Michał BONI: "Nierówności dochodowe. Temat politycznej batalii 2014"

"Nierówności dochodowe. Temat politycznej batalii 2014"

Photo of Michał BONI

Michał BONI

Poseł do Parlamentu Europejskiego. Były minister pracy i polityki socjalnej, sekretarz stanu odpowiedzialny m.in. za politykę rynku pracy, szef zespołu doradców strategicznych Prezesa Rady Ministrów, minister administracji i cyfryzacji.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Nie ma chyba jednak przypadku w tym, że koalicjanci w Niemczech podpisując umowę zawarli  w niej zobowiązanie do  wzrostu płacy minimalnej. A istotnym wątkiem amerykańskiej debaty politycznej  z przełomu roku była strategia Demokratów prowadząca również do wzrostu płacy minimalnej – także tej federalnej z obecnego poziomu 7.25 USD za godzinę do 10.10 USD za godzinę w 2015.

To odpowiedzi na problem rosnących nierówności dochodowych. Podobny temat dyskutowany jest we Francji. A na jednej z ostatnich Rad Ministrów, w których uczestniczyłem – Premier zlecił ministrowi finansów zbadanie, jakimi sposobami można byłoby osiągnąć wzrost wynagrodzeń, bezpieczny dla ożywającej gospodarki i, jak rozumiem, bezpieczny dla biznesu nastawiającego się na wzrost inwestycji i ekspansję rozwojową. Może też warto przejść w wyznaczaniu płacy minimalnej na stawkę godzinową – dla większej przejrzystości i porównywalności rozwiązań.

Są trzy przyczyny tego, że temat ten wchodzi na pierwszą linię politycznych działań.

Pierwsza, związana z potrzebą wzmocnienia presji konsumenckiej, bo nabierającym tempa gospodarkom popyt konsumpcyjny gospodarstw domowych jest potrzebny. To ciekawe, bo oczywiście z punktu widzenia długofalowych celów niezbędne byłoby stymulowanie wzrostu oszczędności, dla Polski jest to sprawa kluczowa. Niemniej jednak, rozbudzenie impulsów wzrostowych w gospodarce związanych z naszymi zakupami jest niezmiernie ważne na dziś. A skądinąd – zmniejszenie poziomu nierówności dochodowych może na przyszłość sprzyjać oszczędnościom prywatnym.

Wskaźniki  nierówności pokazują w wielu krajach dramat społecznego rozwarcia.

Druga przyczyna związana jest z realną oceną sytuacji, iż rzeczywiście wskaźniki  nierówności pokazują w wielu krajach dramat społecznego rozwarcia. Może mniej widać to w Polsce, bo mimo wszystko mamy większe spłaszczenie dochodów, niż u innych, a wskaźnik GINIEGO, pokazujący nierówności dochodowe jest stabilny od kilku lat na poziomie ok. 0.32, czyli mieści się w dobrej części średniej europejskiej. Zarazem jednak – w wielu sytuacjach nadmiar nierówności, to nie tylko społeczne napięcia. To również rosnące koszty pomocy społecznej. To cały olbrzymi problem nierównowagi na rynku pracy wynikający nie  tylko z faktu, że są pracujący i bezrobotni, ale także z efektu, iż wśród pracujących rośnie rzesza nisko wynagradzanych – pracujących, ale bez satysfakcji i dumy, że praca przynosi im możliwość samodzielności  życiowej. Takie turbulencje na rynku pracy i w żywej tkance społecznej generują negatywne emocje i podważają sens zrównoważonego rozwoju, czyli takiego, którym w jakiejś mierze może cieszyć się każdy.

I trzeci czynnik. Czysto polityczny, wyborczy – tam gdzie zbliżają się wybory nabiera on szczególnego znaczenia. Dla Demokratów w  USA walka o wyższą płacę minimalną na poziomie federalnym , ale i o stanowe wzrosty najniższego wynagrodzenia – to oręż w batalii z Republikanami w czasie tegorocznych wyborów cząstkowych do Kongresu i Senatu. I nikt tego nie ukrywa – tak jak nawet nie katoliccy deputowani nie mają problemu z używaniem słów Papieża Franciszka o nierównościach społecznych jako specjalnej rangi argumentu w dyskusji o rozwiązywaniu problemu nierówności.

Amerykański przykład o tyle jest istotny, iż przez lata mówiło się o angloamerykańskim modelu rynku pracy, gdzie m.in. zgodnie z duchem elastyczności nie chciano regulować żadnych płac w żaden możliwy sposób. Teraz, jednym z efektów rozumienia potrzeby zredefiniowania kapitalizmu po kryzysie jest dostrzeżenie problemu nierówności dochodów, która nie musi koniecznie oznaczać gorszej zapobiegliwości i mniejszych umiejętności tych, którzy są w pułapce niskich wynagrodzeń.

