Jak Aleksander Sołżenicyn trafił do Archipelagu Gułag?

Aleksander Sołżenicyn

9 lutego 1945 r. kapitan artylerii Aleksander Sołżenicyn został aresztowany przez sowiecki kontrwywiad wojskowy Smiersz w Świękitach. Powodem aresztowania był list do kolegi ze studiów w Instytucie Filozofii. Późniejszy noblista na osiem lat trafił do obozu, który opisał w „Archipelagu GUŁag”.

Aleksander Sołżenicyn aresztowany za list do kolegi ze studiów

.Aleksander Isajewicz Sołżenicyn urodził się 11 grudnia 1918 r. w Kisłowodzku. Studiował matematykę na Uniwersytecie w Rostowie nad Donem, po czym przez kilka miesięcy pracował jako nauczyciel. W październiku 1941 r. został zmobilizowany do armii sowieckiej. Od stycznia 1944 r. dowodził baterią zwiadu dźwiękowego (BZD-2). Na początku lutego 2. Bateria Rozpoznania Dźwiękowego 794. Samodzielnego Rozpoznawczego Dywizjonu Artylerii 48. Armii ZSRS uczestniczyła w walkach na terenie Prus Wschodnich.

„Bój w Prusach był wyjątkowo zaciekły i krwawy – miasteczka i wsie przechodziły z rąk do rąk. Sowieci brali odwet na niemieckiej ludności cywilnej, która nie ewakuowała się na zachód i popełniali liczne zbrodnie opisane także przez Sołżenicyna w utworze Pruskie noce. Morderstwa, gwałty i rabunki stały się codziennością. Gdy Niemcy odbijali daną miejscowość w z rąk przeciwnika, odnajdywali pomordowanych mieszkańców i wówczas zabijali wziętych do niewoli żołnierzy sowieckich” – wskazał historyk z Muzeum Stutthof oraz badacz walk armii sowieckiej w walkach na Pomorzu Gdańskim w 1945 roku dr Tomasz Gliniecki.

Pierwszego lutego 1945 r. Sołżenicyn został zgłoszony do Orderu Czerwonego Sztandaru za wyprowadzenie oddziału z niemieckiego okrążenia. Na początku tego miesiąca jego jednostka znalazła się w rejonie wsi Adlig Schwenkitten (od 1949 r.- Świękity).

„Powszechnie panuje błędne przekonanie, że 9 lutego 1945 r. kapitan sowieckiej artylerii, a późniejszy laureat literackiej Nagrody Nobla Aleksander Sołżenicyn został aresztowany przez sowiecki kontrwywiad wojskowy Smiersz w Elblągu. W rzeczywistości wydarzyło się to około sześćdziesięciu kilometrów na wschód, w miejscowości Adlig Schwenkitten. Obecnie Świękity leżą w województwie warmińsko-mazurskim, w gminie Lubomino” – powiedział dr Tomasz Gliniecki.

„Elbląg – wówczas Elbing został zajęty przez sowietów dopiero 10 lutego, a więc dzień po aresztowaniu pisarza” – wyjaśnił.

„Poprosił ni stąd, ni zowąd o pistolet; oddałem mu go, nie podejrzewając żadnego podstępu. Nagle spośród oficerskiej świty stojącej w napiętym bezruchu w kącie wybiegło dwóch z kontrwywiadu, kilkoma susami przemierzyło izbę i – czworgiem rąk naraz sięgnąwszy do gwiazdy na czapce, do epoletów, do pasa i do torby polowej” – wspominał dowódca jednostki, pułkownik Trawkin. Gdy zaskoczony Sołżenicyn zapytał o powód aresztowania, Trawkin zapytał, czy ma kolegę, który służy w jednej z jednostek Pierwszego Frontu Ukraińskiego.

