Schizofrenia. Błędy poznawcze

Schizofrenia -

Zbyt szybkie przeskakiwanie do wniosków; dostrzeganie znaków tam, gdzie ich nie ma; przypisywanie tego, co dzieje się w nas – światu zewnętrznemu – to niektóre błędy poznawcze, które mogą utrudniać życie ze schizofrenią. Z tymi błędami można jednak pracować w ramach treningu metapoznawczego – tłumaczy psycholog, dr hab. Łukasz Gawęda.

Schizofrenia. Jakie są błędy poznawcze?

.Dr hab. Łukasz Gawęda, profesor z Instytutu Psychologii PAN, bada, jak na osoby ze schizofrenią wpływa trening metapoznawczy (MCT). MCT to forma terapii poznawczo-behawioralnej, która opiera się na założeniu, że u podłoża objawów psychotycznych, takich jak urojenia, halucynacje czy objawy negatywne, leżą błędy w myśleniu, czyli zniekształcenia poznawcze. – Terapia polega na pracy z tymi zniekształceniami. Staramy się osłabić ich intensywność – opisał psycholog w rozmowie.

– Schizofrenia nie jest „kompletnym oderwaniem od rzeczywistości” czy jakimś niezrozumiałym „szaleństwem”. To raczej nasilenie doświadczeń, które w mniejszej skali są udziałem każdego z nas. Wszyscy musimy czasem stosować skróty myślowe, bo nie mamy pełnego dostępu do rzeczywistości i musimy sobie ją dopowiadać w niektórych miejscach – powiedział prof. Łukasz Gawęda. Dodał, że i zdrowym osobom może się czasem wydawać, że ktoś na nie dziwnie patrzy, albo sen pomiesza się im z jawą.

– Wszyscy jesteśmy w którymś miejscu tego samego kontinuum. Problem zaczyna się, gdy te interpretacje stają się źródłem cierpienia i prowadzą do przekonania, że świat jest zagrażający, a ludzie wrogo nastawieni – dodał badacz.

Jego zdaniem zrozumienie poznawczych mechanizmów psychozy pozwala na większą życzliwość i empatię wobec osób ze schizofrenią. – Skoro zaś pracujemy na tych samych, ogólnoludzkich mechanizmach nadawania znaczenia, to możemy zastosować psychoterapię, aby zmodyfikować błędy poznawcze i zmniejszyć cierpienie – objaśnił.

Rodzaje błędów poznawczych w schizofrenii

.Jest wiele rodzajów błędów poznawczych charakterystycznych dla schizofrenii. Jednym z nich jest pochopne wyciąganie wniosków na podstawie niewielu informacji (jumping to conclusions), np.: „skoro jakiś samochód za mną jedzie, to znaczy, że mnie śledzi”.

Może temu towarzyszyć nadawanie znaczenia czemuś, co nie ma znaczenia – lub ma inne znaczenie, niż nam się wydaje. Np. jeśli za osobą ze schizofrenią jedzie samochód z rejestracją zaczynającą się od liter „WSI” – może pojawić się w niej strach, że szpiegują ją „Wojskowe Służby Informacyjne” (podczas gdy rzeczywiście WSI to rejestracja powiatu siedleckiego).

– Psychozę określa się czasem jako zespół nadmiernego nadawania znaczenia. Mózg (prawdopodobnie z powodu m.in. dysregulacji układu dopaminowego) przypisuje nadmierną wagę i znaczenie neutralnym lub nieistotnym bodźcom. To z kolei prowadzi do tworzenia urojeń – wyjaśnił badacz.

Kolejnym rodzajem błędów w schizofrenii może być ignorowanie argumentów sprzecznych z własnym przekonaniem. Na przykład pacjent przekonany, że śledzą go służby, zignoruje fakt, że numery rejestracyjne auta są cywilne. Takie negowanie kontrargumentów może prowadzić do utrwalania i usztywnienia urojeniowych przekonań.

Dla objawów wytwórczych (urojenia i halucynacje) w schizofrenii charakterystyczne są też deficyty w monitorowaniu źródła. Są to trudności w odróżnieniu, skąd pochodzi dana informacja – czy coś wydarzyło się naprawdę, czy było tylko snem lub myślą. I tak właśnie tzw. zewnętrzna atrybucja wewnętrznych doświadczeń to błąd, który leży u podłoża np. omamów słuchowych (słyszenia głosów w głowie). Pacjent doświadcza własnych myśli, ale błędnie przypisuje im zewnętrzne źródło (np. „ktoś nasyła mi myśli”, „ktoś mówi moimi ustami”).

W schizofrenii mogą też występować trudności w rozumieniu intencji i stanów emocjonalnych innych ludzi. Często pojawia się tu hipermentalizacja, czyli nadmierne analizowanie stanu umysłu innych osób i przypisywanie im negatywnych intencji („ona na pewno mnie nie lubi”, „po jego minie widać, że coś przeciwko mnie knuje”). Inne błędy poznawcze to nadmierne generalizacje („jeśli raz byłam śledzona, to znaczy, że już zawsze będę”) czy katastrofizacja („jeśli służby mnie złapią, to zabiją”).

