwestia ważności zrzeczenia się przez Polskę reparacji 23 sierpnia 1953 r. Oświadczenie rządu PRL z 23 sierpnia 1953 r., dotyczące zrzeczenia się z dniem 1 stycznia 1954 r. spłaty odszkodowań na rzecz Polski, było nieważne ab initio i jako takie nigdy nie wywierało i nie wywiera skutków prawnych. Autorem tak sformułowanej tezy był śp. profesor Jan Sandorski, wieloletni szef katedry prawa międzynarodowego publicznego na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Dla wytłumaczenia tej kwestii konieczne jest przedstawienie sytuacji politycznej w ZSRR po śmierci Stalina, gdzie toczyła się ostra walka o władzę. Walka o władzę na Kremlu odwracała uwagę uczestników od wydarzeń międzynarodowych. W tym okresie władze RFN nie uznawały NRD i powojennych granic.

Dlatego też w 1953 r. dochodzi do rokowań między rządem radzieckim a delegacją NRD, zmierzających do wzmocnienia pozycji politycznej i ekonomicznej byłej radzieckiej strefy okupacyjnej. Uzgodnienia dokonane w trakcie rokowań zostały zawarte w tekście „protokołu w sprawie przerwania pobierania reparacji niemieckich i w sprawie posunięć dotyczących złagodzenia zobowiązań finansowo-gospodarczych NRD” i opublikowane w komunikacie agencji TASS. Głównym postanowieniem istotnym dla interesów państwa polskiego był punkt, w którym rząd radziecki, po uzgodnieniu tego z rządem Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (w odniesieniu do jej części reparacji), całkowicie przerywa z dniem 1 stycznia 1954 r. pobieranie od Niemieckiej Republiki Demokratycznej reparacji zarówno w postaci dostaw towarowych, jak i we wszelkiej innej postaci. W ten sposób NRD zostaje zwolniona z obowiązku spłacenia pozostałej po 1 stycznia 1954 r. sumy reparacji wynoszącej, zgodnie z oświadczeniem rządu radzieckiego z 15 maja 1950 r. w sprawie zmniejszenia dostaw reparacyjnych, 2 mld 537 mln dolarów według cen światowych z 1938 r. Najistotniejszym wnioskiem dla Polski wypływającym z protokołu było to, że w tak ważnej dla polskich interesów sprawie rząd radziecki, a także wschodnioniemiecki nie uznały za właściwe przeprowadzenie dwu- lub trójstronnych rokowań z rządem w Warszawie.

23 sierpnia 1953 r. Rada Ministrów PRL przyjęła uchwałę Oświadczenie rządu PRL dotyczącą zrzeczenia się z dniem 1 stycznia 1954 r. spłaty odszkodowań na rzecz Polski. Z zachowanego protokołu nr 4 z posiedzenia Rady Ministrów wynika, że Prezes Rady Ministrów Bolesław Bierut nawiązał w swym wystąpieniu do noty rządu ZSRR w kwestii niemieckiej i stwierdził, że nota ta, podejmująca inicjatywę pokojowego uregulowania kwestii niemieckiej, czyni w całej rozciągłości zadość polskim interesom narodowym. Zasadnicze fragmenty tej uchwały brzmiały następująco: „Rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej wita z pełnym uznaniem decyzję rządu ZSRR w sprawie niemieckiej. Decyzje te umacniają bezpieczeństwo Polski i godząc w zbrodnicze knowania odwetowców i rewizjonistów neohitlerowskich oraz ich protektorów, wzmacniają w całych Niemczech siły pokojowe i demokratyczne, których wyrazicielem jest NRD. Biorąc pod uwagę, że Niemcy zadośćuczyniły już w znacznym stopniu swym zobowiązaniom z tytułu odszkodowań i że poprawa sytuacji gospodarczej Niemiec leży w interesie jej pokojowego rozwoju, rząd PRL – pragnąc wnieść swój dalszy wkład w dzieło uregulowania problemu niemieckiego w duchu pokojowym i demokratycznym oraz zgodnie z interesami narodu polskiego i wszystkich pokój miłujących narodów – powziął decyzję o zrzeczeniu się spłaty odszkodowań na rzecz Polski”.

W posiedzeniu Rady Ministrów uczestniczyło 35 osób. W protokole z posiedzenia nie odnotowano żadnych głosów w dyskusji, nikt nie miał zastrzeżeń do tekstu. Odnotowano jedynie, że uchwała została przyjęta jednomyślnie. W archiwach Komitetu Centralnego PZPR, Kancelarii Rady Prezesa Rady Ministrów i MSZ nie zachowały się żadne dowody świadczące o prawdziwości zapewnień rządu radzieckiego, zawartych w protokole z 22 sierpnia 1953 r. w sprawie przerwania pobierania reparacji niemieckich, o dokonaniu uzgodnień z rządem PRL. Nie ma też śladu po wspomnianej przez Bolesława Bieruta uchwale Prezydium Rządu z 19 sierpnia 1953 r. Można domniemywać, pisze profesor Sandorski w swojej publikacji, że Związek Radziecki nie przeprowadził żadnych rokowań, których celem byłoby dokonanie wspólnych uzgodnień ze stroną polską. Domniemanie to umacnia kalendarium wydarzeń.

