Bitwa pod Monte Cassino - kalendarium

17 stycznia 1944 roku rozpoczęła się bitwa o Monte Cassino. W największej batalii frontu włoskiego walczyli żołnierze dziesięciu narodowości z pięciu kontynentów. W maju zadanie zdobycia ruin klasztoru bronionego przez resztki sił niemieckich przypadło żołnierzom 2. Korpusu Polskiego.

17 stycznia 1944 roku rozpoczęła się bitwa o Monte Cassino. W największej batalii frontu włoskiego walczyli żołnierze dziesięciu narodowości z pięciu kontynentów. W maju zadanie zdobycia ruin klasztoru bronionego przez resztki sił niemieckich przypadło żołnierzom 2. Korpusu Polskiego.

Bitwa o Monte Cassino

.Bitwa o Monte Cassino była jednym z najważniejszych epizodów kampanii włoskiej rozpoczętej w nocy z 9 na 10 lipca 1943 r., gdy na plażach Sycylii wylądowały wojska brytyjskie i amerykańskie wspieranie przez australijskich i kanadyjskich sojuszników. Po przeszło dwóch miesiącach walk Amerykanie i Brytyjczycy mogli zrobić kolejny krok: rozpocząć atak na południowy kraniec włoskiego buta. Operację lądowania wojsk pod Salerno 9 września 1943 r. osłaniały polskie niszczyciele i okręty podwodne. Jeden z nich, ORP Dzik w ciągu dwóch tygodni września na wodach Morza Liguryjskiego storpedował 14 niemieckich okrętów.

Lądowanie wojsk alianckich w południowych Włoszech oznaczało zasadniczy przełom w sytuacji politycznej i militarnej Europy. Kapitulacja Włoch i obalenie Benito Mussoliniego stawiały machinę wojenną III Rzeszy przed koniecznością okupacji całego Półwyspu Apenińskiego i próbą powstrzymania aliantów z dala od południowych granic Niemiec. Twórcą defensywnej strategii Wehrmachtu był marszałek polny Albert Kesselring, odpowiedzialny między innymi za dywanowe naloty na Warszawę we wrześniu 1939 r. Postanowił bronić się z wykorzystaniem wszelkich dostępnych przeszkód terenowych, których nie brakowało w górzystej Italii. Pierwszą linią obrony miała być rzeka Volturno. Na mapach sztabowych Kesselring kreślił kolejne linie umocnień mające powstrzymywać aliantów w ich pochodzie na Rzym. Tak powstały linie umocnień: Bernhardta, Barbary i Gustawa. Głównym punktem tej ostatniej miały stać się wzgórza wokół miejscowości Cassino.

Kesselring nie zgodził się na ufortyfikowanie liczących sobie kilkaset lat zabudowań benedyktyńskiego klasztoru na Monte Cassino, ponieważ oznaczałoby to zniszczenie jednego z najważniejszych zabytków Włoch, a tym samym ogromny cios w propagandowy wizerunek Rzeszy. Mimo to alianci zdecydowali się na zbombardowanie opactwa obawiając się, że w trakcie walk może zostać wykorzystane przez Niemców. Na zniszczenie potencjalnej twierdzy naciskał gen. Bernard Freyberg, dowódca wojsk nowozelandzkich, których zadaniem miało być zajęcie tego regionu. Ostatecznie Amerykanie wyrazili zgodę na lotniczy atak na klasztor informując o tym fakcie zakonników i Stolicę Apostolską. Pozwoliło to benedyktynom na przewiezienie spuścizny bezcennego skarbca klasztornego do Watykanu.

