🔴 W pierwszej turze wybieramy, w drugiej eliminujemy – Nathaniel GARSTECKA

Prezydent jest ucieleśnieniem narodu, wybranym w powszechnych wyborach bezpośrednich. To w jego urzędzie manifestuje się dusza i tożsamość narodu. Teraz Polacy muszą dokonać wyboru, zdecydować, w którym kierunku chcą podążać, a w którym nie – Nathaniel GARSTECKA
.Dwa tygodnie temu przedstawiłem swoją wizję Polski w celu zaproponowania interpretacji pierwszej tury wyborów prezydenckich. Jeśli chodzi o drugą turę, proponuję to samo, ale tym razem przyjmując odwrotną metodologię, aby zweryfikować słynne powiedzenie: „W pierwszej turze wybieramy, w drugiej eliminujemy”. Przedstawię więc kierunek, w którym Polska nie może pod żadnym pozorem podążać.
Polska nie może osłabiać swoich relacji ze Stanami Zjednoczonymi w imię „integracji europejskiej”. Ameryka jest i jeszcze długo będzie głównym gwarantem bezpieczeństwa dla całej Europy. Udowodniła to wielokrotnie w przeszłości, ale także poprzez pomoc dla Ukrainy, która została zaatakowana przez putinowską Rosję. Bardzo intensywna negatywna kampania medialna w krajach europejskich doprowadziła do zwątpienia w zaangażowanie Waszyngtonu, zwłaszcza po powrocie Donalda Trumpa do władzy. Jednak to za prezydentury Joe Bidena Moskwa rozpętała najpierw wojnę hybrydową przeciwko Europie Środkowej, a następnie otwartą wojnę przeciwko Ukrainie i nikt wówczas nie kwestionował roli Stanów Zjednoczonych jako „gwaranta pokoju” w Europie. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Europejczycy z pewnością nie mają zasobów wojskowych, aby poradzić sobie z kryzysem, jaki Moskwa mogłaby sprowokować na naszej wschodniej flance. Co więcej, karygodna niechęć Francuzów i Niemców do podniesienia głosu przeciwko Władimirowi Putinowi od samego początku rodzi uzasadnione pytania wśród tych, którzy obawiają się, że Rosja nie poprzestanie na Ukrainie. Czy Paryż byłby w stanie użyć swojej broni nuklearnej przeciwko Rosji od pierwszego dnia otwartego ataku na jeden z krajów bałtyckich lub Polskę? Nic nie jest mniej pewne. Pod tym względem chęć osłabienia NATO na rzecz chimerycznej „Europy obrony” jest niezwykle niebezpieczna. Polska musi pozostać uprzywilejowanym partnerem Stanów Zjednoczonych tak długo, jak to możliwe, rzecz jasna, bez porzucania swoich europejskich sojuszników, którym musi narzucić swoją pozycję wiodącej konwencjonalnej siły wojskowej na kontynencie.
Polska nie może zrzec się suwerenności na rzecz Unii Europejskiej. Dalsza polityczna integracja UE jest wyraźnie szkodliwa. Z unii suwerennych narodów zaangażowanych w ukierunkowaną współpracę gospodarczą, naukową i technologiczną ma teraz stać się quasi-państwem scentralizowanym w Brukseli, gdzie kraje członkowskie nie będą niczym więcej niż prowincjami bez tożsamości. To, że klasyczni liberałowie we Francji, Niemczech i Polsce popierają taki projekt, jest zaskakujące i niepokojące. Ingerencja instytucji brukselskich i strasburskich w wewnętrzne sprawy polityczne i prawne kilku państw, a także dowody na islamistyczną infiltrację instytucji powinny skłonić nas do zakwestionowania znaczenia dalszej europejskiej integracji politycznej.
Unijni technokraci niestrudzenie dążą do pozbawienia motta Unii jego istoty: „Zjednoczeni w różnorodności”, ale już bez różnorodności kultur, tradycji, modeli społecznych, systemów gospodarczych, dyplomacji i interesów narodowych. Wszystko ma być zarządzane odgórnie, a władze lokalne mają być jedynie rejestratorami decyzji podejmowanych przez brukselską komisję, która ma stać się „europejskim organem wykonawczym”. W tym kontekście należy zdecydowanie przeciwstawić się wszelkim próbom politycznej i ideologicznej ingerencji oraz przekazywania suwerenności instytucjom unijnym.
Polska musi zdecydowanie przeciwstawić się masowej imigracji arabsko-muzułmańskiej i afrykańskiej. Być może nie jest to oczywiste dla Polaków, którzy nie zetknęli się jeszcze z tym problemem tak intensywnie jak narody Europy Zachodniej, ale jest to bez wątpienia najważniejsza kwestia dla przetrwania naszej cywilizacji. Rosyjski imperializm, brukselski centralizm, ataki na wolności jednostki – wszystko to jest ważne, wręcz decydujące, ale zmiana demograficzna, z którą mamy do czynienia, stanowi wyzwanie pierwszego rzędu. Jeśli zaledwie po 60 latach masowej imigracji francuski minister sprawiedliwości oświadcza, że we Francji nie ma już miejsca, w którym ludzie mogliby czuć się bezpiecznie, to jak to będzie wyglądać za 20 lub 30 lat, jeśli nic nie zostanie zrobione, aby zatrzymać i odwrócić napływ imigrantów?
