Marsz Niepodległości 2024 w Warszawie - imprezą w pełni legalną

Prezydent Warszawy zgodził się, aby Marsz Niepodległości 2024 przeszedł ulicami stolicy. Tym samym marsz odbędzie się jako zgromadzenie legalne i przejdzie po dotychczasowej trasie. Pozwolenie wydane zostało na zgromadzenie, które odbędzie się 11 listopada w godzinach 14-21.

Co wpłynęło na decyzje prezydenta Warszawy

.Decyzja stołecznego ratusza została opublikowana w warszawskim Biuletynie Informacji Publicznej.

„Bardzo dobre wieści. Marsz Niepodległości 2024 przejdzie ulicami Warszawy jako zgromadzenie legalne po dotychczasowej trasie z Ronda Romana Dmowskiego na błonia Stadionu Narodowego” – napisał na portalu X prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Bartosz Malewski.

Rzeczniczka stołeczna ratusza Monika Beuth powiedziała, że „zgodnie z zapowiedziami prezydenta, prawidłowo złożony wniosek, który nie budził wątpliwości natury prawnej, został zarejestrowany, tak jak każde inne zgromadzenie”.

Chodzi o zgromadzenie stacjonarne na obszarze ronda Dmowskiego i pl. Defilad (prostokąt wyznaczony liniami ulicy Al. Jerozolimskie od ronda Dmowskiego do wysokości ul. Pankiewicza, przedłużenie linii ul. Pankiewicza w stronę Pałacu Kultury i Nauki do tego budynku, z drugiej strony linia wyznaczona ul. Marszałkowską do ul. Złotej oraz przedłużenie linii wzdłuż ul. Złotej do budynku Pałacu Kultury i Nauki), a także przemarszu trasą: Al. Jerozolimskie, most Poniatowskiego, ul. Wał Miedzeszyński (zejście pętlą z mostu), ul. Wybrzeże Szczecińskie, ul. Siwca z zakończeniem na błoniach Stadionu Narodowego.

Wcześniej stołeczny ratusz odmówił wydania pozwoleń na zorganizowanie 11 listopada zgromadzeń na trasie od ronda Dmowskiego do Stadionu Narodowego. Jak przekazał, Stowarzyszenie Marsz Niepodległości złożyło 28 września 2024 r. pierwsze zawiadomienie o zgromadzeniu zwołanym 28 października od godz. 21 do 12 listopada do godz. 1.

„Organizator złożył następnie kolejne, praktycznie tożsame w treści zawiadomienia różniące się jedynie początkową datą planowanej aktywności” – wyjaśnił ratusz, dodając, że w każdym zawiadomieniu o zgromadzeniu zadeklarowano udział 100 tys. osób. W wydanej odmowie urząd zaznaczył, że sposób składania zawiadomień przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości nie pozwala uznać, które z nich jest w rzeczywistości prawdziwe i będzie przeprowadzone, bo w żadnym z kolejnych zgłoszeń organizator nie wycofał się z wcześniej złożonych zawiadomień.

Ratusz podał też, że wszystkie te zgłoszenia były przedwczesne. Mimo to urzędnicy wystąpili do policji, straży pożarnej, pogotowia ratunkowego i do Zarządu Transportu Miejskiego o ocenę planowanych zgromadzeń.

„Odpowiedzi, jakie zostały udzielone, jednoznacznie świadczą o tym, że organizacja zgromadzenia w przyjętej przez organizatora formule (w pierwszym zgłoszeniu jest to łącznie 16 dni, w późniejszych składanych zawiadomieniach ta liczba odpowiednio maleje), będą miały bardzo negatywny wpływ na funkcjonowanie miasta i działania służb ratunkowych oraz transportu publicznego, doprowadzając do paraliżu komunikacyjnego znacznej części Warszawy, co z kolei spowoduje zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców” – informował tydzień temu ratusz.

