Największy pomnik Matki Boskiej powstaje w Polsce. Finansuje jeden z najbogatszych Polaków

Brytyjski dziennik „Financial Times” opisuje 6 września projekt polskiego miliardera Romana Karkosika, z którego inicjatywy we wsi Konotopie (Kujawsko-Pomorskie) powstaje największy pomnik Matki Boskiej w Europie. Figura ma mieć 55 m wysokości i według „FT” zostanie konsekrowana 15 sierpnia 2026 r.
Największy pomnik Matki Boskiej powstaje w Polsce
.Mieczysław Grębicki, sołtys liczącej 120 mieszkańców wsi Konotopie, w rozmowie z dziennikiem mówi, że skala projektu nie była zaskoczeniem dla tych, którzy znają wiarę Romana Karkosika i jego reputację „poważnego biznesmena, który nie żartuje” w kwestii inwestycji. Przypomniano, że 15 lat temu miliarder sfinansował odbudowę Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Konotopiu, miejsca pielgrzymkowego od XIX w.
.Jak relacjonuje gazeta, na należącej do Romana Karkosika działce, gdzie realizowany jest „ogromny, niemal faraoński projekt”, stoją dwa dźwigi, a robotnicy budują cokół w kształcie korony. Niedaleko, w miejscowości Kikół, znajduje się dom Karkosika, jednego z najbogatszych przedsiębiorców w Polsce, który – jak podkreśla „FT” – unika kontaktów z mediami.
Utrzymanie chrześcijańskiej kultury to sprawa fundamentalna dla narodu polskiego
.Polska narodziła się z wartościami katolickimi i utrzymanie tej chrześcijańskiej kultury jako narodu jest fundamentalne – przekonuje Mieczysław Grębicki. Zdaniem księdza Marka Mrówczyńskiego, proboszcza z parafii św. Wojciecha Biskupa i Męczennika w Kikole, postawienie pomnika jest wyznaniem wiary. – To serce Polski, miejsce, gdzie naprawdę bije serce naszego kraju. (…) Niezależnie od tego, czy jesteście wierzący, czy nie, kiedy tu przyjedziecie, będziecie patrzeć w niebo, by zobaczyć naszą Matkę Bożą – powiedział w rozmowie z brytyjską gazetą.
Jak pisze dziennik, wielu mieszkańców wsi liczy na to, że budowa figury ożywi turystykę pielgrzymkową i pozytywnie wpłynie na lokalne firmy. „Chociaż frekwencja w kościołach w Polsce znacznie spadła, główne miejsce pielgrzymkowe w kraju – sanktuarium Czarnej Madonny w Częstochowie – przyciąga rocznie około 4 milionów pielgrzymów” – czytamy w artykule. Pomnik Matki Boskiej Bolesnej w Konotopiu ma być wyższy niż pomnik Chrystusa Zbawiciela w Rio de Janeiro (mierzący 38,5 metra), a także od pomnika Chrystusa Króla w Świebodzinie, który wraz z kopcem wznosi się na wysokość 52,5 metra.
W obronie ładu. Wiarą przeciwko chaosowi
.To nie przypadek, że politycy tacy jak J.D. Vance w Stanach Zjednoczonych czy Giorgia Meloni we Włoszech mówią o religii w kontekście wspólnoty, zakorzenienia i obrony przed cywilizacyjnym chaosem – pisze Michał KŁOSOWSKI.
Kościół nigdy nie był jedynie strażnikiem przeszłości. W chwilach przesilenia historycznego potrafił być motorem zmiany. Gdy upadał Rzym, a Europa stawała się bezkształtną mozaiką plemion i języków, chrześcijaństwo nie tylko przetrwało, lecz tę Europę ukształtowało. Misje do Gotów, Wizygotów, Germanów i Słowian nie były tylko akcjami religijnymi, ale także projektami cywilizacyjnymi, które z obcego czyniły wspólne, z dzikiego – uporządkowane, z rozproszonego – tożsamość. A wszystko to na gruzach upadku moralnego starożytnego Rzymu.
