Iran zrezygnuje z programu jądrowego? Warunkiem ma być „sprawiedliwa i wyważona” propozycja

Iran zrezygnuje z programu jądrowego

Iran jest otwarty na „sprawiedliwą i wyważoną” propozycję Stanów Zjednoczonych w sprawie irańskiego programu jądrowego – oświadczył w dniu 11 października szef dyplomacji Iranu Abbas Aragczi, cytowany przez agencję Reutera.

Iran zrezygnuje z programu jądrowego?

.”Jeśli otrzymamy od Amerykanów rozsądną, wyważoną i sprawiedliwą propozycję negocjacji, z pewnością ją rozważymy” – powiedział Abbas Aragczi w wypowiedzi dla państwowej telewizji. Szef irańskiej dyplomacji podkreślił jednocześnie, że Teheran nie zrezygnuje z „prawa do wzbogacania uranu”, jednak może zgodzić się na środki budujące zaufanie w kwestii „pokojowego charakteru swojego programu jądrowego”. W jego ocenie uzależnione jest to od zniesienia przez państwa Zachodu części sankcji na Iran.

Decyzja o ponownym nałożeniu sankcji na Iran zapadła 19 września, kiedy Rada Bezpieczeństwa ONZ przegłosowała decyzję w tej sprawie. Sankcje weszły w życie pod koniec września. Najwyższy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei również powtórzył pod koniec września 2025 r., że jego kraj nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu. Zapewnił zarazem, że jego kraj nie chce produkować broni nuklearnej.

Ile kg uranu wzbogaconego ma Iran?

.Iran zawiesił w lipcu wszelką współpracę z Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA) po zbombardowaniu w czerwcu irańskich obiektów nuklearnych przez Izrael, a następnie USA. W pierwszej połowie września zgodził się na nowe ramy współpracy z Agencją. Abbas Aragczi oznajmił na początku października, że współpraca Iranu z MAEA po przywróceniu sankcji ONZ w związku z irańskim programem jądrowym „nie jest już słuszna”.

Według MAEA Iran ma około 440 kg uranu wzbogaconego do 60 proc., co – po wzbogaceniu do 90 proc. – pozwoliłoby na zbudowanie 8-10 bomb atomowych. Teheran zaprzecza, by w ogóle zabiegał o wejście w posiadanie broni jądrowej, i zapewnia, że irański program nuklearny ma pokojowy charakter. Zgodnie z porozumieniem z 2015 r. stopień wzbogacenia uranu w irańskim programie jądrowym nie może przekraczać 3,67 proc.

Łupnąć i skończyć

.Prezydent USA potrzebuje pewności, iż jego rozkaz uderzenia za pomocą potężnych „bunker bustersów” zakończy wojnę prewencyjną wszczętą przez Izrael. W żadnym bowiem razie Trump nie może sobie pozwolić na wojnę z Iranem – pisze Jan ROKITA.

Donald Trump zrobi wiele, ba… niemal wszystko, aby nie musieć uderzyć na Iran. Jego sławne: „I may do it, I may not”, w odpowiedzi na uporczywe pytania ze strony mediów, świadczy o tym dobitnie. To przecież nic innego, jak dobrze nam znana i ulubiona Trumpa metoda nacisku i szantażu, tym razem mająca trzymać w szachu nie tylko spanikowanych perskich mułłów, ale na dobrą sprawę cały świat. Po historii z megacłami, wprowadzanymi dla postrachu i traktowanymi przez Trumpa jako optymalna metoda negocjacji, nauczyliśmy się już, że jeśli Trump mówi, że MOŻE ci zrobić krzywdę, to znaczy, że bardzo nie chce jej zrobić. Bo jak chce ją zrobić naprawdę, to ją po prostu ROBI, bez oglądania się na przeciwności. Tę oczywistą intuicję wspierają wiarygodne przecieki z Waszyngtonu, takie choćby jak ten opublikowany na portalu Axios, któremu anonimowy współpracownik amerykańskiego przywódcy mówi: „Bardzo chcemy być w tej wojnie niepotrzebni, ale prezydent musi mieć pewność, że nie jesteśmy potrzebni”. Dlatego Trump domaga się od armii pewności, że uderzenie amerykańskimi bunker busters w podziemne fabryki broni nuklearnej, położone w pustynnym środkowym Iranie, daje gwarancję militarnego sukcesu.

.Ta pewność to kluczowa sprawa w całej grze. Ameryka w żadnym razie nie może sobie pozwolić na uwikłanie się w dłuższą i nierozstrzygalną wojnę z Persami. Coś takiego byłoby w dzisiejszych okolicznościach nieszczęściem politycznym dla kraju, a dla samego Trumpa – polityczną katastrofą. Po Iraku i Afganistanie, gdzie USA bezsensownie próbowały siłą zaprowadzić liberalne rządy, prawa kobiet, swobodę aborcji i jeszcze kilka równie nonsensownych rzeczy, Ameryka musi odreagować te własne dziwaczne eksperymenty, podejmowane wcześniej bez sukcesu. Pod tym względem Trump (skądinąd podobnie jak niegdyś Nixon) trafnie i precyzyjnie zdefiniował współczesne interesy swojego kraju. To Amerykanie nie chcą dziś żadnej nowej wojny, a ostatnie badania opinii pokazują, że owa niechęć panuje ponad partyjnymi podziałami i dotyczy zarówno elity społecznej, jak i prostych ludzi z amerykańskiego interioru. I Amerykanie, nie chcąc wojny, intuicyjnie pojmują to, czego dziś potrzebuje Ameryka.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-rokita-20-czerwca-2025/

PAP/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 października 2025