Pracownia Marii Skłodowskiej-Curie uratowana decyzją minister kultury Francji

Paryski budynek, w którym mieściło się pracownia Marii Skłodowskiej-Curie zostanie przeniesiony, a nie zburzony – powiadomiła francuska minister kultury Rachida Dati.
Pracownia Marii Skłodowskiej-Curie pozostanie historyczną pamiątką po polskiej noblistce
.Tzw. Pavillon des Sources nie zostanie rozebrany, „ale przesunięty o kilka metrów, cegła po cegle” – przekazała minister Dati.
Pavillon des Sources (Pawilon Źródeł) to niewielki budynek z początku XX wieku wybudowany w paryskiej Dzielnicy Łacińskiej. Znajduje się koło siedziby Instytutu Curie – instytutu naukowego i muzeum, które noszą imię Marii Skłodowskiej-Curie, polsko-francuskiej uczonej, dwukrotnej laureatce Nagrody Nobla (w dziedzinie fizyki i chemii), współtwórczyni nauki o promieniotwórczości, odkrywczyni dwóch nowych pierwiastków, radu i polonu.
Instytut Curie, fundacja m.in. walcząca z rakiem, chciał na miejscu pawilonu zbudować nowoczesne centrum chemii biologicznej, które miało specjalizować się w badaniach onkologicznych. Mimo uzyskania stosownych pozwoleń władz miejskich, decyzja o rozbiórce spowodowała ostre spory – przypomniała agencja AFP.
Pracownia Marii Skłodowskiej-Curie zostanie przeniesiona
.Opowiadający się za rozbiórką – był wśród nich m.in. prawnuk Skłodowskiej, Marc Joliot – argumentowali, że za czasów noblistki w budynku nie toczyły się istotne prace, służył głównie do przechowywania promieniotwórczych odpadów, a obecnie jest tak radioaktywny, że nie można nawet go zwiedzać. Przeciwnicy twierdzili, że Skłodowska przygotowywała w nim do badań substancje radioaktywne, pawilon miał znaczenie dla jej pionierskich prac naukowych, a tym samym jest zasługującym na konserwację pomnikiem historii.
W rezultacie decyzję o rozbiórce wstrzymano, obecnie zaś podjęto decyzję, że pawilon zostanie przeniesiony, dzięki czemu „centrum walki z rakiem będzie mogło być rozwijane i modernizowane” w ramach nowej umowy – powiedziała minister Dati.
Z inicjatywy Marii Skłodowskiej-Curie prowadzono badania nad leczeniem nowotworów przy wykorzystaniu promieniotwórczości.
Mari Skłodowska-Curie zasłużyła na miejsce w Panteonie
.Dnia 20 kwietnia 1995 roku, w czasie uroczystego przeniesienia prochów Marii Curie do Panteonu w obecności prezydenta Polski Lecha Wałęsy, francuski prezydent François Mitterrand zwrócił się Ewy Labouisse-Curie tymi słowami: „Kilka kroków stąd, na tej ulicy, która nosi dziś imię Pani rodziców, znajdują się oba pawilony Instytutu Radowego, z którym do kresu swoich dni związana była Pani matka… Niewiele dalej od tamtego miejsca znajdowała się skromna szopa przy ulicy Vauquelin, w której doszło do wyizolowania radu. Pomiędzy tymi dwoma miejscami i Panteonem, położonymi tak blisko siebie, ileż przebytej drogi, ileż trudów i ileż chwały!”.
Ta przemowa, przytoczona w artykule Ginette GABLOT, założycielkę i prezes stowarzyszenia Parcours des Sciences, które organizuje wiele działań (zwiedzanie z przewodnikiem, warsztaty, konferencje) wokół Marii Curie-Skłodowskiej, dobrze oddaje to, dlaczego wybitna polska chemiczka została po latach uroczyście pochowana właśnie w tym miejscu.
Skłodowska podczas swojej działalności była bowiem cały czas blisko słynnego Panteonu.
„Przez czterdzieści lat spędzonych w tej dzielnicy, Maria Curie nie mogła przechodzić obojętnie obok Panteonu, który dominuje nad wzgórzem Świętej Genowefy, blokując drogę przechodniom i samochodom. Musiała obchodzić masywne mury tego budynku, gdy jako polska studentka wracała wieczorami z biblioteki do swojej wyziębionej stancji, i później, gdy jako starzejąca się dyrektor laboratorium szła do siebie na wyspę Świętego Ludwika” – zaznacza autorka” – przypomina autorka.