19 sierpnia 1953 r. podjęta została „tajemnicza” uchwała Prezydium Rządu, w dniach 20–22 sierpnia toczyły się rokowania w Moskwie między ZSRR a NRD, a 23 sierpnia uchwalono oświadczenie rządu PRL. Tempo wydarzeń pozwala stwierdzić, iż strona polska została postawiona przed faktami dokonanymi. Zrzeczenie się reparacji niemieckich, wbrew zapewnieniom zawartym w oświadczeniu z 23 sierpnia 1953 r., godziło w dobro państwa polskiego.

Powracająca fala terroru stalinowskiego w latach 1949–1953 objęła nie tylko Związek Radziecki, lecz także kraje satelickie, w których agenci Stalina montowali sfingowane spiski i realne procesy, takie jak Laszlo Rajka na Węgrzech (1949), Trajczo Kostowa w Bułgarii (1949), Rudolfa Slanskiego w Czechosłowacji (1952), Anny Pauker w Rumunii (1952). W Polsce w świeżej pamięci tkwiły inspirowane przez Moskwę szykany przeciwko działaczom komunistycznym pomawianym o odchylenia prawicowo-nacjonalistyczne. Polscy przywódcy bacznie obserwowali wydarzenia czerwcowe w 1953 r. w NRD oraz rozgrywki na Kremlu, których efekt był wówczas wielką niewiadomą. Lęk przed radzieckim hegemonem wzmacniała dodatkowo obecność Armii Czerwonej w Polsce. Przedstawione powyżej fakty pozwalają stwierdzić, pisał prof. Sandorski, że oświadczenie rządu polskiego z 23 sierpnia 1953 r. było skutkiem dyktatu radzieckiego, naruszającego suwerenność państwa polskiego i stawiającego rząd PRL w pozycji nierównoprawnego partnera stosunków międzynarodowych. Z tego względu należy stwierdzić, iż istnieją poważne przesłanki przemawiające za tezą o nieważności oświadczenia z 23 sierpnia 1953 r.

Z punktu widzenia prawa międzynarodowego oświadczenie z 23 sierpnia 1953 r. jest międzynarodowym aktem jednostronnym o charakterze zrzeczenia. Jak każdy inny akt jednostronny, zmierza on do wywołania skutków prawnych w sferze prawa międzynarodowego. By tak się stało, konieczne jest spełnienie szeregu warunków, takich jak: wydanie aktu przez kompetentny organ, zamiar związania się przez państwo treścią oświadczenia, a także brak obciążenia wadami oświadczenia woli. Nie istnieją normy prawa międzynarodowego regulujące kwestię ważności aktów jednostronnych. Z tego względu przyjmuje się w doktrynie prawa międzynarodowego, iż oceny ważności aktu jednostronnego należy dokonywać w oparciu o zasady określone w Konwencji o prawie traktatów z 1969 r., regulujące kwestie związane z ważnością umów międzynarodowych. Z analizy przepisów Konwencji o prawie traktatów wynika, że nieważność umowy międzynarodowej to wywołany przyczynami określonymi w prawie umów międzynarodowych stan prawny, w którym umowa nie wywołuje w zasadzie skutków prawnych.

Profesor Sandorski pisał o tym szerzej w pracy Nieważność umów międzynarodowych (Poznań 1978). Na podstawie przepisów Konwencji można domniemywać, że nieważność zasadnicza może wystąpić w dwojakiej postaci – nieważności bezwzględnej i względnej. Okoliczności złożenia przez rząd PRL oświadczenia z 23 sierpnia 1953 r. kierują uwagę w stronę nieważności bezwzględnej.

Nieważność bezwzględną charakteryzują następujące cechy: 1. Pojawia się automatycznie z chwilą zaistnienia przyczyny, która ją wywołuje, i jest więc niezależna od inicjatywy stron umowy; 2. Nie może być konwalidowana, jest nieważna ab initio i nie może stać się umową ważną; 3. Postanowienia umowy nieważnej są niepodzielne, a więc na przyczynę nieważności bezwzględnej wolno powołać się jedynie w odniesieniu do całej umowy; 4. Zarzut nieważności bezwzględnej, w świetle art. 65 Konwencji dotyczącego postępowania, jakie należy stosować w związku z nieważnością, może podnieść w drodze notyfikacji tylko strona umowy i to zarówno poszkodowana, jak i – co jest mało prawdopodobne – strona winna; 5. Prawo traktatowe nie zna instytucji przedawnienia zarzutu nieważności bezwzględnej; 6. Przyczynami nieważności bezwzględnej są: przymus wobec przedstawiciela państwa, przymus wobec państwa polegający na groźbie lub użyciu siły oraz sprzeczność umowy z ius cogens. Dwie pierwsze przyczyny są wadami oświadczenia woli, ale ze względu na ich szczególnie negatywny charakter nadano im status przyczyn powodujących nieważność bezwzględną.

