
Publikacje i reakcje. Glossa po wyborach
Nie ma powodu, by wstydzić się za Polskę, tylko dlatego, że nieznaczna, ale jednak, większość Polaków pokazała, że nie do końca uważa zachodnią Europę, której klasycznym przedstawicielem jest Rafał Trzaskowski, za niedościgły wzór do małpiego naśladowania – pisze prof. Piotr CZAUDERNA
.Krótko przed drugą turą wyborów napisałem dla portali wszystkoconajwazniejsze.pl oraz wybrzeze24.pl dwa teksty dotyczące kampanii wyborczej i tego o czym są te wybory oraz jakie będzie ich znaczenie dla Polski. Dokonałem też własnej oceny obydwu kandydatów. W żadnym z tekstów nie było hejtu ani demagogii. Starałem się być raczej analityczny i merytoryczny, choć oczywiście teksty te zawierały mój subiektywny punkt widzenia na polską rzeczywistość i to, jakiego prezydenta potrzebujemy na dzisiejsze trudne czasy.
Po ich publikacji zaczęli się do mnie odzywać drogą wiadomości tekstowych lub maili różni dawni znajomi, z którymi od lat nie utrzymywałem kontaktów. Wszyscy oni byli zniesmaczeni albo wręcz przerażeni moimi poglądami i moimi politycznymi wyborami. Nazwano moje teksty peanem na cześć jednego z kandydatów. Zarzucono, że bliska jest mi homofobia, antysemityzm i stręczycielstwo. Oskarżono mnie, że promując takiego, a nie innego, kandydata kieruję się istotnymi dla mnie kalkulacjami politycznymi oraz, że atakuję Westerplatte jak esesman. Oskarżenie o moralność Kalego to przy tym pikuś.
.Wezwano mnie do opamiętania się grożąc, że nie będę zasługiwał na to, by spojrzeć mi w oczy, bo Chrystus także nie zagłosowałby na gangstera. Odpisałem wtedy, że znamy z historii takich, co byli porywczy i gwałtowni potrafiąc dobyć miecza, a nawet się zaparli, i to więcej niż raz, a potem usiłowali uciec z Rzymu przed śmiercią za wiarę. Znamy takich, którzy z pasją prześladowali swoich późniejszych współbraci. Znamy i takich, którzy byli grzesznikami, prostytutkami, jawnogrzesznicami nagminnie uwodzącymi nieletnich, trudnili się nierządem, prowadzili hulaszcze życie, byli rozpustnikami i mieli nieślubne dzieci, które na dodatek dla kariery porzucili, wiązali się z kurtyzanami, bywali hazardzistami i kanciarzami albo pijakami i oszustami, trudnili się rozbojem na drogach i mordowali podróżnych, zamordowali tysiące ludzi zakopując ich żywcem. Potrafili się nawet modlić w taki oto sposób: „Nawróć mnie Boże, ale jeszcze nie teraz”. To fragmenty życiorysów św. Piotra, św. Pawła, św. Marii Magdaleny, św. Marii Egipcjanki, św. Fabioli, św. Augustyna, św. Jana Bożego, św. Kamila de Lellis, św. Mojżesza Etiopskiego, św. Olgi: „Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień”.
Nasze wybory ideowe i polityczne nigdy nie wiążą się z wyborem kandydatów idealnych, bo takowych po prostu nie ma. Zawsze wybieramy, w naszej opinii, mniejsze zło czy też większe dobro albo jedno i drugie. Głosujemy za czymś, ale i często przeciw czemuś. Za Polską, jakiej pragniemy albo przeciw Polsce, z której ideami się nie zgadzamy i której nie chcemy. Za zmianami, które popieramy albo przeciw zmianom, który się obawiamy i którym się przeciwstawiamy. I tak było i w ostatnich, zakończonych już, prezydenckich wyborach.
Napisano do mnie również, że apoteozuję człowieka, który nie ma kwalifikacji moralnych oraz intelektualnych, aby ubiegać się o stanowisko prezydenta „mojego” kraju. To określenie „mojego”, a nie naszego, kraju jest dla mnie dość symptomatyczne. Nie ma naszej wspólnej Polski: jest ta ich albo ta nasza. Ta dychotomia źle nam wszystkim wróży. Ale, jeśli już nie umiemy się, zamknięci w swoich bańkach, porozumieć, to przynajmniej nie odmawiajmy innym prawa do posiadania własnego zdania, jak powinniśmy żyć, i proszę, abyśmy to uszanowali, by zacytować niedawną okołowyborczą grafikę Matyldy Damięckiej.
