Między czułością a niezależnością. Międzynarodowy Dzień Kota

Choć od wieków mieszka obok człowieka, nigdy naprawdę nie dał się oswoić. Kot pozostaje symbolem niezależności, intuicji i elegancji. Międzynarodowy Dzień Kota, obchodzony 8 sierpnia, to nie tylko okazja do wrzucania zdjęć pupili do sieci. To moment, by przyjrzeć się tej fascynującej relacji człowieka ze zwierzęciem, które żyje obok nas, ale zawsze trochę obok.
Międzynarodowy Dzień Kota
.Kot domowy, Felis catus, od tysięcy lat towarzyszy człowiekowi, a mimo to wciąż zachowuje coś z dzikości. Nie oddał człowiekowi pełnej kontroli nad sobą, co różni go od psa, który przez wieki ulegał tresurze, selekcji i podporządkowaniu. Kot jest z nami, bo chce. Nie dlatego, że musi.
Międzynarodowy Dzień Kota został ustanowiony w 2002 roku przez International Fund for Animal Welfare. Miał zwracać uwagę na sytuację bezdomnych zwierząt i promować odpowiedzialną adopcję. Dziś święto stało się także okazją do przypomnienia, że kot nie jest tylko słodką kulką sierści na kanapie. To drapieżnik, nocny łowca. Zwierzę, które potrzebuje przestrzeni, spokoju i szacunku dla swojej odrębności.
Kot nie tylko uczy nas, jak cenić samotność. Pokazuje też, jak komunikować się ciszą. Jego obecność jest często bardziej obecnością emocji niż fizycznego dotyku. Wchodzi do pokoju bezszelestnie, siada obok, patrzy. Nie oczekuje niczego poza tym, by być brany takim, jaki jest.
W wielu kulturach kot był symbolem duchowości. W starożytnym Egipcie czczono go jako świętego. Uważano, że chroni dom przed złymi duchami. W Japonii koty symbolizują szczęście. W Europie Środkowej przez wieki były ofiarami zabobonów, wiązanych z czarownicami i demonami. Ich tajemnicze spojrzenie i niezależne zachowanie wywoływały nieufność.
Kot jest naszym terapeutą
.Współczesna nauka docenia koty nie tylko jako towarzyszy życia, ale też jako naturalnych terapeutów. Ich obecność obniża poziom stresu. Mruczenie działa uspokajająco, a kontakt z kotem może obniżyć ciśnienie krwi. Ale relacja ta działa tylko wtedy, gdy człowiek nie próbuje kota zmieniać. Kot nie potrzebuje właściciela. Potrzebuje partnera.
W Polsce żyje kilka milionów kotów domowych. Niestety tysiące z nich trafiają do schronisk, są porzucane lub żyją na ulicy. Międzynarodowy Dzień Kota to także przypomnienie o obowiązku kastracji, o odpowiedzialnej adopcji i o tym, że zwierzę to nie zabawka ani chwilowa moda. To zobowiązanie.
Świętując 8 sierpnia, warto zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na kota nie jak na domowe zwierzątko, lecz jak na lustro ludzkiej potrzeby bliskości, niezależności i wolności. Kot nie mówi, nie słucha komend, ale rozumie. Jest mistrzem obecności bez nacisku. I może właśnie dlatego jest dziś jednym z najbliższych towarzyszy współczesnego człowieka.
Jak żyją kot z kotem?
Jeżeli koty się ze sobą tłuką, to ich celem nie jest podporządkowanie drugiego, tylko to, żeby tamtego nie było. Najlepiej, żeby się wyprowadził albo zniknął; zdarza się, że jakieś koty się przyjaźnią, ale to wyjątki – przekonuje Joanna IRACKA, lekarz weterynarii i behawiorystka.
Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Kota. Ma pani koty?
Joanna IRACKA, lekarz weterynarii i behawiorystka: Mam, dwa. Chętnie miałabym więcej, ale koty generalnie nie lubią innych kotów, nierzadko mieszkając razem zaledwie się tolerują, ale ponieważ się nie biją, to opiekunowie nie zdają sobie sprawy z tego, że jest im źle razem. Jak mają dużą przestrzeń, to po prostu starają się nie spotykać. Jak mają mniejszą, no to gorzej.
A jeżeli zgodnie jedzą obok siebie z miseczek?