Rankiem 15 lutego 1944 r. 255 „latających fortec” zrzuciło na Monte Cassino ponad 350 ton bomb burzących, które sprawiły że ściany klasztoru waliły się jak domki z kart. Jak pisał Melchior Wańkowicz: „spełniło się to co nakazywał zakonnikom 477 punkt Reguły: śmierć zawsze obecną mieć przed oczami”. Działania aliantów spotkały się z powszechnym potępieniem. Kilka lat po wojnie dowódca V Armii amerykańskiej Mark Clark stwierdził: „Zbombardowanie klasztoru stanowiło nie tylko niepotrzebny błąd psychologiczny z propagandowego punktu widzenia – było także z wojskowego punktu widzenia błędem pierwszej klasy. Utrudniło tylko zadanie i zwiększyło straty w ludziach i sprzęcie przynosząc także stratę czasu”. Zamienienie klasztoru w stertę gruzu ułatwiło wojskom niemieckim budowę zakamuflowanych gniazd oporu i wzmocniło ich morale. Zdaniem niemieckiego generała Frido von Sengera und Etterlin dowodzącego niemiecką obroną: „duch bojowy tego wojska przerastał najśmielsze oczekiwania”.

Walka na bagnety i ręczne karabiny maszynowe Bren

.W ciągu kilku dni po zniszczeniu klasztoru wojska alianckie próbowały zdobyć strategiczne punkty oporu znajdujące się u podnóża Monte Cassino. Zadanie to przypadło w udziale między innymi oddziałom złożonym z Maorysów, rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii, znanych ze swojej odwagi i waleczności. Jeden z ich dowódców opisywał walki o stację kolejową w okolicach miasta Cassino: „tej nocy była to walka na bagnety i ręczne karabiny maszynowe Bren. Nigdy nie zrozumiem, jak moi żołnierze wiedzieli kto jest kim i co jest czym”. Z 200 maoryskich żołnierzy, którzy tej nocy wyruszyli na pole bitwy wróciło zaledwie 70.

W drugiej połowie lutego na innych odcinkach frontu pod Monte Cassino również toczyły się niezwykle zażarte i krwawe walki nieprzynoszące zasadniczych rozstrzygnięć. Po czterech tygodniach, 15 marca rozpoczęło się najbardziej krwawe z dotychczasowych, natarć. W jego trakcie miasto Cassino zostało zrównane z ziemią. Wydawało się, że wojska sprzymierzone są już o krok od zdobycia klasztornego wzgórza. Ku zdziwieniu sprzymierzonych pomimo ciągłego ostrzału artyleryjskiego w ruinach klasztoru wciąż broniły się elitarne oddziały niemieckich spadochroniarzy. Słynny generał Harold Alexander powiedział: „niestety walczymy z najlepszymi żołnierzami na świecie”.

Po kilkunastu dniach walk straty w korpusie nowozelandzkim były tak duże (niemal 4000 poległych), że zdecydowano o rozwiązaniu tej formacji. Na półtora miesiąca pod Monte Cassino zapanował względny spokój.

„Czwarte natarcie na górę klasztorną – będzie polskim natarciem. Tam gdzie padli Amerykanie, Anglicy, Nowozelandczycy, Francuzi, Hindusi” – napisał Melchior Wańkowicz w swoim reportażu z pola bitwy. Bitwa ta miała stać się największym wyzwaniem dla Polskich żołnierzy doświadczonych niewolą w sowieckich łagrach i kampanią w Afryce.

