Krakowski IPN pożegnał szczątki żołnierza podziemia niepodległościowego

W rodzinnej miejscowości Stanisława Klapera ps. „Błachut”, „Ciepły” w Kościelisku k. Zakopanego, odbyły się uroczystości pogrzebowe żołnierza Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica”, zamordowanego przez komunistów w 1947 r. Szczątki Klapera odnalazł Krakowski IPN w 2023 r. podczas prac ekshumacyjnych na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

„Gdy go mordowano w Krakowie, miał zaledwie 23 lata”

.Uroczystości rozpoczęła msza w kościele św. Kazimierza Królewicza w Kościelisku, po której szczątki bohatera spoczęły w miejscowym grobie rodzinnym. Uroczystość z ceremoniałem wojskowym, przygotował krakowski oddział IPN przy współpracy żołnierzy 5. Pułku Dowodzenia 2. Korpusu Polskiego.

Przed rozpoczęciem nabożeństwa dyrektor IPN w Krakowie dr hab. Filip Musiał przekazał na ręce rodziny Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, przyznany pośmiertnie Stanisławowi Klaperowi przez prezydenta RP Karola Nawrockiego.

– Gdy go mordowano w Krakowie, miał zaledwie 23 lata. Zamordowano go w konsekwencji przemyślanego procesu, który zorganizowano w Nowym Targu. Odbył się on tutaj z dwóch powodów: po pierwsze, by stał się przestrogą dla wszystkich innych żołnierzy i partyzantów podziemia niepodległościowego oraz dla tych, którzy ich wspierali. Przekaz tego procesu miał być jasny – jeśli będziecie walczyć o niepodległość Polski, zostaniecie zgładzeni – mówił dr Musiał.

Jak dodał, proces ten miał również drugi, propagandowy cel: – Zorganizowano go tutaj, na Podhalu, aby wzmocnić przekaz komunistycznej propagandy, która bohaterów kazała nazywać bandytami, a podziemie niepodległościowe – kryminalizować – zaznaczył.

Stanisław Klaper „Błachut”, „Ciepły” urodził się 24 października 1924 r. w Kościelisku w powiecie nowotarskim. W 1945 r. został przymusowo wcielony do Ludowego Wojska Polskiego, gdzie służył m.in. w 1. Berlińskim Pułku Artylerii Lekkiej. W maju 1946 r. otrzymał przepustkę do rodzinnej miejscowości, by uczestniczyć w prymicji swojego starszego brata – kapłana. Do jednostki już nie wrócił. Zdecydował się wstąpić do partyzantki niepodległościowej Józefa Kurasia „Ognia”, działającej na Podhalu.

Krakowski IPN upamiętnił Stanisława Klapera

.W szeregach Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica” walczył w 2. kompanii dowodzonej przez Stefana Ostaszewskiego „Ryśka”, a następnie Jana Kolasę „Powichra”. Brał udział w licznych akcjach zbrojnych grupy na terenie Podhala, Spisza i Słowacji.

7 grudnia 1946 r. w Dolinie Starorobociańskiej w Tatrach doszło do starcia oddziału „Błyskawicy” z grupą operacyjną Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Po walce Klaper został aresztowany i przekazany w ręce komunistycznych służb.

Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie, podczas sesji wyjazdowej w Nowym Targu 15 stycznia 1947 r., skazał go na karę śmierci. Wyrok wykonano 3 lutego 1947 r. w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie. Ciało Klapera potajemnie pogrzebano w nieoznaczonym miejscu na cmentarzu Rakowickim.

Po ponad siedemdziesięciu latach, w lipcu 2023 r., jego szczątki zostały odnalezione podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych przez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN. W ceremonii pogrzebowej wzięli udział przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej, Wojska Polskiego, władz samorządowych, kombatanci, mieszkańcy Podhala oraz rodzina Stanisława Klapera.

Polski spór o żołnierzy wyklętych. O zmarłych tylko dobrze – albo wcale

.Spór o żołnierzy wyklętych nie ma wymiaru wyłącznie merytorycznego, ale przede wszystkim ideowy i polityczny. Pamięć o nich oderwała się od rzeczywistości historycznej; przekształciła się w autonomiczny byt o randze symbolu, z którym można postąpić tylko w dwojaki sposób: albo zdeptać, albo postawić na piedestale. Pomiędzy sferą sacrum i profanum nie leży już nic – z wyjątkiem prawdy – pisze Patryk PALKA.

Dyskusja o żołnierzach wyklętych ma kilka wymiarów. Pierwszy z nich to rozmowa o faktach. Jest domeną wąskiej grupy specjalistów i osób zainteresowanych zgłębianiem wiedzy naukowej na temat polskiego podziemia niepodległościowego. Drugi wymiar przyjmuje postać sporu ideowego. W mniejszym stopniu chodzi w nim o fakty, w większym o przekonania. Te ostatnie mają rozmaite źródła: własne wspomnienia, tradycję rodzinną, ogólny światopogląd (zarówno osobisty, jak i właściwy najbliższemu ideowo otoczeniu), zasłyszane hasła obecne w dyskursie publicznym, przeczytane teksty i książki – często niestety o marnej jakości merytorycznej. Wreszcie trzeci wymiar – polityczny. Nie chodzi w nim ani o fakty, ani o przekonania. Jego domeną są emocje i pragnienie zbicia kapitału społecznego na konsekwentnie podgrzewanym konflikcie. 

