KE za rozpoczęciem negocjacji akcesyjnych z Bośnią i Hercegowiną
Komisja Europejska (KE) zarekomenduje Radzie Europejskiej rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Bośnią i Hercegowiną – oświadczyła szefowa KE Ursula von der Leyen podczas przemówienia w Parlamencie Europejskim.
Unia Europejska jest gotowa przyjąć Bośnie i Hercegowinę do wspólnoty
.”Dzisiaj podejmiemy decyzję o zaleceniu Radzie rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Bośnią i Hercegowiną” – powiedziała von der Leyen, mówiąc o „imponujących krokach”, jakie państwo to podjęło na drodze do UE.
W lutym 2016 r. Bośnia i Hercegowina złożyła wniosek o członkostwo w UE, a w grudniu 2022 r. otrzymała od KE status kraju kandydującego.
Szefowa KE powiedziała podczas debaty, że w ostatnich latach UE zmieniła podejście do Bałkanów Zachodnich. „Zdaliśmy sobie sprawę, że nie wystarczy tylko czekać, aż Bałkany Zachodnie zbliżą się do nas. Nie wystarczy powiedzieć, że drzwi są otwarte. Musimy także wziąć na siebie odpowiedzialność i w każdy możliwy sposób wspierać (ten region – PAP) na drodze do naszej Unii. Dlatego właśnie stworzyliśmy nasz Plan Rozwoju dla Bałkanów Zachodnich. Właśnie dlatego rozpoczęliśmy negocjacje akcesyjne z Albanią i Macedonią Północną, i dlatego zobowiązaliśmy się zrobić to samo w przypadku Bośni i Hercegowiny” – dodała.
Bałkańskie państwa rozpoczną negocjacje z KE
.Podkreśliła, że Bośnia i Hercegowina poczyniła imponujące reformy. „W nieco ponad rok osiągnięto większy postęp niż (wcześniej) przez ponad dekadę. Po pierwsze, Bośnia i Hercegowina w pełni dostosowała się do naszej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, co ma kluczowe znaczenie w czasach zawirowań geopolitycznych. Po drugie, kraj ten przyjmuje ważne przepisy, np. dotyczące zapobiegania konfliktom interesów, które znajdowały się w martwym punkcie przez siedem lat” – powiedziała, wymieniając w tym kontekście ustawę o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu.
„Po trzecie, zarządzanie przepływami migracyjnymi w dalszym ciągu się poprawia, a negocjacje w sprawie umowy z (unijną agencją ds. ochrony granic) Frontex są gotowe do rozpoczęcia po zatwierdzeniu ram negocjacyjnych przez prezydencję. Po czwarte, ministerstwo sprawiedliwości (BiH) zgodziło się na włączenie do krajowego rejestru karnego wyroków Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii” – poinformowała von der Leyen.
Podkreśliła, że konieczne są dalsze postępy. „Kraj ten pokazuje jednak, że jest w stanie spełnić swoje kryteria członkostwa i aspiracje swoich obywateli, by być częścią naszej rodziny. Przesłanie płynące z Bośni i Hercegowiny jest jasne, więc i nasz przekaz musi być jasny: przyszłość Bośni i Hercegowiny leży w naszej Unii” – podsumowała.
Związek państw zbudowany na dialogu i solidarności
.„Jeśli chcemy myśleć o bardziej zjednoczonej Europie, powinniśmy zmienić nasze podejście do rynku i gospodarki” – pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze prof. Rocco BUTTIGLIONE, włoski polityk, nauczyciel akademicki a także były minister do spraw europejskich
W jego opinii zamiast współpracy preferuje się dziś kontrolę. Mówi się, że dzięki technologii jeden człowiek jest w stanie kontrolować drugiego. Takie myślenie powoduje, że człowiek jest zredukowany do poziomu niewolnika. A przecież możemy zrobić dobry użytek z tych wszystkich niesamowitych rzeczy, nowych wynalazków, właśnie w duchu solidarności. Tylko czy możemy korzystać z postępu w duchu solidarności, a nie kultury indywidualnych i egoistycznych wartości? To jednak nie w smak wielkim tego świata. Żyjemy w chwili zmiany, właśnie wkroczyliśmy w nową epokę. Po konflikcie z komunizmem mamy nową konfrontację, która jest konfrontacją turbokapitalizmu, nieoświeconego kapitalizmu z człowiekiem.
