Właściciel Telegramu zapowiedział współpracę z władzami - BBC
Właściciel Telegramu Paweł Durov zapowiedział, że będzie przekazywać władzom adresy IP i numery telefonów użytkowników serwisu w razie wydania wobec nich nakazów rewizji lub innych wniosków prawnych – poinformowała we wtorek stacja BBC. Zdaniem Durova te zmiany „powinny zniechęcić przestępców”.
Właściciel Telegramu zmienia politykę
.Zapowiedź właściciela Telegramu to istotne odejście od jego dotychczasowej polityki. Paweł Durov został w sierpniu zatrzymany przez władze francuskie na lotnisku w Paryżu i oskarżony o umożliwianie przestępczej działalności na platformie. Stawiane Durowowi zarzuty obejmują wspólnictwo w rozpowszechnianiu obrazów ukazujących przemoc wobec dzieci czy handel narkotykami.
Według krytyków Telegramu platforma stała się siedliskiem dezinformacji, pornografii dziecięcej i treści związanych z terroryzmem dzięki możliwości tworzenia grup obejmujących nawet 200 tys. członków. Dla porównania, Whatsapp ogranicza wielkość grupy grup do tysiąca osób.
Zatrzymanie 39-letniego Durowa wywołało debatę na temat przyszłości zabezpieczeń dla wolności słowa w internecie. Wiele osób zaczęło wówczas stawiać pytanie, czy Telegram jest rzeczywiście bezpieczną platformą dla politycznych dysydentów – wylicza dla BBC John Scott-Railton, badacz mediów na Uniwersytecie w Toronto.
„Reklamowanie Telegramu jako platformy, która opiera się żądaniom rządów, przyciągnęło ludzi chcących swobodnie dzielić się poglądami politycznymi np. w Rosji, na Białorusi czy Bliskim Wschodzie. Wielu analizuje teraz zapowiedź zmiany w regulaminie Telegramu, stawiając sobie podstawowe pytanie: czy to znaczy, że platforma zacznie teraz współpracować z represyjnymi reżimami?” – mówi Scott-Railton.
Eksperci od spraw bezpieczeństwa twierdzą, że chociaż Telegram w przeszłości usuwał niektóre grupy, to ma on słabszy system moderowania treści ekstremistycznych czy nielegalnych niż inne media społecznościowe. Według portalu 404Media przed wprowadzeniem zmian w swej polityce Telegram dostarczał władzom tylko informacje dotyczące osób podejrzanych o działalność terrorystyczną.
Właściciel Telegramu oznajmił w poniedziałek, że aplikacja zatrudnia obecnie „specjalny zespół moderatorów”, który przy pomocy sztucznej inteligencji ukrywa problematyczne treści w wynikach wyszukiwania.
Chociaż 99,999 proc. użytkowników Telegramu nie ma nic wspólnego z przestępstwami, to 0,001 proc. zaangażowanych w nielegalną działalność szkodzi wizerunkowi całej platformy, narażając interesy prawie miliarda (jej) użytkowników – zauważa Paweł Durov.
Zdaniem Daphne Keller z Uniwersytetu Stanforda utrudnienie znajdowania tego rodzaju treści z pewnością nie wystarczy, by spełnić wymagania prawne we Francji czy Unii Europejskiej. „Wszystko, co pracownicy Telegramu uznają z dostateczną dozą pewności za nielegalne, powinno być usuwane” – zaznaczyła. Według niej w niektórych krajach trzeba też informować władze o szczególnie poważnych przypadkach nielegalnej treści.
„Wydaje się, że jest to zobowiązanie niewystarczające wobec oczekiwań organów ochrony prawa” – powiedziała o zapowiedzi Durowa.
Telegram i rosyjska dezinformacja
.Zarzuty stawiane właścicielowi Telegramu przez zachodnie państwa wpisują się w rozpoczętą wraz z rosyjską inwazją na Ukrainę walkę z dezinformacją rozsiewaną na świecie przez Kreml. Przez całe lata była ona zbyt skuteczna sprawiając, że rosyjska narracja była bezwiednie powtarzana nawet przez wpływowych polityków Zachodu. Pisze o tym na lamach „Wszystko co Najważniejsze” prof. Oksana PACHLOWSKA – profesor ukrainistyki na Uniwersytecie „La Sapienza” w Rzymie. Jej zdaniem „zrozumienie mechanizmów rosyjskiej dezinformacji jest łatwe”. „Wystarczy odwrócić oficjalne oświadczenia. Na przykład rzekoma gotowość Polski do podziału Ukrainy z Moskwą została zaliczona do przyczyn rosyjskiej interwencji. W rzeczywistości pomysł ten został wyrażony w 2014 roku przez Władimira Żyrinowskiego, który zaproponował, aby Polska zajęła zachodnią Ukrainę, pozostawiając wschodnią Ukrainę Rosji. Bujdy demonizują Ukrainę, która teraz „należy” do Ameryki – dlatego to Ukraina jest prawdziwym źródłem Covidu, a nie Chiny; to z Ukrainy ptaki poleciały do Rosji, przenosząc rzekomego wirusa, który atakuje tylko rosyjską populację. I tak dalej” – pisze ukraińska profesor.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/ad