Wejście Polski do NATO to sukces całej polskiej klasy politycznej – Władysław Teofil Bartoszewski

Po 1989 r. cała klasa polityczna pracowała nad wejściem Polski do NATO. Była jedność i to był nasz największy sukces. Koncepcja NATO-bis została od razu ucięta – stwierdził wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski. Dodał ponadto, że rząd będzie zabiegał, by Polacy obejmowali wyższe stanowiska w NATO.

Po 1989 r. cała klasa polityczna pracowała nad wejściem Polski do NATO. Była jedność i to był nasz największy sukces. Koncepcja NATO-bis została od razu ucięta – stwierdził wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski. Dodał ponadto, że rząd będzie zabiegał, by Polacy obejmowali wyższe stanowiska w NATO.

.Dnia 29 stycznia 1999 r. ówczesny Sekretarz Generalny NATO Javier Solana wystosował do Polski, Czech i Węgier formalne zaproszenie do przystąpienia do Traktatu Północnoatlantyckiego. 18 lutego 1999 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski podpisał ustawę upoważniającą go do ratyfikacji traktatu północnoatlantyckiego. Dzień wcześniej tę ustawę przegłosował Sejm, a wynik przyjął owacją na stojąco.

W niespełna dziesięć dni później, 26 lutego, prezydenci Polski i Czech Aleksander Kwaśniewski i Vaclav Havel jednocześnie ratyfikowali traktat.

Władysław Teofil Bartoszewski o wejściu Polski do NATO

.Dnia 12 marca 1999 w Independence w stanie Missouri Polska, Czechy i Węgry zostały oficjalnie przyjęte do NATO. Przed Kwaterą Główną w Brukseli na maszt podniesiono flagi trzech nowych państw członkowskich.

Władysław Teofil Bartoszewski powiedział, że wejście naszego kraju do NATO zawsze było marzeniem wielu Polaków, ponieważ wolność Polski mogła zagwarantować wyłącznie przynależność do paktu wojskowego, ale o charakterze defensywnym.

Jak dodał, po przełomie 1989 roku pierwszą rzeczą, o której mówiła cała klasa polityczna było to, żeby udało się Polsce wejść do NATO. Zaznaczył, że co prawda „były sugestie niezbyt dobrze przemyślane prezydenta Lecha Wałęsy o NATO-bis, ale to zostało ucięte od razu przez jego otoczenie, że to nie jest ten kierunek, że musimy być w NATO”.

Koncepcja NATO-bis została wysunięta przez prezydenta Wałęsę w marcu 1992, zakładała ona utworzenie międzynarodowego układu wojskowego państw Europy Środkowej wcześniej należących do rozwiązanego Układu Warszawskiego.

Wracając do sytuacji i nastrojów po przełomie 1989 roku, Władysław Teofil Bartoszewski dodał, że były również sugestie ze strony „niektórych ludzi, którzy nie bardzo rozumieli się na polityce”, że najważniejsze jest, żeby wejść do Unii Europejskiej.

„Nie, najważniejsze było, aby wejść do NATO, bo to nam daje gwarancje bezpieczeństwa. I cała klasa polityczna tamtych lat nad tym pracowała. Wszyscy kolejni premierzy – niezależnie, czy to był Jan Krzysztof Bielecki, czy to był Jan Olszewski, czy to był nawet Józef Oleksy, wszyscy pracowali nad tym, żeby wejść do NATO. Tutaj była kompletna jedność po stronie polskich polityków i to był nasz największy sukces” – podkreślił Władysław Teofil Bartoszewski.

Jak zauważył, wejście Polski do NATO, „dało nam po raz pierwszy od 200 lat to, że wiedzieliśmy, że mamy jakichś aliantów, partnerów, którzy są gotowi i są w stanie nam tej pomocy udzielić”. „A nie jak Francuzi i Anglicy w 1939 roku, gdzie oni dali nam jakieś teoretyczne gwarancje, ale od początku, jak to podpisywali, wiedzieli, że nic z tego nie będzie, bo nic nie zrobią” – dodał wiceszef MSZ.

Więc – jak podkreślił – wejście Polski do NATO to był ogromny przełom i to był wielki sukces. Dodał, że polska opozycja antykomunistyczna, która objęła władzę i nawet postkomuniści, pokazali swoja dojrzałość polityczną.

Wyzwania stojące przed Polską w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego

.Władysław Teofil Bartoszewski pytany, co było największym wyzwaniem przy dostosowywaniu się Polski do standardów NATO, ocenił, że „jeśli chodzi o sprzęt, to mieliśmy cały sprzęt sowiecki”. „Jeśli chodzi o struktury, to mieliśmy mentalność sowiecką. Całe wojsko miało mentalność sowiecką, NATO-wskie wojska zupełnie inaczej funkcjonują” – zaznaczył.