Joanna IRACKA: O, to w ogóle o niczym nie świadczy z wyjątkiem tego, że chcą jeść. I nie powinny tak naprawdę jeść obok siebie, bo koty nie jedzą w grupie – nie jest to zajęcie zespołowe. Znacznie lepiej, nawet jak koty się bardzo lubią i się dobrze dogadują, karmić je osobno, tak żeby się nie widziały. Często zwracam uwagę moim pacjentom, że jest mnóstwo sygnałów świadczących o tym, że ich koty się nie lubią i starają się mieć jak najmniej ze sobą wspólnego, na co słyszę „ale bez problemu jedzą razem”. No tak, jak są głodne to przychodzą i jedzą.
Jak wielu opiekunów kotów skarży się na problemy z ich karmieniem?
Joanna IRACKA: Często, ale wszystko zależy od konkretnego zwierzęcia. Są koty, które zawsze chętnie jedzą i nie grymaszą. Są takie, które będą jadły tylko jeden rodzaj jedzenia, koniec kropka. Ale zdarzają się też takie egzemplarze, które nie dadzą się namówić na nic mokrego, będą jadły tylko suchą karmę, choć nie powinny. Jak ktoś ma pięć kotów, to każdy z nich prawdopodobnie będzie lubił coś innego – mają swoje smaki. Jest jednak szansa, że jeśli małego kociaka będziemy przyzwyczajać do dużej różnorodności karmy, to w dorosłości więcej różnego rodzaju pokarmów będą akceptować. Ale i tak będzie to bardzo indywidualne.
Koty to takie „dziwoki” wśród zwierząt. Np. nie wyczuwają słodkiego smaku. Dlaczego?
Joanna IRACKA: Bo w zasadzie nie mają receptorów odpowiedzialnych za jego wyczuwanie, choć zdarzają się pojedyncze osobniki, które lubią słodkie rzeczy, ale generalnie to nie jest smak, który zwraca ich uwagę. Koty to mięsożercy, więc nie miały ewolucyjnej potrzeby, aby wyszukiwać miód czy słodkie owoce.
Dlaczego koty mruczą?
Joanna IRACKA: Z różnych powodów. Czasem dlatego, że się samoleczą, bo wibracje towarzyszące mruczeniu mają korzystne, gojące działanie, regenerujące mięśnie i układ kostny. Poza tym mruczą, kiedy są zadowolone, ale także wówczas, kiedy je coś boli albo są zaniepokojone. Opiekun kota rozpozna z kontekstu, z całej mowy ciała zwierzęcia o co w danym momencie mu chodzi, co do nas mówi. Być może dałoby się przeprowadzić analizę akustyczną i na jej podstawie znaleźć różnice w mruczeniu przy różnych stanach emocjonalnych, ale tak „na ucho” jest to niemożliwe.
Proszę powiedzieć, dlaczego koty udeptują swoich właścicieli łapkami?
Joanna IRACKA: Uważa się, że to zachowanie przetrwałe z wczesnego dzieciństwa, dlatego że kocięta, kiedy są głodne, ugniatają gruczoły mlekowe matki, żeby przyspieszyć wypływanie mleka. Szczenięta też tak robią.
Koty się pocą?
Joanna IRACKA: Tak, ale wyłącznie na łapkach, a raczej na ich opuszkach – tylko tam mają gruczoły potowe. Innym ich sposobem na chłodzenie się jest dyszenie.
Czy istnieją koty mańkuty?
Joanna IRACKA: Tak, koty mają swoje preferencje, u różnych osobników przeważa prawa albo lewa strona. Kotki częściej bywają „prawołapne”, a kocury lewo. Proponuję, aby zaobserwować u swojego kota, której łapki chętnie używa, np. żeby wyciągnąć coś z jakiegoś zakamarka.
Czym się różni koci nos od ludzkiego?
Joanna IRACKA: Koci nos, a więc i węch, jest o wiele bardziej czuły, niż u człowieka, co pozwala im na identyfikację osobników, wyczucie zarówno ofiar, jak i drapieżników, daje im bardzo dużo informacji o świecie.
Koty są także wyposażone w narząd Jakobsona albo inaczej lemieszowo-nosowy – to takie specjalne narzędzie do wykrywania feromonów (u człowieka jest on w zaniku), z którego informacja jest przekazywana w pierwszej kolejności do układu limbicznego, czyli tego, który zawiaduje emocjami i wpływa na wydzielanie hormonów.