Marsz Niepodległości 2024 obędzie się bez przeszkód

.Stowarzyszenie odwołało się od tej decyzji do Sądu Okręgowego, a później Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Obydwie instancje utrzymały decyzję prezydenta miasta, choć sąd okręgowy przyznał rację Stowarzyszeniu, że wnioski zostały złożone „w terminie”.

W ostatnich latach Stowarzyszenie organizowało Marsz Niepodległości 2024 w formie zgromadzeń cyklicznych. Obecnie nie ma zgody na taką formę zgromadzenia, wojewoda mazowiecki wydał bowiem decyzje odmowne.

Na początku września w siedzibie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości policja prowadziła przeszukanie w związku ze śledztwem w sprawie przestępstw, do których miało dojść podczas marszu w 2018 r. Policja przeprowadziła też przeszukanie w domu byłego przewodniczącego Stowarzyszenia Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza.

Prokuratura nadzoruje śledztwo dotyczące szeregu przestępstw zaobserwowanych w czasie tego marszu. Śledczy przeanalizowali nagrania z marszu, na których zarejestrowano, jak jedna z osób należących do straży Marszu Niepodległości wyraża groźbę karalną w stosunku do innej osoby. Zajmują się również treścią haseł eksponowanych na transparentach niesionych podczas marszu i skandowanych przez uczestników.

11 listopada – jest dniem radości

.”Zapłaciliśmy za to jako naród wielką cenę. W samej tylko I wojnie światowej, walcząc po różnych stronach frontu, w ramach różnych armii, zginęło pół miliona naszych obywateli – pół miliona Polaków. Wcześniej jednak krwawiliśmy się wielokrotnie – w czasie powstania kościuszkowskiego, w wojnach napoleońskich, krwawiliśmy się w czasie powstań listopadowego i styczniowego. Krwawiliśmy się – właściwie można powiedzieć – prawie że nieprzerwanie w działalności konspiracyjnej, w walce o polskość i o Polskę przez długie 123 lata, kiedy nie było jej na mapie.

Straciliśmy ją przez warcholstwo, przez zdradę, przez głupotę, przez zacietrzewienie, przez tyle naszych narodowych przywar, które spowodowały, że Polska z jednego z największych i najsilniejszych państw w Europie – tej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, ale w istocie wielu narodów – stała się państwem upadłym, które zostało rozdarte przez sąsiednie mocarstwa; państwa, którymi wcześniej rządziła, których stolice okupowała, które wcześniej lekceważyła. To one zmazały ją z mapy. To wielka lekcja historii.

Mam nadzieję, że jest pamiętana nie tylko przez nas, ale że będzie pamiętana przez wszystkie następne pokolenia Polaków aż do końca istnienia świata. Bo wierzę w to, że dzięki także i tej pamięci tak długo będzie istniała niepodległa, suwerenna, wolna Rzeczpospolita.

Wtedy, w 1918 roku, ten koniec wojny, tamta hekatomba, to zniszczenie królestw i cesarstw spowodowały, że na skutek różnego rodzaju politycznych zabiegów nasz wysiłek państwowy i narodowowyzwoleńczy przyniósł wspaniały, wymarzony, przywitany łzami wzruszenia efekt – wolne, niepodległe, suwerenne państwo. Czasem mówią: „To był cud”. Nieprawda. Oczywiście na pewno była w tym wielka opieka Opatrzności, były w tym 123 lata modlitw, wiary w to, że Polskę uda się odzyskać. Ale przede wszystkim była siła – wielka siła narodu. Narodu, który trwał, wierzył, walczył, podtrzymywał na różne sposoby swoje istnienie, swój język; który pielęgnował swoje elity; który zwalany na kolana wstawał za każdym razem; który nie załamywał się tym, że ginęli kolejni; który szedł naprzód, wierząc w to, że odzyska swoje państwo” – Andrzej DUDA, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 października 2024