„Panteon był na trwałe wpisany w jej codzienność, oraz że z wieloma postaciami pochowanymi w tym miejscu pamięci, będącymi naukowcami lub nie, łączyły ją więzi zawodowe lub osobiste” – pisze Ginette GABLOT.
Nie ma pewności, czy studentka Skłodowska zwiedziła Panteon, który na stał się republikańską nekropolią sześć lat wcześniej, po śmierci Victora Hugo. Na początku lata 1894, przechodząc ze stancji na Sorbonę, nie może jednak nie zauważyć czarnych udrapowań na Panteonie, dokąd ma zostać odprowadzona trumna prezydenta Sadiego Carnota, zabitego przez anarchistę.
„Inaczej w przypadku uroczystości pogrzebowych Paula Painlevégo w 1933 roku. Maria pamięta ogromne wsparcie tego matematyka w spotkaniach małżeństwa Curie z Fundacją Nobla. Pamięta również, jak stawał publicznie w jej obronie w czasie ostrej kampanii przetaczającej się przez ówczesną prasę, a wywołanej opublikowaniem w 1911 roku korespondencji o charakterze osobistym między Marią a fizykiem Paulem Langevinem. Pamięta również, że zwracała się do niego jako ministra w 1915 i później jako premiera, o wsparcie, najpierw swoich projektów w czasie wojny, a później także tych związanych z laboratorium” – dodaje autorka.
Już następnego dnia po śmierci Marii Curie 4 lipca 1934 zaczęto mówić o przeniesieniu małżeństwa Curie do Panteonu.
Po ceremonii z 1995 roku, w czasie której Maria Curie dołącza do męża Piotra, dwie inne kobiety, wybitne przedstawicielki francuskiego Ruchu oporu, zostały pochowane w Panteonie: Germaine Tillion i Genviève de Gaulle-Anthonioz.
Maria borykała się z próbami podważenia jej dokonań
.By osiągnąć sukces, o którym teraz wiemy, że zrewolucjonizował naszą wiedzę o chemii, Maria Skłodowska-Curie musiała pokonać wiele wyzwań. O jej niestrudzonej pracy na rzecz nauki pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Sylwia BORSKA, absolwentka Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Wrocławskiego, od kilkunastu lat związana z Uniwersytetem Medycznym we Wrocławiu, gdzie uzyskała stopień naukowy doktora nauk medycznych.
Jak opisuje autorka, osobą, która pierwsza próbowała odkryć tajemnicę promieni Roentgena, był Henri Becquerel. W świetnie wyposażonym laboratorium muzealnym, posługując się fosforoskopem, wymyślonym przez jego ojca, próbował znaleźć substancje mogące być źródłem promieniowania X. Jego praca nie przyniosła spektakularnych efektów, ale niezwykle zainteresowała młode małżeństwo naukowców, Marię i Piotra Curie, którym później pomagał.
„Długoletnia praca małżeństwa Curie w baraku służącym za laboratorium, wyposażonym jedynie w komorę jonizacyjną, aparaturę na kwarc piezoelektryczny i elektrometr, zaprojektowany przez Piotra i jego brata Jacques’a, doprowadziła do odkrycia dwóch pierwiastków promieniotwórczych – radu i polonu. Inicjatorką i koordynatorką tych badań była Maria. Wraz z mężem wykonywała ciężką i niebezpieczną pracę fizyczną – przerzucała i poddawała destylacji tony blendy uranowej. Stanowili niezwykle udany tandem aż do 1906 roku, kiedy ich wspólne zmagania przerwała tragiczna śmierć Piotra. Swoją pracę wykonywali w ciężkich warunkach, z trudem zdobywali potrzebne fundusze. Sytuację dodatkowo komplikowało to, że Maria była… kobietą, na dodatek cudzoziemką. Mimo wszystkich przeciwności w 1903 roku państwo Curie wraz z Henrim Becquerelem otrzymali Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki za badania nad zjawiskiem promieniotwórczości” – pisze ekspert.
Jej zdaniem należy pamiętać, że w tamtych czasach dyskryminacja kobiet i ksenofobia były powszechne. Panowało przekonanie, że panie nie mają predyspozycji do nauki, co najczęściej zamykało im już na starcie możliwość rozwoju. W środowisku akademickim jedynie mężczyźni mogli kierować badaniami, otrzymywać na nie fundusze i zdobywać nagrody za pracę swoją i cudzą. Rola kobiet ograniczała się do pomocy w laboratoriach i przy sporządzaniu notatek dotyczących eksperymentów. We Francji nieprzychylnie patrzono również na cudzoziemców, bardzo niechętnie pozwalano im na większe przedsięwzięcia naukowe. Za sprawą geniuszu i wytrwałości Marii Skłodowskiej-Curie zaczęło się to zmieniać.