Analiza profesora Sandorskiego prowadzi do wniosku, że w przypadku oświadczenia z 23 sierpnia 1953 r. doszło do wystąpienia wszystkich trzech przyczyn nieważności bezwzględnej. Groźba użycia siły bowiem w stosunkach międzynarodowych powoduje z jednej strony wadę oświadczenia woli przy zawieraniu umowy międzynarodowej, z drugiej natomiast ich zakaz jest niekwestionowaną normą iuris cogentis.

Terror stalinowski, który utrzymywał się także przez pewien czas po śmierci Stalina, zagrażał użyciem siły zarówno przeciwko przedstawicielom państw, jak i wobec samych państw. Groźba wobec przedstawiciela państwa zawsze będzie miała charakter przymusu psychicznego, bez względu na to, czy zagrożono spowodowaniem cierpień fizycznych, czy moralnych, lęk przed cierpieniem stanowi bowiem zawsze doznanie psychiczne. Zgodnie z art. 51 Konwencji o prawie traktatów jej zastosowanie powoduje nieważność umowy ab initio. Norma ta została skodyfikowana dopiero w 1969 r., nie można jednak mieć wątpliwości co do jej stosowalności wobec oświadczenia rządu PRL, gdyż jej istnienie w sferze norm międzynarodowego prawa zwyczajowego od dawna nie jest kwestionowane. Zagrożenie dla państwa polskiego i jego przywódców w przypadku odmowy złożenia oświadczenia z 1953 r. nie zostało stwierdzone expressis verbis. Prawo międzynarodowe nie wymaga jednak dla uznania stanu zagrożenia jego notyfikacji ze strony państwa stosującego groźbę. Groźba może być wyrażona poprzez fakty konkludentne (mobilizacja, przemieszczenie wojsk, podwyższenie gotowości bojowej oddziałów stacjonujących w bazach na terytorium państwa będącego obiektem gróźb). Zakamuflowaną formę groźby w stosunkach międzynarodowych państw socjalistycznych było deklarowanie chęci udzielenia „braterskiej pomocy”.

W doktrynie prawa międzynarodowego przyjmuje się, że akty jednostronne są „w zasadzie odwoływalne”. Oświadczenie rządu PRL obciążone jest jednak wadą woli i z tego względu nie istnieje potrzeba jego odwoływania. Prawo międzynarodowe nie wyznacza ram czasowych, w których należy się zmieścić z postawieniem zarzutu nieważności. Z tego względu zarzut ten można notyfikować w chwili, gdy zaistnieje taka konieczność. Ograniczenie suwerenności polega na tym, że państwo, które formalnie nadal istnieje, traci w części lub w całości możność występowania w stosunkach międzynarodowych jako podmiot, a w jego imieniu działa inne państwo. Polska w świetle prawa międzynarodowego była w omawianym okresie podmiotem suwerennym. Jednak jej polityka wewnętrzna i zewnętrzna znajdowała się pod silną presją polityczną Związku Radzieckiego, co nie zmieniało jednak jej położenia w prawie międzynarodowym. Niejednokrotnie presja ta przybierała formę jawnie sprzeczną z obowiązującym prawem międzynarodowym, a więc przekształcała się w naruszenie suwerenności państwa polskiego. Z tego właśnie względu należy odmówić oświadczeniu z 23 sierpnia 1953 r. zdolności wywołania skutków prawnych i uznać je za nieważne. Przedstawione powyżej rozważania prowadzą do wniosku, że sprawa reparacji wojennych jest nadal otwarta i pozwala na formułowanie roszczeń pod adresem władz niemieckich.

.Niemieccy dziennikarze i politycy powtarzają jak mantrę, że kwestia jakichkolwiek odszkodowań za unicestwienie milionów Polaków oraz zniszczenie prawie 40 proc. majątku narodowego w czasie II wojny światowej jest zamknięta. A sprawiedliwość pozostaje marzeniem. Niemieccy prawnicy zaś argumentują odmowę wypłaty reparacji jedynie właśnie tym oświadczeniem z 23 sierpnia 1953 r., ignorując niewygodne fakty, że komunistyczny rząd Bolesława Bieruta zrobił to pod przymusem, szantażowany przez Sowietów. Jest rzeczą oczywistą, że jeśli prawo pisane nie odpowiada rzeczywistości, należy odwołać się do prawa powszechnego i do poczucia prawości jako rzeczy bardziej sprawiedliwej. Ta myśl Arystotelesa wydaje się w tej sytuacji pasować idealnie. Wracając zaś do zasad chrześcijańskich, pozostaje nam ćwiczyć się wciąż w cierpliwej wytrwałości.

Beata Komarnicka-Nowak

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 listopada 2023