11 maja 1944 r. generał Władysław Anders w rozkazie do swoich oddziałów napisał: „Zadanie, które nam przypadło, rozsławi na cały świat imię żołnierza polskiego”. Atak rozpoczął się kilka godzin po wydaniu rozkazu, o godzinie 23.00 od potężnej nawały artyleryjskiej z 1600 dział. Z perspektywy niemieckich schronów „wyglądało to tak, jakby ktoś włączył światła”. Dwie godziny później do ataku ruszyła piechota. Żołnierze szli przez zupełnie zaminowany, niemal nieosłonięty i nieznany im teren. Przeprawiali się przez wzburzoną rzekę Rapido, przedzierali przez dolinę i wznoszące się wokół niej strome wzgórza. Według Melchiora Wańkowicza był to „górski amfiteatr wygięty w podkowę dwoma piętrami, a oprócz tego z pylonami stróżującymi ponad nim. […] Tego amfiteatru opanować od razu nie sposób. Trzeba wprzód wdrapać się niejako na arenę i przejść przez nią, a potem dopiero się wspinać na rzędy amfiteatru”. Wspinaczka rozpoczyna się pod niemieckim ostrzałem: „staje się jasne że artyleria nie porozbijała stanowisk niemieckich, że piechota niemiecka przeczekała nawałę”. Pierwsza noc decydującej bitwy nie przyniosła decydujących rozstrzygnięć. Pozostałe oddziały; amerykańskie, brytyjskie i kanadyjskie również zmagały się z niemieckim ostrzałem. Nie mając innego wyjścia generał Anders zdecydował o powrocie oddziałów na pozycje wyjściowe. Świadkowie wydarzeń opisują, że był załamany niepowodzeniem natarcia zatrzymanego przez zaledwie kilkuset Niemców. Wysiłek Polaków docenili ich sojusznicy. Wieczorem 12 maja do kwatery Andersa przybył brytyjski generał Oliver Leese, aby podziękować jego żołnierzom za ofiarną walkę.

Przełom w bitwie

.Pewnym przełomem w walkach był moment ukończenia budowy saperskiego mostu na rzece Rapido po południu 13 maja. W trakcie prowadzonych pod ostrzałem artyleryjskim prac zginęło 87 z 200 pracujących brytyjskich saperów. Przejechanie przez most pierwszego plutonu czołgów Sherman zmieniło stosunek siły ognia na polu bitwy.

16 maja żołnierze generała Andersa otrzymali rozkaz szturmu na klasztor. Wówczas jednak według słów Wańkowicza „kryzys bitwy osiągnął najwyższy szczyt”. W meldunkach napływających do sztabu dowódcy rozrzuconych po polu bitwy oddziałów piszą o zupełnym wyczerpaniu ich żołnierzy i sugerują wycofanie się. W jeszcze gorszym położeniu znaleźli się Niemcy. Wieczorem 17 maja w niektórych kompaniach pozostawało zaledwie trzech zdolnych do walki żołnierzy. Co więcej znajdują się niemal w okrążeniu wojsk sprzymierzonych. Tego samego dnia Polacy przechwytują niemiecki rozkaz wycofania się resztek walczących oddziałów z ruin klasztoru. Sygnałem do wycofania się miał być nocny nalot Luftwaffe na stację kolejową w Casino.

W nocy z 17 na 18 maja Feliks Konarski, żołnierz 2. Korpusu, śpiewak i kompozytor w Teatrze Żołnierza Polskiego w Campobasso słysząc daleki grzmot dział napisał dwie pierwsze strofy „Czerwonych maków na Monte Cassino”. Rankiem polscy żołnierze na ruinach klasztoru dojrzeli białą flagę. O 9.50 wysłany w celu potwierdzenia niemieckiej kapitulacji polski oddział zawiesił nad gruzami uszyty na poczekaniu proporzec 12. Pułku Ułanów Podolskich. Wśród ruin i w krypcie świętego Benedykta odnaleźli głównie ciężko rannych niemieckich spadochroniarzy pobladłych z przerażenia na widok orzełków na czapkach zwycięzców.

Podporucznik Kazimierz Gurbiel był w składzie pierwszego patrolu: „po tych wszystkich walkach przez wszystkie te miesiące klasztor został zdobyty bez jednego wystrzału”. Inny z nich wspominał hejnał grany na gruzach klasztoru: „Ci żołnierze, zahartowani w wielu bitwach, którzy aż za dobrze poznali wstrząsającą rozrzutność śmierci na zboczach na Monte Cassino płakali jak dzieci, gdy po latach tułaczki usłyszeli nie z radia, ale z dotąd niezwyciężonej niemieckiej twierdzy głos Polski, melodię hejnału”.