„W Centesimus annus Jan Paweł II przedstawił zarys tej nowej konfrontacji i zaproponował wielki sojusz solidarności z wolnym rynkiem. To było ponad 30 lat temu. Wielkie mocarstwa nie zaakceptowały tego sojuszu. A przecież triumf wolnego rynku nie byłby możliwy bez solidarności. Nie wolno nam o tym zapomnieć” – zaznacza profesor.
Rynek nie jest zjawiskiem naturalnym, ale instytucją stworzoną przez człowieka. Nigdy nie było idealnego rynku. Na takim rynku wszystkie czynniki produkcji byłyby uzwiązkowione, nie byłoby spekulacji cenowych ani bezrobocia. Na prawdziwym rynku są granice, które uniemożliwiają wielu ludziom wejście na ten rynek lub zwykły handel i pracę. Wielu jest marginalizowanych. Sojusz etyki i gospodarki, solidarności i wolnego rynku był dla Polaków kluczem do Unii Europejskiej.
„Wiele się zmieniło. W konstytucję europejską powinny być wpisane wartości chrześcijańskie, ale nie ma czegoś takiego jak konstytucja europejska. Jest tylko traktat lizboński, lecz ten dokument to bardzo słaba podstawa Unii Europejskiej, ponieważ wskazuje, że Unia Europejska to jedynie gospodarka. A wcale tak nie jest. Unia to nie tylko gospodarka” – pisze prof. Rocco BUTTIGLIONE.
Jak opisuje autor artykułu, gospodarka znajduje się w punkcie, w którym łączą się dwie osie, dwa kierunki – następuje wymiana dóbr i wymiana wartości. Jeśli Unia chce mieć przyszłość, nie może opierać się wyłącznie na niezrównoważonej wymianie, wymianie tylko na jednym poziomie. To niemożliwe. A nawet gdyby tak było, byłoby to wyjątkowo odczłowieczające. Tak jak w rodzinie – a Unia Europejska jest rodziną – nie można oczekiwać tylko wymiany dóbr bez wymiany wartości. Dobrze pokazał to kryzys ekonomiczny w Grecji. Na początku tego kryzysu Angela Merkel myślała tylko o wymianie ekwiwalentów. Ale potem zdała sobie sprawę, że materialne podejście, pozbawione wartości duchowej nie może przynieść oczekiwanych rezultatów. Dawała Grekom pieniądze, ale oni nadal byli nieszczęśliwi i nie mogli wyjść z kryzysu.
Tamten czas pokazał, że Unia Europejska może być czymś więcej niż tylko rynkiem swobodnego przepływu dóbr, towarów i ludzi. A nawet musi być czymś więcej. Presja związana z wdrażaniem Planu odbudowy dla Europy jest czymś niezwykłym. To ogromny krok naprzód. Przede wszystkim dlatego, że będziemy mieć wspólny europejski dług. A jak mówił jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, Alexander Hamilton, nic nie łączy ludzi bardziej niż wspólny dług.
„Potrzebujemy też europejskiej opinii publicznej. Kultura to bardzo ważna rzecz, ale jakoś zagubiona w całym europejskim projekcie i tworzących go dokumentach. Kultura to naturalna przestrzeń dla każdego człowieka. To moc wywierania sugestii. A dziś Unia Europejska nie ma nawet tej władzy. Potrzebujemy mocy dawania sugestii sobie samym i światu. Stworzenie wspólnej, europejskiej opinii publicznej oznaczałoby, że można wreszcie dyskutować o sprawach najważniejszych dla Unii Europejskiej” – podsumowuje ekspert.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB