Wstrzymanie programu Czyste Powietrze groźne dla naszych płuc, serc, także mózgów [najnowsze badania]

Ekspozycja na dwutlenek azotu we wczesnym dzieciństwie i okresie prenatalnym może mieć negatywny wpływ na strukturę istoty białej w mózgu - pokazuje badanie, kierowane przez psychologów UJ. Istota biała pełni kluczowe funkcje w komunikacji między obszarami mózgu i odgrywa istotną rolę w procesie uczenia.

Ekspozycja na dwutlenek azotu we wczesnym dzieciństwie i okresie prenatalnym może mieć negatywny wpływ na strukturę istoty białej w mózgu – pokazuje badanie, kierowane przez psychologów UJ. Istota biała pełni kluczowe funkcje w komunikacji między obszarami mózgu i odgrywa istotną rolę w procesie uczenia.

Wstrzymanie programu Czyste Powietrze

.Zanieczyszczenie powietrza powszechnie uznaje się za szkodliwe dla układów sercowo-naczyniowego i oddechowego człowieka. W ostatniej dekadzie wiele badań pokazywało, że mieszkańcy obszarów o wysokim poziomie pyłów zawieszonych (PM) oraz dwutlenku azotu (NO2) częściej zapadają na różne choroby, w tym udar, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia rytmu serca, choroby płuc oraz astmę.

– Choć wykazano powiązania między ekspozycją na zanieczyszczenia powietrza a zmianami w funkcjach poznawczych dzieci, dowody dotyczące wpływu zanieczyszczeń na ośrodkowy układ nerwowy pozostają niespójne. Różne badania i metody badawcze wskazywały na odmienne obszary kory lub struktur podkorowych, na które wpływa smog – wyjaśnia Paulina Lewandowska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. 

Wnikliwych informacji o strukturze istoty białej w mózgu mogą dostarczyć zaawansowane techniki badawcze. Międzynarodowy zespół naukowców wykorzystał do jej badania metodę dyfuzyjnego rezonansu magnetycznego (dMRI). To technika obrazowania, która bada ruch cząsteczek wody w tkankach, a szczególnie dobrze sprawdza się w obrazowaniu mikrostruktury tkankowej, w tym gęstości, organizacji oraz spójności włókien nerwowych tworzących istotę białą.

Badacze przeanalizowali wpływ prenatalnej oraz wczesnodziecięcej ekspozycji na zanieczyszczenie powietrza na mózg dzieci w wieku 10–13 lat z rozpoznaniem ADHD i bez niego. Założyli, że dzieci z diagnozą ADHD – jako populacja wrażliwa i podwyższonego ryzyka – mogą być silniej dotknięte skutkami ekspozycji na zanieczyszczenia powietrza.

Badaniem kierowali Paulina Lewandowska i prof. Marcin Szwed z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Z polskich instytucji uczestniczyli w nim również badacze z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN, Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego, Uniwersytetu Gdańskiego. Wyniki opublikowano na łamach pisma: Human Brain Mapping.

Badanie przeprowadzono wśród 425 dzieci w wieku 10–13 lat, w tym dzieci z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi – ADHD (116 osób) oraz dzieci rozwijających się typowo (309 osób). Wszystkie uczestniczyły w badaniu NeuroSmog i pochodziły z 18 miejscowości w południowej Polsce. Analiza obejmowała obrazy mózgów dzieci w pierwszych czterech latach życia oraz w II i III trymestrze ciąży. Opiekunowie dostarczyli historię adresów zamieszkania, tak, aby oszacować poziom ekspozycji na zanieczyszczenia. 

– Nasze wyniki sugerują, że wczesna ekspozycja na dwutlenek azotu może mieć wykrywalny i negatywny wpływ na mikrostrukturę istoty białej, która pełni kluczowe funkcje w komunikacji między różnymi obszarami mózgu oraz między mózgiem a resztą ciała – opisuje wynik badania Paulina Lewandowska.

Zanieczyszczone powietrze i konsekwencje dla naszego zdrowia

.Badacze zauważyli, że ekspozycja na dwutlenek azotu w pierwszych czterech latach życia dzieci była związana z pogorszeniem wskaźników integralności istoty białej. Badanie wykazało też, że zanieczyszczenia powietrza mogą negatywnie wpływać na ogólną organizację i strukturę istoty białej, co może sugerować opóźnione dojrzewanie lub procesy zapalne w tkankach mózgu, mające kluczowe znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania mózgu i dla szybkiego przewodzenia impulsów nerwowych.

