Polskie Castenaso. Odsłonięto tablicę ku czci Pułku Ułanów Karpackich

W Castenaso, małej miejscowości leżącej na przedpolach Bolonii, odsłonięto pamiątkową tablicę Pułku Ułanów Karpackich.

W Castenaso, małej miejscowości leżącej na przedpolach Bolonii, odsłonięto pamiątkową tablicę Pułku Ułanów Karpackich. „Jako formacja rozpoznawcza często pierwsi podejmowali bój z nieprzyjacielem, niejednokrotnie dając dowody niezwykłej odwagi” – powiedział szef UdSKiOR Lech Parell.

Odsłonięto pamiątkową tablicę Pułku Ułanów Karpackich – w hołdzie żołnierzom

.Od środy 23 kwietnia 2025 roku we Włoszech polska delegacja bierze udział w obchodach 80. rocznicy wyzwolenia Bolonii. Organizatorem uroczystości jest Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Konsulat Generalny RP w Mediolanie. W Urzędzie Miasta Castenaso odsłonięto pamiątkową tablicę Pułku Ułanów Karpackich. Na tablicy widnieje napis: „W hołdzie żołnierzom Pułku Ułanów Karpackich 2. Korpusu Polskiego, bohaterom wyzwolenia Bolonii spod okupacji niemieckiej, walczącym o wolność Italii i Polski”.

Odsłonięcia tablicy dokonali szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Lech Parell, konsul generalna RP w Mediolanie Agnieszka Gloria Kamińska, burmistrz Castenaso Carlo Gubellini, zastępca prezesa IPN dr hab. Karol Polejowski, przedstawiciel Stowarzyszenia „Ułana Karpackiego” Andrzej Furman. Burmistrz Castenaso Carlo Gubellini ocenił, że „jesteśmy moralnie zobowiązani do tego, by przekazywać młodym pokoleniom wartości, których możemy się nauczyć patrząc na walkę o wyzwolenie po to, żeby okrucieństwa wojny już się nie powtórzyły”.

Minister Parell powiedział, że „Castenaso stanowi kolejny przystanek na mapie obchodów osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia Bolonii”. „Oddając hołd bohaterskim podkomendnym generała Andersa w kolejnych miejscach pamięci, konsekwentnie podążamy wytyczonym przez nich szlakiem bojowym. Ta droga jutro zaprowadzi nas na Polski Cmentarz Wojenny w Bolonii, gdzie uczcimy pamięć naszych rodaków, którzy polegli w walkach na terenie północnych Włoch” – przypomniał.

Jak dodał, „w tej chwili, szczególnie wspominamy tych, którzy przynieśli wolność mieszkańcom Castenaso, a więc żołnierzy Pułku Ułanów Karpackich”. „Weterani spod Tobruku, Cassino i Ankony również w tym miejscu dowiedli swego męstwa. Jako formacja rozpoznawcza często pierwsi podejmowali bój z nieprzyjacielem, niejednokrotnie dając dowody niezwykłej odwagi, hartu ducha i pogardy niebezpieczeństwa. Nieprzypadkowo Karpatczycy stali się obiektem nieskrywanego podziwu towarzyszy broni, zarówno wśród rodaków jak i aliantów” – podkreślił.

„Wyjątkowego charakteru dzisiejszej uroczystości dodaje również ceremonia odsłonięcia tablicy upamiętniającej, jak głosi inskrypcja, „Żołnierzy Pułku Ułanów Karpackich walczących o wolność Italii i Polski”. Dzięki życzliwości władz miejskich na czele z burmistrzem Castenaso wspomniana tablica uzupełni mapę miejsc pamięci 2. Korpusu Polskiego. Wyrazy uznania składam na ręce przedstawicieli Stowarzyszenia „Ułana Karpackiego”, którzy dzięki finansowemu wsparciu państwa polskiego – tutaj reprezentowanego przez Instytut Pamięci Narodowej – zrealizowali kolejną, niezwykle cenną inicjatywę” – powiedział szef UdSKiOR.

Walka o niepodległość

.Zastępca prezesa IPN dr hab. Karol Polejowski przypomniał, że „historia walki Polaków o niepodległość i suwerenność niejednokrotnie przeplatała się z dziejami Italii”. „Można powiedzieć, że polskie drogi do wolności wiodły przez Włochy, Polacy trzykrotnie w swej historii podejmowali na ziemi włoskiej akcję zbrojną, której celem było odzyskanie niepodległej Ojczyzny” – powiedział Polejowski.