Powodem aresztowania był list wysłany przez Sołżenicyna do kolegi z okresu zaocznych studiów w Instytucie Filozofii, Literatury i Historii w Moskwie, zmobilizowanego na front, kapitana Nikołaja Dmitrijewicza Witkiewicza. Autor w sposób krytyczny wypowiadał się o Stalinie, a frontowa cenzura przekazała odpowiednią informację funkcjonariuszom Smierszu.

Według Borysa Sokołowa, autora biografii „Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn” autor feralnego listu i Witkiewicz spotkali się na linii frontu w maju 1943 r. i korespondowali ze sobą. Wymieniali ze sobą opinie i wojnie, polityce, kulturze oraz filozofii.

„Obaj nie mogli się powstrzymać od niemal otwartego wyrażania swoich politycznych zastrzeżeń i oburzenia, którymi znieważaliśmy Najmędrszego z Mędrców, a którego przejrzyście przekodowaliśmy z Ojca na Pachana” – wspominał Sołżenicyn po latach. Sokołow podkreśla, że przyszły noblista nie należał do partii komunistycznej, natomiast Witkiewicz był kandydatem na członka KPZR.

„Przyjaciele naiwnie sądzili, że wojskowi cenzorzy nie grzeszą inteligencją i nie rozgryzą ezopowego języka ich listów” – pisał Sokołow. W jednym z listów wysłanym prawdopodobnie w ostatnich miesiącach 1944 r. prawo i porządki stalinowskiego ZSRS porównywali do prawa panującego w ustroju feudalnym i relacji pańszczyźnianych. Według Sokołowa obydwaj korespondenci „wierzyli w Lenina” i nie negowali komunizmu, jednak wyrażali opinię, że po wojnie powinna powstać organizacja, która przywróci idealne leninowskie wzorce, których Stalin nie respektował.

Po aresztowaniu

.Tomasz Gliniecki ustalił, że pierwszą noc po aresztowaniu Sołżenicyn spędził w placówce NKWD w pobliżu Adlig Schwenkitten, a później przewieziono go do Brodnicy, gdzie mieściła się główna kwatera dowódcy II Frontu Białoruskiego marszałka Konstantego Rokossowskiego i dowództwo frontowego Smierszu.19 lutego 1945 r. Sołżenicyn został przewieziony do Moskwy i osadzony w więzieniu na Łubiance. Następnego dnia odbyło się pierwsze przesłuchanie. Kolejne trwały do końca maja.

Aresztowany oficer nie był poddawany torturom, co w stalinowskich realiach było standardem w przypadku spraw politycznych. Historycy uważają, że relatywnie łagodne traktowanie aresztowanego mogło wynikać z jego frontowych zasług. Miał jednak „złożyć szczegółowe zeznania obciążające nie tylko Witkiewicza, ale też innych znajomych, którzy mimo to uniknęli aresztowania”.

„Bracie! Nie potępiaj tych, którzy trafili w ich ręce, którzy okazali się zbyt słabi i podpisali to, czego żądano” – pisał Sołżenicyn po latach.

„Oczernialiśmy szereg posunięć wewnętrznej polityki rządu radzieckiego, twierdząc, że jakoby nie byliśmy całkowicie przygotowani na wojnę 1941 roku. W tych samych rozmowach szkalowaliśmy Związek Radziecki stwierdzeniami, iż brak w nim wolności słowa i prasy oraz że nie będzie jej również po zakończeniu wojny” – zeznawał.

22 kwietnia 1945 r. funkcjonariusze Smiersz aresztowali Nikołaja Witkiewicza, gdy jego jednostka uczestniczyła w oblężeniu Berlina. Sąd wojskowy skazał go na karę 10 lat z artykułu 58 kodeksu karnego ZSRS.

Podczas procesu zarzucono mu „propagandę lub agitację zawierające wezwanie do obalenia, podważenia lub osłabienia władzy sowieckiej lub dokonanie (…) przestępstw o charakterze kontrrewolucyjnym”.

