
Maria Curie i Panteon
Z okazji sto pięćdziesiątej rocznicy urodzin Marii Curie Skłodowskiej, poświęcona jej wystawa jest okazją do przypomnienia, że Panteon był na trwałe wpisany w jej codzienność – pisze Ginette GABLOT
.Dnia 20 kwietnia 1995 roku, w czasie uroczystego przeniesienia prochów Marii Curie do Panteonu w obecności prezydenta Polski Lecha Wałęsy, francuski prezydent François Mitterrand zwrócił się Ewy Labouisse-Curie tymi słowami: „Kilka kroków stąd, na tej ulicy, która nosi dziś imię Pani rodziców, znajdują się oba pawilony Instytutu Radowego, z którym do kresu swoich dni związana była Pani matka… Niewiele dalej od tamtego miejsca znajdowała się skromna szopa przy ulicy Vauquelin, w której doszło do wyizolowania radu. Pomiędzy tymi dwoma miejscami i Panteonem, położonymi tak blisko siebie, ileż przebytej drogi, ileż trudów i ileż chwały!”
Przez czterdzieści lat spędzonych w tej dzielnicy, Maria Curie nie mogła przechodzić obojętnie obok Panteonu, który dominuje nad wzgórzem Świętej Genowefy, blokując drogę przechodniom i samochodom. Musiała obchodzić masywne mury tego budynku, gdy jako polska studentka wracała wieczorami z biblioteki do swojej wyziębionej stancji, i później, gdy jako starzejąca się dyrektor laboratorium szła do siebie na wyspę Świętego Ludwika.
Dzisiaj, z okazji sto pięćdziesiątej rocznicy urodzin Marii Curie Skłodowskiej, poświęcona jej wystawa jest okazją do przypomnienia, że Panteon był na trwałe wpisany w jej codzienność, oraz że z wieloma postaciami pochowanymi w tym miejscu pamięci, będącymi naukowcami lub nie, łączyły ją więzi zawodowe lub osobiste.
Jak najbliższej Sorbony
Gdy młoda Polka odkrywa „Miasto Światła” w 1891 roku, przemiany, do których doszło z woli cesarza Napoleona III i barona Haussmanna, a które miały na celu „przewietrzenie” Paryża, dobiegają końca. W Dzielnicy Łacińskiej, gdzie Maria mieszka, aby „być jak najbliższej Sorbony”, poszczególne odcinki bulwaru Saint-Germain zostają w końcu połączone. Jeszcze trzeba dokończyć poszerzanie ulicy Saint-Jacques. Maria (Marie, po przyjęciu francuskiej wersji imienia) uczęszcza tam na niektóre zajęcia na studiach licencjackich z fizyki. Odbywają się one w średniowiecznym budynku, który wkrótce zostanie wyburzony, by zrobić miejsce Nowej Sorbonie. Maria przechodzi tą wąską ulicą wzdłuż surowej fasady klasztoru świętego Michała na ćwiczenia praktyczne z chemii. W żadnym z najbardziej szalonych marzeń nie wyobraża sobie wtedy, że dwadzieścia lat później kierować będzie laboratorium noszącym nazwisko jej męża. Nie może również wiedzieć, że wniesie swój wkład w powstanie nowoczesnej wspólnoty naukowców i stworzenie nowej dzielnicy poświęconej nauczaniu, badaniom i terapiom medycznym, zaledwie o kilka kroków od Panteonu.
„Wielkim ludziom – wdzięczna Ojczyzna” – Panteon Marii Curie-Skłodowskiej
Nie ma pewności, czy studentka Skłodowska zwiedziła Panteon, który na nowo stał się republikańską nekropolią sześć lat wcześniej, po śmierci Victora Hugo. Na początku lata 1894, przechodząc ze stancji na Sorbonę, nie może jednak nie zauważyć czarnych udrapowań na Panteonie, dokąd ma zostać odprowadzona trumna prezydenta Sadiego Carnota, zabitego przez anarchistę.
Później, gdy stanie się już Paryżanką, nie pozostawi jej obojętnej hołd złożony w 1908 Emilowi Zoli i w 1924 Jeanowi Jaurèsowi. Dwa listy świadczą o znaczeniu, jakie dla małżeństwa Curie miały te dwie wielkie postaci ówczesnego francuskiego życia intelektualnego i politycznego. Pierwszy list datowany jest na lato 1894 roku. Maria przebywa w Warszawie u rodziny. Piotr Curie myśli często o niej, odnajdując opinie młodej kobiety w czytanych przez siebie książkach. „Czytałam Lourdes Zoli. Gdy moi rodzice skończą czytać tę powieść to wyślę ją Pani. Odnalazłem w niej Pani własne poglądy na kwestię religii”. W drugim liście Maria pisze do córki spędzającej wakacje w Bretanii, kończąc tymi słowami: „Słyszałaś, ten biedny Jaurès został zamordowany. To smutne i odrażające”. Było to 1 sierpnia 1914 roku.
