Polaryzacja w USA osiągnęła najwyższy poziom od czasów wojny secesyjnej — „El Mundo”
W czasie tegorocznych wyborów prezydenckich w USA społeczeństwo amerykańskie jest najbardziej podzielone od czasów wojny secesyjnej w połowie XIX wieku – ocenia hiszpański dziennik „El Mundo”. Polaryzacja w USA tym samym nie była na równie wysokim poziomie jak obecnie od 160 lat.
Polaryzacja w USA osiągnęła rekordowy poziom
.Kampania wyborcza W Stanach Zjednoczonych była „najdłuższa, najdroższa i najbardziej ekstremalna od czasów wojny secesyjnej w 1861-1865” – komentuje gazeta. Stopień polaryzacji społeczeństwa również jest „bezprecedensowy”, niewidziany od połowy XIX wieku – dodaje. Według „El Mundo” w wyścigu bierze udział „dwóch niedoskonałych kandydatów, grających na dwuznacznościach i mobilizujących głos tożsamościowy, który wzmacnia wojenną wizję kraju”. Gazeta podkreśla, że wynik wyborów o ogromnej stawce jest wielką zagadką i można go porównać do „rzutu monetą”.
W ocenie drugiego co do wielkości hiszpańskiego dziennika o lewicowo-liberalnym profilu, „zwycięstwo Trumpa zapoczątkowałoby mroczny okres w Stanach Zjednoczonych i na świecie”. Istnieją obawy, że polityk wykorzysta urząd do zemsty na przeciwnikach, a w przypadku kontroli nad Kongresem i Senatem oraz kluczowymi instytucjami państwa mógłby doprowadzić do „orbanizacji Stanów Zjednoczonych” – dodaje medium, podającym przy tym przykład „nieliberalnej demokracji” premiera Węgier Viktora Orbana. W przekonaniu hiszpańskiej gazety wygrana kandydata Partii Republikańskiej miałaby być „katastrofą” dla UE ze względu na presję w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie, a także wzmocnienie skrajnej prawicy w Europie, co skutkowałoby osłabieniem spójności UE.
Czy Donald Trump zwycięży?
.Na pytanie, czy Donald Trump zwycięży w amerykańskich wyborach prezydenckich 5 listopada, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” odpowiada Nathaniel GARSTECKA w tekście „Wybory prezydenckie USA. Pytania podstawowe„.
„Jak wspomniano powyżej, jeśli ankieterzy popełnią te same błędy co w 2016 i 2020 roku, Donald Trump powinien wygrać. Jeśli w międzyczasie udoskonalili swoje narzędzia sondażowe, wszystko jest jeszcze możliwe”.
„Pomimo triumfu, jaki ogłosiły na temat Kamali Harris główne amerykańskie media, gdy została narzucona jako zastępstwo Joe Bidena (stan zdrowia urzędującego prezydenta stał się już niemożliwy do ukrycia), miała ona wiele trudności z założeniem kostiumu kandydata na urząd prezydenta. Dzięki niezwykle przychylnej kampanii medialnej szybko udało jej się jednak zniwelować dystans wobec Donalda Trumpa”.
„Sprawy skomplikowały się dla niej od połowy września i telewizyjnej debaty między dwoma kandydatami, kiedy Amerykanie zdali sobie sprawę, że dziennikarze ABC News stanęli po jej stronie na niekorzyść Republikanina, a jeszcze bardziej od początku października, kiedy zaczęła udzielać większej liczby wywiadów w telewizji”.
„Wkrótce stało się jasne, że za blichtrem, śmiechem i świecącymi sloganami amerykańskiej i globalnej sceny medialnej Kamala Harris miała ogromne trudności ze złożeniem spójnego oświadczenia dziennikarzom, którzy odmówili grania w jej grę. Miało to miejsce zwłaszcza w programie 60 Minutes Billa Whitakera. Whitakerowi udało się osaczyć ją w kwestii imigracji, ale także Bliskiego Wschodu. W panice kanał opublikował surowo zredagowaną wersję, wycinając większość fragmentów, które były kompromitujące dla kandydatki. W innym programie, The View, który jest bardzo przychylny Demokratom, Kamala Harris nie była w stanie udzielić jasnej odpowiedzi na pytanie, co zrobiłaby lepiej niż Joe Biden”.
.”To trafia w sedno problemu kandydatki Demokratów. To nie przypadek, że nie została wybrana do reprezentowania swojego obozu w 2020 roku. Musiała szybko wycofać się z wyścigu jeszcze przed pierwszymi prawyborami, ponieważ po prostu się nie nadawała. W lipcu została wepchnięta przez demokratyczny establishment, w całkowitej nieprzejrzystości, do wyścigu o Biały Dom”.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