Aleksander Sołżenicyn trafia do gułagu

.Dnia 7 lipca 1945 r. Aleksander Sołżenicyn na mocy artykułu 58 kodeksu karnego ZSRR został skazany na osiem lat obozu pracy – gułagu. Z Łubianki trafił do więzienia Butyrki. Wyrok odbywał w monasterze Nowe Jeruzalem pod Moskwą, następnie w obozach w Marfinie i w Jekybastuzie (ob. Kazachstan). W 1953 r. wykryto u niego nowotwór żołądka i przesiedlono go do osady Kok-Terek w w Kazachstanie. W 1957 r. podjął pracę nauczyciela matematyki w Riazaniu. W 1962 r. czasopismo „Nowyj Mir” wydrukowało jego opowiadanie „Jeden dzień Iwana Denisowicza” – opis jednego dnia więźnia łagru.

Mimo otwartej wrogości do ustroju nie przesadzał z ostrożnością, pozostawiając maszynopisy rozdziałów przygotowywanego „Archipelagu” w domach przyjaciół. Kilka obszernych fragmentów „wyciekło” nawet na Zachód, gdzie zostały opublikowane w prasie. Sołżenicyn nigdy nie pracował nad swoją książką w jej całości, zadowalając się jedynie rozdziałami. Nie chciał narażać całego maszynopisu na straty, w wypadku aresztowania – w tym okresie pisarz był pod stałą obserwacją KGB. W 1968 r. książka została przeszmuglowana w formie mikrofilmu do Szwajcarii; jej papierowe kopie, by odciągnąć podejrzenia, sygnował niemiecki prozaik Heinrich Boell.

W 1970 r. Sołżenicyn otrzymał literacką Nagrodę Nobla za „moralną siłę, z jaką spełnia obowiązki wobec niezastąpionych tradycji literatury rosyjskiej”, jednak sowieckie władze nie wydały paszportu na wyjazd do Sztokholmu po odbiór nagrody. Trzy lata później KGB skonfiskowało jedyne trzy kopie powieści znajdujące się na terenie Związku Radzieckiego. Poddano też wielogodzinnemu przesłuchaniu maszynistkę pisarza, która odebrała sobie życie kilka dni po tym, jak KGB wypuściło ją na wolność.

12 lutego 1974 r. pisarz został aresztowany przez KGB, oskarżony o zdradę ZSRS i pozbawiony radzieckiego obywatelstwa. Następnego dnia został przewieziony samolotem do Frankfurtu nad Menem (RFN). Dwa lata przebywał w Szwajcarii, a w 1976 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie już w lutym 1974 r. władze sowieckie wydały nakaz wycofania z bibliotek i sieci księgarń utworów Sołżenicyna. Ze wszystkich sowieckich bibliotek wycofano teksty publikowane oficjalnie w latach 1962-66 na łamach „Nowego Miru” m.in. opowiadania „Dla dobra sprawy” i „Zdarzenie na stacji Kreczetowka”. Odtąd zakazane było nawet cytowanie lub wymienianie nazwiska noblisty.

„Archipelag GUŁag”

.„Archipelag GUŁag” powstał w latach 1958-1968. W łagrze obowiązywał zakaz przechowywania dokumentów i wykonywania jakichkolwiek notatek, więc Sołżenicyn codziennie spisywał fragment wspomnień na kawałku brzozowej kory. Pierwsze wydanie „Archipelagu GUŁag” ukazało się 28 grudnia 1973 r. w Paryżu. Krótko po publikacji dzieła z inicjatywy Jerzego Giedroycia i Gustawa Herlinga-Grudzińskiego z paryskiej „Kultury” Jerzy Pomianowski pod pseudonimem „Michał Kaniowski” przełożył książkę na język polski. Pierwszy tom ukazał się w paryskim Instytucie Literackim w 1974 r. W ciągu czterech lat wydano wszystkie sześć tomów.

