Fascynacja i ekscytacja napędem opowieści [Etgar KERET]

Sytuację w Izraelu uważam za sygnał ostrzegawczy. To, co się tam dzieje, jest nieludzkie, niemoralne i choć nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem, mam przeczucie, że wkrótce zobaczymy to wszędzie – powiedział izraelski pisarz Etgar Keret.
Etgar Keret o sytuacji w Izraelu
.Etgar Keret jest jednym z najważniejszych głosów izraelskiej literatury. Jego książki zostały przetłumaczone na ponad 40 języków, a jego teksty ukazywały się m.in. w „New York Timesie”, „Le Monde” i „New Yorkerze”. Od 2021 roku prowadzi cotygodniowy internetowy biuletyn zatytułowany „Alphabet Soup”, gdzie pojawiają się jego opowiadania. Jego najnowszy zbiór opowiadań „Autocorrect” ukazał się 27 maja po hebrajsku i angielsku. Keret odwiedził warszawskie Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, gdzie prowadził m.in. warsztat literacki.
Jest pan uznawany za mistrza krótkiej formy. Opowiadania to według pana najtrafniejszy sposób opisywania świata?
Etgar Keret: Dla mnie proces pisania przypomina eksplozję, a ja nie umiem eksplodować powoli. Jest w nim pewien nieprzewidywalny element. To jak skok z klifu – sam się na to decydujesz, ale kiedy już skoczysz, nie jesteś w stanie nawigować. Stąd moje opowiadania.
Istnieją dwa modele opowiadania historii. W jednym z nich – popularniejszym – autor wcześniej tworzy strukturę opowieści, co daje mu większą kontrolę. Sposób, w który ja tworzę, stawia mnie na równi z odbiorcą. Czytelnik, rozpoczynając lekturę, nie wie, jak się ona skończy, podobnie jak ja nie znam finału opowiadania, kiedy zaczynam pisać.
Moim zdaniem pisarz powinien towarzyszyć czytelnikowi, powinni wspólnie doświadczać tej historii. Nie twierdzę, że właśnie tak trzeba pisać, ale to jedyny sposób, w jaki ja potrafię to robić.
Życie przyśpiesza. Platformy społecznościowe i powiązane z nimi krótkie treści zmieniają naszą percepcję. Może więc opowiadania oddają współczesną rzeczywistość lepiej niż dłuższe formy, takie jak powieść?
Etgar Keret: Opowieści są dziś budowane na fascynacji i ekscytacji. Nie identyfikujemy się już z bohaterami tak jak kiedyś. Jestem przekonany, że za dziesięć lat ludzie nadal będą czytać długie powieści, o ile będą zawierały jasny podział na zasadzie „my kontra oni”, a w efekcie utwierdzały czytelnika w jego przekonaniach. To makabryczna wizja, ale tak budowane opowieści mogą poskutkować tym, że człowiek po lekturze podpali kościół, meczet, synagogę czy szpital.
Pytani o największe fenomeny kulturowe lat 70., 80. lub 90. wymieniamy takie filmy jak „Kiedy Harry poznał Sally”, „Narzeczona dla księcia” czy „Titanic”. Jaki jest dzisiaj odpowiednik takiego fenomenu, wspólny dla wszystkich, niezależnie od tego, w której części świata się znajdują? To wideo z koncertu Coldplay, podczas którego szef wielkiej firmy został przyłapany na zdradzie. Nie wiemy nic o jego małżeństwie, a jednak staje się to temat z czołówek serwisów. Dzisiaj potrzebujemy incydentów wyrwanych z kontekstu.
Zawsze uczę moich studentów, że opowieść to wynik decyzji podjętych przez protagonistę. Gdyby Raskolnikow po zabiciu tej kobiety postanowił zjeść lody, zamiast przyznać się do winy, to mielibyśmy „Zbrodnię i lody”, a nie „Zbrodnię i karę”. Decyzje kreują rzeczywistość, a żyjemy w czasach, w których podejmujemy ich coraz mniej, często telefon wybiera za nas, co będziemy robić. Uważam, że decydowanie będzie jednym z największych wyzwań ludzkości, ale moim zdaniem poniesiemy klęskę.
Czy te zmiany wpłynęły też na pana i na pańską twórczość?
Etgar Keret: To bardziej kwestia tego, co dzieje się w moim życiu, niż naszych czasów. Trzy ostatnie lata spędziłem na protestach ulicznych. Pomagałem mojemu bratu, który w tym okresie został sześciokrotnie aresztowany, straciłem bliskich, których uprowadzono i zmarli w Strefie Gazy. Moje zagubienie nie jest rezultatem ogólnoświatowego trendu, jest związane z moimi doświadczeniami. Sytuację w Izraelu uważam za sygnał ostrzegawczy. To, co się tam dzieje, jest nieludzkie, niemoralne i choć nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem, mam przeczucie, że wkrótce zobaczymy to wszędzie.
