Edouard Daladier i Neville Chamberlain w Abbeville zrezygnowali z pomocy Polsce zaatakowanej przez Niemcy

Francja i Wielka Brytania mogły zrobić więcej, by pomóc Polsce, gdy została napadnięta przez Niemcy we wrześniu 1939 roku, realnie szansa na to była do jakiegoś 10-13 września – mówi brytyjski historyk David G. Williamson. 12 września w Abbeville, Edouard Daladier i Neville Chamberlainna podjęli decyzję, że nie będą prowadzić działań wojennych przeciwko Niemcom.

Francja i Wielka Brytania mogły zrobić więcej, by pomóc Polsce, gdy została napadnięta przez Niemcy we wrześniu 1939 roku, realnie szansa na to była do jakiegoś 10-13 września – mówi brytyjski historyk David G. Williamson. 12 września w Abbeville, Edouard Daladier i Neville Chamberlainna podjęli decyzję, że nie będą prowadzić działań wojennych przeciwko Niemcom.

Edouard Daladier i Neville Chamberlain – pierwsze posiedzenie

.We wtorek 12 września przypada rocznica konferencji w Abbeville – pierwszego posiedzenia francusko-brytyjskiej Najwyższej Rady Wojennej z udziałem Edouarda Dadaliera i Neville’a Chamberlaina, podczas której podjęto decyzję, by nie podejmować zasadniczych działań lądowych na froncie zachodnim ani bombardowań Niemiec.

„Z pewnością Zagłębie Ruhry było podatne na atak. Wojska francuskie mogły wkroczyć tam, tak jak to zrobiły w 1923 roku. Oczywiście to były inne czasy, Niemcy były słabsze, ale zdecydowany atak Francji mógłby, jak sądzę, zmusić je do wycofania części wojsk z Polski. Można oczywiście wskazywać, że Francja przedwcześnie wkraczając, osłabiałaby się w obliczu niemieckiego kontrataku, ale zarazem był to moment, w którym Niemcy były zaangażowane w Polsce i można było wywrzeć na nie presję. Wielka Brytania mogła zbombardować zachodnioniemieckie miasta, zwłaszcza w Zagłębiu Ruhry, a nie tyko zrzucać ulotki z apelami do narodu niemieckiego. Co by się stało, gdyby zamiast tego zrzucała bomby, jest otwartą kwestią, ale na pewno byłyby to pewną pomocą dla Polski” – mówi Williamson, autor m.in. książki „Poland Betrayed: The Nazi-Soviet Invasions of 1939”.

Polska została zdradzona

.Jak zaznacza, trudno definitywnie stwierdzić, czy w ostatecznym rozrachunku, biorąc pod uwagę sowiecką inwazję 17 września, można było wiele zrobić i czy bardziej zdecydowane działania Francji i Wielkiej Brytanii powstrzymałyby Stalina, ale z pewnością można powiedzieć, że pomoc, którą Polska otrzymała, była bardzo niewielka. Zatem określenie, że została ona zdradzona, jest według niego w pełni uzasadnione.

Williamson uważa, że zdrada była nawet podwójna, bo w ten sposób można nazwać także działania brytyjskie i francuskie tuż przed wybuchem wojny. Wyjaśnia, że brytyjski premier Neville Chamberlain wciąż wierzył, że Niemcy dadzą się jeszcze jakoś przekonać do tego, by nie dokonywały inwazji i w ostatniej dekadzie sierpnia 1939 r. była wywierana presja na Polskę, by nie dokonywała mobilizacji na sto procent, gdyż mogłoby to sprowokować wojnę. Było zatem zdrada, biorąc pod uwagę zawarte z Polską układy sojusznicze.

Działania Francji i Wielkiej Brytanii

.Jeśli chodzi o działania, które Francja i Wielka Brytania mogły podjąć już po rozpoczęciu wojny, to Williamson uważa, że okno możliwości istniało mniej więcej do 10-13 września 1939 r. „Francja i Wielka Brytania formalnie przystąpiły do wojny 3 września. Zachodni sojusznicy na tym etapie nie chcieli ryzykować wojny ze Związkiem Sowieckim, więc gdy sowieckie wojska były na terytorium Polski, a w zasadzie, gdy już były już gotowe do inwazji, to tak naprawdę już nie można było nic zrobić. Okno możliwości określiłbym na jakiś tydzień, może 10 dni po 3 września, może szczególnie było ono w czasie bitwy nad Bzurą, gdy Niemcy chwilowo znaleźli się w odwrocie. Ale pamiętajmy, że to wszystko dość hipotetyczne rozważania. Wydaje się, że na tym etapie można było zrobić więcej, ale czy to przyniosłoby jakieś efekty, tego nie wiemy” – mówi historyk.

Nie zgadza się on z oceną, że przyczyną braku działań Francji i Wielkiej Brytanii było to, że ich siły zbrojne nie były gotowe.

„Owszem, brytyjskie siły lądowe nie były gotowe, ale marynarka była, choć oczywiście nie mogła dostać się na Bałtyk z powodu niemieckiej obrony. Siły powietrzne też były bardziej gotowe niż armia. Myślę, że francuska armia mogła zostać zmobilizowana w celu wkroczenia do zachodnich Niemiec i mogły zostać do niej dołączone jakieś jednostki brytyjskie. Mogły też zostać przeprowadzone naloty na Niemcy, nie na Berlin, ale na Zagłębie Ruhry” – wskazuje.

Francusko-brytyjska niechęć do udzielenia wsparcia

.Zdaniem Williamsona, kluczowym czynnikiem wpływającym na francusko-brytyjską niechęć do zaangażowania się w obronę Polski, było złudne przeświadczenie, że uda się jeszcze uniknąć wojny na pełną skalę. „Myślę, że wciąż istniała nadzieja, że nie dojdzie do przedwczesnej eskalacji. Wciąż istniała nadzieja, że uda się przekonać Hitlera do wycofania się, być może dzięki ustępstwom, takim jak Gdańsk. Sądzę, że ten czynnik był szczególnie ważny dla Chamberlaina. Z pewnością Francuzi byli niechętni podejmowaniu działań, które mogły zaowocować inwazją na Francję.

Tak było przynajmniej do 6 października, gdy Hitler wygłosił przemówienie w Reichstagu, proponując Wielkiej Brytanii nieagresję – gwarantując pozostawienie Imperium Brytyjskiego, ale w zamian za utrzymanie Polski jako niemieckiej własności. Chamberlain odrzucił tę propozycję, ale w pierwszych tygodniach września wciąż istniało złudzenie, że może uda się uniknąć wojny na pełną skalę” – wyjaśnia.

Jak zauważa, tego przekonania polityków nie podzielała opinia publiczna w Wielkiej Brytanii, która co najmniej od czasu, gdy Hitler złamał układ monachijski i wkroczył do Czechosłowacji, zdawała sobie sprawę, że niezależnie od ustępstw nie można mu udać i wojna jest nieunikniona.

Zachód nie był gotowy

.Choć Polska spodziewała się ataku ze strony III Rzeszy, przygotowania jakie podjęto były niewystarczające. Szczególnie, że zbyt duże nadzieje pokładano w porozumieniach z państwami Zachodu, które ostatecznie nas zawiodły – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” prof. Andrzej CHWALBA.

Agresja niemiecka 1 września nie była zaskoczeniem dla władz wojskowych II RP. Jedynie łudzono się, że zawarcie 25 sierpnia polsko-brytyjskiego układu o wzajemnej pomocy, może powstrzymać na pewien czas III Rzeszę. Odpowiedzialny za wywiad Oddział II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, miał pełną świadomość tego, jak wygląda koncentracja wojsk niemieckich na granicy z Polską. Proces ten widoczny był już od kilku tygodni. Ocenę wielkości sił niemiecki umożliwiła też wcześniejsza agresja Rzeszy na Czechosłowację.

Równocześnie przygotowania do obrony odbywały się po stronie polskiej. Od marca 1939 roku rozpoczęła się budowa ciężkich fortyfikacji i umocnień lekkich, zwłaszcza na Śląsku i w rejonie Narwi. Ludności cywilnej przydzielano maski przeciwgazowe. Cywile masowo też uczestniczyli w szkoleniach obrony przeciwlotniczej. Wojskowi pouczali cywili, jak mają zachować się w przypadku ataku lotniczego. Przygotowywano również trasy, którymi miały ewakuować się służby cywilne, takie jak sądy, dyrekcje szkół czy administracja państwowa. Co więcej, przewidywano, do których miejscowości przeniesione zostaną stanowiska pracy pracowników służby cywilnej. 

W ostatnich dniach przed wybuchem II wojny światowej zdemontowano znajdujący się w krakowskiej kolegiacie mariackiej ołtarz Wita Stwosza. Przezorność polskich władz uwidacznia także wysłaniem do Wielkiej Brytanii polskich niszczycieli w przeddzień ataku Niemiec na Polskę. Został jedynie najstarszy ORP Wicher, który nie miał tak dużej wartości bojowej i szybko został zatopiony.

W kontekście wojennych przygotowań, warto zwrócić uwagę na wizytę, do której doszło w Polsce 24 lipca 1939 roku. Wtedy w siedzibie polskiego wywiadu w Pyrach na spotkaniu z przedstawicieli służb wywiadowczych Wielkiej Brytanii i Francji Polacy podzielili się wiedzą na temat zdolności deszyfrowania niemieckich depesz, co było dla przedstawicieli zachodnich służb zaskoczeniem. Tym bardziej, że mimo posiadania specjalistów takich, jak choćby ojciec sztucznej inteligencji, Alan Turing, nie byli w stanie złamać Enigmy. Powodem podzielenia się przez stronę polską posiadaną wiedzą, była chęć koordynacji wysiłków sojuszników. Trudno mówić wobec tego o zaskoczeniu niemiecką agresją – czytamy w tekście pod tytułem „Polska była mentalnie gotowa na niemiecką agresję. Zachód – nie”.

PAP/ Bartłomiej Niedziński/ Wszystko co Najważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 września 2023