– Nie stwierdziliśmy interakcji między ADHD a żadnym z naszych wskaźników związanych z funkcjonowaniem mózgu. Sugeruje to, że choć ekspozycja na zanieczyszczenia powietrza może zwiększać ryzyko wystąpienia ADHD, nie powoduje cięższych skutków u dzieci z ADHD niż u dzieci rozwijających się typowo – zaznacza Paulina Lewandowska.

W badaniu nie wykryto wpływu pyłów zawieszonych na pracę mózgu dzieci. Brak wykrytych efektów prenatalnej i wczesnodziecięcej ekspozycji na PM w odniesieniu do istoty białej może wynikać ze specyficznego charakteru tych cząstek. Mieszanka zanieczyszczeń powietrza występująca w Polsce może wpływać przede wszystkim na płuca lub serce. Jednak w kontekście rozwoju mózgu, mechanizmy działania tych zanieczyszczeń mogą być bardziej złożone i niekoniecznie wykrywalne za pomocą analiz, które koncentrują się na miarach globalnych.

Czy faktycznie walczymy ze smogiem?

.„Od lat mówi się o walce ze smogiem. Mam wrażenie, że na mówieniu się kończy. Jak w żarcie: jak partia mówi, że weźmie, to bierze, a jak mówi, że da, to mówi… Oj tak, mówi się bardzo dużo. Jest wielka akcja wymiany palenisk, na którą wydano setki tysięcy czy nawet miliony złotych. Za część tych pieniędzy nadrukowano tysiące nikomu niepotrzebnych ulotek i plakatów, które tylko zagracają m.in. biura rad dzielnic (w sumie można je spalić), zorganizowano wielką kampanię, która trafia w… próżnię. Ktoś powie, że większość palenisk zlikwidowano. Może i tak, ale taką kampanię za takie pieniądze (reklama zawsze jest przepłacona) powinno się kierować do konkretnych osób, w konkretnych mieszkaniach, a nie zawalić miasto ulotkami, gdzie zdecydowana większość mieszkańców jest podpięta do MPC-u lub grzeje gazem, i chwalić się, że coś robimy. Nie tak dawno, w połowie stycznia, stałam na przystanku tramwajowym na ul. Stradomskiej i przyglądałam się czarniutkiemu dymowi unoszącemu się z komina jednej z kamienic. Czy jakiś urzędnik się tam pojawił i sprawdził, dlaczego piec nie został jeszcze wymieniony? Czy straż miejska sprawdziła, czym jest tam palone? Choć jeśli mandat za palenie śmieciami wynosi maksymalnie 500 zł, a podobno badanie próbki kosztuje 3000 zł, to jaki to ma sens” – opisuje Agnieszka WANTUCH, pracownik dydaktyczno-naukowy na Wydziale EAIiIB krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej.

Kolejnym krokiem w „walce” z zanieczyszczeniem są pomysły na budowę parkingów w centrum miasta, czyli wprowadzenie tu większej liczby pojazdów (choć biorąc pod uwagę zaangażowanie pracowników spółki MI, to ani jeden parking nam nie grozi – uf). Po prostu rewelacja! To po jakiego grzyba wywalamy miliony w ulepszanie komunikacji miejskiej, skoro będzie można niemal do płyty Rynku dojechać własnym autem i za postój zapłacić tyle samo co na obrzeżach? Czekam z utęsknieniem na „klepnięcie” ustawy o zróżnicowaniu opłat za postój zależnie od odległości od centrum. Tak nawiasem mówiąc, czy znajdzie się w końcu odważny, żeby zabrać się za „legalnie” wjeżdżające i parkujące w ścisłym centrum pojazdy? Bo znów na mówieniu o tym się skończy. Ale wróćmy do tematu. Jeden ze znajomych (a może nawet nie jeden), kiedy dyskutowaliśmy o wyższości komunikacji publicznej nad prywatnymi czterema kółkami (to było moje zdanie, ale może dlatego, że jako honorowy krwiodawca jeżdżę już za darmo), zwrócił mi uwagę, że jeśli ma płacić 3,80 zł za bilet i katować się m.in. „zapachem” współpasażerów, to on woli posiedzieć we własnym samochodzie z włączonym radyjkiem na ulubionej stacji, bez słuchania telefonicznych wynurzeń obcych. Bo za cenę biletu przejedzie co najmniej 15 km, czyli np. z Bronowic do placu Centralnego i jeszcze kawałek bez przesiadek, bez marznięcia, moknięcia, bez dźwigania ciężkiej torby. I przyznam, że trudno tu polemizować – taka jest prawda. A że postoi w korkach? Cóż – coś za coś. Chwilę postoi na Alejach, a potem za rondem Mogilskim już poleci.

