Kluczowy tydzień dla dyplomacji w sprawie Ukrainy [Kaja Kallas]

Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas powiedziała w Brukseli, że trwa teraz kluczowy tydzień dla dyplomacji w sprawie Ukrainy, ponieważ ostatnie rozmowy między delegacjami Ukrainy i USA w sprawie zakończenia rosyjskiej inwazji były „produktywne”. Kaja Kallas wyraziła żal, że nie brała w nich udziału UE.
„Wierzę, że Ukraińcy byli w stanie stanąć w swojej obronie”
.Nie znamy jeszcze rezultatów rozmów (na Florydzie), ale będziemy dzisiaj rozmawiać z ministrem obrony (Denysem Szmyhalem) i z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy (Andrijem Sybihą) – oświadczyła Kallas przed posiedzeniem unijnych ministrów obrony w Brukseli.
Szefowa unijnej dyplomacji powiedziała, że słyszała, iż rozmowy między Ukrainą i USA w sprawie zakończenia rosyjskiej inwazji były „trudne, ale produktywne”. Zauważyła jedynie, że Ukraińcy brali w nich udział sami, bo do rozmów nie została zaproszona UE. Oceniła, że gdyby mieli wsparcie Europy to na pewno ich pozycja przy stole negocjacyjnym byłaby mocniejsza. – Wierzę jednak, że Ukraińcy byli w stanie stanąć w swojej obronie – podkreśliła.
Kaja Kallas powiedziała, że UE może zrobić dwie rzeczy, żeby skutecznie wspierać Ukrainę: po pierwsze kontynuować naciski na Rosję nakładając kolejne sankcje oraz finansując Ukrainę z tzw. pożyczek reparacyjnych zabezpieczonych zamrożonymi rosyjskimi aktywami, czego Kreml się boi. I po drugie: kontynuować wsparcie militarne, finansowe i humanitarne dla Ukrainy.
„Grudniowe posiedzenie przywódców państw UE w Brukseli będzie trwało tak długo, aż uda się podjąć decyzję co do sposobu finansowania Ukrainy”
.Szefowa dyplomacji UE skomentowała również fakt, że premier Belgii sprzeciwia się wykorzystaniu zamrożonych aktywów państwowych Rosji do finansowania Ukrainy; Bart de Wever wysłał w ubiegłym tygodniu list w tej sprawie do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i przywódców państw UE.
– Belgia ma uzasadnione obawy dotyczące ryzyka, ale pozostałe państwa członkowskie oświadczyły, że są gotowe się tym ryzykiem podzielić – oceniła Kaja Kallas. Podkreśliła również, że grudniowe posiedzenie przywódców państw UE w Brukseli będzie trwało tak długo, aż uda się podjąć decyzję co do sposobu finansowania Ukrainy. – Nie wyjdziemy z Rady (Europejskiej) bez rozstrzygnięć – zapowiedziała Kaja Kallas.
Podczas posiedzenia w Brukseli ministrowie obrony przedyskutują m.in. kwestie finansowania Ukrainy i gotowość obronną Unii.
Ukraina pod ścianą?
.Tajne rozmowy przedstawicieli Białego Domu i Kremla na temat zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej przyniosły „porozumienie ramowe”. Ocenę tej propozycji wyrażaną przez wielu rodzimych analityków dobrze obrazuje tytuł: „Skandaliczny plan pokojowy USA i Rosji” – pisze prof. Kazimierz DADAK.
Gdyby autor tych – i autorzy podobnych – słów siedzieli w okopach i walczyli z rosyjskim najeźdźcą albo przynajmniej przeznaczyli oszczędności i przekazywali bieżące dochody na pomoc Ukrainie, to być może mieliby podstawy do tak jednoznacznego zdania.
Tymczasem to podatnik amerykański udzielił Ukrainie ogromnej bezzwrotnej pomocy. Natomiast zdecydowana większość pomocy przekazywanej Ukrainie przez Europę ma formę pożyczek, które wymagają spłaty.
W przyszłym roku tylko koszty związane z prowadzeniem wojny wyniosą co najmniej 120 mld dolarów, z czego Kijów jest w stanie pokryć zaledwie połowę. Pomoc Zachodu jest konieczna także do wypłacania uposażenia pracownikom sektora publicznego i emerytur. Ostatnie spotkania w ramach tzw. Grupy Ramstein wykazały, że Europejczycy nie mają ochoty zastąpić amerykańskiej pomocy. Zatem w istocie rzeczy mamy do czynienia z odwróceniem kota ogonem, czyli zrzuceniem odpowiedzialności na Waszyngton za niezdolność do stawienia czoła Rosji przez samych najbardziej zainteresowanych.