Brzmi znajomo? Oczywiście, bo podobnie jak wtedy, świat się przemieszcza. Wędrówki ludów wracają, choć w innej formie: migracyjnej, ekonomicznej, kulturowej. Do Europy przybywają nie masy anonimowe, jak podczas wędrówki ludów rozpoczynającej średniowiecze, ale ludzie z uformowaną tożsamością – także religijną. Tymczasem Zachód, w tym chrześcijańska Europa, przeżywa kryzys własnej tożsamości. Sekularyzacja, fragmentaryzacja wspólnot, samotność, nowe formy biedy… to wszystko sprawia, że pytanie o miejsce religii, a szczególnie katolicyzmu, staje się palące. Zarówno dla ludu, jak i dla elit.
Coraz więcej bowiem katolików dostrzega potrzebę budowania politycznej tożsamości opartej na katolickim dziedzictwie. Takiej, której brakowało w ostatnich dekadach. Ale nie jako nostalgicznego odwołania do przeszłości, lecz jako realnej odpowiedzi na współczesne wyzwania. To nie przypadek, że politycy tacy jak J.D. Vance w Stanach Zjednoczonych czy Giorgia Meloni we Włoszech mówią o religii w kontekście wspólnoty, zakorzenienia i obrony przed cywilizacyjnym chaosem. Wszystko to ma być właśnie odpowiedzią na najbardziej palące problemy XXI wieku. Dla nich wiara to nie tylko osobista sprawa, ale fundament społecznego ładu. Stąd popularność tych polityków rośnie nie dzięki skandalom, czasem wbrew nim, ale dzięki zdolności uchwycenia lęków i aspiracji ludzi wykluczonych przez nowy porządek, tzw. nowej biedoty.
Nowa biedota to bowiem nie tylko migranci. To również biali robotnicy w Ohio i Alabamie, kasjerki w Neapolu, młodzi prekariusze w Paryżu czy pracownicy budowlani w Łodzi. Ludzie, których świat nie potrzebuje, bo nie wpisują się w logikę sukcesu, mobilności i elastyczności z jednej strony, z drugiej zaś utknęli gdzieś pomiędzy szansą a przeznaczeniem. To właśnie ci ludzie – osamotnieni, zbędni, porzuceni – coraz częściej zwracają się ku religii, nie tylko jako źródłu sensu, ale jako ostatniemu bastionowi wspólnoty. Masowe pielgrzymki do wielu świętych miejsc krajów starej Europy są jednym z tego przykładów. Czy coś w tym złego? Nie. Ale nie ma co zamykać oczu, by nie dostrzegać, skąd ten fenomen się bierze. To droga w poszukiwaniu sensu, tożsamości i wspólnoty. Europa bowiem, jeśli chce przetrwać jako projekt cywilizacyjny, nie może ignorować tej rzeczywistości. Zbyt długo religia była spychana do sfery prywatnej, traktowana jak anachronizm w świecie technologii i rynku. Tymczasem to właśnie religia, a szczególnie katolicyzm, który de facto zbudował Europę, jaką znamy (nawet była to budowa w kontrze), niesie ze sobą zasoby kulturowe i duchowe, które mogą pomóc odbudować rozbite wspólnoty, nadać sens ofierze, uporządkować relacje społeczne. To bowiem nie Kościół powinien się bać świata – to świat coraz częściej potrzebuje Kościoła. To inny rodzaj aggiornamento.
.Pytanie brzmi jednak: jak ten Kościół ma działać? Czy budować mury? Czy milczeć i czekać? Czy może, jak niegdyś, wyjść z Ewangelią na place i ulice, nie jako triumfator, ale jako świadek? A może oddać się pod egidę państwa i korzystać z bogactwa i protektoratu? To pytania, które przetaczają się przez zachodni świat, znajdują różne odpowiedzi. Faktem jest jednak, że narracja religijna i słowa, wiążące religię z tożsamością państwową, coraz częściej wybrzmiewają w przestrzeni publicznej.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/michal-klosowski-w-obronie-ladu-wiara-przeciwko-chaosowi/
PAP/Marta Zabłocka/MJ