Leki a psychoterapia

.Prof. Łukasz Gawęda tłumaczy, że leki, zwłaszcza te wpływające na układ dopaminergiczny, redukują charakterystyczny dla psychozy tzw. efekt nadmiernego nadawania znaczenia, czyli przywiązywania wagi do bodźców neutralnych. – Leki sprawiają, że pacjenci mniej się tymi znakami przejmują i mają mniejszą motywację do „drążenia tematu”, w konsekwencji są mniej pochłonięci treściami urojeniowymi – zaznaczył naukowiec. Dodał jednak, że nie wszystkim leki pomagają. Nawet u co trzeciej czy co czwartej osoby ze schizofrenią objawy choroby utrzymują się mimo stosowania leków.

Naukowiec tłumaczy, że leki, nawet jeśli działają, to nie zmieniają samych przekonań czy schematów myślowych. – Pacjent może nadal uważać, że świat jest zagrażający, ale po lekach stwierdzi: „teraz mnie to tak nie obchodzi”. Właśnie dlatego potrzebna jest psychoterapia – żeby pracować nad zmianą tych głębszych schematów myślowych i przekonań, kiedy pacjent jest już ustabilizowany farmakologicznie.

– Najpierw pokazujemy pacjentowi, że takie myślenie może prowadzić do problemów emocjonalnych. Jak u każdego z nas. Drugim krokiem jest nauczenie, jak unikać tych pułapek myślowych – opowiedział specjalista.

Głównym celem treningu metapoznawczego ma być większa świadomość poznawcza: pacjent zaczyna lepiej rozumieć własne procesy myślowe i rozpoznaje swoje błędy poznawcze. Gdy ktoś zaś nauczy się kwestionować swoje automatyczne, często katastroficzne myśli i interpretacje, jego poziom lęku się obniża. Zamiast natychmiast wierzyć w pierwszą myśl (np. „wszyscy w tramwaju mnie obserwują”) – pacjent wyrabia w sobie nawyk, by się zatrzymać, zastanowić nad dowodami „za” i „przeciw” oraz rozważyć alternatywne, mniej zagrażające wyjaśnienia sytuacji.

I tak właśnie poznawcza regulacja emocji pozwala zdystansować się od natrętnych myśli, co bezpośrednio przekłada się na obniżenie poziomu lęku związanego z urojeniami i sytuacjami społecznymi. – Ten proces często na początku nie jest łatwy, ale systematyczna praca w terapii czy treningu meta-poznawczym służy temu, aby przezwyciężyć te trudności – skomentował prof. Gawęda.

Zadaniem jest to, by pacjent, dzięki lepszemu radzeniu sobie z objawami, mógł wrócić do codziennych aktywności. Np. wyszedł z izolacji społecznej, która często jest wynikiem nie tylko objawów choroby, ale też stygmatyzacji i negatywnych przekonań o sobie.

Trening metapoznawczy (złożony zwykle z 10 spotkań w ciągu 5 tygodni) może odbywać się zarówno w grupie, jak i indywidualnie. – Jego skuteczność, zwłaszcza w redukcji przekonań urojeniowych, jest potwierdzona badaniami – podkreślił naukowiec.

Słaba dostępność leków na schizofrenię

.Niestety, zdaniem prof. Łukasza Gawędy, standardem w Polsce w leczeniu schizofrenii wciąż jest: „farmakoterapia, farmakoterapia, farmakoterapia – a potem długo, długo nic”. A dostęp do psychoterapii jest wciąż niewystarczający.

– Potrzebujemy trochę „odbiologizować” myślenie o schizofrenii i zrozumieć, że psychoterapia, działając na mózg poprzez słowo i uczenie się nowych nawyków, jest równie ważną interwencją, która może wpłynąć na pracę mózgu i realnie zmieniać zachowanie i emocje pacjenta – skomentował.

Pytany, czy osoby ze schizofrenią łatwo namówić na psychoterapię, badacz odpowiedział: – Urojenia często obejmują cały świat, więc terapeuta również może być potraktowany jako element opresyjnego systemu. Schizofrenię można wręcz nazwać „globalną utratą zaufania”. Dlatego absolutnie kluczowe jest budowanie bezpiecznej i opartej na zaufaniu relacji terapeutycznej. To podstawa jakiejkolwiek dalszej pracy. Kiedy taką relację uda się ustanowić, terapia naprawdę może przynieść dobre efekty – zakończył badacz.

