Chiny pilnie przyglądają się temu, co USA robią w sprawie Ukrainy – Jens Stoltenberg

Kontynuacja pomocy USA dla Ukrainy jest ważna, bo musimy zdać sobie sprawę, że Pekin bacznie się temu przygląda – powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg w wywiadzie dla telewizji Fox News. Norweg przybył do Waszyngtonu, by nakłaniać amerykańskich kongresmenów do przyjęcia nowego pakietu wsparcia Ukrainy.

Wsparcie dla Ukrainy to wsparcie całego świata

.Podczas wywiadu w niedzielnym programie konserwatywnej telewizji „Fox News Sunday”, szef Paktu Północnoatlantyckiego przekonywał, że wsparcie Ukrainy leży w żywotnym interesie Stanów Zjednoczonych. Odniósł się też do trwających w Kongresie rozmów na temat pakietu środków dla Ukrainy i reform imigracyjnych, które według prezydenta Bidena byłyby najbardziej restrykcyjne w historii.

„Rozumiem, że sprawa granicy jest ważna (…) Ale nie rolą sojuszników jest dawać rady w sprawie granicy. To, co jest ważne, to by Ukraina otrzymywała stale wsparcie, bo musimy zdać sobie sprawę, że Pekin się temu bacznie przygląda” – powiedział Stoltenberg. Dodał, że jeśli Putin „dostanie to, czego chce” na Ukrainie, wpłynie to nie tylko na Europę, ale też na bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych, bo zachęci Chiny do agresywnych ruchów wobec Tajwanu.

Jens Stoltenberg z wizytą w Waszyngtonie

.Sekretarz generalny NATO przypomniał też, że środki na pomoc Ukrainie są w przeważającej mierze wydawane w USA, na zakupy amerykańskiej broni wyprodukowanej przez amerykański przemysłu. Dodał przy tym, że za cenę „ułamka” amerykańskiego budżetu obronnego Ukraina, przy wsparciu Sojuszu, była w stanie zniszczyć dużą część rosyjskiej armii.

Stoltenberg komentował też proces rozszerzenia NATO o Szwecję. Pytany, czy nie zwiększy to ryzyka wojny z Rosją, zdecydowanie zaprzeczył. Przypomniał, że kiedy Norwegia wstępowała do NATO jako jeden z członków założycieli, była jedynym państwem Sojuszu, które graniczyło z ZSRR i już wówczas Moskwa uznawała to za prowokację. Dodał, że nie można uznawać za prowokację suwerennej decyzji państw chcących wstąpić do sojuszu obronnego – i nie jest nią ani wstąpienie do NATO Szwecji, ani Ukrainy.

Sekretarz generalny NATO przybył do Waszyngtonu na serię spotkań z czołowymi urzędnikami administracji oraz liderami obydwu partii w Kongresie. Spotka się tez z sekretarzem stanu Antonym Blinkenem i szefem Pentagonu Lloydem Austinem, zaś 30 stycznia m.in. ze spikerem Izby Reprezentantów Mike’iem Johnsonem.

Chiny i Rosja widzą wojnę w Ukrainie zupełnie inaczej

.Komunistyczny reżim państwa środka wielokrotnie stosuje taktykę pasywnej obserwacji. Zamiast angażować się bezpośrednio w konflikt, Chińczycy wolą trwać w gotowości i czekać aż ujawniony zostanie zwycięzca. Z tego tez powodu, sojusz Chin i Rosji jest dużo mniej korzystny dla reżimu Putina niż mogłoby się wydawać. Jak tylko Moskwa zacznie wyraźnie przegrywać, Pekin zwróci się przeciwko niej.

Edward LUCAS, brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika „The Economist” i Autor “The New Cold War: Putin’s Russia and the Threat to the West”, w swoim artykule zaznacza, że Chiny i Rosja widzą wojnę w Ukrainie zupełnie inaczej. Putin rozumie (prawidłowo), że prozachodnia, odnosząca sukcesy i demokratycznaUkraina stanowi egzystencjalne zagrożenie dla jego kleptokratycznego neoimperializmu. Jest gotów dokonać spustoszenia, aby oddalić tę perspektywę. Z kolei Chiny chciałyby, aby w Ukrainie zapanował porządek i aby prosperowała, ponieważ byłaby wówczas lepszym klientem eksportowym, bardziej wiarygodnym dostawcą i korzystniejszym obszarem inwestycji. Przy tym członkostwo Ukrainy w NATO i UE nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa Chin.

„Propaganda Putina chętnie przedstawia Rosję jako twierdzę oblężoną przez dekadenckich, a zarazem groźnych zachodnich wrogów. Jedność Zachodu wzmacnia ten przekaz. Co wcale mu nie przeszkadza. Xi natomiast musi koniecznie powstrzymać Unię Europejską przed pełnym przyłączeniem się do kierowanej przez Amerykanów koalicji, która coraz bardziej ogranicza i hamuje jego ambicje. W czasie, gdy jego kraj zmaga się ze skutkami covidowych lockdownów, celem Xi jest pobudzenie chińskiej gospodarki, a nie ściągnięcie na siebie nowych sankcji” – dodaje autor.

Przypomina on, że z punktu widzenia Rosji chińskie wsparcie dyplomatyczne, gospodarcze i (ograniczone) wojskowe ma określoną cenę.

„Sojusz Rosji i Chin to sojusz „królika z boa dusicielem”, jak wielokrotnie podkreślał przebywający na emigracji komentator Andriej Piontkowski. Rosja była kiedyś bardziej rozwinięta niż Chiny, zwłaszcza pod względem militarnym. Jednak dysproporcja ta została w dużej mierze zniwelowana. Pod względem liczby ludności i siły gospodarczej Chiny są około dziesięciu razy większe od Rosji. W dodatku Rosja, ze swoją obsesją na punkcie zasobów naturalnych, jest nieprzyjemnie świadoma równie gigantycznego apetytu na surowce u wschodniego sąsiada” – pisze Edward LUCAS.

Ekspert przypomina też, że ze swojej strony Chiny mierzą się z dylematami. Wprawdzie Rosja staje się coraz bardziej użytecznym przyjacielem, ale jest też przyjacielem trudnym. Nakaz aresztowania Putina za zbrodnie wojenne pod zarzutem uprowadzania dzieci z okupowanej Ukrainy czyni go pariasem w dużej części świata.

„Rosja staje się państwem zbójeckim, choć bardziej w stylu Iranu niż Korei Północnej. Owszem, reżimowi chińskiemu też nie jest obce porywanie dzieci (przypomnijmy choćby Panczenlamę uprowadzonego w wieku pięciu lat, który od tamtej pory, tj. od 1995 roku, nigdy nie był w domu). Ale popierając Putina, Xi staje się odpowiedzialny również za inne niewłaściwe zachowania swojego protegowanego, w tym potrząsanie nuklearną pięścią. Każdy zachodni rozmówca będzie to podkreślał na szczytach lub podczas wizyt w Pekinie” – dodaje autor.

Co gorsza, Xi musi wymyślić, w jaki sposób wiarygodnie pośredniczyć w zawarciu ukraińsko-rosyjskiego porozumienia pokojowego, pozostając jednocześnie bliskim przyjacielem Putina. Wydaje się to zgoła niemożliwe. Nie licząc porozumienia saudyjsko-irańskiego, Chiny mają problemy z dyplomacją wielostronną (zwłaszcza w kwestii sąsiadującej z nimi Korei Północnej). Na Ukrainie zaczynają od zera, a nawet gorzej.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 stycznia 2024