Hulajnogi elektryczne są bardzo niebezpiecznymi pojazdami. Konieczne wprowadzenie zmian w przepisach

Hulajnogi elektryczne -

Ekspert ds. ruchu drogowego Filip Grega powiedział, że żadne przepisy dotyczące e-hulajnóg nie zadziałają, jeżeli nie będą przestrzegane. Jego zdaniem obowiązek posiadania kasków przez użytkowników tych pojazdów w wieku do 16 lat to tylko początek koniecznych zmian w prawie i świadomość zagrożeń. Specjalista podkreślił także, że hulajnogi elektryczne są bardzo niebezpiecznymi pojazdami.

Hulajnogi elektryczne są bardzo niebezpiecznymi pojazdami

.”Sankcja za nienoszenie kasków jest oczywiście jakąś motywacją dla osób poruszających się hulajnogami elektrycznymi do ich noszenia. Ważniejsze wydaje się jednak uświadomienie młodym ludziom, że hulajnoga nie jest zabawką. My mamy problem z tym, że traktujemy e-hulajnogi jako zabawki. A to bardzo poważny pojazd. Kierującego dotyczą wszystkie przepisu ruchu drogowego” – powiedział Filip Grega, edukator w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Wskazał, że hulajnogi elektryczne są bardzo niebezpiecznymi pojazdami ze względu na swoją konstrukcję: małe koła, niskie zawieszenie, wysoko umieszczony środek ciężkości. Do tego wskazał, że to krótki pojazd, który nie ma amortyzacji i bezpiecznego sygnalizowania manewrów. „To ekwilibrystyka, gdy się chce wystawić rękę i zasygnalizować manewr. To tego dochodzi duża prędkość, duży pęd, jak i duża masa samej hulajnogi. To powoduje, że jest to urządzenie bardzo niebezpieczne i aby go używać w sposób bezpieczny dla siebie i innych, trzeba naprawdę dużo umieć” – ocenił ekspert.

Użytkownicy e-hulajnóg poruszają się z „prędkością, która zabija”

.Filip Grega podkreślił, że prędkość 50 km/h, którą osiąga się na wielu modelach hulajnóg elektrycznych, jest „prędkością, która zabija”. „Prawdą jest, że tego rodzaju urządzenia osiągają taką, a nawet wyższą prędkość. Policja czyni kroki, aby uzyskać urządzenia pomiarowe, które pozwolą w ramach kontroli drogowej zweryfikować takie urządzenia. Podejrzewam jednak, że ich liczba nie wzrośnie raptownie tak bardzo, jak wzrosła liczba hulajnóg i te kontrole nie będą zbyt częste” – analizował ekspert.

Przyznał, że pozostaje maksymalne ograniczenie prędkości do 25 km/h, ale na chodnikach wynosi ono ok. 5 km/h, bo ma być zbliżona do prędkości pieszych. – O tym użytkownicy hulajnóg często zapominają, pamiętają tylko, że mają dzwonek i rozganiają pieszych, a to się naprawdę różnie może skończyć – ocenił. Jego zdaniem żadne prawo o ruchu drogowym nie pomoże, jeżeli nie będzie stosowane. – Nie w przepisach w mojej ocenie tkwi największy problem, ale w świadomości i edukacji.

„Kaski do dzieci i młodzieży to, jak każde inne narzędzie, które ma poprawić bezpieczeństwo, jest z założenia dobre. Kiedyś się zastanawialiśmy mad obowiązkiem zapinania pasów bezpieczeństwa. Wielu oponowało, bo to miała nie być tylko ich sprawa. A to nie jest ich sprawa, bo to my wszyscy składamy się na koszty leczenia osób poszkodowanych w zdarzeniach drogowych i już składamy się na to leczenie osób, które doznały urazów na hulajnogach” – powiedział Filip Grega. – Tu w większości chodzi o dzieci, które są naszym największym dobrem i musimy o nie dbać szczególnie – dodał ekspert.