Koty też wydzielają feromony, używają ich m.in. do znakowania swojego otoczenia ocierając się policzkiem. Np. jak kot, jest odprężony, dobrze się czuje i pociera się o różne punkty, zostawi tam feromony i kiedy znajduje się ponownie w ich zasięgu, to wie, że to jest miejsce bezpieczne. Jeżeli kot jest pobudzony seksualnie – np. kotka w rui – i znakuje moczem, to zostawi informacje o swoim stanie reprodukcyjnym, w ten sposób informuje samca, że tu jest. A kocur po zapachu moczu jest w stanie rozpoznać, jak dawno ten znak został zostawiony i o jakiej porze warto szukać partnerki. Poza tym znakowanie terenu służy temu, żeby zawiadomić inne koty, że ten obszar jest zajęty, co pozwala unikać spotkań z innymi osobnikami tego samego gatunku – koty to zwierzęta terytorialne.
A czym się charakteryzują kocie uszy?
Joanna IRACKA: Są trochę podobne do radarów. Koty słyszą bardzo dobrze w porównaniu do ludzi, słyszą też inne częstotliwości, np. ultradźwięki, które są często są wydawane przez ich ofiary. Potrafią ruszać każdym uchem niezależnie, kręcić nimi o 180 stopni, w czym pomagają im 32 mięśnie.
Ludzie bywają uczuleni na koty. Ale podobno koty, jeden na 200, też bywają uczulone na ludzi.
Joanna IRACKA: Ja nie miałam takiego pacjenta, ale oczywiście jest to możliwe, bo można się uczulić na każde obce białko.
Co powinien myśleć człowiek, kiedy kot przynosi mu upolowaną zdobycz? Chce mnie nakarmić?
Joanna IRACKA: Kot poluje niezależnie od tego czy jest głodny, czy nie. I jeżeli czegoś nie zje, no to przynosi to do domu. Poza tym szuka kontaktu z człowiekiem, więc jeśli nie jest głodny, to być może przychodzi do niego także ze zdobyczą.
Natomiast znam opowieść o takiej parze kotów, oba były wychodzące i polujące, gdzie jeden ze zwierzaków po złamaniu łapy nie mógł wychodzić na zewnątrz i wtedy drugi kot przynosił mu upolowaną myszkę, co wcześniej mu się nie zdarzało.
Na jakie kłopoty wychowawcze najczęściej skarżą się osoby, które przychodzą do pani z kotami?
Joanna IRACKA: Na załatwianie się poza kuwetą i na problemy w relacjach między kotami. Jak się ma kilka kotów, to należy się spodziewać, że takie się pojawią trzeciej kolejności ludzie skarżą się na agresywne zachowania wobec opiekunów, ale często okazuje się, że nie jest to agresja, tylko przeniesienie łowieckich zachowań.
To zajmijmy się teraz kuwetą: nie chcą się do niej załatwiać, bo jest nieposprzątana, czy dlatego, że jest za mała i jest im niewygodnie?
Joanna IRACKA: Oba powody są dobre, żeby ją omijać. No i jeszcze może w grę wchodzić nieodpowiedni, zdaniem kota, żwirek. Proszę mi wierzyć, że kupienie kotu nowej, dużej, wygodnej kuwety z akceptowalnym dla niego żwirkiem, jest niczym podniesienie stopy życiowej – kot nie tylko nie będzie brudził, ale będzie szczęśliwszy.
Poza tym, może się okazać, że – jeśli w domu jest kilka kotów – to jeden poluje na drugiego i czai się właśnie koło kuwety. Powodów może być wiele – np. kuweta stoi w łazience koło pralki i kot się kiedyś przestraszył, kiedy zaczęła wirować. Albo kiedyś coś go zabolało, kiedy się załatwiał, i teraz kojarzy kuwetę z bólem. Każdego kota trzeba rozczytać indywidualnie.
Tak, zwłaszcza, że brak właściwego odczytania sygnałów może zostać ukarany. Mój Draco, kiedy nie łapiemy od razu, o co mu chodzi, wskakuje na parapet i zaczyna strącać doniczki. I od razu wszyscy zaczynają się nim interesować.
Joanna IRACKA: Kot będzie stosował takie środki, które kiedyś zadziałały. Zwykle pierwszy raz to będzie czysty przypadek, ale błyskawicznie powiąże fakty ze sobą. Jeżeli potraficie ignorować na przykład miauczenie albo drapanie fotela, to właśnie gorzej wam idzie z tłuczeniem doniczek.
Można w jakiś sposób skarcić kota, np. na niego krzyknąć?
Joanna IRACKA: Można, tylko najpierw należy go nauczyć skojarzenia konkretnego słowa z jakąś drobną przykrością, która ustaje, kiedy przestaje daną rzecz robić. Wtedy kot będzie wiedział, że takie hasło oznacza „przestań robić to, co robisz”.