Zarzucono mi też, że bliski mi jest kandydat na Prezydenta RP, który może się okazać Nikodemem Dyzmą III RP i jej grabarzem. Moim zdaniem akurat III RP jest tak dysfunkcyjna w wielu obszarach, że może warto byłoby na jej gruzach zbudować bardziej uczciwe i sprawniej funkcjonujące państwo oparte na zasadach odpowiedzialności i solidarności społecznej. Ale to wymagałoby zmiany Konstytucji, na co dziś się nie zanosi. Zanosi się jednak na koniec politycznego duopolu KO-PiS, i dobrze, bo utrzymuje on nasze państwo w patowym klinczu. Pamiętajmy, że Karol Nawrocki nie wygrałby bez poparcia wyborców Konfederacji. Wszyscy potrzebujemy nowej lepszej Polski, oczekiwanej IV Rzeczpospolitej, choć ten termin obrósł negatywnymi konotacjami; potrzebujemy Polski, która nie będzie obarczona dziedzictwem 1989 roku.
Opisane doświadczenie, mimo wszystko mnie zdumiało, choć pewnie niektórzy zarzucą mi polityczną naiwność. Osobiście nie przyszłoby mi jednak do głowy, by pisać do kogoś z kim od dawna nie koresponduję i kto nie jest mi specjalnie bliską osobą, tylko po to, by wyrazić swoje oburzenie, zażenowanie czy rozczarowanie jego poglądami i opiniami. To wiele mówi o dzisiejszej Polsce.
Usłyszałem też, że piszę o post-prawdzie jako zjawisku typowym dla tylko jednej formacji światopoglądowej, choć do post-prawdy nigdy nie odnosiłem się w kategoriach polityki, ale pisałem na ten temat z punktu widzenia dominującej obecnie ideologii i filozofii, o ile w ogóle dziś komukolwiek bliska jeszcze jest filozofia, zwłaszcza w swym pierwotnym znaczeniu, pojmowana jako umiłowanie mądrości.
Życie winno być dla nas jedną wielką szkołą pokory. Początkowa reakcja sztabu i zwolenników Rafała Trzaskowskiego na wyniki „exit poll” jest tego bardzo dobrym przykładem. Jednak pragnę bardzo mocno przestrzec otoczenie Karola Nawrockiego, jak i samego pana Karola, przed triumfalizmem. Zwyciężyliśmy, mogę tak napisać, bo Karol Nawrocki był przecież także moim kandydatem, dosłownie o włos. Była to najmniejsza różnica głosów w historii polskich wyborów prezydenckich po 1990 roku. Zadecydowało niespełna 370.000 wyborców. Na szczegółowe analizy jeszcze będzie czas. Zauważę tylko, że najbardziej zadziwiło mnie, że Karol wygrał w gronie osób młodych, zapewne dzięki wsparciu udzielonemu przez Konfederację.
.Z wynikiem ostatnich wyborów przyjdzie nam żyć przez kolejne pięć lat, jakkolwiek byłby on odległy od życzeń i oczekiwań blisko połowy Polaków. Spróbujmy jednak zrozumieć, że nie stała się żadna tragedia i zaakceptujmy rozstrzygnięcie większości wyborców. Nie wpadajmy w histerię jak niektórzy z celebrytów, który popierali Rafała Trzaskowskiego, i twierdzą teraz, że nie tylko nie ma światełka w tunelu, ale tunelu też nie ma.
Stan umysłów części polskich elit oddaje może najlepiej przytoczona poniżej prawdziwa anegdota przesłana mi przez mojego przyjaciela, która tyczy się rozmowy toczącej się w uczelnianej szatni. Pani Profesor zadaje pytanie szatniarce „Ależ, proszę Pani, chyba nie powie mi Pani, że będzie Pani głosować na tego bandziora i sutenera Nawrockiego! Na co szatniarka: Pani profesor, ale to kłamstwa i bezpodstawne oszczerstwa. Pani Profesor: „Ależ co Pani mówi! Chyba Pani musi słuchać tej nielegalnej pseudo-stacji telewizyjnej!”.