Europejczycy od dawna wiedli dolce vita kosztem USA. Skutkiem tego Włochy, Francja i Wielka Brytania stoją dzisiaj na skraju bankructwa. Także Polska szybko zmierza w tym kierunku. Co więcej, nasz rząd wydaje miliony na program pilotażowy mający na celu przejście do systemu czterodniowego tygodnia pracy. Jeśli prawdą jest to, że Putin prowadzi wobec nas wojnę hybrydową i niebawem może nas napaść, to oczywistym wnioskiem winien być postulat zwiększenia wysiłków celem mobilizacji sił i środków, a nie myśl o poszerzeniu czasu wolnego!
Ramowy plan pokojowy przynosi Rosji bardzo poważne korzyści, spełnia jej główne postulaty. Fakt ten nie sprawia piszącemu te słowa najmniejszej przyjemności, ale tutaj czynnikiem decydującym nie jest czyjekolwiek dobre samopoczucie, tylko sytuacja na froncie.
Od dwóch lat inicjatywa w wojnie należy do Rosji – powoli i nieubłaganie zyskuje ona coraz większą przewagę. To zjawisko jest skutkiem wielu błędów i zaniedbań, bynajmniej nie tylko popełnionych przez zachodnich polityków. Dość powiedzieć, że sama Ukraina, pomimo poświęcenia i trudów milionów ludzi nie uczyniła tak podstawowego kroku, jakim jest mobilizacja mężczyzn od 18. roku życia – obowiązek ten dotyczy tylko osób od 25. roku życia. Co więcej, 26 sierpnia br. ukraiński parlament przegłosował ustawę, na mocy której mężczyźni w wieku 18–22 lat uzyskali prawo wyjazdu z kraju – miało z tego skorzystać już 100 tys. osób. Trudno o bardziej jednoznaczne świadectwo tego, jak bardzo społeczeństwo jest zmęczone wojną. Jeśli do tego dodamy liczne skandale korupcyjne sięgające najwyższych szczebli władzy, to gdzie można szukać nadziei, że tok zmagań ulegnie zmianie?
Zarys planu pokojowego świadczy o braku sukcesu w zmaganiach z Rosją. Jest to poważny uszczerbek na wizerunku Zachodu, szczególnie NATO. Ten rozwój sytuacji jest wynikiem zupełnego braku realizmu w prowadzeniu wojny i taki sam błąd w tej chwili popełniają ci, którzy mówią o „skandalicznym planie”.
Rosyjsko-ukraińską wojnę malowano jako zmagania pomiędzy dobrem i złem, liberalną demokracją i autorytaryzmem. W tych kategoriach wyższość Zachodu była niepodważalna. Tymczasem o wyniku konfliktu zbrojnego nie decyduje wyższość moralna, tylko wyższość w zakresie potencjału gospodarczego, demograficznego i technologicznego. Kreml postrzega tę wojnę w kategoriach egzystencjalnych: być albo nie być, i z tego powodu przestawił gospodarkę na tory wojenne. Natomiast Zachód w najmniejszym stopniu nie zmienił polityki gospodarczej i tym sposobem pod koniec czwartego roku wojny nie jest nawet w stanie w pełni zaspokoić ukraińskich potrzeb w zakresie amunicji artyleryjskiej. Biorąc pod uwagę zdecydowaną przewagę potencjału Rosji nad Ukrainą, wynik zmagań nie może stanowić zaskoczenia.
Polityka prowadzona przez administrację Joego Bidena (i NATO) wynikała z jednej strony z ogromnego niedoszacowania długofalowych możliwości Rosji, a z drugiej z niezwykłego przecenienia skutków sankcji gospodarczych. Politycy zachodni sądzili, że Rosję da się zmusić do kapitulacji tanim kosztem. Tym sposobem mieliśmy do czynienia z daleko idącą asymetrią działań – Rosja rzuciła wszystko na szalę, a Zachód pokładał nadzieje w swej moralnej wyższości.
Dodajmy, że nie można mieć pewności, iż daleko idąca mobilizacja NATO przyniosłaby oczekiwane skutki. Armia ukraińska, choć przed 2022 r. dozbrajana i w części ćwiczona według natowskich standardów, nie była w pełni gotowa do wojny. Wcześniejsze dostarczenie bardziej zaawansowanego uzbrojenia niekoniecznie istotnie zmieniłoby wynik wojny, bo potrzeba wielu miesięcy, aby oswoić żołnierzy z nowym sprzętem, i potem kolejnych wielu miesięcy ćwiczeń, aby poszczególne rodzaje broni były w stanie ze sobą współpracować. Ten fakt doskonale obrazuje to, że pierwsza strata przekazanego Ukrainie F-16 była wynikiem własnego, a nie nieprzyjacielskiego ognia. Tymczasem Kijów nie miał wystarczających nadwyżek siły żywej, które mogłyby w spokoju na tyłach przejść konieczne szkolenie. Mówiąc wprost, Zachód postawił przed Ukrainą (i sobą) bardzo trudne zadanie.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-kazimierz-dadak-ukraina-pod-sciana/
PAP/MB





