Europejscy żołnierze nie zostaną wysłani na Ukrainę - KE

Komisja Europejska zdementowała 1 listopada medialne doniesienia, jakoby zamierzała wysłać żołnierzy z krajów europejskich na Ukrainę w ramach amerykańskiego planu „zamrożenia wojny” w tym kraju.
Europejscy żołnierze na Ukrainie? KE dementuje
.Brytyjski dziennik „The Telegraph” podał w ostatnich dniach, że prezydent elekt USA Donald Trump może wezwać „wojska europejskie i brytyjskie” do ustanowienia liczącej ponad 1200 km strefy buforowej między siłami rosyjskimi i ukraińskimi w ramach planu zamrożenia wojny na Ukrainie.
Według gazety plan ten nie obejmuje rozmieszczenia tam wojsk amerykańskich w celu patrolowania strefy buforowej ani zapewnienia wsparcia finansowego USA dla tej misji. USA miałyby jednak dostarczyć Ukrainie broń, aby zapobiec wznowieniu agresji przez Rosję. „Na tym etapie nie ma decyzji dotyczącej wysłania przez Unię Europejską swoich żołnierzy w jakiejkolwiek roli i w jakimkolwiek formie mandatu na ukraińską ziemię” – odpowiedział rzecznik KE Peter Stano, pytany o tę sprawę 11 listopada.
Dodał, że istnieje unijna misja szkoleniowa dla ukraińskich żołnierzy, ale są oni szkoleni na terytorium Wspólnoty. „Trwają dyskusje między państwami członkowskimi, czy moglibyśmy przenieść część tych działań na Ukrainę, rozszerzając mandat misji” – dodał, zastrzegając, że w tej kwestii nie ma jednak jednomyślności.
Silny Sojusz to silna Europa
.„NATO jest silne, zjednoczone i ważniejsze niż kiedykolwiek. W ciągu tych 10 lat przeszliśmy największą transformację od pokoleń. Wzmocniliśmy naszą obronę – od zera do dziesiątek tysięcy żołnierzy NATO gotowych do walki na naszej wschodniej flance. Od kilku tysięcy do pół miliona żołnierzy w stanie wysokiej gotowości. I od trzech do dwudziestu trzech sojuszników, którzy wydają co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Wzmocniliśmy NATO jako instytucję, podwajając wspólny budżet, aby móc skutecznie działać. Nasza rodzina sojuszników i partnerów się powiększyła – dołączyły Czarnogóra, Macedonia Północna, Finlandia i Szwecja. A Ukraina jest bliżej NATO niż kiedykolwiek wcześniej” – pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Jens STOLTENBERG, były Sekretarz Generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO).
„Po pierwsze, musimy być gotowi ponieść koszt, jakiego wymaga utrzymanie pokoju. Im więcej pieniędzy zainwestujemy, tym silniejsza będzie nasza obrona, skuteczniejsze będzie nasze odstraszanie i większe będzie nasze bezpieczeństwo. Od 2014 roku wydatki w całym Sojuszu znacznie wzrosły. Wszystkie państwa członkowskie NATO teraz inwestują co najmniej 2 proc. PKB w obronność lub mają plany, aby wkrótce to osiągnąć. Po raz pierwszy całkowite wydatki na obronność w Europie i Kanadzie przekroczyły 2 proc. Dobrą wiadomością jest to, że zrealizowaliśmy zobowiązanie, które złożyliśmy dziesięć lat temu. Złą wiadomością jest jednak to, że to już nie wystarczy. Dlatego sojusznicy NATO zgodzili się wydawać co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Uzgodniliśmy także solidne plany obronne, które zawierają konkretne cele dotyczące zdolności, określające, co każdy sojusznik musi zapewnić w zakresie broni, sił i gotowości dla naszego bezpieczeństwa. Aby osiągnąć te uzgodnione cele, sojusznicy będą musieli wydawać znacznie więcej niż 2 proc. PKB na obronność w nadchodzących latach”.
.”Drugą lekcją jest to, że wolność jest ważniejsza niż wolny handel. Niedawno wielu sojuszników uważało, że zakup gazu z Rosji to kwestia wyłącznie handlowa. To było błędne podejście. Rosja używała gazu jako broni i środka szantażu. To za jego pomocą chciała powstrzymać nas od wspierania Ukrainy. Nie możemy popełnić tego samego błędu w przypadku Chin. Zależność od chińskich minerałów ziem rzadkich, eksport zaawansowanych technologii oraz zagraniczna kontrola nad kluczową infrastrukturą osłabiają naszą odporność i stwarzają zagrożenia” – twierdzi były Sekretarz Generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO).
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