Już dzień po zdobyciu klasztoru 6. Pułk Pancerny Dzieci Lwowskich wziął udział w walkach o miejscowość Piedimonte San Germano. Kilka dni później 4 czerwca 1944 r. wojska amerykańskie bez walki zajęły Rzym.

Tysiące ofiar

.W trwających cztery miesiące walkach o Monte Cassino zginęły cztery tysiące polskich żołnierzy. Wojska alianckie straciły 50 tysięcy żołnierzy. Straty niemieckie było o około połowę mniejsze.

Na przełomie 1944 i 1945 r. na zboczach Monte Cassino powstał polski cmentarz wojskowy, który jest jednym z najważniejszych miejsc pamięci narodowej. Spoczywa na nim 1072 polskich żołnierzy. Został tam również pochowany generał Anders, który zmarł w Londynie w 1970 r. Na murze wokół cmentarza umieszczono sentencję: „Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie”.

Bitwa o Monte Cassino w ciągu minionych osiemdziesięciu lat wywoływała wiele gorących dyskusji. Podnoszono argument bezsensowności poniesionych strat. Melchiorowi Wańkowiczowi, zarówno londyńska emigracja jak i komunistyczny reżim, zarzucały nadmierną gloryfikację polskiego zwycięstwa. Do 1989 r. cenzurowano jego reportaż. W wydaniu, które służyło w trakcie przygotowywania niniejszego artykułu peerelowska cenzura „wycięła” fragmenty poświęcone losom polskich żołnierzy na „nieludzkiej ziemi”. Mimo to poświęcenie żołnierzy 2. Korpusu, legenda misia Wojtka czy pieśń „Czerwone Maki” na trwałe stały się częścią polskiej pamięci historycznej.

Bitwa o Monte Cassino – kalendarium

1943

21 lipca – Rozkazem poległego kilkanaście dni wcześniej Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego został utworzony 2. Korpus Polski. Formacja liczyła ok. 50 tysięcy żołnierzy.

20 grudnia – Polscy żołnierze z 1. Samodzielnej Kompanii Komandosów po raz pierwszy starli się z siłami niemieckimi nad rzeką Sangro.

1944

17 stycznia – Żołnierze 1. Samodzielnej Kompanii Komandosów pod dowództwem majora Władysława Smrokowskiego, we współpracy z Brytyjczykami, zdobyli wzgórze pasma Monti Aurinci, które wznosiło się nad rzeką Garigliano. Bój uważany jest za pierwszy epizod wielotygodniowej bitwy o Monte Cassino.

23 stycznia – Po pięciodniowych walkach Brytyjczycy sforsowali rzekę Garigliano.

26 stycznia – Na pole bitwy o Monte Cassino docierają oddziały amerykańskie.

17 lutego – Klasztor na Monte Cassino opuścił jego opat brat Gregorio Diamare. Wcześniej ewakuowani zostali pozostali zakonnicy oraz bezcenne zbiory dóbr kultury.

20 lutego – Oddziały niemieckich strzelców spadochronowych obsadziły ruiny zburzonego w wyniku nalotów klasztoru na Monte Cassino.

22 lutego – Na wieść o przemówieniu premiera Winstona Churchilla w brytyjskiej Izbie Gmin, dotyczącym podjętych w Jałcie dotyczących oddania polskich Kresów Związkowi Sowieckiemu, dowódca 2. Korpusu Polskiego gen. Władysław Anders zwołał naradę podległych sobie oficerów. Anders określił działania aliantów jako krzywdę wyrządzoną Polsce, ale podtrzymał decyzję o kontynuowaniu walki u boku sojuszników na froncie włoskim. Działanie w kolejnych dniach paraliżowały wielkie ulewy.