Nie ma powodu, by wstydzić się za Polskę, tylko dlatego, że nieznaczna, ale jednak większość Polaków pokazała, że nie do końca uważa zachodnią Europę, której klasycznym przedstawicielem jest Rafał Trzaskowski, za niedościgły wzór do małpiego naśladowania. Nie wiem na jakiej podstawie pojawiły się twierdzenia i to już w dzień po wyborach, że Polska znów zaczyna iść do tyłu, a nienawiść rośnie z dnia na dzień.
Warto zachować właściwe proporcje: z punktu widzenia dziejów naszego tysiącletniego narodu pięć lat to chwilka tylko, choć może też i ważny moment dziejowy. Obserwowałem jak Karol Nawrocki w tej kampanii dojrzewał począwszy od swojego pierwszego publicznego, szczerze mówiąc niezbyt udanego, wystąpienia na krakowskich Oleandrach aż po świetne przemówienie na niedawnym Marszu za Polską. Prawdziwe wyzwania jednak dopiero przyjdą po objęciu stanowiska Prezydenta RP i miejmy nadzieję, że Karol Nawrocki dobrze się zapisze w dziejach Polski i udowodni swoja postawą, i swoimi działaniami, że warto było oddać na niego swój głos. Jak kiedyś pisałem, jeśli uda mu się zakończyć wojnę polsko-polską (choć wiem, że nie wszystko w tej mierze jest w jego rękach), to zostanie zapamiętany jako prawdziwy mąż stanu i ojciec narodu.
Dlaczego wygrał? Bo zdołał przekonać do swej opowieści i wizji ponad połowę Polaków, ale także dlatego, że okazał się odporny na ciosy i po nokautach uporczywie wstawał na nogi. A może znaczenie miała też siła powszechnej modlitwy w intencji ojczyzny, choć wiem, że rozśmieszę tym stwierdzeniem drugą stronę sceny politycznej.
.A może zadziałała też magia historycznych dat w okolicy wyborów? Trzydziestego maja roku 1505 uchwalono w Radomiu Konstytucję „Nihil Novi”, potocznie zwaną „Nic o nas bez nas”, która stworzyła podstawy dla republikańskiej monarchii w Polsce. Drugiego czerwca roku 1979 rozpoczęła się pierwsza pielgrzymka św. Jana Pawła II do Polski i tego dnia padły na Placu Zwycięstwa w Warszawie owe słynne słowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej Ziemi!”. W tym też dniu w roku 1927 Prezydent RP, Ignacy Mościcki wydał rozporządzenie o popieraniu rozbudowy i rozwoju gospodarczego miasta i portu Gdyni. Z kolei pierwszego czerwca 1991 roku rozpoczęła się IV pielgrzymka św. Jana Pawła II do ojczyzny pod hasłem „Bogu dziękujcie, Ducha nie gaście”, w której w oparciu o dekalog napominał on surowo Polaków, by odmienili oni swe wspólnotowe i indywidualne życie. Czas pokaże czy dzień 1 czerwca 2025 roku dołączy do tego panteonu narodowych dat i czy będzie on uznany za początek odnowy polskiego Ducha oraz odnowy państwa polskiego.
Myślę, że dobrze by było, aby Karol Nawrocki wziął sobie do serca końcowe słowa jego kontrkandydata z wieczoru wyborczego: „Pierwszym najważniejszym zadaniem prezydenta RP będzie wyciągnąć rękę do wszystkich tych, którzy na mnie nie zagłosowali. Obiecuję wam, a nawet uroczyście ślubuję, że będę także waszym prezydentem i zrobię wszystko, żebyśmy mogli odzyskać tę zdolność normalnej, spokojnej rozmowy, bo ja będę prezydentem wszystkich Polek i wszystkich Polaków”.
W końcu będziemy musieli dalej obok siebie żyć ze, sobą rozmawiać i patrzeć sobie w oczy. Dlatego na okres po wyborach filozoficznego dystansu i umiaru oraz umiłowania roztropności i mądrości sobie i nam wszystkim życzę.
Piotr Czauderna