Ja wprowadzam takie słowo dla kota w ten sposób, że go leciutko pukam w nosek, jak robi coś, czego ma nie robić – np. obgryza kwiatek – i mówię „psik”. On oczywiście obgryza dalej, więc powtarzam pukanie i „psikanie”. Wreszcie, za 15 razem mniej więcej, dochodzi do wniosku, że jednak już nie chce tego pukania, które nie jest wprawdzie dotkliwe, ale nieprzyjemne.
Które zwierzę jest bardziej inteligentne, pies czy kot?
Joanna IRACKA: A jak chce to pani mierzyć? Pies jest zwierzęciem społecznym i udomowionym, w związku z czym współpracuje z człowiekiem. Bardzo łatwo się uczy. I jest w ogóle zainteresowany współpracą. Koty nie są społeczne ani udomowione, żyją swoim własnym życiem.
Niemniej jednak można je szkolić, co zresztą jest fajnym sposobem na zużycie kociej energii, zwłaszcza kotów niewychodzących, które mają życie pozbawione stymulacji.
Uczenie takiego kota wykonywania poleceń na komendę jest dla niego rozrywką umysłową – musi odgadnąć, czego my chcemy, żeby uzyskać nagrodę. To musi być coś, na czym kotu zależy, bez tego nie będzie współdziałania, bo nie jest sam z siebie specjalnie zainteresowany współpracą – ani z człowiekiem, ani z innymi kotami, choć zdarza się, że kotki potrafią wspólnie odchowywać dzieci, razem ich bronią i karmią.
OK, kot nie jest zwierzęciem stadnym, nie jest nawet, jak pani wskazała, szczególnie udomowiony, lecz pomimo tego lubi przebywać z człowiekiem.
Joanna IRACKA: To prawda, że jest zainteresowany byciem z nami, towarzyszeniem, ale niespecjalnie współpracą, świetnie też radzi sobie w pojedynkę. Kot, wywieziony gdzieś daleko, w przeciwieństwie do psa, będzie wracał do swojego terytorium, bezpiecznego miejsca, nie do ludzi – dla kota podstawą jego stabilizacji emocjonalnej jest terytorium, które ma oznakowane i je rozumie. Dla psa ważniejsze są relacje. Co nie znaczy, że od tej reguły nie ma wyjątków – zdarzają się też koty, które dobrze się czują wszędzie, gdzie mają ze sobą swojego człowieka.
Poza tym kot będąc z nami robi to na swój własny, koci sposób. Mało jest takich kotów, które się kompletnie izolują. Niektórzy ludzie narzekają, że ich pupile nie szukają z nimi żadnego kontaktu. Wtedy pytam: no dobrze, ale siedzi z panem w jednym pokoju, czy chowa się w innym? „No nie, siedzi metr obok mnie”. No właśnie, to po kociemu on jest w kontakcie z panem. A to, że nie chce dotyku, no to jest zupełnie inna historia.
Chciałabym wrócić do tego, o czym rozmawiałyśmy na początku – że koty nie za bardzo się między sobą lubią.
Joanna IRACKA: Ludziom jest w to trudno uwierzyć, ale takie są fakty. Oczywiście zdarza się, że jakieś koty się przyjaźnią, ale to wyjątki. Dotyczy to także rodzeństwa: ktoś bierze sobie parkę z jednego miotu, na początku jest dobrze, ale w miarę dorastania zwierząt one coraz mniej chcą mieć ze sobą wspólnego.
Niektóre całe życie śpią razem, ale często, gdy mają około dwóch lat, ich ścieżki się rozchodzą. Najwięcej kłopotów jest w przypadku rodzeństwa, które bardzo różni się od siebie temperamentem. Jeśli mają do dyspozycji dużą przestrzeń, wychodzą, nie muszą ciągle konkurować o przestrzeń i inne zasoby, mają możliwość izolacji, to będą sobie dobrze radziły i mogą nawet się lubić. W małym mieszkaniu raczej nie będą szczęśliwe. Mogą też sobie nawzajem szkodzić na samopoczucie o czym opiekun dowiaduje się dopiero wówczas, gdy jeden kot kończy życie, a ten drugi rozkwita. Słyszę potem: „myślałam, że on jest taki spokojny, głównie śpi, nie chce się bawić, a tu nagle zupełnie inna osobowość”. Czyli ten drugi go przytłaczał.
To dlaczego się nie biły, nie walczyły?
Joanna IRACKA: Otwarty konflikt między kotami to już jest ostateczność, jeśli tylko mogą, będą się unikać, omijać. Jeden będzie siedział w pokoju, drugi w kuchni, żeby nie wchodzić sobie w drogę. Po prostu, robią co mogą, żeby ograniczyć straty fizyczne, bo jak dochodzi do walki, to zawsze jest ryzyko, że któryś zostanie zraniony, a kot jako samodzielnie żyjące zwierzę nie może liczyć na to, że ktoś go nakarmi, jeśli straci możliwość upolowania.
