"Rekrutacja, konsolidacja, rywalizacja – uczelnie w mediach"
Czy goniące za sensacją media można zainteresować tak mało atrakcyjnym tematem jak szkolnictwo wyższe? Czy coś poza aferami plagiatowymi czy molestowaniem seksualnym studentek może trafić na jedynkę?
Wystarczy pobieżna analiza prasy drukowanej żeby przekonać się, że sprawy dotyczące wyższych uczelni i badań naukowych to tematy stosunkowo często i obecne zarówno w prasie codziennej, jak i w tygodnikach opinii. Zainteresowanie dziennikarzy światem akademickim jest zjawiskiem stosunkowo nowym. Także dla rzeczników prasowych uczelni, którzy swoje press release wysyłane do mediów odnajdują niejednokrotnie w niezmienionej postaci na portalach internetowych i w gazetach. Jeszcze kilka lat temu potrzeba było wielu zabiegów, aby z informacjami do mediów „się przebić”. Teraz ukazują się prawie zawsze. Co z tego zalewu informacji, często nie poddanych żadnej krytycznej analizie, odbiera czytelnik to zupełnie inna sprawa.
Studia i studenci
Co najlepiej się sprzedaje? Wszystko, co dotyczy studentów, studiów i rekrutacji. Zestawienia informacji uzyskanych od rzeczników prasowych, dane dotyczące liczby kandydatów na najbardziej oblegane kierunki studiów, nowo powołane kierunki, zwłaszcza te, których nazwy brzmią atrakcyjnie, to czytelnik może znaleźć w gazetach codziennych przez cały okres naboru na studia. Próżno jednak szukać oceny oferowanych kierunków studiów, choćby popartej opinią studiujących, czy głębszej analizy rynku edukacyjnego, która mogłaby pomóc kandydatom w poruszaniu się w coraz większym gąszczu uczelnianych ofert. A wraz ze spadkiem liczby maturzystów rośnie liczba proponowanych kierunków studiów, kierunki o tych samych nazwach uruchamiane są na uczelniach różnych typów. Kto zada sobie trud, żeby wyjaśnić czym różni się biotechnologia na uniwersytecie, politechnice czy uniwersytecie przyrodniczym? Kto wyjaśni kandydatom, czym w istocie są takie kierunki, jak dyplomacja europejska czy stosunki międzynarodowe i co je odróżnia od na przykład europeistyki, albo czym różni się medycyna roślin od rolnictwa albo biotechnologii stosowanej roślin, a czym zarządzanie środowiskiem przyrodniczym od ochrony środowiska (oba kierunki na tej samej uczelni), nie mówiąc już o ochronie środowiska na innych uczelniach – politechnikach czy uniwersytetach przyrodniczych?
Tworzenie nowych kierunków studiów o atrakcyjnie brzmiących nazwach to jedna z metod pozyskiwania kandydatów.
Tworzenie nowych kierunków studiów o atrakcyjnie brzmiących nazwach to jedna z metod pozyskiwania kandydatów. Towarzyszy temu promocja, a nowe kierunki to na ogół atrakcyjny temat dla dziennikarzy, wystarczy przecież wymienić nazwy, przypisać do uczelni, policzyć ile przybyło i artykuł gotowy. Ta przynęta nie działa długo. Jeśli kierunek jest atrakcyjny tylko z nazwy, przetrwa rok, najwyżej dwa. Dlatego popularność studiów wśród kandydatów jest zmienna i zależy od wielu czynników. We Wrocławiu tym roku rekordy popularności biła stomatologia na Uniwersytecie Medycznym – liczba kandydatów wzrosła kilkukrotnie sięgając 57 osób na miejsce. Czy to efekt profesjonalnej promocji, wzrostu pozycji uczelni w najbardziej prestiżowym rankingu „Perspektyw”? Wpływu tych czynników nie można pominąć, ale najważniejszym okazał się system rekrutacji, drobna, wydawałoby się kosmetyczna zmiana, przyniosła efekt, który zaskoczył nawet jej autorów – fizyka, jako jeden z trzech przedmiotów, których wyniki na maturze brane są pod uwagę przy rekrutacji przestała być obligatoryjna, kandydat mógł zamiast niej wybrać matematykę. A tę na maturze zdają wszyscy.
We Wrocławiu tym roku rekordy popularności biła stomatologia na Uniwersytecie Medycznym – liczba kandydatów wzrosła kilkukrotnie sięgając 57 osób na miejsce.
O kondycji uczelni z konsolidacją w tle
Debata o kondycji uczelni i polskiej nauki też zagościła w mediach na dobre, obszerne artykuły publikują zarówno tygodniki opinii, jak i prasa codzienna, zapraszając na swoje łamy najczęściej byłych rektorów. Słowa klucze to międzynarodowe rankingi, w których polskie uczelnie plasują się na dalekich pozycjach, i konsolidacja szkół wyższych jako remedium na ten bolesny problem. Konsolidują się, czyli łączą szkoły prywatne, które w ten sposób ratują się przed bankructwem, natomiast konsolidacji uczelni państwowych w całym minionym 25-leciu było niewiele. Pierwsza i chyba najbardziej udana – połączenie Akademii Medycznej w Krakowie z Uniwersytetem Jagiellońskim – odbyło się w najmniej chyba sprzyjającym temu procesowi systemie prawnym, a trudności wynikały jeszcze dodatkowo z podległości obu uczelni różnym ministerstwom. Dziś, gdy rektorem UJ jest prof. Wojciech Nowak – profesor nauk medycznych z Collegium Medicum, to najlepszy dowód powodzenia konsolidacji. Kolejne nowelizacje ustawy o szkolnictwie wyższym procesy konsolidacji miały ułatwiać.
