Józef Rotblat. Polak, który zrezygnował z udziału w budowie bomby atomowej

Józef Rotblat Polak bomba atomowa projekt Manhattan

Józef Rotblat był jednym z badaczy pracujących wraz z Robertem Oppenheimerem nad skonstruowaniem bomby atomowej. Zrezygnował, bo nie chciał nowego wyścigu zbrojeń. Założony przez niego antyatomowy ruch Pugwash otrzymał w 1995 r. Pokojową Nagrodę Nobla. Potrzebujemy nowego Rotblata – oceniła w rozmowie Karen Hallberg, sekretarz generalna ruchu Pugwash.

.Mieszko Czarnecki: W projekcie Manhattan brali udział najwięksi naukowcy ówczesnego świata. Ich celem nie było wyłącznie zbudowanie bomby atomowej. Oni naprawdę odkrywali nieznane dla ludzkości światy. Jeden z badaczy tuż przed końcem prac zrezygnował.

Karen Hallberg: Zrezygnował, bo po rozmowie z pułkownikiem Lesliem Grovesem, dyrektorem projektu Manhattan, zrozumiał, że w projekcie budowy bomby atomowej nie chodzi o pokonanie Niemiec i zakończenie II wojny światowej, ale o stworzenie broni (przeznaczonej do użycia) w nowym konflikcie światowym. Był to Polak, Józef Rotblat.

Nie chciał przejść do historii jak Robert Oppenheimer? Otrzymać Nobla z fizyki jak Skłodowska-Curie?

Karen Hallberg: Rotblat przekonywał Amerykanów, że w obliczu wygranej już wojny z Niemcami i Japonią dalsze prace nad bombą nie są potrzebne. Starał się przekonać władze, by zakończyć projekt Manhattan i o zakończeniu tych prac poinformować Moskwę. Liczył, że w ten sposób świat uniknie kolejnej zagłady. Projekt Manhattan miał zakończyć wojnę, a nie służyć kolejnej. Rotblat pokonał naturalną u naukowców pokusę, by odkrywać nowe dla ludzkości światy, której wielu innych badaczy, pracujących nad amerykańską bombą atomową, nie potrafiło się oprzeć. Jako pierwszy podjął próbę zatrzymania rysującego się już na horyzoncie wyścigu zbrojeń.

Dekadę później Einstein, Russell, Joliot-Curie i inni poszli jego śladem.

Karen Hallberg: Ci sami, którzy nawoływali do budowy bomby, ogłosili – wzorem Rotblata – antyatomowy manifest, którego fragmenty cytował w trakcie ceremonii wręczenia tegorocznej nagrody szef Norweskiego Komitetu Noblowskiego. Tymczasem naukowiec pochodzenia polskiego był pierwszą osobą, która wskazywała na (potrzebę) pokojowego wykorzystania fizyki jądrowej – w medycynie, energetyce, transporcie. Wspólnie z największymi ówczesnymi badaczami założył ruch Pugwash, nawołujący do rozwijania nauki wyłącznie w celach pokojowych. A w 1995 r. Józef Rotblat, razem z założoną przez siebie organizacją, odebrał w Oslo swojego Nobla. Oppenheimer nigdy go nie otrzymał.

Oppenheimer, Fermi, Rotblat i inni brali udział w tworzeniu zupełnie nowej gałęzi nauki, której konsekwencje wówczas nie były znane Wygląda na to, że dziś żyjemy w bardzo podobnym momencie.

Karen Hallberg: Podobieństw między pracami nad technologiami jądrowymi z połowy XX w. a rozwijaną dziś sztuczną inteligencją jest mnóstwo. Dzisiejsi naukowcy również nie wiedzą, dokąd zaprowadzą nas prace nad AI. Wielu badaczy i polityków zapomina, że w przypadku pojawienia się jakichkolwiek niepewności i niebezpieczeństw związanych z nowymi technologiami, ich obowiązkiem jest, w pierwszej kolejności, rozwiązać problem nieznanych skutków. Dziś widzimy, że rozwój społeczeństw jest znacznie wolniejszy niż rozwój nauki. Prawo, ekonomia, zasady etyczne, stosunki międzynarodowe nie nadążają za wdrażanymi już rozwiązaniami, a co dopiero za tymi, nad którymi prace dopiero są prowadzone. Brakuje regulacji, które określałyby bezpieczne dla ludzkości ramy rozwoju sztucznej inteligencji, by służyła ona wyłącznie dobru człowieka. Z tego powodu nie wiemy, dokąd te zupełnie nowe rozwiązania i technologie mogą nas zaprowadzić.

Jak pokonać tę niepewność i rodzący się lęk?

Karen Hallberg: Europa jest bardzo racjonalna. Jej zachowawcze podejście dowodzi znacznie większej świadomości rozwoju sztucznej inteligencji. W przeciwieństwie do USA czy Chin, tu przykłada się szczególną wagę do możliwych konsekwencji (tego procesu). W Europie istotną rolę odgrywają kwestie etyczne, rozwój społeczny, zastosowanie AI dla dobra ludzkości. Europejczycy mają w tym zakresie znacznie więcej refleksji niż reszta świata.