Poza tym koty nie funkcjonują w takich hierarchiach jak psy czy ludzie. Jeżeli koty się ze sobą kłócą, tłuką, to ich celem nie jest podporządkowanie drugiego kota. Jego celem jest to, żeby tego drugiego nie było. Najlepiej, żeby się wyprowadził. A jak już musi tu być, to po prostu niech go nie widzę. Niech siedzi w kącie i mi się nie pokazuje. A nie, żeby być w relacji takiej nadrzędny podrzędny, bo to do niczego mu nie jest potrzebne.
Więc lepiej mieć jednego kota, niż dwa, bo z tego, co pani mówi, wynika, że powiedzenie „żyć jak pies z kotem” należałoby skorygować na „żyć jak kot z kotem”. Nawiasem mówiąc, moje koty świetnie się dogadują z domowymi psami, nawet śpią razem, w kocio-psich parach.
Joanna IRACKA: Nie zawsze bywa tak słodko, wiele psów bardzo się pobudza na widok kotów, ale rzeczywiście w większości przypadków znacznie łatwiej połączyć psa z kotem niż kota z kotem – z powodu ich terytorializmu.
Czy koty są złośliwe?
Joanna IRACKA: Złośliwość wymaga perfidii: teraz zrobię coś, o czym wiem, że tobie sprawi przykrość. No nie, to jednak jest za bardzo wydumane i abstrakcyjne dla kota. Natomiast koty, jak są sfrustrowane, mogą robić rzeczy, których my nie lubimy – np. nasikać, zrobić kupę, co w ich mniemaniu jest oznakowaniem, a my to odbieramy jako złośliwość. Tymczasem jest to wyraz emocji tu i teraz, a nie wyrachowania.
Rozmawiała: Mira Suchodolska/PAP
Internet zwierząt. Odkrywanie zbiorowej inteligencji życia
.„W erze cyfrowej, kiedy internet rzeczy (Internet of Things, IoT) staje się coraz powszechniejszy, zmienia się nasze postrzeganie połączeń i interakcji między obiektami. To właśnie ta koncepcja zainspirowała badaczy do rozważenia, czy podobne technologie mogłyby zostać wykorzystane do śledzenia i badania zwierząt, co doprowadziło do powstania nowatorskiego pomysłu – internetu zwierząt” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” prof. Piotr TRYJANOWSKI, dyrektor Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Autor zaznacza, że „idea ta, rozwijana przez naukowców takich jak Martin Wikelski, opiera się na stworzeniu globalnej sieci danych, która umożliwiałaby monitorowanie i analizowanie zachowań zwierząt w czasie rzeczywistym. Dla jednych jest to nowy sposób badania świata, dla innych – rewolucja, która może zmienić nasze rozumienie ekosystemów i zachowań zwierząt. Zresztą na ten temat powstaje coraz więcej publikacji, a niewątpliwym liderem jest wspomniany prof. Martin Wikelski, dyrektor oddziału Instytutu Maxa Plancka w Radolfzell (Niemcy), badającego zachowania zwierząt.
Właśnie ukazała się jego książka zatytułowana po prostu The Internet of animals, która jest pewnym intelektualnym pokłosiem, pisanym w stylu popularnonaukowym, a której podstawę stanowiła realizacja wspaniałego projektu ICARUS (International Cooperation for Animal Research Using Space). Zostajemy nie tylko wprowadzeni w świat technologii stosowanych do śledzenia zwierząt, ale także dowiadujemy się, jak trudna i pełna wyzwań może być droga do realizacji tak ambitnych celów”.
„Internet zwierząt reprezentuje odważne i nowatorskie podejście do zrozumienia świata przyrody. Dzięki integracji zaawansowanej technologii z badaniami ekologicznymi Martin Wikelski i jego zespół torują drogę do nowej ery ochrony dzikiej przyrody. Ich praca nie tylko pogłębia naszą wiedzę o zachowaniach zwierząt, ale także zmusza nas do przemyślenia naszego związku z naturą. W miarę jak będziemy dalej odkrywać możliwości tego nowego obszaru, być może przypomni nam to o głębokiej wzajemnej zależności całego życia na Ziemi i o znaczeniu ochrony delikatnej równowagi, która je podtrzymuje” – pisze prof. Piotr TRYJANOWSKI. Tekst jego autorstwa dostępny jest w całości na łamach „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].
Oprac. LW