15 marca – W ramach operacji „Dickens” 575 bombowców oraz 200 myśliwców bombardujących zrzuciło na miasto Cassino i okolice około 1000 ton bomb. Teren został również ostrzelany przez artylerię, która wystrzeliła ponad 10 tysięcy pocisków. Atak doprowadził do zrównania z ziemią całego miasta. Po bombardowaniu na pozycje Niemców w ruinach miasta uderzyły dywizje hinduskie, brytyjskie i nowozelandzkie. Po jedenastu dniach walk wyczerpane siły alianckie zaprzestały ofensywy.

24 marca – Dowódca 8 Armii gen. Oliver Leese podczas spotkania z generałem Andersem zaproponował włączenie 2 Korpusu Polskiego do walk o zdobycie Monte Cassino. Anders wyraził zgodę i rozpoczął przygotowania do zluzowania oddziałów brytyjskich na linii frontu.

8 kwietnia – Podczas odprawy z dowódcami jednostek Korpusu gen. Władysław Anders poinformował ich o planach szturmu na klasztor na Monte Cassino.

23 kwietnia – Oddziały 2. Korpusu Polskiego rozpoczęły zajmowanie pozycji zwolnionych przez siły brytyjskie.

25 kwietnia – W dowództwie 2. Korpusu Polskiego odbyła się narada dowódców, podczas której generał Anders wysłuchał raportów dotyczących przygotowań do szturmu na wzgórze.

29 kwietnia – Gen. Oliver Leese zdecydował, że kolejny atak na Monte Cassino rozpocznie się wieczorem 11 maja.

12 maja – Tuż po północy, po dwugodzinnym ostrzale artyleryjskim, polscy żołnierze rozpoczęli nocny atak w kierunku grzbietu „Widmo”. Z powodu ogromnych strat – ok. 1,8 tys. poległych i rannych – i zaciętego oporu Niemców Polacy nie osiągnęli żadnych postępów. Gen. Anders zrezygnował z ponawiania kolejnych ataków aż do 15 maja. 

13 maja – Brytyjczycy sforsowali rzeki Rapido i Gari.

14 maja – Gen. Władysław Anders zdecydował, że kolejne natarcie rozpocznie się o wschodzie słońca 16 maja. Po konsultacjach data ataku została przełożona na 17 maja.

17 maja – Podczas kontrataku w rejonie San Angelo zginął major Jan Żychoń z 13 Wileńskiego Batalionu Strzelców, oficer wywiadu oskarżany wcześniej o współpracę z niemiecką Abwehrą. Umierając powiedział: „Za Polskę i dla Polski”. Wieczorem Polacy przełamali niemiecką obronę pod strategicznie położonym Colle San Angelo. W nocy z 17 na 18 maja Feliks Konarski napisał pierwsze zwrotki pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”.

18 maja – Nad ranem wzgórze Monte Cassino opuścili ostatni zdolni do walki żołnierze niemieccy. W ruinach pozostali wyłącznie ranni i sanitariusze. O 9.50 wysłany w celu potwierdzenia, że nad ruinami klasztoru Niemcy wywiesili białą flagę, polski oddział zawiesił nad gruzami proporzec 12. Pułku Ułanów Podolskich. W południe na Monte Cassino plutonowy Emil Czech, odegrał Hejnał Mariacki. 2. Korpus Polski stracił 923 zabitych i 2931 rannych żołnierzy i oficerów. Siły alianckie straciły 55 tysięcy poległych i rannych. Niemcy stracili około 20 tysięcy żołnierzy.

19 maja – Polacy opanowali strategicznie położone wzgórza „575” i „San Angelo”.

20 maja – Dowódca 15 Grupy Armii gen. Harold Alexander skierował do żołnierzy 2. Korpusu Polskiego podziękowania za zwycięstwo w bitwie o Monte Cassino: „Jeżeliby mi dano do wyboru między którymikolwiek żołnierzami, których bym chciał mieć pod swoim dowództwem, wybrałbym Was – Polaków”.

