Joe Biden przekonuje, że jeszcze ma szanse

Prezydent USA Joe Biden zdecydowanie wygrywa prawybory Partii Demokratycznej w stanie Nevada - poinformowała w środę 7 lutego 2024 roku agencja Reutera.

Prezydent Joe Biden starał się podczas sobotnich spotkań przedwyborczych w Nowym Jorku i New Jersey odzyskać pewność siebie. Zapewniał darczyńców, że jest w pełni gotowy do wyzwań wiążących się z rywalizacją o prezydenturę w następnej kadencji i pokonania Donalda Trumpa.

Dalej rozbrzmiewają echa debaty wyborczej

.”Nie miałem świetnej nocy, ale będę walczył jeszcze mocniej. Donald Trump jest rzeczywistym zagrożeniem dla naszego narodowego bezpieczeństwa” – powiedział Biden uczestnikom sobotniego spotkania w domu gubernatora New Jersey, Phila Murphy’ego, nawiązując do czwartkowej debaty telewizyjnej z republikańskim rywalem,

Prezydent ostrzegał, że jego rywal podważy demokrację, jeśli wróci do Białego Domu, zaś jego plany i pomysły gospodarcze pogorszą inflację.

Według AP problemy 81-letniego Bidena podczas pierwszej, czwartkowej, debaty prezydenckiej wstrząsnęły wieloma Demokratami, którzy po zamieszkach 6 stycznia 2021 roku widzą Trumpa jako egzystencjalne zagrożenie dla demokracji w USA.

Biden i jego żona, Jill, uczestniczyli także w spotkaniach wyborczych w East Hampton, w stanie Nowy Jork, na Long Island.

W domu inwestora Barry’ego Rosensteina, jego Żona, Lizanne, zaznaczyła, że prezydent jest „przykładem tego, jak można się potknąć,upaść i szybko się podnieść.”

„Możemy marnować czas porównując debaty. Ale wiecie co? Bardziej znaczące jest porównywanie prezydentur” – argumentowała.

„Nie miałem świetnej nocy” – Joe Biden

.Biden tam również ostro skrytykował Trumpa za jego prezydencką działalność, w tym za sposób traktowania weteranów wojennych.

„Nie miałem świetnej nocy, ale Trump też nie” – ocenił prezydent odnosząc się do debaty. Jak dodał, badania, które widział, pokazują, że jednak Demokraci zyskali w jej następstwie poparcie. „Głównym wnioskiem było to, że on kłamał” – podkreślił.

Sztab Bidena obliczył, że w czwartek i piątek zebrano na jego fundusz wyborczy ponad 27 milionów dolarów. Jednak według AP, niektórzy darczyńcy zapowiedzieli, że zamierzają wstrzymać osobiste datki.

Jak podała AP, Jill Biden mówiła swoim zwolennikom w piątek, że jej mąż przyznał po debacie, iż „nie czuł się za dobrze. Odpowiedziała mu: „nie pozwolimy, żeby 90 minut określiło cztery lata twojej prezydentury.”

Demokratyczni darczyńcy w Nowym Jorku, Południowej Kalifornii i Dolinie Krzemowej prywatnie wyrażali głębokie obawy co do losów kampanii wyborczej Bidena po debacie. Wśród ewentualnych kandydatów ,którzy mogliby go zastąpić wymieniali gubernatorów Michigan – Gretchen Whitmer, Kalifornii – Gavina Newsoma i wiceprezydent Kamalę Harris, poinformowała AP. Jej zdaniem jednak zastąpienie Bidena na cztery miesiące przed wyborami innym Demokratą byłoby bardzo skomplikowane.

Powrót Donalda Trumpa

.Prof. Andrzej K. KOŹMIŃSKI, ekonomista, profesor nauk ekonomicznych pisze w swoim artykule, że wbrew pozorom Trump nigdzie nie odszedł. Nadal jest silnie obecny w amerykańskiej, nie tylko republikańskiej polityce. Wiele wskazuje też na to, że będzie (może raczej musi być) republikańskim kandydatem i że to będzie ten sam Donald Trump, bo nic nie wskazuje, że chciałby cokolwiek zmienić, że czegokolwiek żałuje. Można też wyobrazić sobie sytuację, w której Trump powraca w formie „trumpizmu” uprawianego przez innych polityków, mniej lub bardziej „trumpopodobnych”. Na tej zasadzie w Argentynie do dziś dnia żywy jest peronizm, a w Rosji stalinizm.

Po drugie, pojęcie „świata” dziś nieco trąci myszką, bo pochodzi z okresu szybkiego postępu globalizacji i unipolarnego obszaru zdominowanego przez jeden wzorzec cywilizacyjny, ekonomiczny, ustrojowy. Obecny świat jest coraz bardziej zróżnicowany, wielobiegunowy. Zakłócone zostały nie tylko łańcuchy dostaw, ale także przepływy informacji, wiedzy, ludzkiej mobilności. Osłabione zostały zdolności do uzgadniania rozbieżnych interesów i sprzecznych zamierzeń. Z punktu widzenia powrotu (lub nie) Donalda Trumpa najważniejsza jest oczywiście Ameryka, która jest światem samym w sobie. Dzisiejszy „koncert mocarstw” uzupełniają ponadto dwa autorytarne giganty: Chiny i chyba nadal Rosja (ze względu na obszar geograficzny i potencjał broni nuklearnej), z rozproszoną grupą mniejszych autokracji lub krajów skłaniających się ku takiemu modelowi rządzenia jak np. Turcja czy Brazylia.

Po trzecie zaś, słowo „gotowy” może oznaczać zarówno to, że ponowny wybór Donalda Trumpa jest oczekiwany z dużym prawdopodobieństwem, jak i to, że brak jest zapasowych planów czy strategii reagowania na ten fakt. Takie plany na przyszłość mogą obejmować zarówno strategie współdziałania, jak i przeciwdziałania – i to nawet w wykonaniu tych samych podmiotów.

Przede wszystkim sprzyja mu niewątpliwie niska popularność obecnego prezydenta wśród demokratów, z których 70 proc. nie chce, by Joe Biden ubiegał się o reelekcję. Brak równocześnie w obozie demokratów wyrazistych propozycji innych kandydatów. Demokraci bywają często oskarżani o nadmierny przechył na lewo, wręcz o tzw. „lewactwo”. Przypisuje się im absurdy politycznej poprawności, takie jak burzenie pomników, groteskowe zmiany nazw i patronów, których ofiarą padają ojcowie amerykańskiej demokracji, jak George Washington, lub odkrywcy, jak Krzysztof Kolumb; demokratom przypisywane są nawet tak skrajne żądania, jak likwidacja policji. Wyborcy demokratyczni chcą umiarkowania, rozsądku i wyraźnego odcięcia się od extremum. Te wartości dobrze uosabia Joe Biden, ale przeciwko niemu przemawia wiek i długość politycznej kariery, a przede wszystkim skojarzenia z pandemią, wojną na Ukrainie, inflacją i kryzysem, z którymi zmaga się Ameryka.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 czerwca 2024