Uważam, że w niedalekiej przyszłości świat zdominuje model, w którym państwa prowadzą ze sobą wojnę, będąc jednocześnie w stanie wojny domowej. Dzisiaj tak jest w Izraelu, który walczy z Palestyną, a w tym samym czasie setki tysięcy Izraelczyków protestuje na ulicach przeciwko tym działaniom wojennym. Ponieważ wraz z żoną sprzeciwiamy się wojnie, jesteśmy na czarnej liście – nie mogę wygłaszać prelekcji na uniwersytecie, na którym uczę od 20 lat, moje książki są bojkotowane. Na izraelskim kanale Fox News nawołują, aby nie kupować książek Davida Grossmana i Etgara Kereta, „bo kochają Arabów i nienawidzą izraelskiej armii”. Więc w Izraelu padłem ofiarą kultury linczu ze strony skrajnej prawicy, a poza granicami Izraela jestem oskarżany o mordowanie palestyńskich dzieci.
W Izraelu najczęściej odwracają się ode mnie osoby, które uważają, że w Gazie nie ma ludzi bez winy, a reszta świata w obliczu tej wojny uznała, że wszyscy w Izraelu to naziści. Nie wiem, czy to liberalny faszyzm, czy po prostu faszyzm, ale wszystko sprowadza się do tego, że nie dopuszczamy żadnych elementów niejasności i wątpliwości, wszystko stało się binarne i proste.
Kiedy przestaniemy podejmować własne decyzje, ludzkość podzieli się wewnętrznie na ujednolicone plemiona – rasistowskie, faszystowskie, liberalne, proizraelskie, propalestyńskie i tym podobne. Nie będziemy mogli się z tego wyłamać i nie powielać wzajemnie swoich błędów, jeśli największą wartością będzie podążanie za tłumem.
Często inspirację twórczą czerpie pan ze swojego otoczenia.
Etgar Keret: Nauczyłem się opowiadać od moich rodziców, dla których to był sposób przetrwania. Gdy świat jest przepełniony pozytywnymi historiami, chcemy stać się ich częścią, ale gdy pojawiają się te złe, musimy potrafić odnaleźć własną opowieść.
Mój ojciec przetrwał Holokaust, chowając się przez 600 dni ze swoimi rodzicami w wykopanej w ziemi kryjówce. Powiedział mi, że udało mu się przetrwać, ponieważ codziennie tworzył sobie nowe światy. Tłumaczył, że gdy jest się zamkniętym w tak ciasnej przestrzeni, instynktownie chce się ją powiększyć. Jeśli nie można dokonać tego fizycznie, to trzeba ją sobie wymyślić. Dawało mu to wiarę, że to, co jest w stanie sobie wyobrazić, nadal jest możliwe.
W przeszłości fikcja była bezpiecznym, terapeutycznym miejscem, w którym można było się zatracić. Ja żyłem w świecie, w którym sztuka górowała nad rzeczywistością. Dzisiaj sztuka stała się podrzędna. Jesteśmy na tyle narcystyczni i samolubni, że nie chcemy stracić kontroli. Ustalamy zasady i wszystko, co się w nich nie mieści, po prostu do nas nie dociera. Nie chcemy opowieści, po których nie wiemy, jak będziemy się czuli. Chcemy obejrzeć film, który mówi nam: „kobiety mogą wygrywać z mężczyznami”, „Rosja jest zła, a Ukraina dobra” albo „ta para na końcu filmu bierze ślub”.
Nie chcemy dziś sami tworzyć. W przedtechnologicznej erze mieliśmy własne wyobrażenia, nawet jeśli czasami były błędne. Dzisiaj, jeśli nie jesteśmy czegoś pewni, to szukamy tego w internecie. Wszystkie rzeczy, które kocham w sztuce, w fikcji i w opowiadaniach, są zagrożone. Protagonista w opowieści musi być aktywny, a teraz jesteśmy pasywni. Historia przestaje być nasza, a kiedy tracimy własną opowieść, tracimy też swoje życie.
Jaka jest rola pisarza w obliczu takich konfliktów jak ten izraelsko-palestyński czy w Ukrainie? Powinien zajmować stanowisko jako głos społeczeństwa?