Najlepiej z miejskich spółek i urzędów w walce ze smogiem radzi sobie chyba ZZM, sadząc, gdzie się da, różnego rodzaju trawy i nie tylko trawy, które mają nam oczyszczać powietrze. Ale przecież te biedne roślinki niedługo uschną z przeżarcia! One chyba też mają jakąś swoją wytrzymałość i nie są zdolne przefiltrować tego całego dziadostwa wiszącego w powietrzu. No to jeszcze zostaje nam, łaskawa ostatnimi czasy, aura. Ale nawet najprzyjaźniejszy wiatr nie wywieje brudnego powietrza, jeśli zamkniemy mu kanały, którymi do tej pory sobie wiał. Jedyne zatem, co mu pozostanie, to wianie w kółko i przepychanie smogu pomiędzy dzielnicami. Jeszcze nadzieja w deszczu, ale z kolei to, co zwiąże w kropelkach i zrzuci na ziemię, też ktoś będzie musiał posprzątać. A jak już MPO chce sprzątać, to podnosi się wrzask, że trzeba przestawić auto (jak to było na ul. Lea), a nie ma gdzie indziej miejsca albo nikomu nie chce się tego robić.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/agnieszka-wantuch-smog-krakowski-problem-od-lat/

Przy obecnym tempie czyste powietrze za trzy dekady

Przyspieszenie programu Czyste Powietrze miało być przełomem w walce ze smogiem i jednym z filarów nowej polityki państwa. Znaczące deklaracje padały nie tylko z ust premiera, ale znalazły się też w umowie koalicyjnej. Rzeczywistość rozczarowuje: we flagowym rządowym programie od kwietnia do końca sierpnia 2025 roku złożono jedynie 27,8 tys. wniosków. Rok wcześniej w tym samym okresie było ich 133 tys. – spadek sięga niemal 80 proc. – Maciej FIJAK na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

Choć nie ma takich spraw wiele, to są kwestie, które zasadniczo nie dzielą Polaków. Oprócz kwestii oczywistych, takich jak nakłady na obronność czy służbę zdrowia, są też mniej oczywiste pola narodowego konsensusu.

Jedną z nich jest ogólna zgoda co do konieczności ochrony dziedzictwa narodowego. Co ciekawe, także tego przyrodniczego. Inną jest sprawa jakości powietrza, którym oddychamy.

Według najnowszego badania aż 87 proc. mieszkańców Polski ma świadomość szkodliwości zanieczyszczeń powietrza[1].

„Będziemy walczyć ze smogiem m.in. poprzez przyspieszenie procesu wymiany źródeł ciepła oraz termomodernizacji. Wprowadzimy niezbędne zmiany w programie Czyste Powietrze” – tak brzmi fragment umowy koalicyjnej, którą podpisali liderzy obozu rządzącego pod koniec 2023 roku.

Jakby tego było mało, dodatkowe deklaracje składał sam premier. Pod koniec grudnia 2023 roku Donald Tusk przekonywał, że „najbardziej efektywną walką ze smogiem w Polsce będzie termomodernizacja na wielką skalę”. Lider PO precyzował, że „jeśli chodzi o smog, to nie jest tylko kwestia wymiany kopciuchów, bo tak naprawdę najefektywniejszą formą walki ze smogiem w Polsce będzie przede wszystkim błyskawiczna, na wielką skalę, termomodernizacja”.

„Uruchomienie środków europejskich pozwoli nam także na przyspieszenie wymiany kopciuchów. Ten front będzie bardzo szeroki i związany z wielowymiarowymi działaniami na rzecz czystej energii. Sądzę, że w drugiej połowie roku będziemy rekordzistami, jeśli chodzi o tempo zmian w tej dziedzinie. W drugiej połowie roku będzie widać to w powietrzu” – dodawał Donald Tusk w grudniu 2023 roku.