Podkreślił, że „naszym obowiązkiem jest zachowanie pamięci o wszystkich żołnierzach generała Andersa, którym nie dane było zanieść wolności do swojej Ojczyzny, niewielu doczekało upadku komunistycznego reżimu i odrodzenia wolnej Polski”. Jak mówił, „dziś przekazujemy naszym włoskim gospodarzom tablicę, znak pamięci o żołnierzach Pułku Ułanów Karpackich, którzy podczas bitwy o Bolonię, wyzwolili Castenaso”.

Przedstawiciel Stowarzyszenia „Ułana Karpackiego” Andrzej Furman złożył podziękowanie burmistrzowi Castenaso, Radzie Miasta oraz mieszkańcom miasteczka za wyrażenie zgody na upamiętnienie Pułku Ułanów Karpackich, „wybitnej jednostki 2. Korpusu Polskiego”. Podczas uroczystości minister Parell uhonorował medalem „Pro Patria” Urząd Gminy Castenaso „w uznaniu szczególnych zasług w kultywowaniu pamięci o walce o niepodległość RP”. Burmistrz Castenaso przekazał szefowi UdSKiOR herb miasta.

Stowarzyszenie „Ułana Karpackiego” odznaczone zostało Medalem Reipublicae Memoriae Meritum Instytutu Pamięci Narodowej. Wręczono także Medale „Milito Pro Christo” nadane przez biskupa polowego Wojska Polskiego Wiesława Lechowicza.

Zdobycie Castenaso

.Zdobycie Castenaso, małej miejscowości leżącej na przedpolach Bolonii, było jednym z kluczowych etapów w ofensywie 2. Korpusu Polskiego podczas ostatnich tygodni II wojny światowej. Korpus, który wcześniej opanował Imolę, otrzymał zadanie poruszania się wzdłuż drogi numer 9, która prowadziła ku dalszym celom – zbliżeniu się do Bolonii i ostatecznemu wyzwoleniu tego miasta.

Największym wyzwaniem, przed którym stanęli polscy żołnierze, było zdobycie Castenaso, miejscowości ściśle związanej z niemieckimi umocnieniami na przedpolach Bolonii. Niemcy mocno ufortyfikowali to miasteczko, traktując je jako kluczowy punkt obrony przed dalszym natarciem wojsk alianckich. Walki w Castenaso były wyjątkowo zacięte, a warunki do prowadzenia działań bojowych były niezwykle trudne. Żołnierze 2. Korpusu Polskiego, mimo zmęczenia i niewielkich szans na szybkie wsparcie, zmuszeni byli walczyć o każdy metr terenu.

Uniwersalne przesłanie wolności

.I Rzeczpospolita to niezwykle ciekawy eksperyment życia obywatelskiego. Wprawdzie ograniczony do jednej grupy społecznej, ale jednak liczącej setki tysięcy wolnych ludzi, czyli więcej niż wówczas w jakimkolwiek kraju europejskim – pisze prof. Andrzej NOWAK na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

„Za żywota naszego my i potomkowie nasi, królowie polscy i ciż, wielkie książęta Litewskie, Ruskie, Mazowieckie, Żmudzkie, Kijowskie, Wołyńskie, Inflanckie i innych państw, nie mamy mianować ani obierać jakiego, składać żadnym sposobem ani kształtem wymyślonym, króla, na państwo sukcesora naszego sadzać, a to dlatego, aby zawdy wiecznymi czasy po zejściu naszym i potomków naszych wolne obieranie zostało wszem stanom koronnym; dla czego i tytułu dziedzica używać nie mamy ani potomkowie nasi, królowie polscy” – (Artykuły henrykowskie, 1573 r.)