Etgar Keret: Polityka to zupełne przeciwieństwo literatury. Sztuka z natury nie jest pragmatyczna. Chcę, aby moja twórczość podlegała interpretacji, nie chcę, żeby była wydeptaną ścieżka, a raczej trampoliną, od której czytelnik może się odbić w różnych kierunkach. Kieruje mną właśnie chęć odkrycia czegoś autentycznego, prawdy. Czasami piszę o prawdziwych zdarzeniach i choć sama opowieść jest fikcją, to jej esencja okazuje się prawdziwsza niż wydarzenie, które mnie zainspirowało. Czasami pisanie opowiadania polega na wybraniu skrawka rzeczywistości i wyciśnięciu z niego esencji. Zwykle piszę o rzeczach bolesnych i takich, które przynoszą mi dużo lęku.
Staliśmy się bezsilnymi bogami. Wiemy o wszystkich złych rzeczach, które dzieją się na świecie, ale nie możemy nic z nimi zrobić. Chcemy zwalczać wszystkie niesprawiedliwości na planecie, ale myślę, że lepiej byłoby wyłączyć telefon i rozejrzeć się, czy krzywda nie dzieje się gdzieś bliżej.
Rozmawiała Maria Kuliś
Etgar Keret urodził się w 1967 r. w izraelskim Ramat Ganie w rodzinie ocalonych z Holokaustu polskich Żydów. W 2016 r. otrzymał polskie obywatelstwo. Jest autorem zbiorów opowiadań, m.in.: „Osiem procent z niczego”, „Rury”, „Tęskniąc za Kissingerem”, „Kolonie Knellera”, „Noc bez księżyca” oraz „Siedem dobrych lat”. Został nagrodzony m.in. Złotą Kamerą Festiwalu Filmowego w Cannes (2007), Nagrodą Charlesa Bronfmana (2016) oraz prestiżową Nagrodą Sapira (2018). Na podstawie jego opowiadań powstało ponad sto krótkometrażowych i kilka pełnometrażowych filmów. Uczy kreatywnego pisania na Uniwersytecie Ben-Guriona w Beer Szewie oraz kieruje programem Magisterium Sztuk Pięknych w Żydowskim Seminarium Teologicznym.
Wojna na Bliskim Wschodzie
.Na temat wojny Izraela z Hamasem, która rozpoczęła się 7 października 2023 r., na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „To wojna czy powstanie?„.
„Cicha wojna bywa bardziej niebezpieczna niż otwarty spór. Konflikt polityczny łatwo się zamienia wtedy w uporczywe drobne utarczki między rozmaitymi grupami ludności, coraz silniej skłóconymi. Tak się stało w Izraelu. Arabskie samobójczynie wysadzały w powietrze siebie i żydowskich klientów w supermarketach, izraelscy żołnierze wykręcali ręce palestyńskim wyrostkom noszącym butelki z podejrzanym płynem. Na zachód od rzeki Jordan, na terenie, który oficjalnie nie podlegał izraelskiej administracji, powstawały izraelskie osiedla chronione i patrolowane przez wojsko. Jednocześnie w Strefie Gazy budowano podziemne tunele mające wyjścia po stronie Izraela, które z czasem złożyły się na podziemny labirynt zakamarków wykorzystywanych przez Hamas na skład broni i rakiet. Dla Izraela było to zagrożenie, którego nie wolno było ignorować. Jednak bez wywołania silnych protestów na świecie Izrael nie mógł wprowadzić swego wojska na teren Gazy, zarządzić okupacji całej strefy i totalnie zdominować lokalnej ludności”.
”Teraz, po ataku przeprowadzonym przez Hamas na początku października 2023 r., sytuacja jest zupełnie inna. Trzeba się liczyć z rozmaitymi groźnymi konsekwencjami. Izrael może zlikwidować z trudem wypracowany status autonomicznej Strefy Gazy i może pogodzić się z oskarżeniem, że podejmuje działania do złudzenia przypominające atak Rosji na Ukrainę (z tą różnicą, że Ukraińcy nie dopuścili się żadnej prowokacji). Być może konieczne okaże się zaangażowanie jakichś znacznych sił rozjemczych w Strefie Gazy. Wtedy zapewne w sferze publicznych i akademickich dyskusji powróci sytuacja z późnego okresu wojny w Wietnamie. Rozwinie się dyskusja na temat tego, czy istnieją wojny sprawiedliwe, czy w sytuacji poważnego zagrożenia okrucieństwa popełniane przez silnie zmotywowanych żołnierzy stają się nieuniknione, kiedy zwodzenie polityczne staje się zdradą, jak powstrzymać sojuszników zagrożonej strony przed użyciem broni nuklearnej lub przed innym masowym odwetem” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-jacek-holowka-wojna-powstanie-masakra/
PAP/ Maria Kuliś/ LW