Co więcej, w 1910 roku wybuchł skandal obyczajowy – Francję obiegła wieść o romansie Marii Curie z Paulem Langevinem, za sprawą chorej z nienawiści żony Paula. Jeanne Langevin bezprawnie udostępniła dziennikarzom listy Marii oraz materiały rozwodowe, ponadto nękała ją przy każdej nadarzającej się okazji, szantażowała, a nawet groziła jej śmiercią.
„Pomimo takiego obrotu spraw, Maria Skłodowska-Curie otrzymała nominację do drugiej Nagrody Nobla. Niektórzy nieprzychylni Marii naukowcy chcieli wykorzystać złą prasę przeciwko niej, pojawiły się głosy sprzeciwu. Svante Arrhenius, który uległ tej nagonce, wręcz domagał się listownie, aby Maria Skłodowska-Curie nie przyjeżdżała na uroczystość do Sztokholmu” – pisze Sylwia BORSKA.
Na szczęście członkowie Norweskiego Komitetu Noblowskiego nie poddali się presji frustratów. Duże znaczenie miała pozytywna opinia wielkich ludzi nauki, przychylnych uczonej, w tym Alberta Einsteina i Maxa Plancka. Ostatecznie w 1911 roku Maria Skłodowska-Curie otrzymała drugą, w pełni zasłużoną Nagrodę Nobla, tym razem z dziedziny chemii – za odkrycie polonu i radu. Wielka Maria wygrała z małymi ludźmi.
„W 1935 roku jej córka Irena wraz z zięciem Fryderykiem Joliot-Curie otrzymali kolejną w rodzinie Curie Nagrodę Nobla – za odkrycie sztucznej promieniotwórczości. Irena oprócz intensywnej pracy naukowej otwarcie walczyła o to, aby kobiety miały takie same prawa jak mężczyźni, i przyczyniła się do przyznania im prawa wyborczego we Francji w 1945 roku. Była siódmą kobietą laureatką Nagrody Nobla (drugą w dziedzinie nauk ścisłych)” – przypomina autorka.
Po odkryciu promieniotwórczości przez Marię i Piotra Curie lekarze dysponowali o wiele silniejszym niż rentgenowskie promieniowaniem gamma, emitowanym w czasie rozpadu jąder pierwiastków takich jak rad. Leczenie za pomocą promieniowania jonizującego nazywano początkowo curieterapią. Natomiast po odkryciu w 1934 roku przez Irenę i Fryderyka Joliot-Curie sztucznej promieniotwórczości zaczęto wszczepiać emitujące promieniowanie druciki, tulejki, a potem ampułki z radem bezpośrednio do guzów litych. W miarę upływu lat w terapii przeciwnowotworowej zastąpiono rad mniej szkodliwym dla pacjentów kobaltem. Grubbe również przypłacił swoje pionierskie badania życiem – zmarł z powodu kilku nowotworów rozsianych po jego ciele.
„Odkrycie promieniowania i możliwości jego wzbudzania było wielkim krokiem w medycynie, ale naukowcy bardzo szybko zorientowali się, że może być ono również poważnym zagrożeniem dla zdrowia i życia. Duże dawki wywoływały chorobę popromienną, ale również niższe wywoływały zmiany, które bardzo często kończyły się chorobami nowotworowymi. Najczęściej były to nowotwory krwi oraz przypadki różnych typów raka, czyli nowotworu pochodzącego z komórek nabłonkowych. Fakt, że problem dotyczył przede wszystkim komórek szybko dzielących się w organizmie, takich jak komórki szpiku, oznaczał, że zmiany muszą dotyczyć DNA” – dodaje autorka.
Jej zdaniem, na przykładzie wielkich uczonych, takich jak Maria Skłodowska-Curie i jej córka Irena Joliot-Curie, widać wyraźnie, że prawdziwy pasjonat nauki musi mieć ogromną wyobraźnię, nie tylko wiedzę. Ponadto niezbędna jest wytrwałość w realizowaniu swoich pomysłów, często bez wsparcia finansowego państwa.
„Tylko ktoś, kto ma dużo pozytywnej energii, siły i ciekawości świata, jest w stanie przetrwać w jednym z najgorzej opłacanych i niedocenianych zawodów świata. Warto również uświadomić sobie, jak ważne są nauki podstawowe, w których ogromne znaczenie ma odkrywanie tajemnic natury dla samego poszerzania wiedzy, z czystej chęci przeżycia wspaniałej przygody” – podsumowuje Sylwia BORSKA.