Powyższy cytat dobrze oddaje specyfikę Rzeczypospolitej. Ta historyczna wspólnota jest ciągle żywym elementem naszej pamięci oraz tożsamości. Słowo „naszej” obejmuje nie tylko Polskę, ale także tereny wymienione w cytowanym akcie, a które dziś tworzą samodzielne państwa: Ukrainę, Litwę, Białoruś, Łotwę. To „naszej” ogarnia również (choć w mniejszym stopniu) Izrael. Choć kraj ten, rzecz jasna, terytorialnie nigdy nie był częścią Rzeczypospolitej, ale poprzez fakt, że stworzyli go Żydzi, którzy wieki prześladowań w krajach europejskich przetrwali właśnie w państwie polsko-litewskim, również on dziedziczy w pewnym sensie część spuścizny po I RP. Sześć narodów w ten czy inny sposób nawiązuje do dziedzictwa Polski przedrozbiorowej. Polski – bo przecież historycznie najczęściej używano zamiennie tej nazwy z pojęciem Rzeczypospolitej.

Czym jest to dziedzictwo? Pokazuje to choćby przykład Sejmu, który powraca w debatach w Polsce, w krajach sąsiednich, ale również w Izraelu. Powraca on jako przykład wielogłosu w dyskusji, często chaosu, nieładu, który trudno opanować. Często jest on przedstawiany przez pryzmat wizerunku, który na swoich obrazach pokazywał Jan Norblin, rysujący posłów jako zapijaczonych, skłóconych szlachciurów w zaplamionych kontuszach. Ale to jest oświeceniowa karykatura, nieoddająca sprawiedliwości wyjątkowo długotrwałemu systemowi obywatelskiemu. Sejm był instytucją funkcjonującą nieprzerwanie od drugiej połowy XV wieku aż do rozbiorów, czyli przez 350 lat. Równolegle z nim działały lokalne organy władzy przedstawicielskiej: sejmiki. Wybierały posłów na Sejm i tworzyły samorząd ziemski. W okrzepłej już postaci nie tylko wybierały sędziów ziemskich, ale również decydowały o rozłożeniu w danej ziemi (powiecie) podatków uchwalonych przez Sejm, wybierały i kontrolowały ich poborców, nakładały podatki wojewódzkie i rozstrzygały o wydatkach ze skarbu wojewódzkiego, uchwalały zaciąg żołnierza w powiecie. Życie polityczne toczyło się łącznie w 65–70 takich ogniskach sejmikowych: od Warty do Dniepru i Dźwiny. Ten system samorządu naśladował żydowski Sejm Czterech Ziemstw, działający w Rzeczypospolitej od 1581 do 1764 roku. Podobnie koło organizujące się w siedzibie wolnej Kozaczyzny na Dnieprowej Siczy podejmowało na swój sposób tę tradycję decydowania o sobie – w wolnych obradach.

W stale, kilka razy do roku, obradujących w Rzeczypospolitej sejmikach szlacheckich brało udział łącznie kilkanaście do kilkudziesięciu tysięcy chętnych obywateli. Więcej aktywnych obywateli rzeczywiście decydujących o sprawach swojej ziemi i współdecydujących o losach całego państwa nie było w innych krajach Europy. Przy szczególnie ważnej decyzji (wyborze króla) mogła ta liczba wzrosnąć jeszcze bardziej, nawet do 50 tysięcy szlachty, która osobiście fatygowała się pod Warszawę, by oddać w elekcji swój głos. W taki właśnie sposób tworzyła się przez cztery wieki kultura polityczna swobodnego głosu, oczywiście otwierająca – jak zawsze w przypadku wolności – również pole do nadużyć. Pod względem rozległości oraz intensywności działania był to w każdym razie wyjątkowy w skali naszego kontynentu fenomen zaangażowania obywatelskiego.

Dzisiaj na to dziedzictwo patrzymy głównie przez pryzmat liberum veto. Krytycy I Rzeczypospolitej w nim widzą przede wszystkim przyczyny upadku tego państwa. Nadmiar wolności, który przerodził się w anarchię, miał doprowadzić do utraty niepodległości. Takie podejście uchybia jednak całej prawdzie historycznej. Samo liberum veto nie było instytucją, która powstała w ciemnych głowach Sarmatów ani nie została tam ostatecznie pogrzebana. To jest przecież formuła ochrony głosu mniejszości. Litewska część Rzeczypospolitej, która w składzie izby poselskiej Sejmu dysponowała jedną trzecią głosów, mogła czuć się dzięki temu zabezpieczona przed przewagą liczebną „koroniarzy”. Tak też dziś mniejsze państwa w Unii Europejskiej chcą się zabezpieczyć przed dominacją silniejszych. Czy to źle? – cały tekst [LINK].

PAP/ Katarzyna Krzykowska/ WszystkocoNajważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 kwietnia 2025