W krypcie Panteonu spoczywają również naukowcy, których Maria znała. W 1907 roku francuski parlament zdecydował o pochowaniu tam Marcelina Berthelota, chemika i trzykrotnego ministra. Co Maria może sądzić o państwowym pogrzebie tego człowieka pełnego paradoksów, piewcy postępu naukowego a zarazem kogoś pogardzającego teoriami naukowymi… których nie rozumiał? Nie wiemy, czy zapomniała o oskarżeniach o oszustwo, które padały z ust Berhelota, a które dotyczyły badań francuskich i zagranicznych „radioaktywistów”.
Inaczej w przypadku uroczystości pogrzebowych Paula Painlevégo w 1933 roku. Maria pamięta ogromne wsparcie tego matematyka w spotkaniach małżeństwa Curie z Fundacją Nobla. Pamięta również, jak stawał publicznie w jej obronie w czasie ostrej kampanii przetaczającej się przez ówczesną prasę, a wywołanej opublikowaniem w 1911 roku korespondencji o charakterze osobistym między Marią a fizykiem Paulem Langevinem. Pamięta również, że zwracała się do niego jako ministra w 1915 i później jako premiera, o wsparcie, najpierw swoich projektów w czasie wojny, a później także tych związanych z laboratorium.
Do Panteonu
Już następnego dnia po śmierci Marii Curie 4 lipca 1934 zaczęto mówić o przeniesieniu małżeństwa Curie do Panteonu. Pisała o tym również prasa polska. Było to o tyle dziwne, że w przeciwieństwie do Berthelota i Painlevégo, Maria – ani Piotr zresztą – nie pełnili żadnej znaczącej funkcji politycznej, co wydawało się charakteryzować uhonorowanych „naukowców”. A skoro powodem do uhonorowania ma być tylko sama jakość naukowa, to dlaczego „Wdzięczna Ojczyzna” nie doceniła w ten sposób Henriego Becquerela, który odkrył promieniotwórczość, ani Henriego Poincarégo, jednej z najbardziej znaczących postaci ówczesnego świata nauki? To oczywiste, że znamienitość dokonań nie wystarczy, by zostać w ten sposób uhonorowanym po śmierci. Pewne światło na te kwestię rzuca Jean Perrin, fizyk, laureata Nagrody Nobla, osoba, która zapoczątkowała wraz z Marią Curie kampanię mającą na celu uwrażliwienie świata polityki na potrzeby środowiska naukowego. Celem takiego państwowego hołdu jest umożliwienie rozpisania zbiórki mającej na celu pokrycie „najpilniejszych potrzeb badań naukowych”. Nic dziwnego więc, że pomysł przeniesienia do Panteonu małżeństwa Curie pojawi się na nowo w 1936 roku, gdy w czasach rządów Frontu Ludowego Jean Perrin zostaje sekretarzem stanu odpowiedzialnym za badania naukowe.
Sześćdziesiąt lat później, w 1992 roku, kobiety nie mają wciąż swojego miejsca pośród „wielkich” tego świata. Trzy osobistości: Hélène Carrère d’Encausse (Akademia Francuska), Simone Veil (eurodeputowana) i Françoise Gaspard (badaczka i pisarka) piszą do François Mitterranda, żeby kobiety „których działania, talenty, odkrycia służyły demokracji, postępowi i sztuce” mogły być chowane w Panteonie. „Żyjąc dzisiaj w świecie symboli, trzeba przypominać to, co kobiety dały, dają i będą dawać Ojczyznie i uznać, że są pełnoprawnymi uczestniczkami życia społecznego”.
Po ceremonii z 1995 roku, w czasie której Maria Curie dołącza do męża Piotra, dwie inne kobiety, wybitne przedstawicielki francuskiego Ruchu oporu, zostały pochowane w Panteonie: Germaine Tillion i Genviève de Gaulle-Anthonioz.
Ginette Gablot
Wystawa „Maria Curie, kobieta w Pateonie” trwa do 4 marca 2008 roku. Parcours des Sciences proponuje wspólne zwiedzanie w soboty (dwie soboty w miesiącu, udział gratis). Bliższe informacje: www.parcoursdessciences.fr oraz http://www.paris-pantheon.fr/Actualites/Marie-Curie-le-Pantheon-et-son-quartier.