Termin „żołnierze wyklęci” jest bardzo ogólny i mało precyzyjny. Odnosi się do wszystkich żołnierzy podziemia niepodległościowego, którzy po wkroczeniu Sowietów do Polski w 1944 r. postanowili kontynuować zbrojną walkę także z tym okupantem, aż do momentu osiągnięcia celu, jakim było wyzwolenie ojczyzny spod obcego panowania. Do tego grona zaliczają się zatem zarówno najwięksi polscy bohaterowie XX w., pokroju rtm. Witolda Pileckiego czy gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, jak i postaci kontrowersyjne, takie jak Józef Kuraś ps. „Ogień” czy Zygmunt Szendzielarz ps. „Łupaszko”, co do których opinie historyków są wyraźnie podzielone, a nawet osoby pokroju Romualda Rajsa ps. „Bury”, które – jak dowodzi śledztwo IPN zamknięte w 2005 r. – dopuściły się zbrodni na ludności cywilnej o znamionach ludobójstwa, co kontestuje jedynie niewielka grupa badaczy.

Ogółem do grona żołnierzy wyklętych należało, według najnowszych ustaleń, ok. 120–180 tys. osób. Ówczesne podziemie niepodległościowe, zwane zazwyczaj „drugim podziemiem” lub „podziemiem antykomunistycznym”, składało się z szeregu organizacji o różnym profilu ideowym i politycznym, których przedstawiciele mieli inne wizje odrodzonej Polski. Łączyła ich idea walki o niepodległość. Jakakolwiek próba dokonania generalizacji i zamknięcia tego środowiska w sterylnych pojęciach, takich jak „bohaterowie” czy „bandyci”, mija się z celem. Również określenie „żołnierze wyklęci” wydaje się wobec tego dalece niewystarczające.

Współcześnie – inaczej niż w latach 90., kiedy wymyślono to pojęcie – problemem nie jest fakt, że tematyka podziemia antykomunistycznego nie gości w debacie publicznej (co wówczas uzasadniało zbiorcze zastosowanie epitetu „wyklęci”). Dziś kwestią najbardziej palącą jest to, że owa problematyka jest stale obecna w społeczno-politycznym dyskursie, a mimo to nie wynika z tego nic poza podkręcaniem emocji i wzmożeniem polaryzacji.

Mimo wypędzenia armii niemieckiej z terenów okupowanej Polski nie złożyli broni, ponieważ ich cel nie został osiągnięty. Kraj został włączony w sowiecką strefę wpływów. Nie był wolny, wobec czego znaczna część żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego postanowiła kontynuować walkę. Wyklęci nie mogli po prostu wrócić do normalności i zaangażować się w dzieło pokojowej odbudowy Polski. Dowodzi tego przypadek gen. „Nila” oraz innych zamordowanych przez bezpiekę i NKWD polskich bohaterów wojennych, którzy w 1945 i 1947 r. skorzystali z propozycji „amnestii”. Po ujawnieniu się nie poszli na ugodę z komunistami, nie mogli – wówczas złamaliby przysięgę wojskową, a wtedy żaden z nich nie byłby już sobą. Swoją niezłomną postawę przypłacili życiem. Alternatywą dla pozostałych, których jeszcze nie wykryto – również niezdolnych do porzucenia swoich przekonań – był las. 

Ci, którzy utożsamiają żołnierzy wyklętych z bandytami, głupcami, „którzy zapomnieli, że wojna się dawno skończyła”, odmawiający im prawa do obecności w przestrzeni publicznej, okazywania szacunku czy wspominania podczas lekcji historii, albo nie mają świadomości przywołanych faktów, albo celowo je ignorują. Jest jeszcze druga grupa, której członkowie ślepo wierzą, że każdy żołnierz wyklęty był bohaterem bez skazy, bądź są przekonani, że wierność idei niepodległości i oddanie sprawie polskiej to wystarczająco dużo, by uzasadnić zbrodnie na ludności cywilnej.

Realia, w których przyszło im żyć, wydobywały z człowieka najgorsze instynkty. W wojnie, także partyzanckiej, nie ma nic wzniosłego. Depcze moralność, dławi człowieczeństwo, sieje śmierć i spustoszenie. Trzeba niezwykłej determinacji i duchowej siły, żeby dać temu odpór, nie zapomnieć, o co się walczy, jakiej granicy nie wolno przekroczyć. Zdecydowanej większości żołnierzy wyklętych się to udało. Nie byli ludźmi bez skazy, lecz prawdziwe bohaterstwo, szczególnie w warunkach walki o narodowy byt, dalekie jest od ideałów z bajek. Zamiast lśniącej zbroi, nosi podarty płaszcz i ubłocone buty.

Jeśli słyszę dziś, że dzięki żołnierzom wyklętym żyjemy w wolnym państwie i mówimy po polsku, traktuję to jako swoistą metaforę. W gruncie rzeczy nie chodzi przecież o samą w sobie partyzantkę przeciw komunistom, ale ideę, którą wyklęci reprezentowali. Byli ostatnimi żołnierzami, którzy z bronią w ręku walczyli o wolność Polski. A dzięki ciągłości tej idei, podtrzymywanej m.in. przez członków podziemia antykomunistycznego, rzeczywiście możemy dziś cieszyć się wolnością. 

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/patryk-palka-zolnierze-wykleci/

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 października 2025