Wskazał, że uczestnictwo w ruchu drogowy wymaga wiedzy, z której nie zwalnia wiek. – Przygotowanie do ruchu rowerowego i hulajnogowego na poziomie szkół nie należy do najlepszych, a można nawet powiedzieć, że jest fatalne. Jeżeli gdzieś znajdują się tacy nauczyciele, którzy mają dużo dobrych chęci, to brakuje wiedzy. A wiedza i chęci w nauczaniu o ruchu drogowym, to połączenie zdarza się bardzo rzadko. A my musimy wymusić na dzieciach świadome korzystane z hulajnóg elektrycznych. Powinno być tak, że dzieci mogą korzystać z tych urządzeń dopiero po wykazaniu się wiedzą – podsumował Filip Grega.

Transport zbiorowy – jedna z najbardziej potrzebnych usług publicznych

.”Miażdżąca większość Polaków korzysta z transportu zbiorowego każdego dnia, zwykle kilka razy dziennie. Jego jakość to nasz czas, nasze pieniądze, nasze możliwości rozwoju. Nawet jeśli ktoś uważa, że samochód jest królem dróg, jak lew jest królem dżungli, to dzięki transportowi zbiorowemu do pracy dociera jego pracownik, do gabinetu jego lekarz, do sklepu jego klient” – pisze Paulina MATYSIAK w tekście „Transport zbiorowy to jedna z najbardziej potrzebnych usług publicznych„.

„Jak doprowadzić do kompletnego chaosu w obszarze, w którym nie ma żadnego powodu, żeby ten chaos powstał? Rządzący pokazują to na przykładzie Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Właśnie trwa nabór wniosków o dopłatę ze środków FRPA. A kto widział, jak on wygląda, ten w cyrku się nie śmieje. Czas na składanie wniosków o dofinansowanie z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych o charakterze użyteczności publicznej jest rekordowo krótki: od 3 do 9 grudnia. Czas na rozpatrzenie tych wniosków to zresztą kolejne zaledwie dwa tygodnie”.

„Ale to tylko początek chaosu. Przedsiębiorstwa transportowe składają te wnioski w swoich województwach. W połowie województw można składać wnioski o wsparcie do 2033, a w drugiej połowie do 2034 roku. W niektórych województwach jest problem z pobraniem formularza wniosku o dopłatę. A formularze te różnią się w zależności od województwa, co jeszcze komplikuje cały proces tym firmom, które działają na większą skalę”.

„Panuje chaos, którego można było uniknąć, gdyby ktokolwiek z polskich władz był tym zainteresowany. Rząd PiS-u nie chciał wprowadzić w 2024 roku rozwiązań, które ucywilizowałyby składanie wniosków do FRPA, a rząd obecny przez cały rok też nic w tej sprawie nie zrobił. To pokazuje, że nie wszystkie problemy polskiego państwa wynikają z braku pieniędzy lub innych zasobów. Często zawodzi zwykłe zarządzanie, umiejętność planowania i przewidywania konsekwencji wprowadzanych rozwiązań”.

.”Problem nie ogranicza się tylko do zafundowania przedsiębiorstwom zajmującym się transportem zbiorowym szalonego tygodnia walki z biurokratycznymi absurdami. Jeśli z powodu tak chaotycznie zarządzanego procesu część wniosków zostanie niezłożona lub wnioski będą odrzucane, od stycznia miliony Polaków mogą zostać dotknięte ograniczeniem dostępu do zbiorkomu. Będzie się trudniej dostać do pracy, do szpitala, do szkoły, po zakupy. I jak zwykle w takich przypadkach, najmocniej ucierpią na tym mieszkańcy wsi i mniejszych miast, którym grozi wykluczenie transportowe i w jego konsekwencji dotkliwy spadek komfortu życia” – pisze Paulina MATYSIAK.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/paulina-matysiak-transport-zbiorowy-to-jedna-z-najbardziej-potrzebnych-uslug-publicznych/

PAP/Tomasz Więcławski/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 września 2025