Prof. Łukasz Gawęda bada skuteczność MCT w ramach grantu realizowanego w konsorcjum składającego się z badaczy z Hiszpanii, Francji, Niemiec, Chile i Polski (permepsy.org). Badania polskiego zespołu z Instytutu Psychologii PAN wspiera Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

Depresja. Więcej pytań niż odpowiedzi

.Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że na całym świecie na depresję cierpi ok. 280 milionów osób. Każdego roku z powodu depresji skuteczne próby samobójcze podejmuje 700 tys. osób. Choć przypuszcza się, że ok. 5 proc. dorosłej populacji cierpi na depresję, to coraz większym i bardziej zauważalnym problemem staje się depresja wśród młodzieży, a nawet dzieci – pisze Bartosz KABAŁA
Kilka miesięcy temu w „Molecular Psychiatry”, czasopiśmie związanym z „Nature”, ukazał się przegląd dostępnych badań naukowych dotyczących zależności pomiędzy poziomem serotoniny w tkance mózgu a objawami depresji. Artykuł wywołał chwilową burzę medialną i nieco dłużej trwający zamęt naukowy. W mediach popularnych powielanym przez dziennikarzy wnioskiem był brak skuteczności leków na depresję, których obecnie stosuje się ogromne ilości. Co zostało z tego poruszenia i czy badanie było jego warte? Czy medycyna rzeczywiście zmieniła całkowicie postrzeganie depresji i jej leczenia?

Autorzy głośnej pracy pod kierunkiem dr Joanny Moncrieff, psychiatry z University College w Londynie, dokonali tzw. przeglądu parasolowego (umbrella review) – nie dość, że wzięto pod uwagę wszystkie dostępne metaanalizy, czyli prace kompilujące wyniki pojedynczych badań naukowych, to jeszcze przeanalizowano inne dotychczasowe przeglądy opisujące związki poziomu serotoniny i depresji. Całość objęła ogromną liczbę badań naukowych i dziesiątki tysięcy pacjentów. Wnioski, które naukowcy zamieścili w swojej publikacji i które pojawiały się w późniejszych wypowiedziach medialnych Moncrieff, nie pozostawiają złudzeń – objawy depresji nie zależą od poziomu serotoniny. Sama autorka idzie jeszcze dalej, mówiąc: „Wiele osób bierze leki przeciwdepresyjne, bo zostały przekonane, że przyczyną choroby jest zachwiana równowaga biochemiczna”. I dalej: „Tysiące osób cierpi z powodu efektów ubocznych leków przeciwdepresyjnych (…). Sądzimy, że jest to częściowo związane z fałszywym przekonaniem o biochemicznej przyczynie depresji”.

Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że na depresję cierpi ok. 280 milionów osób na całym świecie. Każdego roku z powodu depresji skuteczne próby samobójcze podejmuje 700 tys. osób. Choć przypuszcza się, że ok. 5 proc. dorosłej populacji cierpi na depresję, to coraz większym i bardziej zauważalnym problemem staje się depresja wśród młodzieży, a nawet dzieci. W Polsce między 2017 a 2021 rokiem nastąpił wzrost zdiagnozowanych przypadków wśród dzieci i młodzieży z 12 tys. do 25 tys. Sprawa jest poważna, a zgłaszany przez ekspertów kryzys w polskiej psychiatrii, zwłaszcza dzieci i młodzieży, nie napawa optymizmem.

Każdy zapewne ma w wyobraźni jakiś obraz depresji, jej objawów i skutków. Jeśli nie znamy dokładnych kryteriów i przebiegu, za depresję może uchodzić każdy smutek lub rzadsze okazywanie radości. Może się wydawać, że definicja depresji jest mglista i brak jej konkretnej formy. Intuicyjnie myślimy, że choroby umysłu, których przecież nie diagnozuje się badaniem obrazowym, jak tomografia komputerowa, ani nie ogląda się ich pod mikroskopem, są trudno uchwytne i rozpoznawalne „na oko”. W psychiatrii do zdiagnozowania zaburzenia depresyjnego wymagane jest spełnienie ściśle określonych kryteriów.

W praktyce lekarskiej często używane są kryteria DSM (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) opracowane przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne. W znacznym uproszczeniu, aby postawić takie rozpoznanie, konieczne jest wystąpienie przez okres dwóch lub więcej tygodni co najmniej pięciu objawów z zamieszczonej w kryteriach listy. Jednym z nich musi być anhedonia, czyli brak zdolności do odczuwania przyjemności lub obniżony nastrój. Na wspomnianej liście znaleźć można m.in.: zmniejszoną koncentrację, nawracające myśli o śmierci i o próbie samobójczej, ale także mniej kojarzące się z depresją w jej powszechnym rozumieniu objawy, jak utrata masy ciała, bezsenność czy łatwe męczenie się.

.Przy rozważaniach na temat depresji często pojawia się również pojęcie triady Becka, oznaczające negatywne myśli o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Termin ten pochodzi od nazwiska Aarona Becka, zmarłego w listopadzie ubiegłego roku amerykańskiego psychiatry, twórcy modelu poznawczo-behawioralnego wyjaśniającego przyczyny powstawania depresji. Co ważne, jednego z wielu modeli.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejszehttps://wszystkoconajwazniejsze.pl/bartosz-kabala-depresja-wiecej-pytan-niz-odpowiedzi/

PAP/Ludwika Tomala/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 października 2025