Prof. Andrés RODRIGUEZ-POSE: Europa utknęła w pułapce rozwojowej

Europa utknęła w pułapce rozwojowej

Photo of Prof. Andrés RODRÍGUEZ-POSE

Prof. Andrés RODRÍGUEZ-POSE

Profesor geografii ekonomicznej w London School of Economic (Londyńskiej Szkole Ekonomii i Nauk Politycznych) oraz były kierownik Katedry Geografii i Środowiska (2006–2009).

Wielu wyborców, którzy przeszli na stronę eurosceptyków, żyje w miejscach pomijanych politycznie: są albo zbyt bogate, by stać się obiektem zainteresowania europejskiej polityki spójności, albo zbyt statyczne i nieatrakcyjne, by włączyć je w ramy inicjatyw krajowych. Lecz to właśnie w tych obszarach drzemie niewykorzystany potencjał – twierdzi prof. Andres RODRIGUEZ-POSE

.Zdarza się, że realia starożytnego Rzymu, przedstawione w filmach, zatrważająco wiernie odzwierciedlają naszą obecną rzeczywistość. W Żywocie Briana Monty Pythona rewolucjoniści stawiają pytanie retoryczne: „Co dali nam Rzymianie?”. Odpowiedź jest bardzo konkretna: akwedukty, system oczyszczania miasta, drogi, nawadnianie, medycynę, edukację, wino, łaźnie publiczne i bezpieczeństwo.

Od dziesięcioleci Unia Europejska jest przedstawiana – przynajmniej przez jej zwolenników – jako źródło samego dobra. Zapewnia nam pokój, dobrobyt, demokrację i postęp społeczny, a wszystko to zapakowane w świecące technokratyczne pudełko.

Obecnie jednak wielu mieszkańców Europy pyta niczym Judeański Front Ludowy: „Co dała nam Unia?”. Wielki projekt jedności i stabilności jest dziś często postrzegany jako narzędzie władzy w rękach oderwanych od rzeczywistości zwierzchników, głuchych na skargi tych, którzy już dawno przestali czuć się częścią tego przedsięwzięcia. Słynna scena „Rzymianie idźcie do domu” z filmu Monty Pythona dziś wybrzmiewa echem w kontynentalnym okrzyku „Eurokraci do domu!”.

.Niezadowolenie jest nie tylko retoryczne, ale w zawrotnym tempie zmienia polityczny krajobraz Europy. Widać to także w liczbach. W 2023 roku w krajowych wyborach parlamentarnych poparcie dla antyunijnych partii – tj. takich, które wieszczą upadek Unii i kwestionują podstawowe europejskie wartości, w tym pierwszeństwo prawa europejskiego przed prawem krajowym – sięgnęło blisko 15 procent. Jeśli dodać do tego mniej radykalne eurosceptyczne ugrupowania, poparcie dla ruchów przeciwnych dalszej integracji UE wyniosło we wspomnianym roku 28,5 proc. Dziś liczba ta oscyluje zapewne w okolicach jednej trzeciej wszystkich głosów.

W niektórych państwach, np. na Węgrzech, w Polsce i we Francji, eurosceptycy stanowią niemal większość. Już sprawują władzę lub uczestniczą w jej sprawowaniu na Węgrzech, we Włoszech, w Słowacji i Holandii, decydują o tym, kto przejmie stery w Szwecji, a w Polsce i Austrii tworzą największe partie polityczne. W obecnym klimacie należy spodziewać się, że wkrótce staną u progu władzy również w innych krajach. Istotną rolę odgrywa w tej kwestii także profil wyborcy. Największe poparcie dla eurosceptycznych ruchów płynie ze skrajnej prawicy, która obecnie ma po swojej stronie 25 proc. elektoratu, czyli więcej niż w latach 30. XX w. Powinno to nam dać do myślenia.

Co jest powodem tak powszechnego niezadowolenia? Zwykle przyjmuje się, że największym jego źródłem są uwarunkowania kulturowe, jak pisali w 2019 roku Norris i Inglehart. Dochodzi do buntu jednostek – zwykle białych mężczyzn w podeszłym wieku i z niskim wykształceniem – w których kosmopolityczna i różnorodna Europa budzi poczucie zagrożenia. Zdaniem socjolog Arlie Hochschild jednostki te czują się obco w swoim własnym kraju.

Bardzo ważne są tu również względy terytorialne. Na linii frontu walczą ze sobą świetnie prosperujące, zglobalizowane miasta oraz pogrążone w stagnacji miasteczka, przedmieścia i wsie, o czym także w 2019 roku pisał Rodden. Jednak w ostatnim czasie na znaczeniu zyskał również inny powód: długotrwały zastój, a nawet spadek gospodarczy.

Wiele regionów Europy utknęło w tzw. pułapce rozwojowej. Zgodnie z definicją, którą opracowałem wspólnie z innymi badaczami w 2022 roku, obszar znajduje się w takiej pułapce, kiedy nie jest w stanie utrzymać dynamiki gospodarczej w zakresie przychodu, produktywności i zatrudnienia, a przy tym radzi sobie w tych aspektach gorzej niż inne obszary w obrębie kraju i całej Europy. Obecnie 60 milionów Europejczyków żyje w miejscach, gdzie PKB na mieszkańca w ujęciu realnym jest niższe niż w 2000 r. Blisko jedna trzecia populacji UE żyje na obszarach, które powoli zostają w tyle. Pułapka rozwojowa daje o sobie znać szczególnie we Francji, Włoszech, w Grecji i Chorwacji, ale jej przejawy widoczne są praktycznie w każdym państwie Unii.