Rozdrobnienie szkolnictwa wyższego jest bowiem faktem – jako słabość wykazują to sporządzone w ostatnim czasie raporty, m.in. przygotowany przez Ernst&Young i Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową na zlecenie MNiSW czy też opracowanie „Szkolnictwo w skrócie”, wykonane na zlecenie OECD, a dotyczące globalnych zjawisk w obszarze edukacji w 34 krajach członkowskich.
Poparcie dla konsolidacji uczelni wielokrotnie wyrażał prezydent Bronisław Komorowski. Podczas wręczenia nominacji profesorskich w maju tego roku powiedział: „Dziś zadaniem numer jeden jest przełamywanie barier psychologicznych, prawnych i innych, które utrudniają, opóźniają przeprowadzanie procesu konsolidacji szkolnictwa wyższego. Nie sprostamy trudnej konkurencji w obliczu kryzysu demograficznego, jeśli nie zdobędziemy się na zdolność przekraczania barier. Trzeba zatem tworzyć mechanizmy zachęcające do konsolidacji uczelni i budować wewnętrzną zgodę w środowisku, bo tędy wiedzie droga do skutecznego konkurowania w przyszłości”.
Mechanizmy są, brakuje determinacji. Wykazują ją rektorzy dwóch wrocławskich uczelni Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Przyrodniczego, ale czy uda im się pokonać opór społeczności akademickich, nie wiadomo. Niewiele pomaga świadomość, że łączenie uczelni to proces odwrotny do zmian wprowadzonych w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to przenoszono na polski grunt wzory radzieckie, dzieląc uniwersytety na szkoły rolnicze, medyczne, ekonomiczne, artystyczne i wychowania fizycznego. Łatwiej jest jednak dzielić nawet pod politycznym przymusem, jak dobrowolnie łączyć. Pamiętajmy, że – jak mawiał Ignacy Krasicki – ludzie boją się zmian, nawet na lepsze.
Zamiast rywalizacji współpraca
Powoływanie nowych kierunków studiów, powielanie kierunków o tych samych nazwach na uczelniach różnych typów, wydłużanie okresu rekrutacji, która niekiedy zaczyna się już w kwietniu, czyli przed rozpoczęciem matur, i trwa do końca września, a nawet po połowy października, to tylko niektóre przejawy walki o studenta i rywalizacji między uczelniami.
Założenie jest proste – korzystając z wizerunkowych osiągnięć minionego dziesięciolecia, promować ośrodek akademicki tak, by Wrocław był postrzegany jako najatrakcyjniejsze w Polsce miejsce studiów i przyszłej pracy, przyciągające najlepszych maturzystów z całego kraju, a także z zagranicy.
Wrocławską odpowiedzią jest współpraca Biura Promocji Miasta i uczelni. Zaproszono do niej wszystkie wrocławskie szkoły wyższe, publiczne i niepubliczne. Wspólne inicjatywy, które mają już prawie dziesięcioletnią tradycję, to organizowanie wspólnych imprez targowych, wyjazdów do innych ośrodków akademickich z oferta wrocławskich uczelni, konkursy internetowe, wszystko pod wspólnym hasłem „Wrocławski indeks”. Założenie jest proste – korzystając z wizerunkowych osiągnięć minionego dziesięciolecia, promować ośrodek akademicki tak, by Wrocław był postrzegany jako najatrakcyjniejsze w Polsce miejsce studiów i przyszłej pracy, przyciągające najlepszych maturzystów z całego kraju, a także z zagranicy. W tym roku rozpoczęto działania mające nadać tej promocji nową jakość.
Przygotowywany program służyć ma kształtowaniu wizerunku Wrocławia jako atrakcyjnego miejsca do inwestowania ze względu na potencjał w zakresie kształcenia kadr o wysokich kwalifikacjach i to dla wszystkich dziedzin życia społecznego i gospodarczego. Powiązanie programu z promocją uczelni w zakresie pozyskiwania studentów zagranicznych i krajowych, zwłaszcza młodzieży szczególnie uzdolnionej ma sprzyjać integracji środowiska akademickiego, które – działając wspólnie – będzie wzmacniać swoją pozycję, na czym także zyska wizerunkowo miasto. Miasto kojarzone z hasłem „Wrocław – miasto spotkań”, które według badań Instytutu IPC jest najlepszym w Polsce miejskim sloganem promocyjnym. Dlatego zabiegając o studentów z zagranicy, zwłaszcza odległych zakątków świata, można podkreślać, że Wrocław to miasto, gdzie realizuje się zasady tolerancji i uznania dla różnorodności poglądów i kultur. Działa synergia – miasto jest najlepszą marką promująca wrocławskie uczelnie, one z kolei pozwalają tworzyć wizerunek jednego z największych hubów akademickich, przyciągającego najzdolniejszą młodzież z kraju i zagranicy, dając jednocześnie dużo więcej możliwości podjęcia pracy w przyszłości. To tutaj powinna powstać kolebka przyszłych „ambasadorów” Polski, Dolnego Śląska i Wrocławia. Jeżeli środowiskowe plany się powiodą – powstanie.
Maria Wanke-Jerie