Thomas Rose ambasador USA w Warszawie

Thomas Rose ambasador

Tom Rose został zaprzysiężony w Departamencie Stanu na ambasadora USA w Polsce, o czym 15 października 2025 r. poinformowała ambasada Stanów Zjednoczonych w Warszawie. Thomas Rose ambasador USA w Warszawie jest już postacią dobrze znaną i oczekiwaną w naszym kraju.

Thomas Rose wzmocni relacje amerykańsko-polskie

.Thomas Rose, którego nominację Senat USA zatwierdził tydzień wcześniej, został zaprzysiężony w Departamencie Stanu 14 października 2025 r. „Składamy gratulacje Ambasadorowi desygnowanemu Rose’owi, który obecnie przygotowuje się do reprezentowania prezydenta USA we wzmacnianiu amerykańsko-polskiego sojuszu z jednym z naszych najbliższych i najbardziej zaufanych partnerów” – napisała ambasada w serwisie X/Twitter.

Prezydent Donald Trump mianował Thomasa Rose’a nowym ambasadorem USA w Polsce w lutym 2025 r. We wrześniu 2025 r. otrzymał on poparcie senackiej komisji spraw zagranicznych. Było to drugie głosowanie w komisji nad kandydaturą na ambasadora wskazanego przez Donalda Trumpa; pierwsze, pod koniec lipca, dało ten sam rezultat, ale ze względu na niedopatrzenia formalne głosowanie trzeba było powtórzyć.

Kim jest Thomas Rose?

Thomas Rose ambasador USA w Warszawie był znanym prawicowym publicystą i komentatorem radiowym. Był też doradcą wiceprezydenta Mike’a Pence’a, znanym w USA z silnie proizraelskich poglądów. Przed swoją nominacją na ambasadora USA w Warszawie – Thomas Rose prowadził program radiowy Bauer & Rose Show.

W latach 1997-2005 Thomas Rose był wydawcą i szefem dziennika „Jerusalem Post”, a wcześniej działał we władzach stanu Indiana, skąd pochodzi. W latach 80. Thomas Rose był też dziennikarzem japońskiej stacji telewizyjnej i napisał książkę „Big Miracle” (Wielki cud) o operacji uwolnienia wielorybów spod arktycznego lodu. Książka doczekała się w 2012 r. hollywoodzkiej ekranizacji.

Podczas lipcowego wysłuchania przed senacką komisją Thomas Rose wielokrotnie chwalił Polskę jako wzorowego sojusznika. Thomas Rose ambasador w Warszawie zapowiadał już wówczas, że będzie się starał o poprawę relacji między Polską a Izraelem, a także przekonywał, że Polska jest niesłusznie obwiniana w Izraelu o współudział w Holokauście. Mówił również, że ma doskonałe relacje zarówno z rządem, jak też z będącą w opozycji Prawem i Sprawiedliwością i zobowiązał się, że nie będzie faworyzował żadnej ze stron polskiej sceny politycznej.

Relacje polsko-amerykańskie: zyskaliśmy pokój na pokolenia

Dlaczego NATO postanowiło otworzyć się na kraje, które dopiero co wymknęły się spod moskiewskiej kontroli? Co chciały w ten sposób osiągnąć Stany Zjednoczone? Na czym zależało Polakom i innym narodom Europy Środkowo-Wschodniej? Czy decyzja o rozszerzeniu została podjęta wbrew ryzyku lub na przekór rosyjskim interesom? Autorami artykułu opublikowanego w języku polskim we „Wszystko co Najważniejsze” [LINK] są Polak (Jerzy KOŹMIŃSKI – prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności,
ambasador Polski w USA w latach 1994–2000.) i Amerykanin (Daniel FRIED – polityk i dyplomata, w latach 1997–2000 ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce), którzy w latach 90. XX wieku pełnili w swoich krajach funkcje rządowe i ściśle współpracowali przy rozszerzeniu NATO. Biorąc pod uwagę to, że dyskusja o zaletach rozszerzenia nie ustaje, wysuwane wtedy argumenty nie straciły na aktualności.

„Jak wygląda bilans rozszerzenia NATO dwadzieścia pięć lat po przystąpieniu Polski, Węgier i Czech?

Rozszerzenie spełniło swoje cele. Większość środkowoeuropejskich krajów, zamieszkałych przez ponad sto milionów ludzi, doświadczyło trwającego całe pokolenie okresu rozwoju gospodarczego, demokracji i bezpieczeństwa na skalę, jakiej po obu stronach żelaznej kurtyny raczej się nie spodziewano po upadku Muru Berlińskiego w roku 1989.

Tego samego nie można powiedzieć o relacjach NATO-Rosja. Prezydent Rosji Borys Jelcyn de facto zaakceptował rozszerzenie NATO w roku 1997, a Putin, który objął urząd po Jelcynie w roku 2000, nie sprzeciwiał się rozszerzeniu nawet o państwa bałtyckie. Kilka lat później Putin poszedł jednak w stronę autorytaryzmu w kraju i rosnących ambicji za granicą. Jak się później okazało, jego celem było odtworzenie imperium rosyjskiego, również poprzez działania wojenne. Mylnie podejrzewał Stany Zjednoczone o inspirowanie oddolnych prodemokratycznych ruchów poparcia dla prozachodnich przywódców w Gruzji i Ukrainie. W roku 2007 Putin zdążył już ustawić Zachód w pozycji wroga.

Mimo to rozszerzenie NATO rysuje się w jeszcze jaśniejszych barwach, jeżeli spojrzymy na nie z perspektywy czasu. W latach 1993–1994 Wałęsa i Havel ostrzegali Clintona, mówiąc, że jeżeli NATO nie przyjmie nowych członków wraz z nadarzającą się okazją, Rosja będzie znowu rościć sobie prawo do tak dużej części swojego dawnego imperium, jaką zdołają zająć jej wojska. Wojna, przed jaką wtedy ostrzegali, byłaby wojną, z jaką dziś mierzy się Ukraina, wojną imperialnej rekonkwisty. Putin wielokrotnie i wyraźnie popierał imperialne ambicje Rosji, wypowiadał się pogardliwie na temat Polski oraz powtarzał fałszywe tezy o polskiej historii, czego ostatnim przykładem jest wywiad z Tuckerem Carlsonem. Jeżeli nie nastąpiłoby rozszerzenie NATO, Europa musiałaby być może borykać się teraz z rosyjską dominacją nad Ukrainą, ponowną okupacją państw bałtyckich i bezpośrednim zagrożeniem atakiem na Polskę.

Niepowodzenia w relacjach z Rosją nie wynikają z rozszerzenia NATO, ale z tego, jaką koncepcję swojego państwa i jego potrzeb przyjęły rosyjskie elity. Stany Zjednoczone chciały współpracować z postsowiecką Rosją jako państwem. Putin natomiast zaczął postrzegać Rosję jako imperium. Jego imperialne roszczenia obejmują Ukrainę i mogą rozciągnąć się na kraje bałtyckie, Polskę, Finlandię, Mołdawię, Gruzję, Armenię, Azerbejdżan i większą część Azji Środkowej. Jak można przeczytać na ogromnych bilbordach w różnych częściach Rosji, w tym na granicy z Estonią: „Rosja nie ma granic”. Rozszerzenie NATO nie powstrzymało Rosji przed wszczęciem imperialnych wojen. Sprawiło jednak, że wojny te toczyły się na wschodzie” – piszą Jerzy Koźmiński i Daniel Fried.

PAP/Natalia Dziurdzińska/AJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 października 2025