Stalin nienawidził Polski, dlatego wziął udział w jej rozbiorze w 1939 r. - Sir Antony Beevor
Stalin głęboko, osobiście nienawidził Polaków, po części z powodu przegranej bolszewików w 1920 roku i było to istotnym czynnikiem w decyzji o zawarciu paktu z hitlerowskimi Niemcami i dokonaniu w 1939 roku rozbioru Polski – tłumaczył brytyjski historyk Sir Antony Beevor.
Stalin i jego ogromna nienawiść do Polski
.W niedzielę 17 września 2023 przypada 84. rocznica wkroczenia wojsk sowieckich na wschodnie tereny II RP, co było realizacją uzgodnień z tajnego protokołu do zawartego 23 września 1939 r. paktu o nieagresji między Niemcami a Związkiem Sowieckim, i co ostatecznie przypieczętowało los Polski.
„Osobista niechęć Stalina do Polski była ważnym czynnikiem w decyzji o pakcie z Hitlerem i podziale Polski. Stalin nienawidził Polaków, po części z powodu porażki w 1920 roku, za którą Lew Trocki i Włodzimierz Lenin go winili. To wyłącznie Stalin był obwiniany za to, że 1. Armia Konna nie przyszła z pomocą Michaiłowi Tuchaczewskiemu, gdy ten nacierał na Warszawę. To dlatego Tuchaczewski później był jedną z pierwszych ofiar czystek w Armii Czerwonej, bo Stalin zemścił się w ten sposób (za obwinianie go). Ale stało się to też powodem nienawiści Stalina do Polaków” – wyjaśnia Beevor.
Zastrzega jednak, że nawet gdyby Stalin wtedy nie wstrzymał wsparcia dla Tuchaczewskiego, dość wątpliwe jest, czy bolszewikom udałoby się zrealizować plan dotarcia do Niemiec i rozpętania tam rewolucji.
Chciał wymazać Polskę z mapy świata
.Beevor mówi, że przejawem zrodzonej wówczas nienawiści Stalina był też fakt, że w czasach wielkiej czystki w Związku Sowieckim w latach 1937-38 to Polacy byli tą mniejszością narodową w tym kraju, która ucierpiała najmocniej.
„I dlatego też był tak bardzo chętny, by wraz z nazistami wymazać Polskę z mapy świata i w 1939 roku wziął udział w jej rozbiorze” – podkreśla.
Antony Beevor jest jednym z najbardziej znanych współczesnych brytyjskich historyków wojskowości, specjalizuje się w historii II wojny światowej, historii Rosji oraz hiszpańskiej wojny domowej. Jest autorem kilkunastu książek, z których najważniejsze to: „Stalingrad” (1998), „Berlin 1945. Upadek” (2002), „Bitwa o Hiszpanię: hiszpańska wojna domowa 1936-39” (2006), „Druga wojna światowa” (2012) i „Rosja: rewolucja i wojna domowa 1917-1921” (2022). Kilka jego książek zostało wydanych także w Polsce, a w październiku po polsku ukażę się ostatnia jak do tej pory pozycja, „Rosja: rewolucja i wojna domowa 1917-1921”.
Czy mogliśmy uniknąć wojny?
.Wielkim błędem jest mierzyć przeciwnika miarą własnej logiki – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” sir Antony BEEVOR.
Czy Europa mogła uciec przed II wojną światową? Nie. Po prostu dlatego, że wódz III Rzeszy, kraju dysponującego najskuteczniejszą machiną wojenną na kontynencie, z determinacją parł do wojny.
Niechęć brytyjskich i francuskich przywódców do konfrontacji z Hitlerem wynikała z przyjęcia całkowicie błędnego założenia, że nazistowski dyktator, podobnie jak oni, z pewnością zrobi wszystko, aby uniknąć straszliwej powtórki z lat 1914–1918. Nie zdawali sobie sprawy, jak był wściekły, gdy pokrzyżowali mu wojenne plany we wrześniu 1938 roku. Nie oznacza to, że podczas konferencji monachijskiej (29–30 września 1938 r.) nikt nie miał świadomości, w jakim kierunku zmierza sytuacja.
Byli tacy, którzy wiedzieli. Przede wszystkim Winston Churchill i jego otoczenie, w tym dziadek mojej żony Duff Cooper, wówczas pierwszy Lord Admiralicji, który podał się do dymisji w proteście przeciwko rozbiorowi Czechosłowacji usankcjonowanemu w Monachium. Nawet brytyjski premier Neville Chamberlain, który bronił tego porozumienia, nie miał wątpliwości, że wojna nadchodzi, zwłaszcza po tym, gdy naziści wkroczyli do Pragi i zajęli resztę Czechosłowacji w marcu 1939 r.
Cokolwiek wtedy robił, było na to za późno. Poza tym wciąż chwytał się nadziei, że uda się jednak zapobiec wybuchowi pełnowymiarowego konfliktu. Podobnie było z Francuzami. Doskonale wiedzieli, że nie są przygotowani do wojny, i żywili taką samą nadzieję jak Chamberlain. Dlatego nie używali nawet słowa „wojna” w debacie parlamentarnej na forum Zgromadzenia Narodowego po inwazji Niemiec na Polskę 1 września.
Płynie z tego nauka, że wielkim błędem jest mierzyć przeciwnika miarą własnej logiki. Trzeba wejść w jego głowę, myśleć jego sposobem myślenia. Inaczej można wpaść w pułapkę całkowicie fałszywego założenia, jak zdarzyło się to w Monachium.
PAP/ Bartłomiej Niedziński/ Wszystko co Najważniejsze/ LW