.W przeciwieństwie do innych krajów, np. Stanów Zjednoczonych, państwa europejskie pozostają w pułapce rozwojowej przez długi czas. Stagnacja gospodarcza stała się cechą strukturalną wielu regionów Europy. Mieszkańcy tych „coraz mniej znaczących” regionów (Rodríguez-Pose, 2018) w bardzo dużej mierze przyczyniają się do szerzenia postaw antyunijnych. Są one szczególnie silne w społecznościach, które postrzegają indywidualne straty jako straty całej zbiorowości. Są też głęboko powiązane z doświadczeniem spowolnienia gospodarczego (Rodríguez-Pose i in., 2024), a zatem występują w miejscach, które od dawna borykają się z poważnym spadkiem gospodarczym, wzrostem bezrobocia i malejącą liczbą ludności. Iskrą zapalającą płomień był zapewne globalny kryzys finansowy z 2008 r., ale korzenie niezadowolenia sięgają znacznie głębiej.

Jak mu zaradzić? Czy da się zahamować ekspansję poglądów antyunijnych, stanowiących największe zagrożenie dla wspólnej Europy od czasu jej powstania? Wielu przekonuje, że skoro problem tkwi głównie w kwestiach kulturowych, to w tej materii należy toczyć walkę. Ale prowadzenie Kulturkampf jest bardzo niebezpieczne i może wręcz skutkować pogłębieniem rozłamów dzielących europejskie społeczeństwa.

Bardziej pragmatycznym remedium byłoby przełamanie impasu gospodarczego. Wielu wyborców, którzy przeszli na stronę eurosceptyków, żyje w miejscach pomijanych politycznie: są albo zbyt bogate, by stać się obiektem zainteresowania europejskiej polityki spójności, albo zbyt statyczne i nieatrakcyjne, by włączyć je w ramy inicjatyw krajowych. Lecz to właśnie w tych obszarach drzemie niewykorzystany potencjał (Komisja Europejska, 2024); czynniki napędzające rewolucję przemysłową i wzrost dobrobytu w XX w. nie straciły nagle mocy sprawczej. Należy zrozumieć, że problem jest w znacznej mierze terytorialny i wymaga ambitnej odpowiedzi, a dalszy niekontrolowany spadek gospodarczy będzie miał potężne skutki polityczne. Nie chodzi już tylko o kwestie ekonomiczne – stawką jest przetrwanie Unii Europejskiej.

Tymczasem nasi decydenci załamują ręce nad malejącym wpływem Europy na światową gospodarkę, nad brakiem konkurencyjności, niedostatkami obronności, zmianą klimatu i cyfrową transformacją.

Owszem, to wszystko jest ważne. Ale nie łudźmy się: jeśli nastroje antyunijne zawładną większością mieszkańców Europy, wszystkie te kwestie zyskają status czysto akademicki. Jeśli Unia Europejska nie przetrwa – i to w obecnej formie – nie będzie bardziej konkurencyjnej, bezpiecznej czy ekologicznej Europy. Nie będzie też sprawnie funkcjonującego wspólnego rynku. Europa będzie całkowicie odmienna od tej, którą budujemy od 70 lat. Jeśli ludzie pokroju Donalda Trumpa zyskają jeszcze większą władzę – czy też po prostu będą dalej zmieniać dyskurs polityczny bez konieczności wygrywania wyborów – nasz kontynent znów będzie podzielony. Powrócą nieliberalne reżimy i rywalizacja między narodami, a nasza istotność gospodarcza jeszcze zmaleje.

.W ten sposób wracamy do Rzymu. W Gladiatorze w reżyserii Ridleya Scotta słabowity, lecz mądry i zwycięski cezar Marek Aureliusz pyta zaufanego generała Maximusa Decimusa Meridiusa, dlaczego ten walczy dla Rzymu. Maximus odpowiada: „Widziałem kawał świata. Jest barbarzyński, okrutny i ciemny. Rzym jest światłem!”. Wydarzenia rozgrywające się za Atlantykiem pokazują, jak barbarzyński i okrutny może stać się i nasz dzisiejszy świat. Unia Europejska nie jest doskonała. Ma wady i zdecydowanie wymaga reform. Ale jest też najskuteczniejszą próbą zapewnienia pokoju, dobrobytu i rządów demokracji, jaką kiedykolwiek podjęto na naszym kontynencie. Wszystkie inne aktualnie dostępne opcje są znacznie, znacznie gorsze. Dlatego musimy o Unię walczyć. I to natychmiast. Rzym jest światłem! Europa jest światłem!

Andrés Rodríguez-Pose


Diemer, A., Iammarino, S., Rodríguez-Pose, A., Storper, M., The Regional Development Trap in Europe, „Economic Geography” 98(5) (2022), s. 487–509.
Komisja Europejska, Forging a sustainable future together. Cohesion for a competitive and inclusive Europe: Report of the High-Level Group on the Future of Cohesion Policy, Urząd Publikacji Unii Europejskiej, luty 2024.
Hochschild, A. R., Obcy we własnym kraju. Gniew i żal amerykańskiej prawicy, tłum. Hanna Pustuła, Warszawa 2017.
Norris, P., Inglehart, R., Cultural backlash: Trump, Brexit, and authoritarian populism, Cambridge 2019.
Rodden, J. A., Why cities lose: The deep roots of the urban-rural political divide, Nowy Jork 2019.
Rodríguez-Pose, A., The revenge of the places that don’t matter (and what to do about it), „Cambridge Journal of Regions, Economy and Society” 11(1) (2018), s. 189–209.
Rodríguez-Pose, A., Dijkstra, L., & Poelman, H., The Geography of EU Discontent and the Regional Development Trap, „Economic Geography” 100(3) (2024), s. 213–245.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 czerwca 2025