Polska stacja TVN na sprzedaż - „Financial Times”
Kierownictwo amerykańskiego koncernu medialnego Warner Bros. Discovery rozważa, zamiast podziału grupy, sprzedaż niektórych jej aktywów, w tym polskiej stacji TVN – podał 6 sierpnia brytyjski dziennik „Financial Times”, powołując się na zaznajomione ze sprawą źródła.
Telewizja TVN zmieni właściciela?
.Jak pisze „FT”, w związku z tym, że od czasu utworzenia w 2022 roku grupy WBD jej kurs spadł o prawie 70 proc., jej dyrektor generalny David Zaslav i dyrektor finansowy Gunnar Wiedenfels rozważyli ostatnio „wszystkie opcje”, aby zatrzymać dalszy spadek. Jednak kierownictwo wyższego szczebla, które przeprowadziło szczegółową analizę konsekwencji podziału, ustaliło, że oddzielenie podupadających kanałów telewizyjnych grupy od jej działalności streamingowej i filmowej nie jest obecnie najlepszą opcją.
„FT” informował w lipcu, że WBD – który jest właścicielem m.in. HBO, studia Warner Bros. i CNN – przygotowuje plan podziału. Osoba zaangażowana w rozważania powiedziała jednak, że choć taki podział początkowo wyglądał „atrakcyjnie na papierze, stworzyłby bardzo poważne wyzwania operacyjne”, np. dotyczące praw do transmisji sportowych albo określania, co i kiedy trafia do tradycyjnej telewizji, a co do streamingu. „W najlepszym przypadku będziemy mieli do czynienia z wieloletnimi wyzwaniami prawnymi” – dodała ta osoba.
Podział grupy jako „opcja nuklearna”
.Źródła zaznajomione z dyskusjami wyjaśniają, że podział grupy prawdopodobnie spowodowałby pozwy ze strony zadłużonych inwestorów, jednocześnie komplikując korzystanie z treści Warnera na różnych platformach i sieciach. Inna osoba dodała, że podział był postrzegany jako „opcja nuklearna”, zastrzegając jednak, że okoliczności mogą się zmienić.
Według źródeł „FT” zamiast tego Zaslav i Wiedenfels chcą pozbyć się mniejszych aktywów i rozważają oferty sprzedaży TVN lub udziałów w biznesie gier wideo Warnera, który posiada cenne prawa do gier o Harrym Potterze. Jak pisze „FT”, kierownictwo WBD ma nadzieję, że inwestorzy zachowają cierpliwość, gdy będą pracować nad przekształceniem spółki, gdyż uważają, że jej rzeczywista kapitalizacja rynkowa powinna wynosić około 60 mld USD, czyli 25 USD za akcję, znacznie powyżej giełdowej ceny z 5 sierpnia, która wyniosła 7,88 USD.
Gazeta przypomina, że grupa powstała w kwietniu 2022 r. w wyniku fuzji, która miała pomóc dwóm firmom medialnym, Discovery i WarnerMedia, konkurować w brutalnej bitwie streamingowej z Netflixem i Disneyem. Od czasu fuzji grupa skupiła się na cięciu kosztów i spłacie zadłużenia, przeprowadzając kilka rund zwolnień i sprzedając niektóre aktywa.
Czas gasnących latarni
.„Informacji jest za dużo. Nikt nie wie, która jest ważna, która nie. Pogasły latarnie” – pisze w tekście „Czas gasnących latarni” Eryk MISTEWICZ, prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy „Wszystko Co Najważniejsze”. „Mamy do czynienia z kakofonią dźwięków, feerią barw, zgiełkiem i krzykiem kolejnych komunikatów, w których tracimy orientację”.
„Niegdyś taką latarnią był Autor (…). Miał imię, nazwisko, w epoce radia miał też głos, a w epoce telewizji i ciągłego komentowania wszystkiego na okrągło w kolejnych stacjach wiedzieliśmy, jak wyglądał. Autor opowiadał nam świat. Gromadził, analizował, przetwarzał dla nas informacje. Łączył je w linie narracyjne, dodawał background, tłumaczył czasami od podstaw, co z czego wynika i dlaczego coś jest takie, jakie jest. Kto wygra wybory. I jaki jest program kandydata, na którego warto zagłosować. Autor dawał gwarancję prawdy i uczciwości. Ponieważ miał imię, nazwisko, głos i twarz, wiedział, jak łatwo to wszystko u odbiorcy stracić. Oczywiście, jeden autor był bardziej na prawo, inny bardziej na lewo, jeden ratunku na wszystko upatrywał w wolnym rynku, inny we własności pracowniczej i w spółdzielniach, jeden w sojuszu z Ameryką, inny w silnej Grupie Wyszehradzkiej. Do wyboru, do koloru. Mogliśmy dobrać sobie Autora, który mówił do nas, opowiadając świat, który miał coraz mniej dysfunkcjonalności i który rozumieliśmy” – pisze Eryk MISTEWICZ.
.Jak twierdzi, „kolejną latarnią był dom wydawniczy lub – w polskich warunkach – Redakcja. A więc miejsce, w którym Autor publikował. Dzięki pieczołowitości redaktorów i korektorów, sekretariatu redakcji każdy fakt podawany przez naszego Autora był jeszcze dodatkowo weryfikowany. Autor brał odpowiedzialność za to, co napisał, Redakcja brała odpowiedzialność za to, co publikowała. Podwójny system weryfikacji”. „Jeszcze kilka lata temu „reputacja Autora i Redakcji stanowiły element wiarygodności w obiegu informacji. Teraz te latarnie pogasły” – zwraca uwagę Eryk MISTEWICZ.
PAP/Bartłomiej Niedziński/WszystkocoNajważniejsze/MJ