Polska aktorka uhonorowana przez Izbę Reprezentantów USA
Beata Poźniak, polska aktorka mieszkająca w Stanach Zjednoczonych, została wyróżniona przez Izbę Reprezentantów dyplomem uznania. Przed 30 laty z jej inspiracji Kongres ustanowił 8 marca w USA Dniem Kobiet.
Beata Poźniak wyróżniona przez Izbę Reprezentantów
.Deputowana do Izby Reprezentantów z Kalifornii Maxine Waters przypomniała w piątek, że w 1994 roku za namową Poźniak wprowadziła pod obrady w niższej izbie Kongresu akt prawny wnoszący o wyznaczenie w USA 8 marca Międzynarodowym Dniem Kobiet. Waters podkreśliła, że jest to też ważne teraz, bo wiele praw kobiet jest obecnie atakowanych.
„Odnawiamy zaangażowanie w równość płci, prawa reprodukcyjne, równość wynagrodzeń, zdrowie matek i zapobieganie przemocy wobec kobiet. (…) Pozwólcie nam w Izbie Reprezentantów inspirować inkluzywność kobiet oraz uhonorować kobiety w Stanach Zjednoczonych i na świecie. Dziękujemy Beato” – powiedziała Waters.
List od Kamali Harris
.List z gratulacjami w 30 rocznicę obchodów w USA Międzynarodowego Dnia Kobiet przesłała Beacie Poźniak wiceprezydent Kamala Harris.
„Jestem dumna honorując lata twojego poświęcenia dla tej inicjatywy i mam nadzieję, że jesteś niezwykle dumna z tego przełomowego osiągnięcia” – napisała Harris.
Zwróciła też m. in. uwagę, że Beata Poźniak jest gorącą orędowniczką praw kobiet oraz działa na rzecz rozwoju zdolności, talentów i sukcesów kobiet i dziewcząt na świecie.
„Jestem zaszczycona osobistym listem i wyróżnieniem od wiceprezydent Kamali Harris, czy też kolejnym wyróżnieniem przed Kongresem amerykańskim. Myślę, że kobiety potrzebują być dalej słyszane i myślę, z dobrze jest przynajmniej w jednym symbolicznym dniu w roku oddać im głos” – powiedziała Beata Poźniak.
Nowojorska Fundacja Kościuszkowska, która także wyróżniła ostatnio aktorkę, podała, że wystąpiła ona w roli Mariny Oswald w nominowanym do Oscara filmie Olivera Stone’a „JFK” z 1991 roku. Beata Poźniak jest również reżyserką filmową, poetką, malarką i narratorką, a także zdobywczynią nagrody Earphones Award.
Oppenheimer nie był pierwszy. O sile atomu w popkulturze
.W jednym z tekstów poświęconych tematyce kina, które ukazały się na łamach „Wszystko co Najważniejsze”, Emil GOŁOŚ, socjolog, sekretarz redakcji WcN, pisze o obecności w popkulturze problematyki związanej z bronią nuklearną.
Jak przekonuje, „do czasu skonstruowania bomby atomowej w 1945 roku ludzkość obawiała się zagłady związanej przede wszystkim z jakąś siłą natury. Człowiek mógł wywołać katastrofę co najwyżej pośrednio. Nikt nie przewidywał, że życie na Ziemi może zakończyć się wskutek naciśnięcia małego czerwonego guzika. Opanowanie energii atomu uświadomiło nam jednak, że ludzkość sama może być dla siebie zagrożeniem. Jak mówił Robert Oppenheimer, człowiek zyskał możliwość »niszczenia całych światów«, co na zawsze wpłynęło nie tylko na naszą naukę, myślenie, ale i na popkulturę, stając się jej częścią. Niepokój związany z możliwym nagłym unicestwieniem ludzkości stał się pożywką dla twórców”.
Emil GOŁOŚ pisze, że poczynając od drugiej połowy lat 40. XX w., kiedy po raz pierwszy użyto nowej, niszczycielskiej broni, „siła atomu wkradła się wszędzie – do filmów, książek, komiksów i muzyki. Od nazwy projektu pochodzi nazwisko Doctora Manhattana, jednej z bardziej znanych postaci z komiksowej serii Watchmen, stworzonej przez Alana Moore’a i Dave’a Gibbonsa”.
„Przedstawianie w kulturze popularnej zagrożenia wynikającego z możliwości użycia broni jądrowej ma nas oswoić z atomowym mieczem Damoklesa, wiszącym nad naszymi głowami od niemalże 80 lat. Przypomina to także o tym, że możemy próbować przewidzieć skutki i przeciwdziałać najgorszemu, a być może przygotować się w jakiś sposób na katastrofę – do »północy« zostały niespełna dwie minuty. Vault Boy, maskotka z serii gier Fallout, których akcja toczy się po globalnej wojnie nuklearnej, nie puszcza do nas oczka i nie pokazuje kciukiem gestu, że wszystko jest OK, ale mruży oko i zakrywa kciukiem grzyb atomowy, a gdy jest on większy od palca, to znaczy, że znajdujemy się w zasięgu oddziaływania bomby i trzeba uciekać”.
PAP/Andrzej Dobrowolski/WszystkoCoNajważniejsze/SN