Polacy muszą zdawać sobie sprawę, że należy potępić nie tylko Europejski Pakt o Azylu i Migracji, ale także całą krajową politykę przyznawania wiz pracowniczych. To właśnie legalna imigracja stoi za głębokimi zmianami demograficznymi we Francji, w szczególności w wyniku łączenia rodzin i hojności prawa do azylu. Pierwszym priorytetem Polski, mającej wybór, powinno być przyciągnięcie z powrotem Polaków do kraju, a następnie imigracja z krajów bliskich kulturowo. Koszty imigracji z innych krajów znacznie przewyższają potencjalne korzyści.
Polska absolutnie nie może ulec ideologicznym urojeniom postępowej lewicy. Musi natychmiast położyć kres infiltracji szkół przez działaczy homoseksualizmu i ekologów, musi zaprzestać publicznego i ostentacyjnego promowania dzieł kultury, które powielają progresywizm, i musi przestać narzucać prywatnym i instytucjonalnym podmiotom standardy i regulacje zaprojektowane w celu zaspokojenia agendy ideologicznej. Obowiązkowe parytety dla kobiet w zarządach i polityce, raporty, które firmy muszą sporządzać na temat swojego „wpływu na środowisko”, stopniowe usuwanie prywatnych samochodów na rzecz transportu publicznego, antywolnościowe prawa mające na celu „zwalczanie mowy nienawiści”, dechrystianizacja przestrzeni publicznej… To tylko kilka przykładów absurdów, z jakimi mamy do czynienia. Jakiego rodzaju społeczeństwo ostatecznie to wytworzy? Nietrudno przewidzieć, że nie jest to kierunek, w którym powinniśmy podążać.
Weźmy inny przykład: lobbing niektórych środowisk na rzecz wprowadzenia związków partnerskich. We Francji ta reforma miała być kompromisem między homoseksualistami domagającymi się prawa do małżeństwa a konserwatystami odrzucającymi to prawo. Kilka lat później pojawiła się kwestia małżeństw osób tej samej płci, ale z wyłączeniem rozszerzenia procedur in vitro i surogactwa. Co całkiem logicznie, po krótkim czasie zezwolono na zapładnianie in vitro kobiet homoseksualnych. Jednocześnie prawo francuskie uznaje dzieci urodzone przez macierzyństwo zastępcze za granicą, mimo że procedura ta jest zakazana we Francji. Należy również zauważyć, że adopcja dzieci przez pary homoseksualne została dopuszczona jako logiczna konsekwencja legalizacji małżeństwa „dla wszystkich”. Zezwolenie na związki partnerskie otwiera zatem drogę do wszystkich wyżej wymienionych elementów, które niewątpliwie nastąpią.
Polska musi przeciwstawić się zdegradowaniu jej do statusu kraju drugorzędnego w swoim regionie. Ma wszystko, czego potrzeba, by stać się liderem „nowej Europy”, a mimo to pozwala krajom takim jak Węgry odgrywać wiodącą rolę wśród europejskich konserwatystów. Jej regionalne ambicje wydają się być powstrzymywane przez elity, które są zakompleksione wobec Zachodu i chcą tylko dobrze wyglądać w oczach Brukseli, Paryża i Berlina. Dzisiejsza Polska wolałaby być numerem 5 lub 6 w UE niż numerem 1 w Europie Środkowej. A przecież to Polska powinna dmuchać na zimne i na gorące od Bałtyku po Morze Czarne i Adriatyk.
Aby to osiągnąć, nie może wstrzymywać głównych inwestycji, które powinny umożliwić jej zdobycie wpływów w regionie: dużego projektu lotniska CPK, elektrowni jądrowych, przemysłu wojskowego, inwestycji zagranicznych, soft power w ramach Grupy Wyszehradzkiej i Bukaresztańskiej Dziewiątki itp.
Polska musi być również zdolna do podejmowania inicjatyw dyplomatycznych na dużą skalę, zwłaszcza w swoim bezpośrednim sąsiedztwie. Musi przeciwstawić się ograniczaniu się do podrzędnej roli w sytuacji na Ukrainie. Musi przejąć inicjatywę i stać się kluczowym graczem, zarówno dla Europejczyków, Amerykanów, jak i Ukraińców. Musi energicznie potwierdzić swoje zaangażowanie w blok zachodni i przyjąć rolę w Europie Środkowej. Musi być w centrum stosunków między Europą Zachodnią, Europą Środkową, Europą Wschodnią, światem anglosaskim, Izraelem i naszymi innymi sojusznikami, takimi jak Korea Południowa i Japonia.
.„Wybory prezydenckie to spotkanie człowieka i kraju, człowieka i narodu”, powiedział François Bayrou w 2007 r., podczas kampanii, w której uzyskał rekordowy wynik 19 proc. Prezydent jest ucieleśnieniem narodu, wybranym w powszechnych wyborach bezpośrednich. To w jego urzędzie manifestuje się dusza i tożsamość narodu. Teraz Polacy muszą dokonać tego wyboru, zdecydować, w którym kierunku chcą podążać, a w którym nie.
Nathaniel Garstecka
Tekst ukazał się w prowadzonej przez Autora cotygodniowej kronice w „Gazecie na Niedzielę” [LINK].