Referenda ogólnokrajowe w historii III RP

Referendum ogólnokrajowe – zasady przeprowadzania i historia III RP

Referendum ogólnokrajowe to jedna z form sprawowania władzy bezpośredniej przez obywateli. O jego przeprowadzeniu w sprawach najważniejszych dla państwa decyduje Sejm albo prezydent za zgodą Senatu. Po 1989 r. Polacy wypowiadali się w pięciu referendach krajowych, z czego jedynie dwa okazały się wiążące.

Referendum ogólnokrajowe – zasady

.Głosy parlamentarzystów są niezbędne do zorganizowania referendum ogólnokrajowego w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa. Zgodnie z art. 125 konstytucji, referendum takie ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub prezydent za zgodą Senatu, wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

Zasady przeprowadzania referendum określone są także w ustawie o referendum ogólnokrajowym. Zgodnie z nią Sejm może postanowić o poddaniu pod referendum określonej sprawy z własnej inicjatywy, a także na wniosek Senatu, rządu lub grupy 500 tys. obywateli uprawnionych do udziału w referendum. Co istotne we wniosku o zarządzenie referendum powinny znaleźć się propozycje pytań lub wariantów rozwiązania w sprawie poddanej pod referendum. Ostatecznie treść pytań lub wariantów ustala Sejm w uchwale o zarządzeniu referendum.

Z kolei jeśli to prezydent zarządza referendum to powinien on przekazać Senatowi projekt postanowienia o referendum z treścią pytań lub wariantów rozwiązania oraz terminem jego przeprowadzenia. Senat ma następnie 14 dni na podjęcie uchwały w sprawie wyrażenia zgody na referendum.

Referendum ogólnokrajowe w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa jest ważne, tzn. jego wynik jest wiążący, jeżeli wzięła w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania. Ostatecznie ważność referendum ogólnokrajowego stwierdza Sąd Najwyższy.

Pięć referendów ogólnokrajowych w historii III RP

.Po 1989 r. Polacy wyrażali swoją wolę w pięciu referendach ogólnokrajowych: uwłaszczeniowym, prywatyzacyjnym, w sprawie przyjęcia konstytucji, wejścia Polski do UE oraz w sprawie JOW-ów, finansowania partii i prawa podatkowego.

18 lutego 1996 roku odbyły się dwa referenda: o powszechnym uwłaszczeniu obywateli (zarządzone przez ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsę) i tzw. prywatyzacyjne – o niektórych kierunkach wykorzystania majątku państwowego (zarządzone przez Sejm). Oba ze względu na zbyt niską frekwencję okazały się niewiążące.

Kolejnym referendum było referendum konstytucyjne, które odbyło się 25 maja 1997 r. Zarządził je ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski w dniu, w którym Zgromadzenie Narodowe przyjęło ustawę zasadniczą. W referendum konstytucyjnym nie ma wymogu co najmniej 50-procentowej frekwencji. Liczy się zwykła większość głosów, zatem to referendum było rozstrzygające, mimo że wzięło w nim udział 42,86 proc. uprawnionych. Za przyjęciem konstytucji opowiedziało się 52,71 proc. głosujących, przeciwko było 45,89 proc. głosujących.

W czerwcu 2003 r. Polacy decydowali, czy chcą, by Polska przystąpiła do Unii Europejskiej. Formalnie było to referendum w sprawie wyrażania zgody na ratyfikację unijnego traktatu dotyczącego wejście Polski do Unii (traktat został podpisany w kwietniu 2003 roku w Atenach). Taki tryb ratyfikacji traktatu wybrał Sejm. Frekwencja wyniosła 58,85 proc.; referendum było wiążące. Za wejściem Polski do UE opowiedziało się 77,45 proc. głosujących, przeciwko było 22,55 proc.

Ostatnie referendum przeprowadzone zostało 6 września 2015 r. Polacy wypowiedzieli się w nim w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii i zasady dotyczącej prawa podatkowego. Zarządził je prezydent Bronisław Komorowski za zgodą Senatu. Frekwencja wyniosła w nim jedynie 7,80 proc., co oznacza, że było niewiążące.

Wyzwania stojące współcześnie przed demokracją

.„Co dziś najbardziej zakłóca funkcjonowanie demokracji?” – pyta prof. Robert B. TALISSE, filozof i politolog.

Jak podkreśla, „zdaniem niektórych w dzisiejszych czasach nękają ją poważne komplikacje będące następstwem globalizacji, m.in. brak stabilności na ogólnoświatową skalę czy problemy związane z nierównością ekonomiczną, nacjonalizmem, rasizmem, imigracją, uchodźcami i ubóstwem. Inni z kolei jako główny problem postrzegają rozwój internetu i mediów społecznościowych. Są też tacy, którzy upatrują źródła problemów w całodobowych kanałach informacyjnych lub dziennikarzach, którym wstyd ufać. Sądzą tak jeszcze o urzędnikach i przywódcach partyjnych. Co poniektórzy twierdzą, że nasze dysfunkcyjna polityka to efekt masowego dopływu do niej pieniędzy; inni natomiast przytaczają fakt, że najbardziej zmobilizowane grupy obywateli mają równocześnie o niej najmniejsze pojęcie. Znajdą się i tacy, którzy prawdziwego problemu doszukują się w utracie ogłady przez obywateli, polityków, ekspertów i dziennikarzy”.

Filozof twierdzi, że problemem demokracji, który łatwo przeoczyć, jest wszechobecność polityki i niemożność oddzielenia jej od innych sfer życia. Jak twierdzi, „przesadzając z demokracją, podważamy ją. Nie chodzi o to, że demokrację trzeba ograniczyć, ponieważ to elity powinny rządzić. Nie chodzi też o to, że trzeba minimalizować uprawnienia demokratycznego rządu, że musimy wybrać państwo minimum. Teza, którą stawiam, jest raczej taka, że musimy zarezerwować w przestrzeni społecznej miejsce na wspólne przedsięwzięcia i projekty, w których polityka jest najzwyczajniej nieistotna. Potrzebujemy tego rodzaju działań, jeśli mamy utrwalić skłonności i nawyki, które sprawiają, że demokracja funkcjonuje prawidłowo. Krótko mówiąc, powrót polityki na swoje miejsce jest niezbędny do rozkwitu demokracji”.

Prof. TALISSE zwraca uwagę, że „wznosimy się ponad nasze polityczne różnice, gdy uznajemy i zgadzamy się co do tego, że życie to coś więcej niż bolączki demokracji. To, że w życiu chodzi o coś więcej niż demokrację i politykę, jasno wynika z faktu, że demokracja służy celom poza nią samą. Że tak powiem: demokracja jest za czymś, a nie przeciwko czemuś. W pewnym stopniu da się to wyjaśnić tym, że u podstaw demokracji leży zdolność do umożliwiania jednostkom realizacji wartościowych projektów życiowych, skupionych wokół apolitycznych celów i w konsekwencji z polityką niezwiązanych”.

„Jeśli zależy nam na tym, aby stan polityki w demokracji się poprawił, musimy od czasu do czasu zająć się czymś innym niż polityką. Polityka musi wrócić na swoje miejsce” – pisze prof. Robert B. TALISSE.

PAP/Mateusz Mikowski/WszystkoCoNajważniejsze/PP

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 czerwca 2023