Wiceminister dodał, że istotą funkcjonowania wszystkich sił NATO-wskich w przeciwieństwie do sowieckich – co widać w wojnie na Ukrainie – jest to, że w siłach Sojuszu najważniejszą osobą jest sierżant sztabowy, który zarządza kompanią.

„Porucznik jest teoretycznie jego szefem, ale tak naprawdę to ten sierżant podejmuje decyzje. Decyzje nie muszą przychodzić od generała, który jest bardzo daleko, grupa która jest na froncie, na poziomie kompanii musi być w stanie przeprowadzać rozmaite działania, odpowiedzialność schodzi na dół i »ci wyżej« zajmują się większą strategią. Tego w żadnej armii postsowieckiej nie było, musiał być rozkaz z góry” – powiedział Władysław Teofil Bartoszewski.

Wiceszef MSZ pytany, jaka jest teraz – zwłaszcza w kontekście wojny na Ukrainie – rola i znaczenie Polski w strukturach Sojuszu odparł, że ta rola jest „znacząco różna”.

Jak podkreślił, jest tak po pierwsze dlatego, że polscy żołnierze uczestniczyli w misjach m.in. w Afganistanie i Iraku. „Wyszkoliliśmy około 20 tys. żołnierzy i oni pracowali razem z wojskami NATO” – przypomniał Władysław Teofil Bartoszewski. Zaznaczył, że dowodem na profesjonalizm polskich żołnierzy jest historia najlepszego snajpera w wojsku amerykańskim, który był w Afganistanie i w Iraku. A tego snajpera osłaniali żołnierze polskiego Gromu – zauważył.

Wiceszef MSZ dodał, że teraz jesteśmy uważani „jako absolutnie kluczowy partner” w NATO. Wyliczał, że Polska była w grupie pierwszych krajów, które niosły pomoc napadniętej Ukrainie, wydajemy rekordowy procent PKB na obronność, a pod Rzeszowem mamy ogromne centrum logistyczne NATO.

Dopytywany, czy jest szansa, aby w ślad za tym Polacy znaczyli też więcej personalnie w NATO podkreślił: „Mam nadzieję, będą pewne zmiany i będziemy się starać tam obejmować wyższe stanowiska, tak cywilne, jak i wojskowe, bo jedne i drugie są bardzo ważne”. Na pytanie, czy coś w tych sprawach może wydarzyć się na najbliższym szczycie NATO w lipcu w Waszyngtonie odparł krótko: „pewne decyzje powinny zapaść”.

Szefowanie NATO. Praca dla wybranych?

.„Estonka Kaja Kallas spełnia wszystkie kryteria. I cóż z tego?” – pyta brytyjski dziennikarz Edward LUCAS w tekście „Szefowanie NATO. Praca dla wybranych?”, który ukazał się na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

„Wyścig o fotel sekretarza generalnego NATO toczy się jak najbardziej na poważnie. Faworytem jest ustępujący premier Holandii Mark Rutte (56 l.). Jego główna konkurentka to Kaja Kallas (46 l.), obecna premier Estonii. Do tej dwójki dołączył ostatnio Krišjānis Kariņš (58 l.), były szef łotewskiego rządu, sprawujący dziś funkcję ministra spraw zagranicznych tego kraju” – pisze Edward LUCAS.

Jak dodaje, „premier Kaja Kallas nie tylko głośno krytykuje reżim Putina, ale również pochodzi z kraju, który ostrzega Zachód przed rosyjskim imperializmem od trzydziestu lat (o czym świadczy wystąpienie Lennarta Meri, nieżyjącego prezydenta Estonii, wygłoszone w Hamburgu w 1994 r.). Premier Mark Rutte ma natomiast przydomek »teflon«, bo żaden skandal się go nie ima. Dziś, stosownie do okoliczności, jest nastawiony wojowniczo, lecz w przeszłości ucieleśniał merkantylizm, który stał się nieodłączną częścią holenderskiej polityki zagranicznej”.

„Za kulisami liczą się jednak inne kryteria. Mogliśmy się o tym przekonać, słuchając wywiadu telewizyjnego z Fransem Timmermansem. Byłemu wiceprzewodniczącemu Komisji Europejskiej, który powrócił do polityki holenderskiej jako lider koalicji Partii Pracy i Zielonych, wyrwało się, że »potencjalnym problemem« w przypadku kandydatury Kallas jest granica Estonii z Rosją. Dziwna to opinia, zważywszy, że granica dzieląca Rosję i Norwegię nie przeszkodziła Jensowi Stoltenbergowi w sprawowaniu funkcji sekretarza generalnego od roku 2014. Prawda jest taka, że większość decydentów z krajów »starego Zachodu« nadal postrzega kraje Europy »Wschodniej« jako nie do końca godne zaufania”.

PAP/Karol Kostrzewa/WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 marca 2024
Fot. Serwis Rzeczypospolitej Polskiej