We wszystkich krajach komunistycznych oraz Finlandii wszystkie utwory literackie Sołżenicyna były zakazane. W przypadku Polski polskie wydania przemycano z Zachodu, Finowie przewozili egzemplarze wydane w Szwecji.

W ZSRS książka ukazała się już w epoce Gorbaczowa (1989), wcześniej funkcjonowało w obiegu podziemnym jako samodiejatielnoje izdatielstwo – wydawnictwo samodzielne (samizdat). Autor „Archipelagu GUŁag” powrócił do Rosji w 1994 r. Krytykował przemiany w Rosji po upadku ZSRS, rządy prezydenta Jelcyna i wpływy oligarchów. Pozytywnie oceniał rządy Władimira Putina. W ostatnich latach życia pisarza ten wielokrotnie odwiedzał pisarza w jego domu w Troice-Łykowie pod Moskwą.

„Do swojego aresztowania w Świękitach Sołżenicyn nawiązał tylko raz w pierwszej części Archipelagu GUŁag, jednak nie precyzował miejsca zdarzenia” – wyjaśnił dr Tomasz Gliniecki. Wspomniał jedynie, że działo się to w „pobliżu wąskiej mierzei nad Bałtykiem, gdzie nasi oblegali Niemców, a może Niemcy naszych”.

Aleksander Sołżenicyn zmarł 3 sierpnia 2008 r. Pochowano go na cmentarzu przy Monastyrze Dońskim w Moskwie.

„Archipelag GUŁag” uznawany jest obecnie za jedną z najważniejszych powieści XX wieku. Zajmuje 15. pozycję na liście „100 książek XX wieku” francuskiego magazynu „Le Monde”.

Mowa Aleksandra Sołżenicyna opublikowana po polsku na łamach „Wszystko co Najważniejsze”

.Za zgodą spadkobierców Aleksandra Sołżenicyna na łamach „Wszystko co Najważniejsze” ukazała się głośna mowa wygłoszona przez autora „Archipelagu GUŁag” na Uniwersytecie Harvarda podczas zgromadzenia absolwentów, 8 czerwca 1978 r. „Niektórzy z was już wiedzą, a inni się dowiedzą w ciągu swojego życia, że Prawda umyka błyskawicznie, gdy tylko przestajemy wytężać wzrok – a do tego pozostawia nas w złudzeniu, że nadal za nią podążamy. Stąd właśnie wynikają liczne rozbieżności. A do tego jeszcze prawda rzadko bywa słodka, a niemal zawsze – jest gorzka. Goryczy tej nie da się uniknąć – przynoszę ją jednak nie jako przeciwnik, lecz jako przyjaciel” – stwierdził Aleksander Sołżcenicyn.

Jak podkreślał, „Podział dzisiejszego świata widać nawet przy pobieżnym spojrzeniu. Każdy dzisiaj z łatwością wyróżni dwie światowe potęgi, z których każda jest już zdolna do całkowitego zniszczenia tej drugiej. Lecz rozumienie podziału często ogranicza się tylko do tego politycznego wyobrażenia – złudzenia, że zagrożenie może zostać usunięte przez udane negocjacje na szczeblu dyplomatycznym lub przez utrzymanie równowagi sił zbrojnych. W rzeczywistości jednak świat podzielony jest głębiej, z większym wyobcowaniem i z liczniejszymi pęknięciami, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka – i ten wielopłaszczyznowy głęboki podział grozi nam wszystkim równie rozmaitymi zagładami. Zgodnie ze starą prawdą, że nie ostoi się królestwo wewnętrznie skłócone”.