4 czerwca – Wojska amerykańskie bez walki zajęły Rzym.

1945

1 września – U stóp Monte Cassino otwarto Polski Cmentarz Wojenny na którym spoczęło 1048 poległych żołnierzy 2. Korpusu Polskiego. W 1970 r. został tam pochowany gen. Władysław Anders.

Nie ma wspanialszych sprzymierzeńców niż Polacy

.Na temat Polaków walczących na froncie zachodnim II wojny światowej w armiach alianckich, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze kpt. Barry SHEEHY w tekście „Nie ma wspanialszych sprzymierzeńców niż Polacy„.

„Polska wysłała na front aliancki ćwierć miliona żołnierzy piechoty, marynarki i lotnictwa, mimo że była w niewoli, okupowana przez nazistowskie Niemcy i Związek Radziecki. Bohaterscy Polacy służyli w każdej większej kampanii wojennej, włączając w to bitwę o Anglię, bitwę o Atlantyk, zmagania w północnej Afryce, we Włoszech, Normandii i w całej północno-zachodniej Europie. Polscy kryptolodzy odegrali kluczową rolę w rozszyfrowaniu niemieckiej Enigmy, co było jednym z największych naukowych osiągnięć w tamtych czasach i skróciło wojnę o dobrych kilka lat. Jest tak wiele przykładów polskiej waleczności podczas II wojny światowej, że trudno jest skupić się tylko na jednym. Weźmy ostateczne natarcie na Monte Cassino, które prowadzili Polacy wraz z Kanadyjczykami, lub dywizjony RAF-u (302 i 303) w bitwie o Anglię czy wreszcie niesamowite bohaterstwo polskiego niszczyciela „Pioruna”, który zaatakował najpotężniejszy okręt wojenny w tamtej części świata – „Bismarcka”. Malutki niszczyciel, nim rozpoczął walkę na działa i torpedy z niemieckim Behemotem, wysłał w jego stronę sygnał: „Jestem Polakiem, jestem Polakiem”.

”Jest jednak pewne zdarzenie, o którym żywo pamiętają moi rodacy. Polski niszczyciel „Ślązak”, pod dowództwem weterana kapitana Romualda Tymińskiego, wziął udział w tragicznym rajdzie na Dieppe w 1942 roku i był świadkiem najbardziej krwawego dla Kanady dnia podczas II wojny światowej. Ponad 5 tysięcy świetnie wyszkolonych kanadyjskich żołnierzy, którzy wyszli na brzeg tamtego dnia, zginęło, zostało rannych lub wziętych do niewoli. To był czarny dzień dla mojej ojczyzny. Ale podczas tej rzezi polski niszczyciel „Ślązak” zrobił coś niesamowitego. Kapitan Tymiński, widząc, jak na plaży trwa hekatomba Kanadyjczyków, zignorował rozkaz trzymania się z dala od brzegu i podpłynął jak najbliżej, by osłonić ogniem kanadyjskich żołnierzy. Okręt był tak niebezpiecznie blisko mielizny, że wszyscy byli pewni, iż na niej osiądzie. Strzelając nieprzerwanie z dział w stronę niemieckich stanowisk, zatrzymał się tuż przed płycizną, a polscy marynarze ustawili na plaży działka przeciwlotnicze, z których prażyli do niemieckich samolotów. W krótkim czasie strącili cztery nacierające maszyny. Kiedy nadszedł rozkaz opuszczenia plaży, „Ślązak” wziął ze sobą jeszcze osiemdziesięciu pięciu kanadyjskich żołnierzy, a prawie połowa z nich to byli niezwykle zaprawieni w boju ludzie Królewskiego Regimentu Kanady. Ci twardzi weterani z frontów zachodniej Europy patrzyli na kapitana Tymińskiego i jego załogę jak na bohaterów” – pisze kpt. Barry SHEEHY.

PAP/ Michał Szukała/ Wszystko co Najważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 stycznia 2024