Do przekonania pozostaje właśnie ta reszta świata.

Karen Hallberg: Jesteśmy w historycznym momencie, podobnie jak w przypadku rozwoju fizyki jądrowej 80 lat temu. W przypadku AI również nie znamy wszystkich możliwości jej zastosowania. Z pewnością niesie ona wiele szans dla ludzkości i rozwiązań problemów, z którymi dziś nie potrafimy sobie poradzić i właśnie na takim jej zastosowaniu musimy się skupić. Potrzebujemy nowego Józefa Rotblata.

Rozmawiał: Mieszko Czarnecki/PAP

Nuklearne niebezpieczeństwo

.Na temat tego jak prawdopodobne jest użycie broni nuklearnej przez Rosję w wojnie na Ukrainę, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Michał KLEIBER w tekście „Ostatni argument Rosji„.

„Z uwagi na słabość rosyjskich wojsk i fakt, że w przypadku użycia przez Rosję strategicznej broni atomowej straciłaby ona z pewnością poparcie wszystkich swych potencjalnych sojuszników, w tym Chin i Indii, jest oczywiste, że każda, nawet tylko konwencjonalna odpowiedź NATO na taki atak doprowadziłaby w krótkim czasie do ostatecznej klęski agresora i zakończenia ukraińskiego dramatu. Żadnych wątpliwości w sprawie obrony państw członkowskich NATO nie pozostawiają niedawne wypowiedzi zarówno dowódców amerykańskich, jak i sekretarza generalnego NATO, Jensa Stoltenberga, którzy podkreślają pełną gotowość do zapobieżenia rozszerzaniu się rosyjskiej agresji. Odstraszające, a w najgorszym przypadku także militarne znaczenie dla bezpieczeństwa Zachodu miałoby zapowiadane poszerzanie programu Nuclear Sharing, tj. koncepcji politycznej Sojuszu Północnoatlantyckiego zakładającej udostępnianie głowic jądrowych państwom zrzeszonym w NATO. Program ten budzi niestety zastrzeżenia dotyczące jego zgodności z zasadami traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, według którego realizacja współdzielenia broni jądrowej mogłaby mieć miejsce wyłącznie w momencie wybuchu wojny obejmującej państwa członkowskie NATO. Nawet bez uruchomienia tego programu militarna siła Sojuszu wydaje się jednak w pełni wystarczająca, aby zapobiec wszelkim możliwym zagrożeniom”.

„Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o dramatycznych, globalnych konsekwencjach ewentualnego użycia przez Rosję głowic nuklearnych. Złamane zostałoby w takim przypadku tabu obowiązujące od 1945 roku, co otworzyłoby drogę do sytuacji określanej przez niektórych ekspertów terminem nuklearna normalizacja, czyli sytuacji, w której wiele krajów, na przykład Korea Północna czy Chiny, mogłoby także uznać się za upoważnione do użycia takiej broni. Inne państwa zaczęłyby zaś szybko starać się o pozyskanie własnego arsenału nuklearnego, by móc się bronić. Świat mógłby zostać wtedy ogarnięty niepokojem czy wręcz paniką, skłaniającą ludzi do przeprowadzania się poza duże miasta, narażone na atak w pierwszej kolejności. Ale właśnie te tak dramatyczne potencjalne konsekwencje powinny nas jednak uspokajać – wbrew często powtarzanej opinii o szaleństwie Putina można powiedzieć, że nawet tak skompromitowany człowiek jak on dochodzi jednak do pewnej granicy, która jest wyznaczana jeśli nie resztkami rozsądku, to po prostu strachem o własne życie”.

.”Chociaż prawdopodobieństwo użycia broni jądrowej przez Rosję jest bardzo niskie, to jednak jest ono największe od 60 lat. Mimo wzmożonej retoryki rosyjskiej propagandy i zapowiedzi przeprowadzenia testów z taktycznymi pociskami jądrowymi powinniśmy zachować spokój i wiarę w doprowadzenie do końca wojny na Ukrainie bez sięgnięcia przez Rosję po broń jądrową. Agresor będzie zapewne kontynuować w nadchodzących miesiącach wojnę konwencjonalną, licząc na powodzenie swego energetycznego szantażu i ostrą zimę w Europie. W najgorszym wypadku, by ukryć pogarszanie się swojego potencjału militarnego, wykorzysta taktyczną broń jądrową w lokalnym ataku na obiekty ukraińskie. Obecnie nic nie wskazuje na realne zagrożenie dla świata, które mogłoby być spowodowane użyciem przez Rosję strategicznej broni jądrowej, a wykorzystanie taktycznej broni jądrowej tylko przyspieszyłoby klęskę agresora. Miejmy nadzieję, że Putin, mimo iż podjął już wiele nieracjonalnych decyzji, staje się tego coraz bardziej świadomy” – pisze prof. Michał KLEIBER.

PAP/Mieszko Czarnecki/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 grudnia 2024