„Istnieje pojęcie Trzeci Świat. Mamy więc trzy światy. Jest ich bez wątpienia więcej, lecz nie widzimy tego z oddali. Każda stara samodzielna kultura, obejmująca wielkie przestrzenie, już stanowi samodzielny świat, pełen zagadek i niespodzianek dla zachodniego myślenia. Takie są na przykład Chiny, Indie, świat muzułmański i Afryka, o ile te dwa ostatnie można traktować w przybliżeniu zbiorowo. Taka była tysiąc lat temu Rosja – chociaż zachodnie myślenie zawsze błędnie odmawiało jej samodzielności i dlatego Zachód nigdy jej nie rozumiał, tak jak nie rozumie jej i dzisiaj. O ile Japonia w ostatnich dziesięcioleciach coraz bardziej staje się Dalekim Zachodem, coraz ściślej spaja się z Zachodem (nie osądzam), to już na przykład Izraela nie zaliczyłbym do świata zachodniego, chociażby ze względu na taką decydującą okoliczność, że jego ustrój zasadniczo jest powiązany z religią” – stwierdził Aleksander Sołżenicyn.

Dodał, że „Jeszcze stosunkowo niedawno malutki nowoeuropejski światek z łatwością zagarniał kolonie na całym świecie, nie tylko nie przewidując poważnego oporu, ale wręcz zwyczajnie gardząc wszelkimi możliwymi wartościami i światopoglądem tych narodów! Sukces zdawał się oszałamiający, nie znał granic geograficznych. Społeczeństwo zachodnie rozwijało się jako tryumf niezależności i potęgi ludzkiej. I nagle w XX wieku stało się nad wyraz jasne, że jest ono kruche i fragmentaryczne. Widzimy teraz, jak nietrwała okazała się ta zdobycz. Obecnie stosunki z byłym światem kolonialnym stały się swoim własnym przeciwieństwem i świat zachodni nierzadko posuwa się do skrajnej przymilności – trudno prognozować, jak wysoki będzie rachunek krajów postkolonialnych wystawiony Zachodowi i czy zdoła on go spłacić, nie tylko oddając ostatnie ziemie kolonialne, ale i całą swoją spuściznę”.

„Trwa wciąż zaślepienie wyższością, podtrzymujące wyobrażenie, że wszystkie obszary na naszej planecie powinny rozwijać się i osiągać poziom obecnych systemów zachodnich, teoretycznie najlepszych, praktycznie najatrakcyjniejszych; że wszystkie te światy są jedynie tymczasowo powstrzymywane – przez złych rządzących, ciężkie przeciwności czy też może barbarzyństwo i niezrozumienie – przed podążaniem szlakiem wielopartyjnej demokracji zachodniej i przejęciem zachodniego stylu życia. I kraje te ocenia się na podstawie tego, na ile zdołały one przejść ten szlak. Lecz takie wyobrażenie wyrosło na zachodnim niezrozumieniu istotności tych pozostałych światów, na tym, że wszystkie one są błędnie mierzone zachodnią miarą” – powiedział Aleksander Sołżenicyn.

„Tęsknoty podzielonego świata powołały do życia również teorię konwergencji pomiędzy wiodącym Zachodem i Związkiem Radzieckim – lekceważącą to, że światy owe żadną miarą nie przenikają siebie nawzajem – ba, że nawet nie są przekształcalne w siebie nawzajem bez użycia przemocy. A do tego konwergencja w sposób nieunikniony obejmuje zaakceptowanie także wad strony przeciwnej, co chyba nikomu nie jest na rękę. Gdybym dzisiejszą przemowę wygłosił w swoim kraju, to w tym ogólnym schemacie podziału świata skupiłbym się na klęskach Wschodu. Ponieważ jednak już od czterech lat (Sołżenicyn od 1974 roku mieszkał poza ZSRR – red.) trwa mój przymusowy pobyt tutaj i mam głównie słuchaczy zachodnich, sądzę więc, że lepiej będzie skupić się na pewnych cechach współczesnego Zachodu” – stwierdził Aleksander Sołżcenicyn.

.Mowa Aleksandra Sołżenicyna dostępna jest w całości po polsku na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: [CZYTAJ]

PAP/Maciej Replewicz/WszystkoCoNajważniejsze/sn

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 lutego 2025
Fot. Evstafiev / Wikimedia