Postulaty zdecydowanie godne pochwały i napawające optymizmem. Samo Czyste Powietrze to zresztą projekt rozpoczęty przez poprzedników, a więc można dziś stwierdzić, że ponadpartyjny, toteż nie dziwi, a nawet zasługuje na uznanie – wszak 40 tys. osób[2], które każdego roku przedwcześnie umierają z powodu jakości powietrza w kraju nad Wisłą, to reprezentanci absolutnie wszystkich opcji politycznych.

Pomóc w rozwiązaniu tego problemu ma największy tego typu program rządowego wsparcia – wspomniane Czyste Powietrze.

Świeżo zaktualizowany regulamin programu zakłada wymianę 2,5 miliona starych pieców[3]. To właśnie one są głównym powodem fatalnej jakości powietrza w Polsce, szczególnie w okresie od września do kwietnia, gdy pogoda wymusza na nas używanie ogrzewania.

Tu warto przypomnieć, że Czyste Powietrze przeszło w ostatnim czasie reformę. Program zawieszono w atmosferze skandalu pod koniec listopada 2024 roku – z minuty na minutę.

Urzędnicy z niemal 2,5 tys. polskich gmin o wstrzymaniu naborów dowiedzieli się z konferencji prasowej odpowiedzialnego za program NFOŚiGW (o ile mieli trochę szczęścia). Pozostali dowiedzieli się, gdy wyłączono system do obsługi wniosków – co działo się często podczas bezpośredniej obsługi osób zainteresowanych uzyskaniem wsparcia. Pierwszym zderzakiem dla ich frustracji byli właśnie urzędnicy, którzy w imieniu narodowego funduszu pomagają mieszkańcom.

Reforma miała postawić tamę masowym nadużyciom. Okazało się, że masowe nadużycia to w rzeczywistości 6 tysięcy wniosków z niemal miliona złożonych[4].

Po głośnym „uszczelnieniu” Czystego Powietrza wsparcie wystartowało ponownie w kwietniu 2025 roku. Wiele osób spodziewało się, że zainteresowanie będzie rekordowe – w końcu cztery miesiące program nie funkcjonował.

Z danych publikowanych przez NFOŚiGW wynika jednak, że jest dokładnie odwrotnie.

Okazuje się, że od momentu uruchomienia dotacji po reformie (kwiecień 2025) obywatele złożyli 27,8 tys. wniosków (do 29 sierpnia 2025 r.). Gdy porównamy to z analogicznym okresem z ubiegłego roku, zobaczymy drastyczny spadek zainteresowania rządowym programem.

W okresie od kwietnia do sierpnia 2024 roku takich wniosków złożono ponad 133 tys. To oznacza, że zainteresowanie programem spadło o jakieś 80 proc. rok do roku.

Dla porównania – w 2024 r. każdego miesiąca składano średnio 22,5 tys. wniosków. Najnowsze dane wskazują, że w pięć miesięcy po reformie programu złożono tyle wniosków, ile w 2024 r. składano w ciągu 1,5 miesiąca i mniej, niż złożono np. w kwietniu 2024 r. (ponad 29 tys. wniosków).

Niebawem poznamy pełne dane za wrzesień, które wyglądają równie źle. To oznacza, że przy obecnym tempie wymiany kopciuchów, czyli ok. 70 tys. urządzeń rocznie (w tym miejscu przyjmujemy uproszczenie: nie wszystkie dotacje oznaczają wymianę urządzenia, ale również część osób wymienia je na własną rękę poza programem, czego nie widać w statystykach), na likwidację 2,5 mln kopciuchów będziemy potrzebować… 35 lat.

Jakby tego było mało, miesiąc temu gruchnęła wieść, że regionalne fundusze ochrony środowiska, które rozdzielają pieniądze do firm i obywateli, zalegają z wypłatami na rzecz polskich przedsiębiorców. Kwota jest kolosalna, bo wynosi miliard złotych[5].

I oczywiście – wśród nich są czarne owce, które trzeba namierzyć. Jednak zdecydowana większość to firmy, które zgodnie z prawem wykonały pracę, za którą powinny dostać wynagrodzenie. Powinno na tym zależeć samemu premierowi, bo jeśli te firmy upadną, to „termomodernizacji na rekordową skalę” nie będzie komu robić.

PAP/ Ewelina Krajczyńska-Wujec/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 października 2025