Czy wzrost płacy minimalnej rozwiązuje problem nierówności dochodów?

Oczywiście, że nie całościowo, choć ma istotne znaczenie dla pracowników startujących zawodowo i o niższych kwalifikacjach. Płaca minimalna obejmuje jednak tylko ok. 8 – 10% pracowników, zarazem usztywnia zachowania przedsiębiorców, bo jest twardym formalnym wymogiem. By mu sprostać – pracodawcy często albo ograniczają skalę wzrostu zatrudnienia (mniej ludzi pracuje), albo rekompensują sobie ten obowiązek mniejszymi szansami na wzrost płac dla pozostałych pracowników (zamrażają się płace dużej części pracowników), albo uciekają w szarą strefę (płacą na rękę więcej, ale mniej w podatkach i ubezpieczeniach – co jest niedobre dla finansów publicznych). Dlatego decyzje o wzroście płacy minimalnej muszą być racjonalne, spokojne i stopniowe, by nie wywołać efektów realnie przeciwnych.

Kluczem jest stworzenie warunków dla wzrostu wynagrodzeń i  dochodów pozostających w naszej dyspozycji. To co mamy w kieszeni, realnie  w portfelu – daje nam poczucie bezpieczeństwa i konsumenckiej satysfakcji. W rankingach porównawczych Polska nie jest na wysokim miejscu, jeśli chodzi o wartość tego, co pozostaje w naszej dyspozycji, kiedy odbieramy nasze wynagrodzenia. Ale na to wpływa też stosunkowo jeszcze niski wskaźnik zatrudnienia – pracuje tylko trochę więcej niż połowa z nas wieku od 15 lat wzwyż.  Jedyną drogą jest wzrost gospodarczy i przyrost wspólnego bogactwa, jakim jest PKB. Albo – obniżanie podatków w taki sposób, by pracodawca widział korzyść dla siebie, a widząc ją chciał się tą korzyścią podzielić z pracownikami dając im wyższe wynagrodzenia.

W rozwiązywaniu tej niełatwej szarady trzeba wziąć pod uwagę kilka czynników. Racjonalne tempo wzrostu płacy minimalnej (podobne do obecnego), wspieranie wzrostu zatrudnienia, ograniczanie zagrożeń, jakie płyną z trwałej niestabilności niesionej przez tzw. umowy śmieciowe, większe – jednak obciążenie składką zusowską umów śmieciowych, otwarcie przestrzeni dla swoistego dealu, swoistej umowy z przedsiębiorcami – za stopniowe obniżanie podatków (CIT), czy ujednolicanie stawek i upraszczanie procedur (VAT) pracownicy powinni otrzymać wyższe wynagrodzenia, a budżet efektywnie więcej podatków. Utopia?  A może temat pozwalający wrócić do stołu skłóconym stronom dialogu społecznego w Polsce…

Otwarcie przestrzeni dla swoistego dealu, umowy z przedsiębiorcami – za stopniowe obniżanie podatków (CIT), czy ujednolicanie stawek i upraszczanie procedur (VAT) pracownicy powinni otrzymać wyższe wynagrodzenia, a budżet efektywnie więcej podatków. Utopia ?  A może temat pozwalający wrócić do stołu skłóconym stronom dialogu społecznego w Polsce…

Można też, jak to zapowiedział minister pracy, zadbać lepiej o emerytów i rencistów i zmienić zasady waloryzacji ich świadczeń. Można  –  choć trzeba to poprzeć nie tyle polityczną analizą, bo ta wydaje się prowadzić do oczywistych wniosków, ale merytoryczną oceną. Które grupy społeczne i wiekowe odczuwają najbardziej nierówności dochodowe, aktywność których grup w powiązaniu ze wzrostem ich dochodów powinna być i jak stymulowana?

A na koniec…. Nierówności dochodowe wymagają reakcji i działań. Ale też i jasnego określenia, czym są dzisiaj w ogóle nierówności. I czy np. ograniczenie dostępu do niektórych dóbr, które wydają się cywilizacyjnie kluczowe – nie jest gorszym generatorem nierówności, niż same nierówności dochodowe. I zatem, jaka powinna być polityka państwa, by te luki i braki w dostępie wyrównywać…Temat jest ważny, ale nie wolno go postrzegać tylko i wyłącznie jako narzędzia do gry politycznej. Może być ten temat elementem gry politycznej, ale jedynie wówczas, gdy spojrzymy na niego szerzej, widząc korzyści społeczne i ekonomiczne, a na samym końcu – polityczne.

Michał Boni

7 stycznia 2014

 

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 stycznia 2014